Oferty dnia

Polska - Na pograniczu Podlasia i Mazowsza - Ciechanowiec - relacja z wakacji

Zdjecie - Polska - Na pograniczu Podlasia i Mazowsza - Ciechanowiec

Od dawna bardzo lubimy zwiedzać skanseny, jak pewnie większość osób, bo są to dość fajne miejsca pozwalające poczuć i naocznie zobaczyć jak wyglądała jeszcze nie tak wcale dawno temu polska wieś; i mimo, że jeżdżąc po podlaskich bezdrożach spotykaliśmy takie prawdziwe wioski dość często i nasyciliśmy nimi oczy, ale wracając do domu po drodze na pograniczu podlasko mazowieckim na trasie mija się niewielkie miasteczko - Ciechanowiec, dość znane właśnie z tutejszego skansenu, którego zobaczenia nie mogliśmy sobie przecież odmówić.

W Ciechanowcu od 1962 roku istnieje Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka powołane z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Ciechanowca które postanowiło przywrócić do życia zniszczony w czasie II wojny światowej tutejszy neoklasycystyczny pałac hrabiów Starzeńskich oraz zagospodarować przyległy do niego zespół parkowy na terenie którego ulokowano również skansen.

Nie mamy niestety ostatnio szczęścia do zwiedzania wnętrz; często obiekty do których docieramy albo są zamknięte z powodu jakichś remontów, a jeśli niczego się akurat nie remontuje to trafiamy gdzieś na tyle późno, że już wszystko jest pozamykane albo w momencie zamknięcia; i tak samo było tym razem :(; Pani w skansenowej kasie oznajmiła nam, że wszystkie chaty i wnętrza udostępnione do zwiedzania są już niestety zamknięte, mimo, że obiekt jest jeszcze czynny, ale jest już po sezonie (w końcu to październik) ale jeśli chcemy, możemy popatrzeć tylko na obiekty z zewnątrz i mamy na to tylko godzinkę, bo potem zamykają już bramę główną. :( Zonk! :))

Jedynym plusem takiego zwiedzania tuż przed zamknięciem jest to, ze mamy właśnie późną godzinę popołudniową i w dodatku jest poniedziałek, a więc jesteśmy tu zupełnie sami i nikt nam nie zakłóca spacerów w pięknych plenerach ostrego, zachodzącego słońca.

Największy jednak jest żal, że nie zobaczymy ani pałacowych wnętrz, ani ciekawego i dość unikatowego tutejszego Muzeum Pisanek, które chciałam zobaczyć najbardziej; poza tym na terenie kompleksu mieszczą się też inne bardzo ciekawe muzea, m.in.: Weterynarii, Farmacji, Leśne, Chleba, Maszyn i Urządzeń Rolniczych - i wszystkie tak samo juz zamknięte :(

Musimy więc zadowolić się tym co widać, a i tak jest tu na szczęście na czym oko zawiesić.

Tutejszy skansen to ekspozycja plenerowa budownictwa wiejskiego z pogranicza podlasko-mazowieckiego, na którą składa się ok. czterdzieści budowli pochodzących z terenów w pobliżu Ciechanowca. Tereny te zamieszkiwała ludność wymieszana etnicznie - polska, białoruska, a w miasteczkach również żydowska, a także wymieszana społecznie - znajdziemy tu chaty typowo chłopskie jak i domy zamożnych chłopów i szlachecki dwór.

Jednym z ciekawszych obiektów na terenie skansenu jest wciąż działający młyn wodny, wybudowany w połowie XIX wieku i od samego początku stanowiący element zespołu pałacowego. Podobnych jak ten młynów jest w Polsce wiele, ale zaledwie kilka z nich działa do tej pory jak ten. Ich tajemnica tkwi w miejscu wybudowania, a szczególnie w kole wprawianym w ruch przez strumień wody. Wielkość kola dostosowywana była zawsze do prądu rzeki lub strugi, stąd przenoszenie młyna w inne miejsce w zasadzie pozbawiało go życia. Właśnie w tym młynie znajduje się ciekawa ekspozycja poświęconą chlebowi pod postacią małego Muzeum Chleba.

Niedaleko Młyna wodnego znajdziemy chaty ubogich chłopów, kryte strzechą i otoczone płotami plecionym z leszczynowych gałęzi; zobaczymy też bogatszą chałupę szlachty zagrodowej czy chatę białoruską z terenu Podlasia, oraz urokliwy myśliwski dworek z Siemion, należący do rodziny Potockich z Rudki.

Kolekcję chat uzupełniają różne zabudowania gospodarskie: stodoły, spichlerze, kuźnia, obórki, wiatrach typu koźlak, maneż kieratowy, a nawet znajdziemy tu zabytkową wygódkę i wędzarnię przeniesioną z dworu Jezierskich z Pobikr. Mimo że ta liczy sobie ponad sto lat, nadal przy specjalnych okazjach jest jeszcze wykorzystywana. Przy odrobinie szczęścia możemy więc zostać poczęstowani przygotowanymi w niej wyrobami, ale nas szczęście w zwiedzaniu opuściło i oczywiście nie zostaliśmy niczym poczęstowani:), ale wsadziliśmy nosy do tej wędzarni i uwierzcie na słowo że pachnie dymem, szynką i jałowcem, jakby wędzono tu coś dosłownie wczoraj:))

Przechadzając się między zagrodami i chatami spotykamy sporo zwierzaków; najfajniejszy okazał się mały konik, który chodził za nami wzdłuż płotu farmerskiego w jedną i w drugą stronę śledząc nas i chodząc jak pies:); taki był uroczy, że trochę się z nim tu pobawiliśmyśmy:).

Mieliśmy też ciekawe spotkanie z baranami; zupełnie nie zorientowaliśmy się że mijane w zagrodzie barany nie są zagrodzone z tyłu za stodołą, przeszliśmy sobie więc spokojnie do nastepnej zagrody wchodząc za drewnianą furtkę bliżej w stronę ciekawych uli, i nagle.... zamarłam.... , bo 10 metrów za naszymi plecami stało jak wryte stado baranów wpatrzone w nas z ciekawością; a kilka osobników miało całkiem groźnie wyglądające rogi :); Musicie mi wierzyć, że nie chciałabym, żeby ktokolwiek zobaczył jak szybko stamtąd spierniczaliśmy do płotu gonieni przez te barany :) ; cała sytuacja post factum jest śmieszna, ale miałam tam wtedy niezłego pietra:)).

Sporym zaskoczeniem dla nas była tu też obecność macew stojących w trawniku pomiędzy pałacem a skansenem; podobno zostały odzyskane z prywatnych posesji z terenów Ciechanowca, które służyły ludziom za schodki przed progami domów lub jako tarcze szlifierskie. Nie bardzo wiadomo skąd dokładnie te macewy się tu wzięły i skąd d pochodzą, ale ich obecność w tutejszym skansenie może tłumaczyć tylko jedno: że te tereny kiedyś były licznie zamieszkiwane przez ludność żydowską, co nie powinno dziwić, bo przecież wszyscy wiemy że przed wojną najwięcej żydów żyło w Polsce.

Na terenie Parku znajduje się też mała szkółka roślin użytkowych i ciekawy zielnik.

Myślę, że kolejnym razem w drodze na Podlasie czy z powrotem, znajdziemy bardziej szczęśliwe godziny, żeby móc uzupełnić nasze braki w ciechanowskim skansenie, czego sobie i Wam również bardzo życzę.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: piea / 2015.10
Komentarze:

piea
2015-11-03

no zgadza się, muszę inaczej rozplanowac czas; z tą godzinką to może przesadziłam - mieliśmy półtorej :))
Barany nas pogoniły nieźle:), ale w końcu przecież ich nie wyrżnęliśmy no i nikt nie popełnił samobójstwa:))
A najbardziej żal mi tych jajek (znaczy się pisanek:)

papuas
2015-11-03

trza poprawić planowanie podróży - bo kto późno przychodzi sam sobie szkodzi :)
wiem, wiem czasem tak z drogi wyjdzie

papuas
2015-11-03

no to :( -zobaczenie skansenu zajęło nam ponad 4 godz i też nie zobaczyliśmy wszystkiego, a mieliśmy więcej szczęścia. Dołączyliśmy do grupy która już zwiedzała (w kościele), a potem oglądaliśmy to co oni obejrzeli wcześniej - weterynarię i maszyny. Ponoć latem jest jakieś święto skansenu na którym prezentuje się nawet działania będących na chodzie retro traktorów.
Przygoda z baranami niczym Ajaks z Iliady :)).
A skansen naprawdę bardzo ciekawy.