Starając się o wizę syryjską usłyszeliśmy od milej pani z ambasady: Syria przyjemnie was rozczaruje, zobaczycie jak mili są ludzie w tym kraju. Słowa pani spełniły się w 100%, podczas naszej dwutygodniowej wyprawy spotkaliśmy się z ogromną życzliwością Syryjczyków.
Mieliśmy wrażenie, że po Syrii podróżuje się samo: same znajdowały się autobusy, busy i taksówki, hotele, ceny niewysokie i pomocni ale nie natrętni ludzie. Ile razy zdezorientowani zatrzymaliśmy się mając jakiś problem natychmiast Syryjczycy pytali jak mogą pomoc, pomagali i znikali bez tej znanej nam z Egiptu arabskiej natrętności.
Byliśmy zapraszani też do domów na kawę przez przypadkowo poznanych ludzi. W ruinach starożytnej Bosry zaprosiła nas na najlepszą kawę jaką w życiu piłam do swojego ubożuchnego, czyściutkiego domu (ludzie nadal mieszkali w starożytnych ruinach) Palestynka od lat korzystająca z gościnności Syrii i marząca o odwiedzinach rodziny w Palestynie.
Zwiedzaliśmy w Syrii meczety, najstarsze kościoły chrześcijańskie, malownicze Umarłe miasta w okolicach Aleppo, zamki krzyżowców, starożytną Palmirę i Apameę i mieliśmy wrażenie, że ludzie cieszą się, że ich kraj otwiera się na turystów, można zarobić i będzie lepiej.
W meczetach ludzie patrzyli na nas przyjaźnie i nigdy nie spotkaliśmy się z agresywnym zachowaniem. Pamiętam Bediuna Zacharyję, który uczył się z zapałem angielskich słówek bo przez nieznajomość tego języka tracił klientów, młodego Alego z Palmiry, który z ojcem prowadził hotel i wielu innych życzliwych Syryjczyków.
Teraz wszystko to ginie w chaosie, co i raz słyszę, że słynna twierdza w Aleppo zbombardowana, zniszczony wspaniały suk, minaret w Wielkim Meczecie i w tym wszystkim tragedia ludzi, którzy jeszcze do niedawna budowali spokojną przyszłość. Znajomy opowiadał mi, że na pytanie czy jak zwyciężycie pozwolicie ludziom innych religii żyć obok siebie jak to było przed wojną, zaprzyjaźniony Syryjczyk odpowiedział milczeniem.
Obecnie nie jest bezpiecznie podróżować po Syrii.
Brak komentarzy. |