Oferty dnia

Czarnogóra - Budva, Kotor - relacja z wakacji

Zdjecie - Czarnogóra - Budva, Kotor

W Czarnogórze przebywałam w ramach dłuższego objazdu po Bałkanach organizowanego przez jedno z biur podróży. Do Montenegro wjeżdżaliśmy od strony Albanii. Krajobraz rozciągający się za szybą autokaru nie ma sobie równych - majestatyczne masywy górskie, wijąca się niczym serpentyna nasza droga, silne promienie słońca i lazurowy odcień towarzyszącego nam Adriatyku... Gdzieniegdzie z tego pejzażu wyłaniają się niewielkie cerkwie i zaniedbane cmentarze. O ile we wspomnianej Albanii miało się wrażenie, iż jakiegoś rodzaju prace nad infrastrukturą komunikacyjną się toczą, w Czarnogórze już nic na to nie wskazuje.

Zmierzamy na nocleg do Risanu, do hotelu Teuta. Nosi on imię albańskiej księżniczki słynącej z urody, jednak jak nieco przekornie, przekonuje nas albański przewodnik - hotelowi cechy tej brakuje... Pilot nie szczędzi opowieści i anegdot o Czarnogórcach - opowiada o ich temperamencie, a raczej jego braku, podaje 10 przykazań Czarnogórca, z których wyłania się wizerunek mało garnącego się do jakiejkolwiek pracy osobnika. Wspomina o tutejszych obyczajach, o muzyce, dyskotekach, o popularności wokalistki Cecy... Tymczasem mijamy miejscowość Bar, legendarną i urokliwą wyspę św. Stefana i mkniemy wzdłuż nie mającej sobie równych pod względem uroku Boki Kotorskiej.

Widok z balkonu Teuty to Adriatyk. Mimo, iż już późny wieczór wciąż jest duszno i parno. A plaża w Risanie tętni życiem - słychać dość jednostajną muzykę z gatunku turbo - folk, głośne pokrzykiwania... Poranek w Teucie wita nas niespodzianką - słoną wodą w restauracji hotelowej. Czyżby „przepowiednia” albańskiego przewodnika się spełniła.

Ze smakiem słonej kawy w ustach wyruszamy do Budvy. Tam spotykamy młodą Czarnogórkę - Jelenę, to ona będzie naszym cicerone po Montenegro. Budva to właściwie labirynt wąskich uliczek i placów z widocznymi murami obronnymi, na których powiewa oczywiście flaga narodowa. Podziwiamy wraz z Jeleną katedrę św. Jana oraz cerkiew św. Trójcy. Jesteśmy także na placu (niestety nazwa umknęła mi), na którym znajduje się postument dla poetów i innych twórców... Niektórzy uczestnicy naszej wyprawy wdrapują się na niego, by dać upust swym artystycznym skłonnościom :)

Z Budwy znów wzdłuż Boki Kotorskiej podążamy do Kotoru... Kotor robi większe wrażenie niż Budwa. To okazałe średniowieczne miasto otoczone murem. Do Starego Miasta wchodzimy przez jedną z kilku bram (Bramę Morską) i znajdujemy się pod charakterystyczną dzwonnicą oraz pręgierzem w kształcie piramidy. Mijając liczne pałace, których nazwy pochodzą od zamieszkujących je niegdyś patrycjuszy, docieramy do najpiękniejszego chyba miejsca Kotoru - romańskiej katedry św. Tripuna. Jej bryłę łatwo poznać, świątynia posiada dwie wieże - dzwonnice. Jelena informuje nas, że nawiedzające Kotor trzęsienia ziemi nie oszczędzały katedry. Piękno Kotoru tworzą także liczne cerkwie - mieliśmy możliwość zobaczyć dwie spośród nich - niewielką św. Łukasza oraz imponującą św. Mikołaja, wyróżnia ją serbsko - bizantyńska architektura. Następnie mijamy jeden ze wspomnianych pałaców, w którym dziś ma swą siedzibę Muzeum Morskie. Na jego zwiedzanie już brak czasu.

Pora żegnać się z Czarnogórą, Boką Kotorską... Przed nami kolejny punkt bałkańskiej eskapady - Chorwacja.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: aga133 / 2009.08
Komentarze:
Brak komentarzy.