O
problemach klientów biura podróży Mati World Holidays pisaliśmy już 22 lipca, kiedy to jego klienci utknęli na lotnisku w Hurghadzie. Wtedy jednak przedstawiciele touroperatora zapewniali, że wszystko jest w porządku, a biuro nie ma problemów finansowych. Jak widać rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
W mailu wysłanym do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego możemy przeczytać m.in. -
Po zapoznaniu się z bieżącą sytuacją dotyczącą powrotu klientów z Hurgady informujemy, że nie jesteśmy w stanie dalej kontynuować procedury powrotu. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, niestety dłużej nie możemy zwlekać narażając klientów na kolejne stresy związane z ich powrotem do kraju. Proszę o pomoc w sięgnięciu klientów do Polski (...) W przeciągu 2 tygodni złożymy stosowne dokumenty do Urzędu Marszałkowskiego o postawienie firmy w stan upadłościTuryści pozostawieni sami sobie- Nie wiemy, co mamy robić. Zostaniemy wyrzuceni z hotelu i chyba będziemy koczować na pustyni - powiedział na antenie TVN24 jeden z turystów, którzy utknęli w Hurghadzie. Polacy zostali wyproszeni z pokoi hotelowych, przebywają w recepcji hotelu nie wiedząc dalej co robić.
Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego sprawdzają ilu turystów Mati World Holidays pozostało w Egipcie oraz Tunezji. Touroperator posiada gwarancję ubezpieczeniową na sumę 254448 zł (57 tys. euro).