Polska - Czarujący Beskid Sądecki - relacja z wakacji
Trzy tygodnie w maju w prześlicznej Muszynie, to był ”prezent” od NFZ, czyli sanatorium. Oboje z mężem byliśmy zachwyceni zarówno przydzielonym miejscem, jak i terminem. Dawno już nie byliśmy w polskich górach, a w Beskidzie Sądeckim nie byliśmy nigdy, więc przed wyjazdem szczegółowo wertowaliśmy przewodniki i internet, żeby przygotować się do zwiedzania. Cieszyliśmy się też bliskością granicy ze Słowacją mając nadzieję, że i u naszych południowych sąsiadów cokolwiek odwiedzimy. Tak też się stało, ale wypady na Słowację to temat na oddzielną relację.
Sama Muszyna okazała się przeuroczym miejscem. Położona nad Popradem oraz potokiem Muszynka i potokiem Szczawnik, otoczona malowniczymi wzgórzami, z urokliwym centrum, wieloma parkami i ogrodami, z górującym nad miasteczkiem zamkiem - zachwyciła nas od pierwszego spojrzenia. Przebywaliśmy tam w niewielkim sanatorium, w którym dzięki świetnej organizacji dysponowaliśmy naprawdę dużą ilością wolnego czasu. Codziennie do ok. godz. 11.00 byliśmy już praktycznie po zabiegach, więc jeszcze przed obiadem mieliśmy możliwość wybrania się na długi spacer po okolicy, a po obiedzie był czas na wyjazd poza Muszynę. A spacerować w samym miasteczku było gdzie. Muszyńskie parki i ogrody są naprawdę prześliczne.
A więc na początek o tych terenach spacerowych i rekreacyjnych. Położone na wzgórzu Ogrody Sensoryczne, stanowiące część Parku Zdrojowego, obejmują m.in ogród zapachowy, ogród dźwięków, ogród dotykowy, ogród Afrodyty, oraz strefę baśni i legend o Muszynie. W centrum ogrodów zlokalizowana jest kamienna wieża widokowa, z której przy dobrej widoczności można było nawet dostrzec Tatry. W parku tym można z wielką przyjemnością spacerować malowniczymi alejkami, wśród pięknie zadbanej roślinności, wsłuchując się w świergot ptaków, szum drzew, szmer strumienia i uroczych fontann. Można też zrelaksować się na leżakach lub ławeczkach rozstawionych w urokliwych zakątkach. Druga, niżej położona część Parku Zdrojowego to Ogrody Tematyczne, a w nich ogród francuski, antyczny, nowoczesny, skalny i ogród magiczny ze stawami, na których obserwować można wodne ptaki, w tym dostojne czarne łabędzie. Zdążyliśmy jeszcze zobaczyć oddany do użytku pod koniec naszego pobytu uroczy biało-niebieski ogród grecki, a w trakcie budowy był ogród japoński. Częścią Ogrodów Tematycznych są Żywe Ogrody, w których obserwować można alpaki, białe daniele oraz wiele egzotycznych, barwnych ptaków.
Drugim muszyńskim parkiem jest Park Rodzinny, położony tuż przy naszym sanatorium, rozciągnięty wzdłuż potoku Szczawnik. Można tu zrelaksować się obserwując malownicze kaskady na potoku, karmiąc kaczki ziarnem zakupionym w ”kaczkomatach”, korzystając z siłowni plenerowych, wylegując się na hamakach lub odpoczywając w jednej z wiat wypoczynkowych, albo po prostu spacerując promenadą wzdłuż potoku.
Ciekawym miejscem, chętnie odwiedzanym przez turystów i kuracjuszy, są Ogrody Biblijne, urządzone na terenie parafii św. Józefa Oblubieńca. Tu trzeba zapłacić za wstęp, ale jest to opłata naprawdę symboliczna (2 zł) i ma pomóc parafii w utrzymaniu tego miejsca. Ogrody mają wymiar ewangelizacyjny i w sposób symboliczny nawiązują do scen ze Starego i Nowego Testamentu. To bardzo ciekawy punkt na mapie Muszyny.
W Muszynie mamy też niewielki, ukwiecony rynek z ratuszem oraz przyjemne uliczki, charakterystyczne dla małego miasteczka, z zabytkową zabudową z przełomu XIX-XX wieku. Mamy tu także - jak to w uzdrowisku - wiele odwiertów i pijalni wód mineralnych, jednak jak dla mnie tylko jedna z tych wód (o nazwie Marcin) dawała się pić :) Nad wszystkim górują ruiny XIV-wiecznego zamku starostów państwa muszyńskiego. No właśnie, bo Muszyna wraz z przyległymi wsiami od końca XIII prawie do końca XVIII wieku (z przerwą na przełomie XIV-XV w.) stanowiła tzw. państwo muszyńskie, należące do biskupów krakowskich - jednym słowem było to państwo kościelne czyli taki mały, polski Watykan :)
Ale, oczywiście, czas spędzaliśmy nie tylko w Muszynie. Zaledwie 10 km mieliśmy do prześlicznej Krynicy Zdrój, gdzie z przyjemnością spacerowaliśmy po krynickim deptaku, podziwialiśmy piękne, drewniane wille i pensjonaty przy Bulwarach Dietla, odwiedziliśmy interesujące muzeum Nikifora, wjechaliśmy zabytkową kolejką na Górę Parkową oraz kolejką gondolową na Jaworzynę Krynicką.
Niezwykle ciekawe do zwiedzania w okolicach Muszyny są zabytkowe, łemkowskie cerkwie, będące obecnie świątyniami katolickimi. Na szczęście w większości z nich został zachowany oryginalny wystrój. Zaczęliśmy od cerkwi św. Jakuba w Powroźniku, wpisanej na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO (zaledwie niecałe 5 km od Muszyny). Na szczęście jest ona na co dzień udostępniona turystom i można swobodnie zwiedzać przepiękne wnętrze. Ta świątynia naprawdę zrobiła na nas wrażenie.
Tam właściwie niemal w każdej wiosce znajduje się urocza, drewniana cerkiew. Oprócz tej w Powroźniku, odwiedziliśmy też świątynie w Leluchowie, Dubnem, Miliku, Andrzejówce, Złockiem, Jastrzębiku. Nie wszystkie były otwarte, ale niektóre udało nam się zobaczyć wewnątrz. Wybraliśmy się też trochę dalej, do słynnej cerkwi św. Paraskewy w Kwiatoniu, wpisanej na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Tu udało nam się trafić w godziny otwarcia. Położona kawałeczek dalej cerkiew Opieki Matki Bożej w Hańczowej niestety była zamknięta.
Z innych ciekawych miejsc w okolicy odnaleźliśmy malowniczy wodospad na potoku Łomniczanka, pięknie położoną platformę widokową ”Ślimak” w Woli Kroguleckiej oraz mofetę w Jastrzębiku, czyli miejsce wydobywania się spod ziemi dwutlenku węgla. Miejscowa mofeta znajduje się w dnie potoku Złockiego, jest największa w Polsce i została uznana za pomnik przyrody nieożywionej. Odwiedziliśmy ponadto Żegiestów, Piwniczną Zdrój oraz Tylicz. Przyznam, że widoki na Poprad z okolic Domu Zdrojowego w Żegiestowie są chyba najpiękniejsze w okolicy.
Wybraliśmy się ponadto na zorganizowaną przez miejscowe biuro turystyczne wycieczkę w Pieniny - do wąwozu Homole i Szczawnicy. To jednak nie był dobry pomysł mimo, że sam wąwóz, oczywiście, niezwykle malowniczy. Nie spodziewaliśmy się jednak, że przewodnik wymagać będzie, byśmy szli zwartą grupą. Była to beznadziejna sytuacja, bo praktycznie oglądaliśmy głównie plecy współtowarzyszy, nie było możliwości dłuższego zatrzymania w wybranych miejscach, zdjęcia robiliśmy w miejscach przypadkowych i ”na szybko”, by nie blokować reszty grupy - bezsens. Do tego organizator nie uprzedził, że droga przez Żegiestów, z uwagi na remont jest zamknięta dla autokarów i zamiast półtorej godziny - jechać będziemy w jedną stronę prawie trzy godziny jakimiś szalonymi objazdami aż przez Nowy Sącz (zajeżdżając jeszcze po drodze od strony Nowego Sącza po trystów z Piwnicznej) i w związku z tym nie zostanie zrealizowany pełny program wycieczki (przez objazdy straciliśmy z czasu wycieczki prawie trzy godziny). Mieliśmy przejść wąwóz, dojść do stacji kolejki i zjechać na dół kolejką, a praktycznie doszliśmy do Dubantowskiej Doliny i zeszliśmy tym samym szlakiem do autokaru, bo kolejka niby była już o tej porze nieczynna - było po godz. 18.00. W Szczawnicy mieliśmy też czasu bardzo mało. Żałowałam, że nie pojechaliśmy tam sami, samochodem. Ale kto pomyślał, że tak to będzie wyglądać. Za to już na własną rękę wybraliśmy się do Niedzicy, by zwiedzić zamek oraz spojrzeć z zapory na Jezioro Czorsztyńskie.
W czasie pobytu w Muszynie wybraliśmy się też do kilku ciekawych miejsc na Słowacji i na zorganizowaną wycieczkę do Budapesztu, ale o tym w oddzielnych relacjach :)
Zapraszam więc do galerii na wycieczkę po Muszynie i okolicach.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Komentarze:
papuas 2025-07-05 | hurra!! jest Muszyna; tak się domyśliłem, że to będzie sanatoryjny pobyt, bo jak inaczej 3tyg w jednym miejscu my byliśmy w Muszynie na koniec objazdowego dnia i nawet nie podchodziliśmy do wyżej położonego uzdrowiska tylko zamkowa wieża, a potem ogród sensoryczny przy drodze z kaczkowym i rybnym stawem oraz wolierami egzotycznych ptaków .... z przyjemnością zatem zajrzę i w inne kąciki tego pięknego uzdrowiska :) niestety potwierdzę - nie wszystkie sądeckie lecznicze wody da się pić |
piea 2025-07-05 | czarująca podróż/sanatorium:)); kiedyś dawno temu w czasach słusznie minionych - było coś takiego jak turnusy zdrowotne dla matek z małymi dziećmi, i wówczas bywałam w tych okolicach, ale to było 100 lat temu, wiec nie było jeszcze tych parków, wież widokowych, ani niczego takiego, poza tym to był marzec i śniegu po pachy:)); niewiele pamiętam... ; natomiast Szczawnicę, Niedzicę, Czorsztyn, Homole odwiedziliśmy całkiem niedawno ; no patrz! a my mieliśmy zupełnie puste Homole; nikogusieńko! no ale to był rok "Pandemiczny" i wszędzie były tam totalne pustki; a takie "nieudane" organizacyjnie wycieczki czasami się niestety trafiają, na szczęście niezwykle rzadko; (moja ostatnia taka "kiszka" to była Francja w 2023r, ale o tym już pisałam...
z przyjemnością obejrzę Danusiu Twoją galerię, i zapowiadane kolejne, słowacko-węgierskie, zwłaszcza ten Budapeszt, bo tam też byłam wieki temu! :)a to przeurocze i przeciekawe miasto! |