Polska - Warszawa da się lubić? - relacja z wakacji

Zdjecie - Polska - Warszawa da się lubić?
Jak tylko usłyszałam, że w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego znów zakwitnie dziwidło olbrzymie, postanowiłam, że koniecznie pojedziemy to zobaczyć. Kiedy kwitło po raz pierwszy, jakiś czas temu, nie udało mi się pojechać, więc teraz musiałam się zmobilizować. Obserwowaliśmy stan tego kwiatu długo na FB i na stronie internetowej Ogrodu Botanicznego. Moja córka pojechała zobaczyć dziwidło jeszcze w pąku, bo później miała zaplanowany wyjazd w góry, a ja czekałam, kiedy będzie się zanosić na pełny rozkwit. W końcu zdecydowaliśmy, że pojedziemy w czwartek 7 sierpnia. Nie chcieliśmy do Warszawy jechać autem, więc zarezerwowałam bilety na pociąg. I nagle, we wtorek 5 sierpnia rano, w internecie pojawiła się informacja, że rozkwitło. Pojawiły się piękne zdjęcia tej fascynującej rośliny. Czytałam gdzieś wcześniej, że kwiat utrzymuje się 2-3 dni, ale chyba nie była to prawda, bo już we wtorek wieczorem, mieliśmy internetowe doniesienia, że zaczyna przekwitać. Szybko zmieniliśmy bilety kolejowe na 6-go sierpnia (jak to dobrze, że teraz można to załatwić internetowo, siedząc wygodnie w fotelu) i następnego dnia już jechaliśmy do Warszawy. Musiałam to zobaczyć choćby w stanie przekwitania. W końcu na Sumatrę się z pewnością nie wybiorę, a dziwidło podobno tam właśnie rośnie w naturze. Trzeba więc było wykorzystać możliwość zobaczenia tej rośliny w Warszawie. Zresztą w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego jeszcze nigdy nie byłam, więc była okazja. Lubię takie miejsca. No i warszawską Starówkę postanowiłam przy okazji odwiedzić, bo nie byłam tam już wiele lat. Tak naprawdę w Warszawie stosunkowo często bywam tylko na lotnisku Okęcie, a samo miasto zwiedzałam bardzo dawno temu.

Po przyjeździe do Warszawy udaliśmy się od razu do Ogrodu Botanicznego, który mieści się przy Alejach Ujazdowskich. Mapa google pokazała, że pieszo możemy dojść z dworca centralnego w 30 minut. Nie było więc sensu szukać autobusu czy tramwaju, bo co to dla nas za odległość. Poszliśmy więc spacerkiem i wkrótce byliśmy na miejscu. Zobaczyliśmy ten niesamowity kwiat w stanie przekwitania, ale i tak robił wrażenie niesamowite. Bo w końcu kwiat, który osiąga ok. 2 m wysokości musi robić wrażenie, nawet jak przekwita :) Ponadto w szklarniach Ogrodu Botanicznego obejrzeliśmy mnóstwo pięknych, egzotycznych roślin.

Po wizycie w Ogrodzie Botanicznym planowaliśmy udać się jakimś autobusem na Stare Miasto. Niestety, nie pomyśleliśmy o tym, że nie będzie to takie proste. Zmieniając nagle termin przyjazdu do stolicy z 7 na 6 sierpnia nie skojarzyliśmy, że będzie to dzień zaprzysiężenia nowego prezydenta. Zresztą nawet gdybyśmy o tym pamiętali, nigdy nie przyszłoby nam do głowy, że z tego powodu połowa Warszawy będzie sparaliżowana. Okazało się, że całe Aleje Ujazdowskie, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście i wszystkie okolice Starego Miasta były zamknięte dla ruchu. Za mało znamy Warszawę, żeby szukać jakiś połączeń, którymi moglibyśmy objechać zamkniętą część miasta i dostać się w okolice Starówki, jeśli w ogóle było to możliwe. Znów podjęliśmy decyzję, by iść pieszo. Tym razem to około godzinny spacer - trochę daleko, ale cóż było robić. Szliśmy alejami Ujazdowskimi i dalej Nowym Światem, mijając po drodze coraz więcej grup z flagami i transparentami. Zwieziono tu chyba pół Polski. A policji było tyle, że chyba cała reszta kraju pozbawiona była tego dnia policyjnej opieki. Trochę mi to wszystko przypominało uroczystości 1 maja w czasach słusznie minionych.

Im bliżej Krakowskiego Przedmieścia i Pałacu Prezydenckiego, tym robiło się tłoczniej. Coraz częściej słyszało się stadionowe przyśpiewki i dzikie okrzyki. Kwitł handel biało-czerwonymi flagami, wianuszkami, opaskami z symbolem Polski Walczącej i kibicowskimi biało-czerwonymi szalikami. To zupełnie nie moje klimaty. Chwilami chcąc nie chcąc musieliśmy wmieszać się w ten tłum. Bardzo mnie jednak denerwowało, gdy widziałam panów z biało-czerwonymi flagami w ręku, popijających piwo w restauracyjnych ogródkach, a tym bardziej podpitych facetów wyśpiewujących Pierwszą Brygadę. Nie rozumiem też, z jakiego powodu w tym politycznym wiecu wykorzystywany jest znak Polski Walczącej, a także krzyże i inne symbole religijne. Dla mnie patriotyzm to coś zupełnie innego niż machanie flagami, strojenie się na biało-czerwono, wznoszenie politycznych okrzyków i wycie nacjonalistycznych przyśpiewek. Ale może ja nie rozumiem? może się nie znam? może patriotką wcale nie jestem. No, trudno.

W okolicach Pałacu Prezydenckiego już nie dawało się przejść, więc ominęliśmy ten zwarty tłum jakimiś bocznymi ulicami i wyszliśmy na Krakowskie Przedmieście już za pałacem. Teraz z kolei, w miarę zbliżania się do Placu Zamkowego, tłum znowu gęstniał. Przed Zamkiem Królewskim ustawiono wielki telebim, na którym te zwiezione z całej Polski tłumy oglądały mszę świętą w intencji ojczyzny i nowego prezydenta, odprawianą właśnie w Archikatedrze Warszawskiej. Tu też trudno było przedrzeć się przez tłum, ale jakoś zanurkowaliśmy w boczną uliczkę i dostaliśmy się na Rynek Starego Miasta, gdzie nareszcie poczuliśmy atmosferę turystyczną. Wprawdzie też nie wszędzie na Starym Mieście można było dotrzeć; niektóre uliczki były zamknięte i policja nikogo tam nie wpuszczała (zwłaszcza w sąsiedztwie katedry). Ale jakoś daliśmy radę spędzić na Starówce trochę czasu.

Na dworzec centralny, oczywiście, znów czekał nas spacer. Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się na obiad w jakimś barze na Nowym Świecie, a ponieważ zostało nam trochę wolnego czasu do odjazdu pociągu, zaszliśmy jeszcze na lody do Złotych Tarasów - bo blisko dworca i dobre lody tam mają.

Pewnie nieprędko zdecydujemy się znów przyjechać do Warszawy (no, chyba że na lotnisko). Może jak dziwidło znów zakwitnie?

Fakt, że nie była to jakaś szczególna podróż. Ot, zwykły, jednodniowy wypad do stolicy. Ale chciałam się z Wami podzielić wrażeniami. Dodam jeszcze, że szczerze współczuję wszystkim, którzy mieszkają lub pracują w Warszawie. Tam przecież ciągle jak nie demonstracje, to protesty, to zamknięte ulice z powodu przejeżdżających kolumn rządowych, prezydenckich lub zagranicznych osobistości. Nie chciałabym tam mieszkać. Czy Warszawa da się lubić? Może, ale nie tylko mieszkańcy, ale też turyści mają tam ciężko.

A teraz zapraszam do galerii na krótki spacer po Ogrodzie Botanicznym i zatłoczonej stolicy.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: danutar / 2025.08
Komentarze:

piea
2025-08-16

tego dnia to był istny paraliż! :) rano akurat biegłam do pracy i wysiadłam z metra- a tu wszystko poblokowane i na domiar złego akurat "ruszyła" Pielgrzymka warszawska do Cz! ; policja zablokowała całe skrzyżowanie i musiałam w nieskończoność czekać aż przejdzie cały ten korowód; o tłumach w centrum lepiej nie wspominać! komunikacja całkowicie sparaliżowana; normalnie jeździło tylko metro! zrobili jakiś koszmaro-cyrk z całym tym (pożal się Boże) zaprzysiężeniem! nikt się nie spodziewał takiego paraliżu stolicy! na szczęście w takich dniach ratunkiem jest zawsze metro! ; co do samego "wydźwięku" politycznego... no cóż Warszawa nie przepada akurat za tym... nowo, powiedzmy, że "wybranym" ha ha! :) , więcej tu było echa protestów niż czegokolwiek innego ...
Dzięki Danusiu za króciutką foto galerię z stolicy:)