Na szczycie Góry Synaj, Mojżesz otrzymał tablice z dziesięciorgiem przykazań. Spory odnośnie lokalizacji tejże góry trwają do dziś. Naukowcy wyznaczyli trzy miejsca na świecie, w których mogły odbyć się te istotne pod względem religijnym wydarzenia. Jednym ze wskazanych miejsc jest góra położona na obszarze Prorektoratu Świętej Katarzyny w Egipcie.
Góra Mojżesza, Synaj, Horeb to trzy powszechnie funkcjonujące nazwy tego poszarpanego masywu z szaro-czerwonego granitu, który odnajdujemy na mapie półwyspu Synaj. Maksymalna jego wysokość wynosi 2285 m n.p.m., ale wspinaczkę rozpoczyna się z poziomu równego 1550 m n.p.m. Na tej wysokości znajduje się Klasztor Świętej Katarzyny będący malutką diecezją, a także obowiązkowym punktem programu wszystkich wycieczek.
Obserwując wchodzących na szczyt ludzi mamy przed oczyma niesamowite zróżnicowanie zarówno kulturowe jak i religijne. Trzeba jednak przyznać, że najwięcej jest chrześcijan, a głównie prawosławnych. Oni cieszą się specjalnymi względami w Klasztorze Świętej Katarzyny. Otrzymują drobne „upominki”, odprawiane są dla nich specjalne rytuały, a ich przewodnicy mają prawo udzielać informacje krajoznawcze (co innym jest zabronione pod groźbą problemów prawnych). Góra została uznana za miejsce święte przez trzy największe religie monoteistyczne (judaizm, chrześcijaństwo, islam). Przybywający tu ludzie modlą się na różne sposoby (zależnie od odłamu religijnego) i śpiewają religijne pieśni. Można tu spotkać wiele sióstr zakonnych oraz mnichów, którzy próbują się wyciszyć i w pełni oddają się modlitwie. Jednak prawda jest taka, że nie o każdej godzinie można tu zastać spokój i ciszę, ponieważ zainteresowanie miejscem jest ogromne. Nie tylko względy religijne przyciągają tu ludzi. Miejsce jest niezwykle piękne. Szczególną popularnością cieszą się nocne wyprawy na szczyt w celu podziwiania wyjątkowego wschodu słońca. Pierwsze promienie w niesamowity sposób oświetlają wszystkie okalające Horeb góry, a z każdą kolejną sekundą na nowo zmienia się kolorystyka masywów. Widok jest tak wyjątkowy, że nie sposób opisać go słowami. Fotografie też nie są w stanie odzwierciedlić bezpośredniego wrażenia.
Góra Synaj w praktyce
Wszystkim turystom wypoczywającym w kurortach na półwyspie Synaj (tj. Sharm el Sheikh, Dahab, Taba) oferowana jest wycieczka w to miejsce. 95% osób decyduje się na program standardowy. Wyjazd z hotelu jest w godzinach nocnych. Z Sharm el Sheikh i Taby jedzie się do miejsca rozpoczęcia wspinaczki około trzech godzin Ważne jest, aby rozpocząć wspinaczkę około 3,5h przed wschodem słońca, bo mniej więcej 3h trwa wejście na szczyt. Oczywiście wszystko zależy od tempa marszu, ale przewodnicy koordynują szybkość wejścia z potrzebą. Nie mogą dopuścić do spóźnienia grupy! Wejście przedwczesne też nie jest pożądane ze względu na niskie temperatury i zimny wiatr na szczycie.
Grupy dowożone są na parking, gdzie mogą zaopatrzyć się u lokalnych sprzedawców w ciepłe okrycia (niezbędne w miesiącach zimowych). Każda osoba musi przejść ze swoim bagażem przez specjalną bramkę. Bagaż jest przeszukamy w celach bezpieczeństwa.
Tutaj też grupom przydzielany jest Beduin, będący przewodnikiem. To pod jego opieką ludzie wchodzą na szczyt. Nie należy liczyć na informacje krajoznawcze ze względu na barierę językową. Jego zadaniem jest pokazać trasę i nie pogubić uczestników. Biura podróży bardzo rzadko wysyłają polskojęzycznych pilotów/rezydentów, aby towarzyszyli turystom. Mniej więcej siedem minut trwa dojście z parkingu do kafeterii przy klasztorze. W kafeterii tej zostawia się prowianty, które rano czekają na turystów. W tym momencie można też skorzystać z toalety (płatna 1 piastra), ale należy liczyć się z dużą kolejką. Po tym krótkim przystanku wchodzi się na szlak. Właściwie są dwie trasy prowadzące na szczyt, ale nocą grupy korzystają z drogi zwanej ścieżką wielbłądzią. Trasa ta jest dłuższa i bardzo kręta, ale zdecydowanie łatwiejsza. Zaczyna się 50 metrów za klasztorem, a została wytyczona w XIX wieku przez paszę Egiptu - Abbasa Hilmi I. Można jej znaczną część przemierzyć na wielbłądzie, ponieważ Beduini za kilkadziesiąt dolarów oferują taką usługę. Ostatni odcinek jest jednak sporym wyzwaniem, a na wielbłąda nie można już liczyć. Stanowią go schody, ale nie takie jak na klatce schodowej. Mamy tu do czynienia z nierówno ułożonymi głazami w liczbie 750. Zdarza się, że wymęczeni turyści decydują się pominąć wejście na sam szczyt i zostają tuż przed wspomnianymi schodami, skąd też można podziwiać widoki. Oczywiście różnica w jakości obserwacji jest spora, ale decyzja o zaprzestaniu dalszej wspinaczki czasem się zdarza. W tym miejscu jest też jeden z tzw. coffee shopów w którym można usiąść, odpocząć i kupić sobie coś gorącego do picia. Osoby bardziej wytrwałe, które dotrą na samą górę, siadają na szczycie na głazach i zaczynają podziwiać cud natury. Zobaczą też kościół (tylko zew.) wzniesiony na bazie kaplic.
Zejść na dół można tą samą trasą, którą nastąpiło wejście. Wiele osób decyduje się jednak na drugą opcję, która jest zdecydowanie bardzie atrakcyjna pod kątem widokowym. Trzeba jednak schodzić powoli zachowując środki ostrożności, bo do pokonania są strome głazy. Gdyby wchodzić tą drugą trasą na szczyt, trzeba by wdrapać się na 3750 stopni - „Schody Skruchy”. Liczba stopni brzmi dość odpychająco, ale warto wspomnieć, iż tą trudniejszą trasą można dotrzeć do celu nawet w 1,5h. Wszyscy uczestnicy wycieczek (po zejściu) spotykają się pod kafeteria przy klasztorze. Jest to miejsce odpoczynku (można posilić się śniadaniem), a zarazem ostatnich chwil z przewodnikiem beduińskim. Tutaj należy podziękować za wspólnie spędzony czas bakszyszem. Wysokość napiwku zależy od ilości osób w grupie i stopnia zaangażowania przewodnika. Polscy turyści bardzo często dziękują dzieląc się prowiantem przywiezionym z hotelu. Jest to jednak w bardzo, bardzo złym stylu!
O godzinie dziewiątej rano otwierany jest klasztor i wtedy wycieczki ruszają na zwiedzanie. Zwiedzanie zwykle trwa od dziesięciu do dwudziestu minut. Choć zmęczenie po zarwanej nocy daje w kość to nie można pominąć tego punktu. Jest to bowiem najstarszy z istniejących po dzień dzisiejszy chrześcijański klasztor z najbogatszą kolekcją przepięknych ikon, a także drogocennych rękopisów. Jego historia rozpoczyna się od Świętej Heleny (matki cesarza Konstantyna), która w IV wieku zachwycona świętością miejsca postanowiła zrobić co w jej mocy, aby powstała tu kaplica. Dziś wchodzi się do środka przez specjalnie wykute wejście. Należy zwrócić szczególną uwagę na: studnię Mojżesza (przy której Mojżesz spotkał swą żonę Seforę), Bazylikę Przemienienia Pańskiego (masywne drzwi wejściowe drzwi z XIIw., unikatowe drzwi z drzewa cyprysowego z motywami chrześcijańskimi, bogatą kolekcję ikon, zielony strop ze złotymi gwiazdami, dwanaście masywnych granitowych kolumn nawiązujących do kolejnych miesięcy roku, ambona, tron biskupi, ikonostas, sakrofagi), Krzew Gorejący (dziś odgrodzony w sposób uniemożliwiający zwiedzającym zrywanie listków, lub całych gałęzi), dodatkowo płatne „muzeum” (można zobaczyć najpiękniejsze ikony, rękopisy, ozdoby itp.), zabudowania klasztorne, ogród. Jeśli trafi się na odpowiednią godzinę można też wejść do robiącej wrażenie kaplicy grobowej. Dziś w klasztorze mieszka bardzo niewielka ilość mnichów, którzy muszą dostosowywać się do twardych reguł tutejszego regulaminu. W gospodarowaniu mnichom pomagają Beduini. Po zobaczeniu klasztoru turyści wracają do hoteli na lunch. Oczywiście programy wycieczek można modyfikować.
Od jakiegoś czasu jest opcja wjazdu quadami (do pewnego miejsca góry), a także wspinaczka celem podziwiana zachodu słońca. Samodzielna organizacja wyjazdu nie ma sensu głównie ze względów finansowych. Transport taksówką do parkingu będzie droższy, niż wycieczka zorganizowana. Przyjazd wynajętym samochodem w ogóle nie ma sensu, ponieważ na wspomnianym parkingu można pozostawić pojazd na bardzo krótki czas. Autokary zostawiające turystów na miejscu, opuszczają parking i czekają przez noc w „centrum”, które leży w odległości raczej nie do przejścia piechotą np. ze względów bezpieczeństwa.
Jak się przygotować, co trzeba wiedzieć?
Decydując się na udział w wycieczce trzeba dobrze ocenić swoje możliwości kondycyjne. Wycieczka nie jest łatwa. Idzie się zwartym, równym tempem pod górę przez około trzy godziny, a do tego dochodzą schody. Naprawdę trzeba lubić wysiłek fizyczny i góry, aby czerpać z tego typu wycieczki radość. Zmęczenie potęgowane jest nocą! Dodatkowo turyści skarżą się na zimno oraz straszliwy wiatr. Po drodze są przystanki z możliwością zakupienia ciepłych napoi, a również odpłatnego wypożyczenia beduińskich kocy, ale to zwykle nie satysfakcjonuje podróżnych. Koce są brudne, a napoje bardzo drogie. W związku z tym trzeba być właściwie przygotowanym. Podstawę stanowi odpowiednie ubranie zależne od pory roku. Od września do kwietnia obowiązkowo trzeba wziąć bardzo ciepłe ubrania, poleca się też zabrać rękawiczki i czapkę. Buty muszą być wygodne i koniecznie zakryte. Absolutnie nie wchodzą pod uwagę klapki, czy sandałki. Na trasie poza gwieździstym niebem nie ma żadnego oświetlenia, dlatego konieczne są latarki. Poleca się też zabrać ciepłą herbatę w termosie.
Osoby, które przyjadą na miejsce nie mają możliwości zrezygnowania z wycieczki w trakcie jej trwania. Muszą wchodzić na górę, bo jedyny transport do hotelu jest dopiero po zrealizowaniu programu. Nie mogą pozostać w autokarze, bo kierowca zabiera środek transportu z parkingu i zwykle śpi w motelu. Nie ma możliwości pozostania w klasztorze, bądź kafeterii na dole ponieważ w nocy wszystko jest zamknięte. Pokoje przy klasztorze są do wynajęcia, ale dla turystów ceny są bardzo wygórowane. Dodatkowo zazwyczaj nie ma wolnych miejsc. Jedyną opcją dla wymęczonych jest pozostanie w coffee shopie na trasie, ale nie jest to najmilsze miejsce na spędzenie kilku godzin.
Brak komentarzy. |