Oferty dnia

Węgry - BUDAPESZT- MIASTO BAJKA cz.II - relacja z wakacji

Zdjecie - Węgry - BUDAPESZT- MIASTO BAJKA cz.II
Dzień III - 3 sierpnia
Kolejny dzień zwiedzania – w planach mamy przede wszystkim podziwianie zabytków Pesztu i zobaczenie Lasku Miejskiego oraz wspaniałego Zamku Vajdahunyad ( ach, ten węgierski język). Zaczynamy od dojścia do metra, aby dojechać do stacji OPERA. Sama stacja warta jest zobaczenia. Wysiadamy na alei Andrassyego. Uważana jest za jedną z najpiękniejszych alei spacerowych Budapesztu- i trudno się z tym nie zgodzić. Piękna, cienista- podobno „jest tym dla Budapesztu, czym Dunaj dla Węgier”. Doceniono jej niecodzienną urodę wspisując w 2002 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. To właśnie przy niej swoje miejsce znalazły Opera, Operetka, Akademia Muzyczna. Spacer zaczynamy od ulicy Jozsefa Attilli. Pierwszy budynek, który zwraca naszą uwagę to Pałac Saxlehnerów. Idąc dalej aleją natykamy się na liczne biura banków i agencji turystycznych. Kilka przecznic dalej zaczyna się tzw. budapesztański Brodway. Na końcu ulicy Dalszinhaz widnieje budynek Teatru Narodowego zbudowany w 1909 r. Po przeciwnej stronie widzimy gmach Opery. Będąc tak blisko budynku Opery warto przyjrzeć mu się dokładniej. Pięknie ozdobione foyer; portrety wybranych kompozytorów węgierskich, ścienne malowidła związane tematycznie z muzyką- to na pewno zachęca, aby zatrzymać się przez chwilę w tym miejscu. Budowano ją prawie przez 10 lat. Naprzeciw Opery dostrzegłyśmy Pałac Dreschlera. Jednak my podążyłyśmy kilka kroków dalej- aby zakosztować porannej kawy... i małego co nieco.
Zatrzymałyśmy się w kawiarni Muvesz, której wnętrza przypominają dawne czasy. Ważne, że kawa i ciastka są w niej naprawdę godne polecenia. Po krótkim odpoczynku ruszyłyśmy dalej w stronę skrzyżowania zwanego Oktagonem. Mieści się on w miejscu, gdzie aleja Andrassy przecina Wielki Bulwar, a układ kamieniczek tworzy właśnie ośmiokątny plac- od tego wzięła się nazwa Oktagon. Mijamy budynek zajęty obecnie przez Muzeum Terroru.
Choć jest to na pewno miejsce warte zobaczenia i polecane w wielu przewodnikach z racji długiej kolejki przed wejściem omijamy je. Dochodzimy do ronda Kodalya – jednego z najpiękniejszych placów stolicy. Każdej z czterech części placu patronuje inny bohater narodowy.
Za rondem aleja Andrassy znów nabiera innego charakteru- teraz coraz częściej obserwujemy wille, małe kamieniczki, które potem są zastąpione przez jakieś budynki dyplomatyczne. Nie spiesząc się dochodzimy do miejsca zwanego Placem Bohaterów.
To jeden z największych i najważniejszych placów Budapesztu. Po obu stronach placu znajdują się okazałe budynki Muzeum Sztuk Pięknych.
Pośrodku wznosi się kolumna z postacią anioła Gabriela oraz kolumnada z postaciami władców Węgier tworzących razem Pomnik Tysiąclecia. ArchaniołGabriel często przewija się wokół budapesztańskich zabytków, ponieważ – według legendy- objawił się on królowi Stefanowi i nakazał mu założyć państwo. U podstawy 36 metrowej kolumny znajdują się posągi 7 jeźdzców. Wyobrażają oni siedmiu legendarnych wodzów madziarskich, którzy zajęli basen karpacki z Arpadem na czele.
Z placu wyruszyłyśmy w kierunku Lasku Miejskiego, który znajduje się zaraz obok. Lasek; podobnie jak Wyspa Malgorzaty to idelane miejsce do wypoczynku i relaksu. Historia tego miejsca sięga czasów Marii Teresy, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się w 1866r gdy otwarto tu zoo.
Według historyków z całego świata budapesztański Lasek Miejski był pierwszym tego typu obiektem na świecie o charakterze publicznym. Dla ciekawostki można dodać, że rośnie tutaj... 6.910 drzew.
W pobliżu znajduje się fantastyczne miejsce na kulinarnej trasie Budapesztu – restauracja GUNDEL; niestety ze względu na ceny ominełyśmy ją „szerokim łukiem”. Zamiast tego wybrałyśmy się do zoo, które jest jednym z najstarszych i najpiękniejszych tego rodzaju ogrodów na świecie. Wizytówką zoo jest wejściowa brama wspierająca się na figurach słoni. Po zwiedzeniu zoo ominęłyśmy budynek Wielkiego Cyrku, aby dość do Wesołego Miasteczka. Pierwszą karuzelę ustawiono tutaj w 1878r. Chciałyśmy skorzystać z wakacyjnej atmosfery i powrócić do czasów dzieciństwa...Jedną z atracji tego miejsca jest wielkie koło młyńskie z którego wspaniale widać całą panoramę miasta. Następnie przeszłyśmy obok kąpielska Szechenyego i doszłyśmy do Zamku Vajdahunyad. Zamek Vajdahunyad w Budapeszcie ma wprawdzie zaledwie 105 lat i nie jest zabytkiem, ale zaliczany jest do największych atrakcji stolicy Węgier. To mikst różnych stylów i budowli, które znajdują się obecnie m.in. w Rumunii, Słowacji i Chorwacji. Na moście przed warownią witają mnie kamienne lwy. Mają nieco ponad sto lat, choć wyglądają na znacznie starsze. Strzegą najmłodszego zamku na Węgrzech.
Z daleka go widać dzięki dużej ilości wież, wieżyczek, wieżątek...co nadaje mu iście bajkowego charakteru. Po raz pierwszy wzniesiono go z okazji wystawy milenijnej w roku 1896. Początkowo zbudowano go z gipsu, ale wywołał taki zachwyt mieszkańców Budapesztu, że postanowiono zbudować go ponownie z trwałych materiałów. Składa się z czterech głównych części: romańskiej, gotyckiej, renesansowo-barokowej i przejściowej. Kompleks wziął nazwę od zamku w Vajdahunyad w Siedmiogrodzie na terenie Rumunii. Jego oficjalna nazwa to Zespół Budynków Historycznych, (węg. Történelmi Épületcsoport). Jego projektantem był architekt Ignác Alpár. Nie miał łatwego zadania. Jego dziełem jest konglomerat budynków, będących mniej i bardziej wiernymi kopiami obiektów z różnych epok, wybudowanych w różnych stylach - od gotyku przez renesans po barok. Np. zamkowa kaplica jest wzorowana na kościele z Lébény koło Győr, natomiast jej portal jest kalką wejścia do świątyni w miejscowości Ják.
Na dziedzińcu tego zamku znajduje się jeden z ulubionych pomników mieszkańców miasta – pomnik Anonimusa. Postać ukazuje mnicha, który skrywa swą twarz. Prawdopodobnie jest to kronikarz dziejów Węgier spisanych w Kronice Węgier.
Kto dotknie jego pióra ma posiąść niezwykły talent pisarski. Czyż mogłam odmówić sobie takiej okazji- dotykałam...i dotykałam pióra...mam nadzieję, że to coś pomogło :)
Zwiedzając zapomniałyśmy o upływającym czasie, ale nasze żołądki nie zapomniały. Niestety w pobliżu nie było żadnego fajnego lokalu i wróciłyśmy z powrotem w pobliże naszego miejsca noclegowego do Drum Cafe. I to był strzał w dziesiątkę... Jedzenie świeże; pyszne; typowo węgierskie- a ceny przyjazne dla turysty. Nie omińcie tego miejsca będąc w Budapeszcie.
Kiedy już porobiłyśmy mnóstwo zdjęć poszukałyśmy stacji metra – najbliższa to Mexikoi utc (M1linia żółta) i dojechałyśmy do stacji Deak Ferenc ter. Postanowiłyśmy dojść jeszcze na nabrzeże, więc weszłyśmy w Deak Ferenc utca, którą doszłyśmy do brzegu Dunaju.
Budapeszt wieczorem wygląda po prostu bajkowo...
Dzień IV - 4 sierpnia
Korzystając z udogodnień metra wsiadłyśmy w metro na najbliższej stacji Astoria ( linia M2 czerwona) aby dojechać do Placu Kossutha. Wielki plac o powierzchni 65 tys. metrów kwadratowych powstał równocześnie z gmachem Parlamentu, który tego dnia był celem naszej wędrówki i zwiedzania. Aby się dostać do wnętrza nusiałyśmy być już o 8.00 rano w Visitor Centre w podziemiach obok budynku Parlamentu i zakupić bilety. Ponieważ miałyśmy jeszcze 4 godziny postanowiłyśmy skorzystać z okazji i zwiedzić Wielką Synagogę. Wielka Synagoga w Budapeszcie jeszcze do niedawna była drugą największą synagogą świata, jednak niedawno w Jerozolimie zbudowano tę największą, zatem na obecną chwilę synagoga w Budapeszcie jest na trzecim miejscu pod względem wielkości, tuż za synagogą Emanu-El w Nowym Jorku.
Jest to jednak największa synagoga w Europie. Nie ukrywam, że faktycznie robi wrażenie. Wielka Synagoga w Budapeszcie ma 75 metrów długości i 27 metrów szerokości. Jej projektant Ludwig Forster czerpał garściami ze stylów i kultur całego świata.
Jeśli ktoś wejdzie do synagogi od razu zauważy pomieszanie stylów i kultur. Nie wiedząc, że to synagoga, można odnieść wrażenie, że to chrześcijańska katedra, ponieważ mamy tu jedną nawę główną i dwie boczne, na wprost zaś znajduje się pulpit na którym można czytać torę, nad tym zaś płonie wieczny ogień.
Ale od razu rzuca nam się w oczy, że Wielka Synagoga ma kilka pięter. To z kolei wzięte od muzułmanów rozwiązanie, które każe mężczyznom i kobietom modlić się osobno. Synagoga może podobno pomieścić ponad 3000 osób. Wnętrze jest wspaniałe; warte zobaczenia... Ale my musimy wracać, żeby zobaczyć Parlament od środka.
Gmach PARLAMENTU to symbol Budapesztu i całego kraju. Budynek wzniesiono po połączeniu trzech miast w jedno- Obudy, Budy i Pesztu. Siedzibę władz zaczęto wznosić w roku 1885, a budowa trwała aż do roku 1904. W 1000 rocznicę powstania państwa odbyło się pierwsze posiedzenie. Neogotycka budowla zajmuje obszar 17 000 km 2, a jej kopuła wznosi się na wysokość 96 metrów. Ogrom budynku robi niesamowite wrażenie. Pewnie dlatego widać go na wszystkich pocztówkach, folderach, przewodnikach, amgnesikach i innych pamiątkach z tego miasta. We wnętrzu stykamy się z przepychem i bogactwem. Dominuje złoto, czerwony granit...takie miejsce trzeba zobaczyć. Z głównego hallu wejściowego schody prowadzą do sali znajdującej się pod kopułą budynku. Warto zwrócić uwagę na 16 rzeźb znajdujących się na kolumnach- to postaci najbardziej zasłużonych władców Węgier. Kto interesuje się historią nie może pominąć postaci Ludwika Węgierskiego i Stefana Batorego. Od roku 2000 można tu podziwiać koronę św. Stefana oraz jego berło i jabłko królewskie. Są to symbole państwowości węgierskiej. Insygnia władcy są jednymi z najcenniejszych węgierskich relikwii. Niestety nie wolno fotografować tych skarbów. Turyści mogą zwiedzać korytarze budynku jedynie w obecności licencjowanego przewodnika; nie ma przewodników posługujących się naszym ojczystym językiem, ale jeśli ktoś w miarę sprawnie posługuje się językiem angielskiem, włoskim, francuskim lub hiszpańskim zrozumie prawie wszystko :)
Jednak nie samą kulturą człowiek żyje...wracamy do naszej sparwdzonej knajpki Dram Cafe Langos postanawiamy skorzystać z okazji, aby zakosztować rarytasów kuchni węgierskiej. Knajpka znajduje się przy Dob utca 2 . Jest tutaj wspaniała zupa serowa, oczywiście wszechobecne langosze, gulasze i inne frykasy. Posilone acz nie pozbawione dużej ilości gotówki raźnym krokiem ruszyłyśmy w stronę Muzeum Narodowego.
Aby tam dojść musimy przejść przez ulicę Rakoczi, minąć przystanek metra Astoria, skręcić w Muzeum krt i już widzimy gmach muzeum.
Najstarsze i jedno z najbardziej renomowanych węgierskich muzeów ukazuje dzieje narodu węgierskiego i jego twórczości na przestrzeni kilkunastu wieków. Ekspozycja składa się z 5 głównych działów (archeologia, średniowiecze, czasy współczesne, nuizmatyka, malarstwo). Urzekający neoklasycystyczny gmach otoczony jest pięknym ogrodem, w którym można odpocząć po “trudach” zwiedzania muzeum. Powstało z inicjatywy hrabiego Ferenca Szechenyj - kolekcjonera unikalnych książek, cennych monet i antyków. W 1802 r. hrabia przekazał swe zbiory do tworzącego się Muzeum Narodowego i Biblioteki Narodowej nazwanej później jego imieniem. W chwili obecnej w muzeum funkcjonują: Departament – Archeologii, Zbiorów historycznych, Fotografii, Monet, Galerii historycznej, Archiwum i Dokumentacji historycznej, Biblioteka Narodowa i Konserwatorium sztuki. Dla zwiedzających przygotowano wystawę stałą, na którą składa się kilka oddzielnych działów tematycznych, m.in. historia ludów zamieszkujących tereny Węgier od 400 tys. lat p.n.e. do 804 r. n.e.; historia Węgier od chwili powstania państwa do późnych wieków średnich; historia współczesna państwa; Węgry XX w.; kolekcja kamieni oraz płaszcz koronacyjny króla Stefana I Świętego. Chodzimy i podziwiamy „skarby kultury węgierskiej” w całej okazałości.
Dzisiejszy dzień był męczący z powodu dużej ilości pokonanych kilometrów, zwiedzonych sal muzealnych... wieczór więc chcemy spędzić nad brzegiem Dunaju. Wieczorem wracamy do naszego pensjonatu... a kolejny dzień to już szybkie pakowanie bagażu, przejazd na lotnisko i powrót do Warszawy.
Kolejny punkt na mapie Europy zaliczony w samodzielnej wędrówce. Mam nadzieję, że jeszcze jest ich kilka, kilkanaście na mojej życiowej drodze. Zapraszam do galerii z Budapesztu :)
KOSZT
bilet tygodniowy 5000 HUF
ceny wstępów do muzeów 5000 HUF
ceny jedzenia ; kawy; deserów 18.000 HUF
RAZEM : 28 000 + 12 000 na pamiątki / 40 000 HUF/ około 650 zł
Kosztorys
Termin: 1 -6 sierpnia 2016r
Dojazd : samolot WizzAir z Warszawy do Budapesztu 280 zł w obie strony
Nocleg : duży pokój 2 osobowy z oddzielną łazienką 5 nocy = 500 zł
www.uwielbiambudapeszt.com

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji na Węgrzech:
Autor: kawusia6 / 2016.08
Komentarze:

kawusia6
2016-08-20

Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Budapeszt jest tak fotogeniczny, że nie miałam siły odmawiać sobie robienia zdjęć- musiałam wybierać z ponad 2000 :)

katerina
2016-08-16

Kawausia fajny,szczegółowy opis i galeria...jedna z Twoich lepszych zresztą,szczególnie fotki wieczorową porą ;) Pozdrawiam!