35-letni mężczyzna będący pod znacznym wpływem alkoholu postanowił przejechać się na grzbiecie krokodyla. Włamał się więc na teren ogrodu zoologicznego i wszedł do klatki w której znajdował się 5-metrowy gad. Miał wiele szczęścia, gdyż przygoda skończyła się jedynie ranami szarpanymi łydki.
Mężczyzna przesiadywał w lokalnym barze w miejscowości Broome na północnym zachodzie
Australii. Po tym jak został wyrzucony z lokalu udał się do pobliskiego ogrodu zoologicznego. Jego pierwszą „ofiarą” był niewielki krokodyl, którego próbował napoić piwem. Jednak gdy zwierzę nie wyraziło zainteresowania 35-latek postanowił poszukać innego kompana.
Przechodząc przez ogrodzenie z drutu kolczastego wkradł się do klatki z 800-kilogramowym krokodylem różańcowym o imieniu Fatso. Niezrażony rozmiarami gada, usiadł na jego grzbiecie i zaczął go głaskać. Fatso jednak nie spodobał się nowy „przyjaciel” i zaatakował mężczyznę gryząc go w nogę w okolicy łydki. Mężczyzna miał wiele szczęścia gdyż krokodyl poprzestał na tym ataku i wypuścił go z zagrody. Po tej przygodzie 35-latek zataczając się powrócił do baru, gdzie została wezwana karetka.
Mężczyzna miał wiele szczęścia, gdyż jak podkreślają eksperci krokodyl różańcowy jest bardzo agresywny. Jedynym wytłumaczeniem że mężczyzna przeżył jest fakt, że było zimno i o tej porze krokodyle niewiele jedzą.
Fr, fot. wikimedia.org / 2010-07-20