Oferty dnia

Tajlandia - Krabi - Rai Leh, Koh Poda, Koh Tup itd. - relacja z wakacji

Zdjecie - Tajlandia - Krabi - Rai Leh, Koh Poda, Koh Tup itd.

Po wielu kłopotach ze zorganizowaniem wspólnego urlopu udało nam się, w końcu, wrócić kolejny raz do ukochanej Tajlandii i spełnić kolejne turystyczne marzenie - Krabi. Będąc trzykrotnie na Phuket odwiedzaliśmy malownicze wyspy na Morzu Andamańskim należące do Prowincji Krabi. Teraz, po raz pierwszy postawiliśmy stopy na części prowincji lezącej na stałym ladzie. Dotarcie z Antypodów na Krabi było znacznie trudniejsze niż na Phuket czy Koh Samui. Wszystko się zmieniło odkąd na Krabi otwarto międzynarodowe lotnisko.

Porośnięta dżunglą, słynąca z przepięknych plaż, malowniczych wapiennych klifów i idyllicznych wysepek Morza Andamańskiego Prowincja Krabi uważana jest za jedno z najpiękniejszych miejsc w Tajlandii. Znaliśmy Krabi z licznych opisów, programów telewizyjnych i zdjęć, ale to co zobaczyliśmy na miejscu przerosło nasze oczekiwania. Już w drodze z lotniska do Ao Nang mogliśmy non stop podziwiać charakterystyczne dla tego miejsca potężne skały o pionowych zboczach i szczytach porośniętych gęstą dżunglą, wyrastające co i rusz z płaskiego lądu. Gdy tylko dotarliśmy do wybrzeża zobaczyliśmy podobne skały wyrastające, tym razem, z morza. Wrażenie niesamowite.

Samo Krabi, Krabi Town, Ao Nang i okolice opisze oddzielnie ale, w skrócie zauważę, że w porównaniu do również pięknego Phuket, Krabi jest znacznie spokojniejsze, mniej komercyjne, mniej chaotyczne i czyściejsze. Choć cała Tajlandia zmienia się z każdym rokiem. Coraz mniej widać tam biedy i typowego dla tropikalnej Azji brudu, wszystko jest coraz lepiej zorganizowane a dróg mogłoby pozazdrościć Tajlandii niejedno bogate państwo.

Postanowiliśmy nie czekać długo ze zwiedzaniem Krabi i już pierwszego dnia, po rozpoznaniu terenu i zadomowieniu się w hotelu, kupiliśmy pierwszą wycieczkę. Podobnie jak w innych częściach Tajlandii, biura turystyczne spotyka się tam co parę kroków. Zdecydowaliśmy się na całodniową wycieczkę morską „Four Islands” zorganizowaną przez firmę Barracudas Tours. Ponieważ mieliśmy nieciekawe doświadczenia ze skaczącymi po falach ścigaczami, zdecydowaliśmy się na wycieczkę tajską łodzią Longtail Boat.

Zaskoczyły nas niskie ceny wycieczek (pora deszczowa, choć padało tylko nocami). Cena wywoławcza wycieczki to było 600 Bahtów, czyli ok. 60 zł za dorosłego. Oczywiście, kierując się ogólnymi zasadami obowiązującymi przy kupowaniu wycieczek w Tajlandii, utargowaliśmy się do ceny za dziecko, czyli 400 Bahtów. (ok. 40zl). Bardzo tanio jak za ośmiogodzinną wycieczkę z transportem w obie strony, sprzętem do snorkowania, lunchem i wodą! Dla porównania cena wywoławcza za taką samą wycieczkę ścigaczem to było 1.200 Bahtów (800 za dziecko).

I tak, następnego dnia po śniadaniu, ruszyliśmy na Morze Andamańskie. Program wycieczki obejmował:

  • Odbiór z hotelu;
  • Dowóz na przystań;
  • Rejs na odcięty stromymi klifami od reszty lądu półwysep Rai Leh, gdzie mieliśmy krótki postój na plaży East Rai Leh Beach i skąd dookretowalismy kilka dodatkowych osób;
  • Rejs pośród malowniczych wysepek o fantazyjnych kształtach do rajskiej wyspy Koh Tup; godzinny postój na Koh Tup, gdzie można było pływać, snorkowac i podziwiać widoki pośród sporych tłumków turystów;
  • Rejs w okolice wyspy Chicken Island czyli Koh Kai w kształcie kurczaka gdzie mieliśmy pierwszy, ok. półgodzinny postój na snorkowanie;
  • drugi postój na snorkowanie (ok. 45 minut) tym razem tuz przy brzegu jednej z malowniczych wysepek, na postoju tym sternik naszej lodzi wskoczył do wody i w ciągu paru minut złapał do przeciętej butelki rybkę nemo, która po sesji fotograficznej, została z powrotem wypuszczona do morza (nam nie udało się takiej rybki nawet zobaczyć na rafie);
  • Rejs do przepięknego archipelagu wysepek Mu Koh Poda, ze słynną skałą Poda Island, powszechnie znaną ze zdjęć z zacumowanymi przed nią łodziami. Na wyspie mieliśmy ponad 90-ciominutowy postój na lunch serwowany w cieniu palm, snorkowanie i pływanie w towarzystwie kolorowych tropikalnych rybek i zawieranie znajomości z miejscowymi małpkami, które nie były nawet zbyt napastliwe. Słowem bajka i całkowity relaks.
  • Rejs z powrotem na malowniczy półwysep Rai Leh gdzie, tym razem na plaży Phranang Beach, mieliśmy ostatni i najdłuższy postój. Jej swoisty urok polega na izolacji od świata zewnętrznego - jest odcięta wysokimi skałami, co zapewnia niesamowity spokój. Plaża urzeka pięknem przyrody, fantazyjnymi formacjami skalnymi i tajemniczymi jaskiniami. W jednej z nich mieści się świątynka, do której rybacy przynoszą drewniane penisy mające przynieść im pomyślność w połowach.
  • *Rejs powrotny do Ao Nang i dowóz do hotelu.

Ogólnie możemy powiedzieć, że spędziliśmy dzień w tajskim raju. Rejs drewnianą łodzią Longtail Boat (po tajsku Ruea Hang Yao) okazał się czystą przyjemnością. Jest dużo ciszej i nie rzuca tak jak na ścigaczu. Na łodzi panowała przyjazna atmosfera, serwowano też wodę i owoce. Płynęliśmy z ludźmi z Hiszpanii, Włoch, Południowej Afryki, Malezji, Chin, Indii i para sympatycznych (!) Rosjan mieszkających na stale w... Egipcie. Wycieczka „Four Island” jest absolutnie godna polecenia.

A po powrocie był jeszcze czas na popluskanie się w hotelowym basenie, zachód słońca w Ao Nang, obowiązkowy masaż, kolacje, jakiegoś drinka „na odkażenie” i znowu pluskanie się w basenie. Słowem czerpanie do oporu z uroków Tajlandii.

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Tajlandii:
Autor: kangur / 2014.09
Komentarze:

krakowianka
2016-02-19

Dziekuje za relacje i zdjecia.Wiem gdzie rezerwowac hotel!

viola
2014-10-15

Przydadza mi sie twoje opisy bo pewnie wlasnie do Krabi wybierzemy sie na przyszle lato. A zdjecia sa super, pozdrawiam