Oferty dnia

Etiopia - objazd w cieniu Australii cz.I - relacja z wakacji

Zdjecie - Etiopia - objazd w cieniu Australii cz.I
Etiopia w cieniu Australii - tak, tak - wszędzie rosnące eukaliptusy bez których nie istniało by budownictwo, a może i życie. Ktoś wprowadził tu to szybko rosnące drzewo i teraz jest wszechobecne na terenach gdzie przejeżdżaliśmy. Drewno eukaliptusów stanowi podstawowy materiał do budowy domów i zapewne służy również jako opał. Ciekawy, ale szalenie biedny kraj, gdzie nawet talent jeśli rodzi się w biednej rodzinie praktycznie pozbawiony jest szans na edukację i awans. Nie wiem czy w Etiopii są jacyś ”bogaci”, bo klasa średnia nie istnieje. Nawet nasz etiopski przewodnik, człowiek z wyższym wykształceniem, biegle władający angielskim ubierał się w koszulki podarowane przez poprzednich wycieczkowiczów typu Tylko Tyskie itp. Zwykłego bawełnianego T-shirtu tu nie uświadczysz, albo jego cena będzie horrendalnie wysoka. Nie wiadomo - dobrze czy źle, ale weszli tu Chińczycy. Z jednej strony zalew badziewia, ale z drugiej powstają cementownie gdzie miejscowi znajdują pracę, a i na plastikowe chińskie klapki stać i biednych, więc coraz mniej bosych...
Wracając do przewodnika - urodził się w biednej amharskiej wiosce, w chacie jakie odwiedziliśmy (brrr), ale miał to szczęście, że trafił na okres komunizmu, gdzie edukacja była darmowa.
Zobaczyłem oprócz dzieł rąk ludzkich - kościołów i klasztorów także sporo ptactwa. Niestety nie wszystkie zdołałem sfocić - nie mam foto warugi, dzioboroga kafryjskiego, marabuta czy zimorodka srokatego, a z tych które się udało zrobić sporo zdjęć nie ostrych. Najważniejsze, że sfociłem dżelady i to nie tylko te które oswojone jedzeniem czekają na drodze, ale i te trzymające człowieka na dystans.
Problemem Etiopii jest oczywiście woda; do punktu poboru czasem trza iść kilka kilometrów. Dostęp do płynącego strumienia to uprawy i produkty rolnicze, które można sprzedać. Sam widziałem oferowaną na drodze naprawdę dorodną marchew. Rolnictwo to czasy sprzed potopu - sierp, motyka, socha ciągnięta przez zebu, młócenie kopytami chodzących zwierząt. W czasie wycieczki widziałem 2 traktory - jeden w polu, a drugi przy budowie drogi; a gapię się w okno przez calutki czas.
Przy drodze ponoć są wioski bogate, bo zawsze coś można zaoferować przejeżdżającym turystom. Podejrzewam, że chaty i w ”bogatych” i w ”biednych” wioskach są podobne - szkielet z drewnianych drągów oblepiony gliną z sieczką i krowim łajnem. No gdzieniegdzie domy są z kamienia, pewnie ze względu na dostępność budulca, a może to kwestie kulturowe. No i jeszcze jeden podstawowy materiał budowlany - blacha falista. Dachy, ogrodzenia, otwory okienne i drzwi wszystko blaszane. Etiopia błyszczy w słońcu póki blacha nowa; z czasem jednak matowieje. Super wille - rezydencje mają ozdobne bramy w ogrodzeniu, ale i skromne chałupinki też mają najczęściej ogrodzenia i bramy. Widać ważny dla Etiopczyków jest własny kawałek gruntu.
Drogi poprawiają się w szybkim tempie (z gruntowych na asfaltowe), ale głównymi ich użytkownikami są osiołki, kozy, zebu i baranki, no i chodzący ludzie; w tych asfaltowych też sporo dziur i miejsc, gdzie deszcz zerwał parę metrów asfaltu - kierowcy lekko nie mają. To niesamowite jak nasz kierowca potrafił przewidzieć kierunek skrętu stadka zwierząt i ominąć z prawej, bądź z lewej strony; no czasami trza było przystanąć, bo z przeciwka nadjeżdżała ciężarówka. Północ to góry, więc drogi niezwykle malownicze - serpentynami raz w grę, raz w dół; do tego głębokie doliny, jakieś kaniony, jary itp.
Toalety - poza osobistymi w hotelowych pokojach istny horror. Na trasie oczywiście krzaczki, lasek itp. Ale i z tym nie było prosto, bo zaraz po zatrzymaniu busa nie wiadomo skąd przybiegały dzieci prosząc o wszystko, również o mydło czy szampon. Mogło się więc zdarzyć, że zza upatrzonego krzaczka wychodzi dwoje dzieci i doopa (goła).
Z tworów rąk ludzkich największe wrażenie wywarły obiekty sakralne - klasztor na półwyspie jeziora Tana, no i wykute w skale kościoły chrześcijańskie Lalibeli. Był jeszcze jeden ciekawy obiekt, klasztor niezmieniony od VIw do którego wpuszczają tylko mężczyzn ale... trza się do niego 15m wspiąć po linie. Oj, to już nie dla mnie. Tam trafiliśmy na pogrzeb jakiejś ważnej osoby, bo trumna była wciągana na pochówek do samego klasztoru. Mnóstwo ludzi, bo w pogrzebie uczestniczy cała wieś i najbliższa okolica oraz obowiązkowo zawodowe płaczki.
Jak zawsze - trza podzielić; i tą część zakończę zdjęciowo z przejazdu przez góry do Aksum - pierwszej stolicy Etiopii o bardzo starożytnej, ba wręcz mitologicznej historii. W czasie podróży zatrzymujemy się kilka razy w atrakcyjnych widokowo miejscach, a także odwiedzamy wiejską szkołę podstawową i robimy foto rosnącym w pewnej okolicy baobabom. Wiadomo z ”W pustyni i w puszczy” w Afryce muszą być baobaby, a nie tylko eukaliptusy.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?
Lalibela jest dla mnie niesamowita, chociaż we wnętrzach kościołów pozostało niewiele fresków. Kościoły połączone są systemem korytarzy, a podobno taki sam system przejść istnieje pod kościołami w podziemiach - ale tam wstępu już nie ma. W pobliżu jest lotnisko, więc czasem turyści przylatują do Etiopii dla samej Lalibeli.
Porady i ważne informacje
Północ Etiopii tym razem z Itaką.
W Etiopii jest inny kalendarz a w użyciu są 2 czasy - nasz +2 godz i tutejszy, gdzie godzina 1 to pierwsza godzina doby czyli po naszemu 6 rano. Oczywiście na wycieczce używaliśmy (na szczęście) naszego - europejskiego.
1 dolar to 32 ichnich birrów, wymiana najlepiej zaraz na lotnisku jeszcze przed ostateczną odprawą, bo później jest ciężko zobaczyć bank, a kantory nie istnieją.
Wymieniłem 120$ na dwie osoby i w zupełności nam wystarczyło. Ale ... nie kupujemy ton pamiątek i nie jemy lunchu, którego cena wahała się od 90 do 200 birr. Piwo (but 0,33l) w zależności od miejsca 35-50 i zwyczajowo napiwek 10%. Jedynie w Addis na eleganckiej kolacji piwo było po 80. Woda butelkowana (przydział) była w hotelowych pokojach, a collę i dodatkową wodę kupowaliśmy w busie od etiopskiego przewodnika.
Autor: papuas / 2020.02
Komentarze:

piea
2020-03-14

kierunek na pewno ciekawy i nie taki zadeptany ani banalny; widoki gór - no po prostu przewspaniałe; te budowle i świątynie również imponujące, cała reszta - jak to w tej części świata- przygnębiająca, no ale.... WC w krzaczkach to jednak nie dla mnie :))

Angela
2020-03-04

Bardzo ciekawy kierunek :)

papuas
2020-03-03

oczywiście, ale sprzed wspinaczki niewiele widać, dwóch uczestników wycieczki się wspięło i opowiadali, że warto ...
foto jak zawsze będzie od groma :)
tylko to potrwa

mabro
2020-03-03

Ciekawie piszesz :) Etiopia jeszcze ciągle w planach więc chętnie czytam Twoją relację. Masz może zdjęcia tego kościoła, do którego trzeba było się wspinać?

hapol
2020-03-02

Wstęp przeczytany....zdjęcia oblukom jak bydzie komplet :):):)