Oferty dnia

Jordania - - relacja z wakacji

Zdjecie - Jordania -

Jordania to wielki kraj. Aby zapoznać się z jego kulturą, zabytkami, trzeba oczywiście dużo więcej czasu. My byliśmy tam tylko kilka dni. Ale nawet w ciągu tylko tych kilku dni przekonałam się, że to kraj bardzo otwarty na zmiany, przyjazny turystom, rzeczywiście „wrota pomiędzy zachodem i wschodem”.

Granicę przekroczyliśmy w Elijacie. I oto nareszcie oczom moim ukazała się w całej krasie słynna pustynia Wadi Rum. Tyle widziałam wcześniej zdjęć, filmów ale poczuć piasek w nosie - to jest to! Różowa poświata i niesamowite formy skalne - ciekawie, pięknie. Ale jednak jak na pustynię zbyt dużo tu cywilizacji, knajpki przydrożne, słupy energetyczne, trochę psują nastrój. Jedziemy krętą górską drogą. W dole niesamowite masywy górskie, kryjące tajemniczą Petrę. Jesteśmy wysoko. Mamy marzec, ziemia gdzieniegdzie pokryta śniegiem. Wjeżdżamy do miasteczka Wadi Musa. Tu kwaterujemy się w Edom Hotel.

Po króciutkim wypoczynku idziemy w stronę wąwozu. Słońce praży, przed chwilą widziałam śnieg, teraz ponad 20 stopni ciepła. W wąwozie jak we wszystkich wspaniałych miejscach na świecie, bez względu na porę roku oczywiście tłum turystów. Idziemy podziwiając wysokie ściany skalne powstałe na skutek ruchów tektonicznych, podziwiamy starożytnych inżynierów, którzy potrafili doprowadzić wodę do ukrytego miasta. I oto po pokonaniu najwęższego miejsca oczom ukazuje się znany widok Skarbca. Niesamowita budowla. Ale to dopiero początek. Idziemy dalej i podziwiamy wykute w skałach domy, świątynie teatr, nekropolie. Miasto zamieszkiwane było przez 50 tysięcy mieszkańców. Jeszcze dwa lata temu, nie do wiary miejsce to było zamieszkane przez współczesnych Beduinów. Obecnie zostali przesiedleni do pobliskiej wioski ale zachowali prawo wyłączności na handel w tym miejscu i obsługę turystów. Tak więc pijemy herbatę z kardamonem, słuchamy opowieści przewodnika. Nagle rozpętuje się straszna (przynajmniej dla mnie, bo nie mam porównania) burza piaskowa. Dobrze, ze akurat dotarliśmy do namiotu na herbatę. Wszystko pokrywają grudy błota, nasze kurtki, twarze pokryte są grudkami piasku. Nareszcie w praktyce zrozumiałam, do czego służą Arabom chusty. Powrót bajkowym wąwozem, co chwilę przebiegają koło nas wielbłądy, osły, dwukółki dla bardziej zmęczonych turystów. Ruch jak na drodze do Morskiego Oka (gdyby nie te wielbłądy).

Nazajutrz wczesny wyjazd w dalszą drogę. Jeszcze tylko wizyta przy Źródełku Mojżesza. Każdy chce się napić, każdy chce być młodszy. Woda rzeczywiście niesamowicie smaczna. Amman wita nas deszczem tak, że zwiedzanie musiało być niestety tylko zza okien autokaru, ale i tak miasto zrobiło na mnie wrażenie. Rozłożyste, przestrzenne. Jakże pięknie musi prezentować się w słońcu. Białe miasto.

Cechą charakterystyczną Jordanii są wszechobecne portrety króla - byłego i obecnie panującego, jego syna. Na ulicach w sklepach, hotelach. „Po pierwsze - Jordania” to hasło lansowane przez króla wydaje się znajdować zrozumienie i zastosowanie w życiu Jordańczyków. Jordańczycy są bardzo dumni ze swojej ojczyzny. Widać to na każdym kroku.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: aroni54 / 2009.03
Komentarze:
Brak komentarzy.