Mieszkańcy włoskiej wyspy Lampedusa znajdującej się na Morzu Śródziemnym, 100 kilometrów od wybrzeża Tunezji, nie chcą już uchodźców z Afryki. Ich liczba zrównała się z liczbą mieszkańców wyspy, a do brzegu wziąż dopływają kolejne łodzie.
O
problemie imigrantów z Afryki Północnej, którzy przypływają na Lampedusę, informował w lutym włoski minister spraw wewnętrznych Robert Marconi. Ponieważ włoskie władze najwyraźniej nie poradziły sobie z tym problemem, sprawę w swoje ręce próbują brać mieszkańcy wyspy.
W niedzielę kilkusetosobowa grupa Włochów zablokowała nabrzeże, uniemożliwiając przycumowanie promu, który przywiózł namioty i przenośne sanitariaty na potrzeby nowego obozowiska dla uchodźców. Ostatecznie jednak, po zapewnieniu że uchodźcy nie będą długo przebywali na wyspie, protestujący ustąpili i zgodzili się na rozładowanie promu.
Obecnie liczba uchodźców z Afryki Północnej, głównie Tunezji, przekroczyła 4 tysięce, co jest równe liczbie mieszkańców Lampedusy. W samą tylko niedzielę na łodziach przypłynęło kilkuset nowych imigrantów. Burmistrz wyspy Bernardino De Rubens jest oburzony postawą rządu, który nic nie robi w tej sprawie - „Lampedusa nie może stać się obozem dla uchodźców, szczególnie na kilka miesięcy przed rozpoczęciem sezonu letniego. To może zrujnować mieszkańców, z których duża część utrzymuje się z turystyki” - powiedział.
Fr, fot. wikimedia.org / 2011-03-21