Oferty dnia

Maroko - objazd na Południe - relacja z wakacji

Zdjecie - Maroko - objazd na Południe
”Magiczne Południe” ma również swój początek w Agadirze i zaczyna tam gdzie kończyła poprzednia czyli pod murem cytadeli. Dzień oczekiwania na przylot uczestników wycieczki spędzamy na rozpoznaniu sklepów, obejrzeniu doliny ptaków - takie mini zoo, spacerów po nadmorskiej promenadzie i wizyty w porcie, gdzie w lokalnej smażalni o swoistym klimacie jemy grilowane sardyny. Następnego dnia po obejrzeniu Agadiru z góry ruszamy na Południe. Pierwszy postój w Tarudant przy pałacu Salam, w którym dziś hotel.
I ... jak bym tu już był - wysokie blankowane mury w kolorze ochry :), a po drugiej stronie zielone ogrody. Częstują nas tu miętową herbatką i znów pewien paradoks - w Maroku (i nie tylko), odwrotnie niż w Polsce, pije się miętową, a czarną na dolegliwości żołądkowe. W Tarudant przechodzimy przez miejscowy targ i przerwa dla głodomorów. Potem ruszamy dalej i zatrzymując się na foto w punktach widokowych, gdzie niemal księżycowe górskie krajobrazy Antyatlasu, dojeżdżamy do sklepu szafranu. No, jest to rejon gdzie ten szafran się pozyskuje. Tu na zachętę herbatka, oczywiście szafranowa. Po zakupach jednej z najdroższych przypraw dalej w drogę by wieczorem dotrzeć do Warzazat (Ouarzazate). Nazajutrz oglądamy kasbę Taurirt i leżące naprzeciw studio filmowe, a właściwie scenografie pozostałe po kręceniu filmów. Serpentynami przemierzamy niezwykle surowe, ale i malownicze góry Dżabal coś tam. Na serpentynach ścigamy się z totalnie przeładowaną ciężarówką. To znaczy zatrzymujemy się na foto w punktach widokowych i ruszamy zanim nadjedzie. Na ostatnim punkcie ciężarówce się udaje przejechać przed autokar i teraz nasz kierowca ma problem. Nawet na prostej drodze nie da się jej wyprzedzić, bo ładunek (jakaś słoma) zwiesza się na boki; dopiero na prostej z baardzo szerokim poboczem autobus wyprzedza jadąc lewymi kołami po poboczu. Ufff! Tylko Allah wie jak pokonała kręte serpentyny bez wywrotki. Dalej ruszamy w oazy czyli doliną płynącej i zanikającej rzeki Dara. Punkty widokowe oferują spojrzenie z góry na tzw. oazy. Przed wyjazdem słowo ”oaza” kojarzyło mi się jednoznacznie z kępką palm pośród pustynnych piasków. W Maroku jest inaczej - oaza to taki ogródek działkowy; no może raczej ogrodzisko - chociaż też z palmami. Uprawy ciągną się kilometrami wzdłuż rzeki, często zanikającej, ale dającej podstawę egzystencji. Uprawy mają trzy piętra - dające jakieś zacienienie palmy daktylowe, niżej drzewka i krzewy owocowe oraz zboże i jarzyny, a nawet pasza dla zwierząt jako piętro ostatnie. Na jednym z postojów spacerujemy po uprawach, czy jak kto woli po oazie, a miejscowy magik pokazuje jak wchodzi się bez przyrządów na daktylowe palmy. Dalej odwiedzamy ksar Tissergat czyli ufortyfikowaną wioskę, gdzie oglądamy muzeum tradycji doliny rzeki Dara - takie etnograficzne spojrzenie na życie mieszkańców. Następny dzień to przejazd do Erfud i fakultatywna wycieczka na pustynię - jeepami przez pustynię kamienistą, herbatka w namiocie Berberów i wyjazd wielbłądami w piaszczyste wydmy Erg Szabbi. Pomimo, że wokoło na każdej wydmie grupka ludzi i nie ma faktycznej ”dzikości” to jednak otaczający ze wszystkich stron piasek i wydmy robią ogromne wrażenie. Czekając na zachód obserwujemy zmieniające się oświetlenie otoczenia. Wszyscy robią foto zachodzącego słońca i w szybko zapadających ciemnościach zjeżdżamy z wydm; warto było. Nazajutrz, opuszczając Erfud zaliczamy wizytę w ”fabryce skamielin”. Tu obrabiane są skalne bloki zawierające liczne skamieliny - nigdy nie widziałem tak wielu i tak ogromnych; oprócz drobnych pamiątek można zakupić i blat stołu. Po drodze zatrzymujemy się przy pozostałościach khetarów - takich podziemnych kanałach transportujących niegdyś wodę. Wracamy do filmowego Warzazat mijając fantastyczne górskie krajobrazy, zatrzymujemy się w wąwozie rzeki Todra - spacer wśród pionowych skał kanionu i ruszamy dalej przez malowniczą dolinę rzeki Dadis. Zaglądamy w region uprawy róży damasceńskiej i w miasteczku Kelaa M'Gouna przygotowującym się do obchodów święta róży znów możliwość zakupów wszelkich możliwych kosmetyków ”różanych”. :) Och wypiękniały nam kobiety na tych marokańskich wycieczkach.
Chciałem zamknąć Południe w jednej relacji, ale zamieszczam zdecydowanie zbyt wiele foto; będzie więc część druga od różanego miasteczka.
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Maroku:
Autor: papuas / 2019.04
Komentarze:
Brak komentarzy.