Nie jesteś zalogowany.
I tak to włsnie wyglada ten Jan Thiel
upsss...ale jeszcze cosik....na lewo od Papagayo jest jakis hotelik -nie wiem co to za hotelik ale jest tam basenik i takie bardzo przytulne miejsce z kilkoma lezaczkami i tam mi sie spodobało to Wam tez to miejsce pokaze
Konczymy pobyt na naszej pierwszej trójce .....
I tylko szkoda,ze juz tu nie wrócimy ale nie ma na to czasu
Nastepnego dnia tez mamy w planie plaze prywatna ,ale,ze pogoda jest niepewna jedziemy najpierw na plaze publiczne-jedna publiczna zagospodarowana VAERSENBAA-KOKOMO a druga publiczna dzika Boca st Michiel a jesli pogoda sie wyklaruje ostatecznie pojedziemy na Blu Bay-czyli plaze prywatna.
Odległosc od La Mayi do Kokomo to około 30 km-pozostałe plaze leza własciwie jedna przy drugiej ale zeby ostatecznie do nich dotrzec to -
-La Maya-Kokomo-30 km-45 minut jazdy droga bez korków-a ze drogi na Curacao sa super i korków nie ma wiec liczymy,ze tyle zajmnie nam dojazd -potem zjezdzamy juz w dół
Kokomo-Boka St Michiel 5,7 km-około 8 minut
-St Michiel-Blu Bay-5,3 km-około 9 mimut
Po drodze w markecie kupujemy browarki -tym razem u Chinczyków-zdzierusy i kretacze-ale pic cos trzeba i docieramy na Kokomo
plaza bezpłatna ale zagospodarowana,chociaz nie wiem czy nie płaci sie za leżaki-ale raczej nie-niemniej jednak ochrona jest
Pamietam ta plaze z opisów-moze nawet nie plaze co bar nad woda z czerwonymi poduchami....oj zmieniło sie tam ...zmieniło -znaczy sie poduch w barze nie było i w pochmurny dzien nie wygladala juz tak rajsko
Ale bar został na miejscu.....
Sama plaza nie przypadła nam do gustu-piasek z kamolami,chmury psujace klimat ,brak lazurków ale piwko w barze smakowało.
Jednogłosnie stwierdzilismy ,ze jedziemy dalej
Ostatnio edytowany przez Kasia6555 (2015-04-13 18:19:56)
Nastepny przystanek Boka St Michiel .
Juz z drogi widac lazurek...oczy sie usmiechaja....jest to tez jedna z plaz publicznych
zostawiamy auto na jakims dzikim parkingu i kolorową okolicą gnamy w strone lazurków
pierwsze wrazenie -mało sie nie posikalam z radosci
lazury wala po oczach
schodzimy w dól na plazę -oczy wyłaza nam z orbit)))
na prawo czy na lewo -gdzie w pierwszej kolejnosci sie udac???
nie......
chodzcie tutaj.....tu jest pieknie
ale po takim piachu troche ciężko sie idzie ...
chociaz przy samym brzegu i w wodzie jest git....
w sumie to nawet miło by było tam zostac...ale słonko zaczynao dawac o sobie znac wiec postanowilismy pojechac dalej i pozbyc sie znow kilku $
szwedamy sie jeszcze troche okolicy-daoki kolorowe bardzo nam sie podobaja
Ładujemy sie do auta i jedziemy na plaze duzą ilościa palemek -juz nie mge sie doczekac tej plaży
Blue Bay-to nasza nastepna plaża-dodam ,ze na tej plazy nam sie podobało -znaczy sie tez nam sie podobało-bo plaz ,które polubilismy było kilka.
Plaza jest przy hotelu o tej samej nazwie-hotel niestey psuje urok tego miejsca ale idzie sie przyzwyczaic i ie zwracac na hotel uwagi .
Wjezdzamy do zamknietej enklawy-opłate uiszczamy straznikowi przy wjezdzie -15 ichnich albo 8$od osoby- w tym jest parking i lezak .
Od wjazdu do plazy jest ładny kawałek-wjezdza sie tu jakby do osobnego miasteczka-ale podobnie było na Jan Thielu i podobnie jest przy Mambo i chociaz nie byłam to mysle ,ze i przy Florisie i Mariocie-ale moge sie mylić.
zostawiamy auto na parkingu przed wejsciem na plaze
i gnamy zobaczyc co nas czeka do konca dnia
Juz czuje karaibski klimat
nie wiem ,który lezak wybrac....
ale decyzja szybko podjeta bo browarki sie grzeja w torbie
Nie mniej jednak gorąc niesamowity a bar wyglada fajnie wiec trzeba pragnienie szybko zaspokoic
cen z barów dokladnie nie pamietam dlatego starlam sie robic fotki cennikow
Dla mnie Blue Hawaiian
dla meza Cube Libre-i to nie jakies siuski maniuski,tylko konkretne drinki
pijemy grzecznie po jednym drineczku....mamy spedzic tu wszak cały dzien
Opici zaczynamy szalenstwo plazowe-troche relaksu a potem trzeba zajrzec w kązdy zakatek i wszysko oczywiescie Wam pokazać....
to parenascie fotek z plazy
moloh o którym była mowa....feee
Nie wiem dlaczego momentami ta plaza kojarzy mi sie z Saoną.......
na plazy było pełno prysznicy-tez przed wejsciem na pomost,na którym tez były lezaczki
Ostatnio edytowany przez Kasia6555 (2015-04-13 19:00:55)
Teraz krótki przerywnik odnisnie transportu na wyspie...
PrzystankI autobusowe to ja tam widziałam ,nawet ludzi siedzacych na nich ale powiem szczerze ,ze autobusu ani jednego )))MUSIAŁY O ROZNYCH DZIWNYCH PORACH JEZDZIE-ZRESZTA ROZKŁĄDU JAZDU TEZ NIE WIDZIALAM.
Mielismy jak pisałam na cały wyjazd auto-no i dodam jeszcze,ze tez mielismy dylemat z tym autem bo u nas tez kierowcy na urlopie nie ma -ludziom dupe o promile ze sto razy zawracałam -ale jak pierwszego dnia widzielismy tubylca jadacego autem za kierownica i pijacego piwo nie tak z gazety to stwierdzilismy ,ze niech sie dzieje.....
No nie powiem,ze kierowca na czworaka za kierownice siadał ale kilka piwek wypił-bo piwka malutkie i niskoprocentowe.
Mozna oczywiscie jezdzic taxi ale to bardzo droga obcja.
Odnosnie hoteli na wyspie to wiekszosc jes tylko ze sniadaniem.Np przy Mambo wszystkie hotele sa w obcji ze sniadaniem tylko jak pisalam wyzej 20 $ za osobe za sniadanie to dla mnie troche sporo wiec bedac w Kontiki na sniadania chodzilismy gdzie indziej-ale o tym w dalszej czesci relacji .Ale z tego co kajarze jakies dwa hotele miały obcje ALL z zaporowa ceną)))
Nastepny dzien był chyba najbrzydszy ze wszystkich dni na tym wyjezdzie .
Ale ,ze plan mialam jaki mialam zaraz po sniadaniu zapakowalismy sie do auta i w droge .
Dzis jedziemy na plaze połozone mniej woecej w połowie zachodniego wybrzeza w okolicy ST.WILLBRORDUS-CZYLI TAM GDZIE WEDŁUG WIEKSZOSCI MIESCI SIE NAJPIEKNIEJSZA PLAZA NA WYSPIE CAS ABOU .
Dzis niestety do tej plazy nie pojedziemy-tam musimy zawitac w piekny słoneczny dzien-dzis w pierwszej kolejnosci bedzie dzika DAAIBOOI-czyli plaza bezpłatna z lezakami i barem .
Nie mówie,ze nam ta plaża nie przypadła do gustu -bardzo nam sie podobała , i nawet brak słonka nic w naszym zdaniu nie zmienił , nawet w ten pochmurny dzien miala swój urok i jesli bysmy snurkowali to pewnie byśmy tam posiedzieli dłuzej -ale zikt z nas nie snurkował wiec nie było sensu tam siedziec.
Ale plaża bardzo ładnie połozona miedzy skałkami ,z jaśniutkim piaseczkiem prawie jak mączka ,troche palm,palapasy-czego chciec wiecej-ino słonka.
plazowy bar......oj -dobrze,ze na tych publicznych plazach piwko było połowe tańsze
Jako,że chmur jakos wcale nie ubywało a nawet robiło sie coraz bardziej czarno i mozna było spodziewac sie ,że solidnie lunie plany moje na dzisiejszy dzien trezba było zmienic -postanowilismy wrócic do La Mayi i spedzic czas na lenistwie przy basenie .
Postanowienie postanowieniem wiec w droge .
Pamietacie jak ludzie pisali o wszechobecnych na Curacao Salinach i ptaszyskach zerujacych na nich -jako,ze mijamy takowe po drodze zatrzymujemy sie na chwile żeby połazic po rozlewiskach i poobserwowac flamingi.
Przesiadujac na Salinach ujrzelismy na gorze światynie ,która figuruje na sporej ilosci fotek z Curacao
a skoro była juz tak niedaleko od nas postanowilismy tam pojechac.
Nie wiem co to za swiatynia -nie byłam z lektury przygotowana ale skoro bylismy w okolcy i mielismy czas wolny od plazowanie to pojechalismy
kilka fotek z wnetrza
Przy kosciele jak przystało jest cmentarz-w samej stolicy widzielismy dwa cmentarze ale takie raczej tradycyjne a ten był bardzo ładny-były na nim same pieknie zdobione grobowce w pastelowych kolorach .
Cmentarz był zamkniety wiec zrobiłam pare fotek zza ogrodzenia ale powiem szczerze ,ze z ochota bym tam wlazła
Konczymy zwiedzanie koscioła i mamy zamiar juz wraocic do apartamentu-ale...zauwazamy
tam drogowskaz Porto Marii 6 km-no i jak tam nie pojechac ???
Wiem,ze chciałam tam zawitac w słoneczny dzien i ocenic jak wyglada ta plaza w promieniach słonecznych -no ale jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma.....jedziemy na Porto Marii
Plaza z tych płatnych .Parking na szczescie bezpłatny -wiec zostawiamy autko i idziemy na plaze.Juz na wstepie wołaja opłate za bilet4 ichnie lub 2,5 $-MY TYLKO NA CHWILKE ZOBACZYMY CZY CHCEMY TU ZOSTAC .
Plaza nam sie spodobała-moze nie była taka bardzo karaibska,nie było tam palemek ale miala w sobie to coś -a do tego własnie chyba przez ten pochmurny dzien albo dzieki temu dniu nie było na tej plazy mnostwa ludzi tylko puste lezaki,które czyniły ta plaze przestrzenna.
Postanowilismy zajac lezaki i pozostac tam do momentu az nie przyjda za nie kasowac-czyli mniej wiecej przez godzinke
no ale nadszedł czas zapłąty wiec zbieramy sie na powrót
Teraz juz prosto na parking....
co sie okazało...w bagazniku mamy "grzance"
no to trzeba je jeszcze wypic
Dodam jeszcze szybciutko tak ogólnie .....bardzo nam sie podobało na tym wyjezdzie-nawet powiem ,ze był to jeden z lepszych wyjazdów biorac całokształt pod uwage a o klimacie panujacym na plazach nie wspomne -te publiczne to takie sielskie a te prywatne to istnie karaibsko imprezowe-chociaz nie wszystkie .
Dzis wracamy juz do apartamentu a jutro nastepne plaze
Generalnie teraz powinna byc stolica ale pojedziemy jeszcze na pobliska plaze po drugiej stronie La Mayi - jets to tez plaza publiczna i to taka najbardziej typowa gdzie nie uswiadczy sie turystów ino samych tubylców i i to takich gdzie wala z całymi rodzinami w celach wekendowo picknikowych i mimo tego,ze plaza "beeeee" w naszych oczach to panuje tam iscie swojski klimacik .
CARACASBAY-
-o tej plazy mowa połozona jest przy samym parkingu.Piaseczek wymieszany z kamyczkami-własciwie same kamyczki,pełno stołow pickikowych pod palapasami przy samym morzu .
pierwszy raz spotkalismy sie z tu z tablica informujaca o jadowitych rybach i o postepowaniu w razie kontaktu z jej kolcami
trafilismy tu wekondowo i zastalismy picnikujace całe rodziny-bo od tego sa własnie te publiczne plaze-tu odpoczywaja miejscowi
w polbizu był stary fort-ale jakis nie mielismy czasu i ochoty tam zajezdzac-moze nastepnym razem
Plusem plazy była oczywiscie knajpka.....gdzie mozna było tanio ,nawet bardzo tanio ukoic pragnienie i głod
z tego co zauwazylismy przyjezdzało tam sporo turystów wałsnie na posiłek-ale ceny były faktycznie konkurencyjne do knajp hotelowych
widok z knajpki bardzo przyjemny a pod parasolem przy wiejącym wietrze i z piwkiem w reku mozna było spedzic sporo czasu
a tutaj to troche zgrzeszyłam-było tak goraco ,ze piłam piwo z lodem-ale i tak smakowalo
zszamalismy jeszcze zupe z owoców morza-porcja mała ale w cholere syta-hmmmm i w cholere w dziwny sposób podana
ale nie wazne w czym,ważne jak smakuje
BAROWA BUDA...
MOZE NIE WSZYSTKIM SIE TA STRONA PLAZY SPODOBAC-BO TO PRAWDZIWIE DZIKI ZAKATEK-OK....DLATEGO UCIEKAMY NA DRUGA STRONE KNAJPKI UKOIC NERWY ZRUJNOWANE BRZYDKIM WIDOKIEM