Nie jesteś zalogowany.
Fajne to kolorowe miasteczko z gorami w tle
Grog?Pierwsze slysze,ale wygooglowalam sobie i widze,ze to cos % pode mnie
Smakowalo?
Mabro pokazujesz zupelnie inne WZP niz Kasia w swojej relacji
Mabro -
Katerina, Anetka dzięki wielkie - motywujecie mnie do dalszego pisania
Co do grogu to ja nie trunkowa jestem więc sie nie wypowiem na temat jego smaku ale Panowie chętnie go degustowali przy każdej okazji
Tuż obok starego pasa startowego znajduje się zabytkowe, kamienne molo z XIX w. i maly port rybacki ze stanowiskami do ważenia i sprawiania złowionych ryb. Niestety, kiedy odwiedziłam to miejsce, rybacy wypłynęli na połów - w porcie nie było nawet małych, kolorowych łódek
Z portu rozciagają się niesamowite widoki na pionowe skały opadające do wzburzonego oceanu.
Tam gdzie jest choć trochę płaskiej powierzni powstają nowe budynki.
Widok z portu tak mi się podobał, że nie zauważyłam zaczynającego się zachodu słońca.
Niestety dłużej już nie mogłam przyglądać się jak słońce zachodzi bo czekała nas wspaniała kolacja pod chmurką (z rozmaitymi atrakcjami)
Ostatnio edytowany przez mabro (2015-07-13 00:31:18)
Tym razem na kolację wybraliśmy się do małej knajpki Por de Sol Arte, malowniczo położonej niedaleko portu. Stoliki były poustawiane na zewnątrz, prawie na ulicy Biggrin Przechodzący obok mieszkańcy miasteczka spoglądali na nas z zaciekawieniem. Na kolację były nie tylko potrawy z mięsa ale również przepyszne ryby. Ja ryby jem bardzo chętnie ale moja koleżanka ryb nie lubi. Jednak na Cabo Verde zajadała się nimi bez opamiętania twierdząc, że tam smakują zupełnie inaczej Oczywiście na kolacji nie mogło zabraknąć miejscowego trunku - grogu ani innych alkoholi wytwarzanych na wyspach na jego bazie, co bardzo korzystnie wpływało na humory uczestników naszej wycieczki. A na dodatek cały czas przygrywali nam miejscowi muzycy - co chwilę dołączał nowy wykonawca z własnym, oryginalnym instrumentem! Zabawa rozkręciła się więc na dobre i rozpoczęły się tańce
Szkoda, że nie mogę pokazać Wam wszystkich fotek z tego sympatycznego wieczoru ale żeby nie zostać gołosłownym coś tam jednak udostępnię
Zespół muzyczny - zwróćcie uwagę na "fasolkę" w rękach ostatniego grającego. To owoc drzewa "akacjowego", po uschnięciu wydaje charakterystyczne dźwięki przy potrząsaniu nim.
A tu dołączył kolejny chętny do muzykowania.
I znowu nowy muzykant, tym razem grający na rybie
Zabawa rozkręciła się na całego. Nasz pilotka, przesympatyczna p. Joasia potrafiła rozruszać wszystkich.
Szkoda, że trzeba było dość szybko zakończyć tak udany wieczór ale przecież czekał nas następny, równie ciekawy i intensywny dzień.
Piątego dnia wycieczki, zaraz po wczesnym śniadaniu, chętni wyruszyli na spacer do Fontainhas. Ci, którym nie chciało się iść pod górkę mogli pospać dłużej i dojechać do Fontainhas busikiem. Ja oczywiście wybrałam opcję ze spacerem. Idąc pod górę oddalaliśmy się od Ponta do Sol i podziwialiśmy je z daleka.
Na obrzeżach miasteczka nie jest już tak kolorowo jak w centrum, wiele domów jest w trakcie budowy, niektóre są dosyć ubogie.
No to jeszcze jedno spojrzenie na Ponta do Sol z góry.
Droga, którą szliśmy jest niezwykle malownicza i biegnie wzdłuż oceanu. Strome, czerwono-brązowe skały opadają wprost do niebieskiej wody - widoki niesamowite. Szkoda tylko, że fatalne oświetlenie i unosząca się w powietrzu mgiełka nie pozwalały na zrobienie dobrych zdjęć.
Oglądałam się ciągle za siebie i patrzyłam na oddalający się cypel z położonym na nim Ponta do Sol.
Maszerowaliśmy dalej wzdłuż brzegu oceanu zerkając co chwila w dół.
A tak wygląda ścieżka, którą podążaliśmy w kierunku Fontainhas.
I co dalej, CO DALEJ, maestro? Piękne fotki, dobrze napisany tekst, ciekawe i mało znane miejsce. Czekam na cd.
Dzięki Texarkana za miłe słowa. Już się zabieram do pisania
Po kilkunastu minutach, za kolejnym zakrętem ukazał się naszym oczom niesamowity widok. Na czubku góry znajdowała się mała osada Fontainhas otoczona jeszcze większymi górami. Na stromych zboczach gór, schodzących aż do oceanu było mnóstwo miniaturowych tarasików przeznaczonych pod uprawy. Nie wiem jak ludzie się tam dostają, pracują a potem wydostają stamtąd zebrane płody rolne - mnie byłoby trudno wejść tam nawet bez obciążenia. No to popatrzcie na to cudowne miejsce.
Mimo że, następne zdjęcia są bardzo podobne to też je tu pokażę bo miejsce jest tego warte, by podziwiać je jak najdłużej.
A tak wygląda Fontainhas z bliska.
W osadzie jest nawet malutki kościół.
Stoki góry, na której położone jest Fontainhas opadają niemal pionowo tworząc dolinę uchodzącą do oceanu. Oczywiście wszędzie znajdują się mini poletka tarasowe - żaden skrawek ziemi nie może się tutaj zmarnować.
Niestety dłużej już nie mogliśmy tu zostać bo czekały nas kolejne atrakcje. Wracając do Ponta do Sol jeszcze raz zerknęłam na klify, tym razem pięknie oświetlone przez słońce.
Mabro, przeczytałam wszystko z zapartym tchem; obejrzałam zdjęcia i...... powiem Ci, że WZP w Twoim wydaniu zachwycają, tymbardziej, że oglądałam juz wcześniej fotki znajomych z tego miejsca i ich Relację za żywo, ale odbiór tego miejsca jest skrajnie inny niz to wynika z Twojej Relacji , być może dlatego, że moi znajomi byli tylko na wyspie Sal i był to urlop raczej w większości poświęcony atrakcjom plażowo-barowym:), co wiadomo, że pozwoli wprawdzie odpocząć ale nie pozwoli poznać potencjału miejsca.
Fantastyczne te WZP w Twoim wydaniu! ; jestem naprawdę pod wrażeniem, tym bardziej, że jak sama piszesz byłaś w porze suchej, a plenery są faktycznie nieco odludne i te wielkie nieporośnięte zielenią przestrzenie sprawiają wrazenie takich pustkowi, ale bardzo malowniczych.
Santo Antao to cudo! juz nie mooge sie doczekac na kolejne wyspy ( z tego co piszesz, byłaś na dwóch wyprawach, więc mam nadzieję, że zdjęć i ciekawych opisów z tych Wysp będzie jeszcze bardzo dużo; z przyjemnością poczytam i pooglądam.)
Cabo Verde to miejsce jeszcze w sumie mało znane, rzadko odwiedzane a nasza poczciwa Itaka faktycznie za bardzo drażni ludzi tym ciągłym odwoływaniem imprezy. ( Tak na maryginesie wiem jakie to wkurzające, bo kiedyś "prawie" już byłam na Azorach , rezerwacja była poczyniona a Itaka tuz przed wyjazdem po prostu sobie odwołała i ma klientów głęboko gdzieś
, a proponowanie zamienników przy takich "koneserskich "kierunkach mija się z celem; jak ktoś wybiera na urlop WZP czy Azory i mu to nie wypali, to widaomo, że nie zadowoli sie proponowanym Egiptem czy czymś podobnym).
Pięknie opisałaś też symbolikę flagi Cabo Verde; w ogóle Afryka i to co w jej pobliżu - ma bardzo ciekawą interpretację flag państwowych. Z podobną, ciekawą symboliką spotkałam się w Kenii, gdzie opisałam to chyba pod zdjęciem z ich flagą).
Pisz Mabro, pisz dalej , bo robisz to w sposób fantastyczny, ciekawy i nietuzinkowy, ja tu często do Ciebie zaglądam i chętnie czytam, nawet jak nic nie skomentuję, to czytam, (dlatego teraz mój komentarz jest taki długi, żeby to zrekompensować .
Piękna wycieczka i mimo, że objazdówki mają te wady, że nie ma na nich zbyt wiele czasu wolnego, ale za to dzięki temu tak dużo można zobaczyć i to jest największy plus wszystkich niedogodności takich impez; jak widać po Twoich fotkach czasem warto się trochę "pomęczyć i poświęcić" kosztem tylu wrażeń z tylu różnych miejsc.
PS. gdzies na początku napisałaś, że zdjęcia nie są najlepszej jakości, i że brak Ci umiejętności fotografowania.
Moim skromnym zdaniem, kłamczuszka jesteś Twoje zdjęcia ( w dużej większości) są naprawdę fantastyczne! Pięknie pokazujesz te niezwykłe panoramy! ludzi, lokalne smaczki,, itd... Dla mnie piękne zdjęcia to głównie ich temat a nie jakość!, a Tobie nie zabrakło ani tematów ani jakości!
Mabro, czekam na częsci dalsze..... Pozdrawiam,
Plenery zaiste powalające i pełna zgoda z przedmówczynią co do "kłamczuszki".
Wiadomo foto robi się w chwili gdy się tam jest, a nie gdy jest idealne oświetlenie.
Czekam cd
Mabro, chylę czółko. Zdjęcia rewelka.
Może i mnie kiedyś dobrzy bogowie tam zaniosą
Piea, Papuas, Oscar bardzo, bardzo dziękuję za tak sympatyczne i pochlebne wpisy - no, aż się zarumieniłam Ostatnio miałam już zamiar nie pisać dalej bo wydawało mi się, że nikt nie czyta moich opowieści a tu taka niespodzianka
Fajnie, że i Wam spodobały się Wyspy Zielonego Przylądka. Zatem zapraszam na dalsze poznawanie tego uroczego i mało znanego zakątka świata - a mam jeszcze sporo fotek do pokazania...
Następną atrakcją tego dnia był piknik na dzikiej, czarnej plaży w okolicach wioski rybackiej Cruzinha da Garca. Od początku w drodze na plażę towarzyszył nam samochód z miejscowymi młodzieńcami, którzy mieli za zadanie nie tylko przygotować posiłek ale również umilać nam czas muzyką
Droga z Ponta do Sol do Cruzinha da Garca biegnie przez Ribeira Grande. Tu wysiedliśmy i rozpoczęliśmy fajny spacer z muzykami w tle (w samochodzie).
Podziwialiśmy dolinę i akwedukt doprowadzający wodę.
Na mnie największe wrażenie robiły maleńkie, kolorowe domkie uczepione skał i rozsiane wszędzie tarasowe poletka.
No to jeszcze parę obrazków z Ribeira Grande.
Po spacerze wsiedliśmy do naszego busika i pojechaliśmy dalej, przedzierając się przez góry.
Na chwilę zatrzymaliśmy się gdzieś by podziwiać takie oto widoki.
I znowu jechaliśmy przez góry aż wreszcie naszym oczom ukazał się ocean i niesamowite wybrzeże klifowe.
Ostatnio edytowany przez mabro (2015-08-17 23:47:43)
Czarne, wulkaniczne skały opadające niemal pionowo do niebieskiego oceanu, rozbijające się o te skały fale i unosząca się w powietrzu mgiełka bardzo mi się podobały. Zrobiłam tam jeszcze parę fotek
Tuż obok, na małym płaskim cyplu rozłożyła się wioska rybacka Cruzinha da Garca.
Zatrzymaliśmy się tu na chwilę by zrobić ostatnie zakupy na piknik i ruszyliśmy dalej. Ostatni odcinek drogi pokonaliśmy pieszo niosąc ze sobą jedzenie i ... instrumenty muzyczne
A to już nasza plaża - z czarnym, wulkanicznym piaskiem i przygotowania do pikniku.
Nasi miejscowi opiekunowie przywieźli ze sobą ogromne gary jedzenia i mnóstwo grogu
Głównym daniem były oczywiście świeżo pieczone ryby, które smakowały wyśmienicie. Do tego ryż, surówka itp.
Kiedy jedni w pocie czoła przygotowywali dla nas poczęstunek inni sprawdzali temperaturę wody i wysokość fal. A wiało tego dnia niemiłosiernie
Niektórzy zawierali nowe znajomości i toczyli interesujące rozmowy.
Zarówno tym pracującym jak i odpoczywającym przygrywał lokalny zespół muzyczny.
Kiedy wszyscy już się najedli a posiłek obficie (oj, bardzo obficie) popili mocnym grogiem rozpoczęły się wspólne, międzynarodowe tańce
No to teraz pora na spacer po okolicy (dla tych co jeszcze mogli spacerować hi, hi,hi )
i widok na naszą, piknikową plażę z góry
A takie widoki były dalej
Ścieżka ciągnąca się wzdłuż brzegu, tuż nad spienionym oceanem, bardzo kusiła by iść dalej ale niestety nadeszła pora powrotu do hotelu
Jeszcze tylko ostatnia fotka z plaży i wracamy bo następnego dnia czekały kolejne atrakcje i ... znowu mnóstwo grogu, hi, hi, hi.
Ostatnio edytowany przez mabro (2015-08-22 00:33:57)
Mabro jak pieknie A ja tak sceptycznie nastawiona na ten kierunek,jak dobrze,ze sa relacje i mozna sie doinformowac
Imprezka
ale pobrudziliście piasek
zdjęcia "pierwszoklaśne"
Mabro- no jak nikt nie zagląda??? Zdjęcia-miodzio a szczególnie te widoczkowe przepiękne
Nadrabiam zaległości i czekam na cd