Nie jesteś zalogowany.
Hapol mówiłam zonnebryli zapomniałeś
Angela nie wiem mogłoby tak być i tego się trzymam
a gdzie więcej zdjęć z raju???? a gdzie zdjęcia katamaranu bądź z katamaranu?? no dalej, dalej, bo ja czekam
Ale się rozmarzyłam!!! W nosie mam czy płyną tam tłumy, że taka komercja - chcę tam być!!! Nigdy w życiu nie byłam na Karaibach, nie wiem czy dane mi będzie kiedyś zobaczyć tą rajskość, ale Saony wtedy nie odpuszczę! Jestem zachwycona!!!
Angela zdjęć z katamaranu nie będę wstawiać. Boję się RODO Była głośna muzyka. Były tańce i hulańce
Trzy dziewczyny wyrywały do tańca uczestników
Nie nachalnie. Damska część się fotografowała przyjmując różne pozy
Można też było zrobić sobie zdjęcia z dziewczynami
Zdjęć na necie krąży sporo
Uczestników w sam raz
Zdjęć ostrych nie mam za dużo Dużo mam zdjęć nieostrych
Nie wiem dlaczego
Gdzie nie spojrzeć odbywały się sesje zdjęciowe
A na koniec dowód, że znalazłam kokosa
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-05-28 19:32:00)
Cudnie!!!!!!!
Poleciałabym tam...choćby jutro! W końcu wypadałoby zobaczyć te słynne Karaiby
Jest takie miejsce na obrzeżach Santo Domingo, w którym można poczuć się, jak na planie filmu Parku Jurajskiego. Naturalna oaza w środku miasta. Los Tres Ojos (Troje oczu), bo o nim mowa, to kompleks wapiennych jaskiń, częściowo otwartych, w których ukryte są jeziorka z krystalicznie czystą wodą. Otoczone przez stalagmity i stalaktyty a porośnięte tropikalną roślinnością leśną tworzą niesamowity klimat.
Dzień rozpoczynamy jak zwykle wcześnie. Już o 7:00 jesteśmy pod naszym sklepem B&M. Nikogo nie widać. Pustki. Żadnego busika. No nic. Czekamy ... Po kilku minutach zza zakrętu wychodzi pan. Początkowo nie zwracamy na niego uwagi. Podchodzi do nas i pyta się: Santo Domingo? Kiwamy głowami. Mówi, że autokar stoi właśnie za zakrętem. Patrzymy na siebie, ale idziemy. Pan zostaje. W głowie przelatują czarne scenariusze. Uff. Jednak wszystko w porządku. Autokar rzeczywiście stoi. W środku dwoje ludzi. Nie wyglądają na złoczyńców Wsiadamy. Chwilę czekamy i zjawia się pan, który okazał się kierowcą. Tak sobie myślę, dziwne to to. Taki wielki autokar. Nas w sumie czworo. Ruszamy i jedziemy. Po drodze przystanki. Dosiadają się do nas ludzie na wycieczki na Saonę. To już w ogóle dziwne. Jedna stacja benzynowa i przesiadka do busika. Druga stacja benzynowa i znów przesiadka. Obok drugi busik. Widać przy nim zamieszanie. Chętnych więcej niż miejsc w busiku. I nagle zjawia się nasz autobus
Śmiejemy się, że będzie kolejna przesiadka. Nic z tych rzeczy. Autobusem pojechali ci na Saonę
Nasz pan kierowca wypytał się nas skąd jesteśmy i tak nas później nazywał
Polska, Argentyna, Kolumbia itd. Za bardzo rozmowny nie był, przynajmniej po angielsku. Podróż jak to podróż. Jeden przystanek na stacji benzynowej i później już przy jaskiniach.
Na początku i końcu obowiązkowy przemarsz przez stragany sprzedawców pamiątek i wyrobów rzemieślniczych. Potem przejmuje nas przewodnik. On nas oprowadzi po jaskiniach i po Santo Domingo. Wejście do jaskiń wygląda jak jakaś wielka studnia ze schodami. Oczywiście musiałam wetknąć tam mój nos Zeszłam po tych schodach kawałek, jednak Przewodnik kazał mi wrócić. My wszystko mieliśmy w cenie wycieczki. Wstęp jest płatny 100 DOP. Przeprawa tratwą 25 DOP.
Powstanie Los Tres Ojos jest rzadkim procesem naturalnym. Tysiące lat temu, w wyniku pęknięć tektonicznych, zawaliły się podziemne jaskinie wypiętrzone przez podziemną rzekę Brujuela i utworzyły baseny, które wypełniły się wodą, krystalicznie czystą wodą. Nazwa mówi o trzech jeziorach, jednak dla mnie prawdziwą perełką jest czwarte jezioro, na zewnątrz.
Początkowo jaskinie były wykorzystywane przez Indian Taino, rdzennych mieszkańców Karaibów, do rytuałów religijnych i obrzędów. Przez wieki zapomniane do odkrycia pierwszego jeziora w 1916 r. Dopiero w 1972 r. jaskinie zostały uznane za obszar chroniony o nazwie Park Narodowy Los Tres Ojos.
Do pierwszego jeziora schodzimy stromymi, kamiennymi schodami. 30 metrów w dół. Te ciemne schody i nagłe promienie słońca padające na te turkusowe wody zaparło mi dech w piersiach. Inny świat, którego z powierzchni ziemi nie było widać. Był efekt WOW!
Pierwsze jezioro nosi nazwę Aguas Azufradas, co w wolnym tłumaczeniu "wody siarczane". Początkowo uważano, że jezioro zawiera duże ilości siarki, ze względu na kolor wody. Badania naukowe wykazały, że teza była błędna, a kolor wody jest wynikiem związków wapnia i innych minerałów. Jeziorko jest głębokie na 4 m. Mogę powiedzieć, że woda była tak krystalicznie czysta, że M myśląc, iż stąpa na kamień, zamoczył całą stopę, łącznie z butem
Między jeziorami spaceruje się wyznaczonymi ścieżkami z różną ilością schodów. Są porobione tarasy widokowe. Wszystko doskonale opisane. Jest wilgotno. Przyjemnie w porównaniu z upałem na zewnątrz. W jeziorach nie można pływać.
Do drugiego jeziora nie docierają promienie słoneczne. Nosi nazwę La Nevera (lodówka). Nazwane tak ze względu na temperaturę wody, która waha się między 15-21 st. Na tym jeziorze można popłynąć tratwą na czwarte jezioro Lago Los Zaramagullones.
Lago Los Zaramagullones jest na zewnątrz i jest całkowicie otwarte. Ma okrągły kształt i otoczone jest bujną roślinnością. Nazwa pochodzi podobno od gatunku kaczek.
Trzecie jezioro to El Lago de las Damas (jezioro kobiet), onegdaj ze względu na swoje położenie i niewielką głębokość (2,1 m po najgłębszym miejscu), służyło jako kąpielisko dla dzieci i kobiet.
Poza trzema jeziorami z krystalicznie czystą wodą, miejsce to ma bogatą faunę, która obejmuje dużą różnorodność ryb, nietoperzy i największych na wyspie paproci o długości do czterech metrów.
Nie wzięłam ze sobą statywu więc zdjęcia są, jakie są Nie oddają piękna tego miejsca
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-06-04 19:54:06)
tak jakoś się nastawiłam, że Dominikana to tylko ocean, piasek i palmy a tu takie zaskoczenie
ładnie tam
Noooooooooo ...i to mi siem podoba! a nie tam siakieś plaże i palemki
Bardzo fajna wycieczka, tak trochę mi Meksykiem zaleciało
Będzie jeszcze jakiś ciąg dalszy?
Kolcia.....no też nie miało Ci czym zalecieć
Angela tak się większości kojarzy
Hapol a co? mało meksykańska
Kolka ciąg dalszy będzie tylko nie wiem, czy o taki Ci chodzi
_____________________________________________________
Santo Domingo stolica i największe miasto Dominikany. Założone w 1496 r. u ujścia rzeki Ozamy, na południowym wybrzeżu wyspy, przez brata Krzysztofa Kolumba, Bartolomeo. Ochrzczone jako La Nueva Isabela na cześć królowej Hiszpanii Izabeli. Pierwsze europejskie miasto w Nowym Świecie.
Przejeżdżamy obok latarni morskiej - Faro do Colon, która jest pomnikiem Kolumba i tam spoczywają jego szczątki (podobno). Ta monumentalna budowla została zbudowana z betonu, na planie krzyża. Ma 210 m długości i 60 m szerokości. Uroczyste otwarcie odbyło się w 500 rocznicę przybycia Kolumba. W nocy wysyła w niebo snop światła z ponad 250 reflektorów. Obok stoi Papamobile, którego używał Jana Paweł II podczas swojej podróży po Ameryce Łacińskiej.
Pierwszy przystanek w stolicy pod Pałacem Prezydenckim. Uważany za najładniejszy budynek zbudowany na Dominikanie. Podobno pierwowzorem projektu był Kapitol w Waszyngtonie. Budowa rozpoczęła się w stulecie niepodległości wyspy.
Po prawo nasz bus
Później jedziemy wzdłuż oceanu, wzdłuż którego ciągnie się promenada - Malecon.
(Zdjęcia z busa)
Plac na cześć prezydenta Juana Boscha
Fuerte de San Gil - 3 stronny fort został wybudowany między 1503 - 1510 r. To była pierwsza część obrony, otoczonego murem miasta Santo Domingo a zwanego teraz Zona Colonial. Niestety fort uległ zniszczeniu i został odtworzony.
Czas na obiad. Widoki z naszej miejscówki.
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-06-18 21:15:32)
Po obiedzie kierunek Zona Colonial - największa atrakcja turystyczna stolicy Dominikany. Pierwsza osada europejska w Ameryce znajdowała się właśnie tutaj. W wąskich brukowanych uliczkach, wśród budynków z wielowiekowymi fasadami znajdziemy historyczne miejsca i zabytki. Jest ich ponad 300. Można zagubić się w czasie
Kościół i Klasztor Dominikanów. Jeden z najstarszych budynków w Mieście Kolonialnym, w którym mieścił się pierwszy uniwersytet w Nowym Świecie.
Zatrzymujemy się przy sklepie z pamiątkami. Wszyscy wysiadają z busa i 30 min przerwy na zakupy. Mnie trochę puszczają nerwy. Jest już grubo po 13:00, a my mamy kolejną przerwę. Jeszcze nic nie zobaczyliśmy. Pytam przewodnika, czy mogę iść sama. Na co on odpowiada, że teraz są zakupy. Nie wytrzymałam i powiedziałam, że ja tu nie przyjechałam na zakupy tylko na zwiedzanie. Po kilku minutach podszedł do mnie i powiedział, że możemy iść w stronę Parku Kolumba - Parque Colón i tam poczekać na grupę.
Dokładnie tam
Ten charakterystyczny budynek na rogu to Ratusz.
Nasza uliczka
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-06-18 21:33:06)
Po drodze trafiamy do Muzeum Czekolady. Muzeum to raczej tylko z nazwy. Pomimo że są różne informacje o czekoladzie, narzędzia i nasiona/owoce kakaowca, to przypomina to sklep. Można też wziąć udział w różnego rodzaju warsztatach.
Za muzeum trafiamy na najpopularniejszą ulicę Zona Colonial - Calle El Conde. Nie mylić z najstarszą ulicą, którą jest Calle Las Damas
Calle El Conde była najważniejszą arterią od czasów kolonialnych. Jest wyłączona z ruchu kołowego.
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-06-18 21:50:35)
Przedłużeniem ulicy jest Park Kolumba i to centralny plac historycznej dzielnicy. To miejsce tętniące życiem. Pełen jest restauracyjek i sklepików wypełnionych turystami. Tutaj miejscowi przy rozkładanych stolikach, otoczeni tłumem gapiów grają w domino. Dzieciaki przesiadują na ławkach. Jednym słowem gwar
W centrum parku znajdziemy pomnik Kolumba a tuż obok najstarszą katolicką katedrę obu Ameryk - Catedral Santa Maria La Menor. Budowa rozpoczęła się w 1512 r. a ukończona w 1540 r.
W środku znajduje się 12 kaplic ozdobionych freskami i witrażami. Katedra była niegdyś "siedzibą" Sir Francisa Drake'a, słynnego angielskiego pirata, który obrabował Santo Domingo w 1586 roku.
Ołtarz główny
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-06-18 22:44:30)