Oferty dnia

Maroko - MAROKO- MAGICZNE POŁUDNIE część I - relacja z wakacji

Zdjecie - Maroko - MAROKO- MAGICZNE POŁUDNIE część I
Po raz kolejny wyjazd z biurem, po raz kolejny Maroko - a jednak inne, uboższe, spokojniejsze - zwłaszcza, że natrafiłyśmy na końcówkę Ramadanu. Ponieważ kilka lat temu zwiedzałam marokańskie miasta północy (Fez, Volubis, Meknes, Rabat) teraz postanowiłam zobaczyć południe tego kraju. Oczywiście wycieczka zaczyna się pewnie jak większość tego rodzaju wyjazdów w Agadirze. Agadir to największy nadmorski kurort w Maroku; posiada dziesięciokilometrową plażę. Podobno jest tu 320 słonecznych dni w roku. W 1960r miasto zostało prawie całkowicie zniszczone w trakcie trzęsienia ziemi. Miasto zostało odbudowane na nowo. Po przylocie musiałyśmy przestawić zegarki o 2 godziny w związku z Ramadanem. Udajemy się do hotelu, który znajduje się przy Królewskich Ogrodach i Pałacu. Króla akurat tam nie ma, ale podobno jest to najlepiej strzeżone miejsce w Agadirze- rzeczywiście, wartownicy stoją dosłownie co 20-30 metrów od siebie i bacznie rozglądają się na boki. Ponieważ jest już późne popołudnie więc odpoczywamy, a następnego dnia ... Wita na Agadir; potężny turystyczny moloch. Wjeżdżamy na słynne wzgórze- Górę Kazba - ze znanym napisem ” Bóg, Ojczyzna, Król”; choć niektórzy inaczej tłumaczą ten napis. Panorama miasta z tego miejsca jest ciekawa; niestety tego dnia rano nad miastem zawisły chmury i niebo jest szarawe. Za to nie brakuje towarzystwa w postaci właścicieli kózek, wężów, wielbłądów... One photo; one Euro, one dirham :) Opędzając się od ”towarzyskich tubylców” staramy się sfotografować całe miasto z portem i mariną.Po krótkim pobycie na wzgórzu wyruszamy w stronę Taroudant zwanego ”Małym Marakeszem”. Po drodze spotykamy stado kóz okupujących drzewa arganowe.Jest to niecodzienny widok, gdyż kózki wspinają się często na najwyższe partie drzewa, drepcząc po cienkich gałęziach. Drzewo arganowe występuje tylko w okolicach regionu Souss między Marakeszem, Agadirem a Essaouirą. Z owoców tej rośliny produkuje się słynny na całym świecie olej arganowy; stosowany zarówno w kuchni jak i w kosmetyce. Jest dość drogi; jednak podobno jego działanie jest rewelacyjne. Kiedy już naciesyliśmy oczy widokiem zwinnych kóz jedziemy dalej i docieramy do Taroudant. Miasto otoczone jest XVIII wiecznymi murami z siedmioma bramami i licznymi bastionami. W obrębie tych murów znajdują się dwa ciekawe targi: berberyjski i arabski. Oba te targi różnią się między sobą; ten arabski jest spokojniejszy, mniejszy. Natomiast berberyjski jest gwarniejszy; kupuje się tu przede wszystkim produkty podstawowe; spożywcze. My akurat byliśmy w dzień świąteczny, kiedy wiele osób wybrało się na targ, aby zakupić drób mający być wieczorną ucztą. Mury obronne ciągną się przez 5 km; zostały zrobione z czerwonej gliny; wyglądają imponująco. W dużej części pochodzą z czasów panowania Sadytów. Opuszczając miasto udajemy się w stronę Taliouine- stolicy najdroższej przyprawy świata - szafranu. Tak naprawdę wszystko tutaj kręci się wokół tej drobnej roślinki. Szafran to odmiana krokusa, korona kwiatowa kryje w sobie 3 pręciki; które stanowią o wartości rośliny. Krokusy rosną tutaj na dość dużych wysokościach, wiele rodzin tu mieszkających posiada swoje poletka, które przynoszą im zyski. Jednak nie jest to łatwy dochód; zbieranie słupków kwiatowych jest pracą żmudną i misterną; a po wysuszeniu 100 tysięcy tych kwiatów otrzymujemy zaledwie 1 kg przyprawy. Jadąc dalej w stronę Quarzazar zatrzymujemy się na nietypowej stacji benzynowej. Dziwne to miejsce; a nawet rzecz można upiorne...Na szczęście jest to miejsce przygotowane specjalnie na potrzeby kręcenia filmu ”Wzgórza Mają oczy”. Stacja wygląda bardzo autentycznie, a krajobraz zaczyna się ewidentnie zmieniać. Za Wysokim Atlasem kończą się żyzne doliny, a zaczynają tysiące kilometrów suchego południa. Zaczyna w krajobrazie dominować pustynia czyli hamada. Oazy, które napotykamy są duże, buchające zielenią. Stanowią ciekawe przerywniki w krajobrazie pełnym brązów, ceglanej czerwieni i czerni lub szarości. W końcu dojeżdżamy do miasteczka Quarzazar zwanego Hollywood Maroka. Nocujemy w hoteliku w dużej odległości od mediny więc niestety nie kusimy się na spacer. Miasto nazywane jest 'bramą południa”; położone między górami Atlasu Wysokiego i Antyatlasu. Po nocy wyruszamy, aby zobaczyć Kasbę Taurir. Jest to jedno z piękniejszych warownych miejsc w Maroku. Powstała w XVIII wieku; kasba czyli warownia należała do możnego rodu Glaouich, jednak w Maroku nie mówi się o nich zbyt dobrze- podobno byli zdrajcami i spiskowali z Francuzami. Dawno temu warownia znajdowała się na skrzyżowaniu szlaków karawan handlowych; pobierano więc tutaj opłaty i podatki za ochronę karawan. Cała kasba zbudowana jest z gliny w kolorze czerwonawym; na kilku piętrach znajdują się większe i mniejsze pałacowe pokoje. Urzekają nas małe, finezyjne okienka z przepięknymi kratami okiennymi. Na dziedzińcu wyróżnia się ogromna armata, która miała symbolizować przewagę władcy nad wszystkimi swoimi wrogami. Upał jest niemiłosierny, rezygnujemy więc z długiego zwiedzania i szybko wsiadamy do klimatyzowanego autokary, aby jechać dalej w stronę Doliny rzeki Draa i miasta Zagora. Rzeka Draa inaczej Wadi Dara jest najdłuższą rzeką Maroka; niestety jej koryto prawie zawsze jest suche i zasilane jedynie okresowymi opadami deszczu. Jej źródła mieszczą się w Atlasie Wysokim, uchodzą zaś do Oceanu Atlantyckiego. Mijamy znowu oazy, jednak to co bardziej rzuca się w oczy to księżycowy krajobraz, tworzony przez czarne, powulkaniczne grzbiety. Pomału, stromymi serpentynami wjeżdżamy na przełęcz o nazwie Tizi n'Tinififft. Krajobraz, który oglądamy jest wspaniały, staram się nie zmarnować okazji i robię dziesiątki zdjęć. Jednak potem, gdy je oglądam stwierdzam ze smutkiem, że nie oddają one w pełni uroku tego miejsca. Dalej przejeżdżamy przez miejscowość Agdz, mijamy liczne oazy i kazby. Jedną z nich zwiedzamy; jest to kazba Oulad Atmane. Najpierw jednak jesteśmy oprowadzeni po ogrodach; w których rośnie mnóstwo drzew palmowych. Nasz przewodnik sam wdrapuje się na palmę i pozuje nam cierpliwie do zdjęć oraz opowiada o swojej pracy. Następnie niektórzy udają się na zwiedzanie kasby - jednak nie wszyscy, gdyż temperatura przekracza 45 stopni. Kasba ma wiele tarasów z których roztacza się przepiękny widok na gaje palmowe. Przystajemy jeszcze na chwilę w ciekawym Muzeum Doliny rzeki Draa, w którym możemy obejrzeć tradycyjne stroje ludowe, narzędzia pracy - niektóre z nich takie jak radło podobno są nadal w użyciu. Dojeżdżając do Zagory zatrzymujemy się jeszcze przy charakterystycznym drogowskazie z napisem ” Tombouctou 52 jours” co ma oznaczać, że ...już tylko 52 dni na wielbłądzie i witaj Timbuktu :) W tym miejscu zaczynał się i kończył dawniej szlak wielkich karawan, którym podróż na ”statkach pustyni” czyli wielbłądach zajmowała właśnie 52 dni do średniowiecznego ośrodka kupieckiego w Mali. My na szczęście dość szybko docieramy do Zagory, aby w niej przenocować. Obecnie żyje tu wielu Nomadów, których przodkowie wędrowali w karawanach. Tu właśnie nocujemy w jednym z najpiękniejszych hoteli na naszej trasie - pięknym, klimatycznym Palais Asmaa. Choć region jest najuboższym regionem Maroka wystrój hotelu jak i posiłki wcale o tym nie świadczą. Staramy się zrelaksować, nabrać sił...bo przed nami jeszcze kilka dni poznawania południa Maroka :)
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Maroku:
Co warto zwiedzić?
Na pewno Marakesz; Dolinę rzeki Dades; zobaczyć przełęcz Tichka oraz ksar Ait Ben Haddou.
Porady i ważne informacje
Kurs walut: 1 Euro = 10,06 dirhama
Warto kosztować i nie obawiać się jedzenia na mieście (tajine- lecz nie z kozy; raczej z kurczaka); wszelkie soki i herbaty, które są pyszne.
Koszt znaczka na kartkę do Polski 9 dirhamów; ceny magnesików ( zależy od miejsca) od 5 dirhamów do 20 DH.
Kawa 10 DH; sok z pomarańczy 10-12 DH; tajine 60-70 DH; pocztówka 5-10 DH
Autor: kawusia6 / 2016.07
Komentarze:

kawusia6
2016-07-25

Też pozdrawiam- wkrótce zabieram się za część II opisu :)

roman_gor
2016-07-25

Piękna wycieczka. Miło było wspomnieć wyprawę na południe Maroka. Pozdrawiamy :-)