Ministerstwo Zdrowia zrezygnowało z zapisu w tzw. ustawie antyalkoholowej, który miał zabraniać poruszania się na stokach narciarskich pod wpływem alkoholu.
Wstępnie projekt zakładał że narciarz czy snowboardzista, który zostałby przyłapany podczas jazdy na stoku pod wpływem alkoholu, miałby zapłacić nawet 2,5 tysiąca złotych kary.
Prohibicja na razie nie będzie wprowadzona z kilku powodów. Jednym z nich jest brak jednostek mających sprawdzać trzeźwość amatorów białego szaleństwa. Jak na razie na stokach jest zbyt mało narciarskich patrolów policji, narciarzy nie chcą także kontrolować pracownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (GOPR) ani właściciele wyciągów.
Tak więc w nadchodzącym sezonie narciarskim, dozwolone będzie serwowanie i spożywanie grzanego wina, piwa czy herbatki z „prądem” na trasach narciarskich.
Pojawiają się także głosy że nieduża ilość alkoholu w trunkach serwowanych na stoku może pomóc narciarzom przy upadkach - po konsumpcji „grzańca” są oni bardziej elastyczni i w mniejszym stopniu ulegają kontuzjom. Z drugiej jednak strony należy pamiętać że alkohol powoduje wydłużenie czasu reakcji, ponadto po spożyciu stajemy się mniej uważni, co wpływa negatywnie na bezpieczeństwo na stokach narciarskich.
Komenda Główna Policji nie składa broni i wysłała już do MSWiA swój projekt, który ma zabraniać poruszania się po stokach pod wpływem alkoholu.
Brak komentarzy. |