Nowa Zelandia - Taupo - relacja z wakacji

Pozegnawszy sie z Rotorua wyruszylismy w podroz na poludnie do kolejnego miasta Wyspy Polnocnej - Taupo. Po drodze wpadlismy jeszcze raz do Wai-o-Tapu zeby obejrzec erupcje gejzeru Lady Knox, ktora przegapilismy odwiedzajac to miejsce dwa dni wczesniej. Droga do Taupo zajela nam dobrych kilka godzin. Troche sie pogubilismy bo chcielismy jechac trasa nadmorska, zamiast tego pojechalismy przez srodek wyspy (taka trase wskazal nam GPS).

Przed samym wjazdem do Taupo odwiedzilismy hute szkla (nie wolno bylo robic zdjec) i natrafilismy przypadkowo na jedna z wiekszych atrakcji - wodospad Huka Falls na rzece Waikato River. Woda w rzece, pomimo pochmurnego dnia, miala przepiekny turkusowy kolor, charakterystyczny dla rzek nowozelandzkich, szczegolnie na Poludniowej Wyspie.

Po przejechaniu jeszcze paru kilometrow dojechalismy do rogatek miasta, gdzie z punktu widokowego na szczycie wzgorza moglismy podziwiac miasto i ogromne jezioro Lake Taupo.

Jezioro jest naprawdę olbrzymie (jest to największe, niewysychające jezioro w calej Oceanii) a w tle widac ogromne góry. Wschodnie brzegi jeziora, od strony miasta, sa niskie, a zachodnie brzegi skaliste i strome (biale klify). Samo zaś, liczace ok 23 tys. mieszkancow Taupo, jest niewielka ale malownicza i bardzo przytulną miejscowością slynaca z goracych zrodel i strumieni.

W Taupo zatrzymalismy sie dwie noce w apartamencie hotelu Karaka Tree. Jest to fajny hotel polozony pare kilometrow od centrum miasta, tuz nad samym jeziorem. Najciekawsze jest jednak to, ze kazdy apartament posiada wlasne spa zasilane z przeplywajacego pod hotelem goracego strumienia. Woda jest naprawde goraca i trzeba ja zmiksowac z zimna woda z miejskiego wodociagu zeby sie nie poparzyc. Strumien wyplywa spod hotelu i wpada do jeziora Taupo. Pewnego ranka widzialem Maorysa, ktory przyszedl z recznikiem i z luboscia polozyl sie w goracej wodzie w ujsciu strumyka.

Taupo zrobilo na nas mile wrazenie. Wzloz brzegow jeziora wybudowano piekne promenady, trasy spacerowe i parkingi. Centrum miasta pelne jest restauracji i sklepow z pamiatkami. W poludniowej czesci miasta znajduje sie fajny punkt widokowy ze spektakularnym widokiem na jezioro i otaczajace je pasma gorskie.

Ciekawa atrakcja Taupo jest Spa Geothermal Park. Jest to rezerwat przyrody polozony w dolinie rzeki Waikato River. Znalazlem to ciekawe miejsce przypadkowo, nudzac sie podczas gdy pozostala trojka szalala w sklepach z pamiatkami. W parku znajduje sie kilka punktow widokowych z widokiem na wijaca sie zakolami turkusowa rzeka. Plynie tam tez kilka goracych strumieni, ktore wpadaja do rzeki. Przy ich ujsciach, gdzie ich goraca woda miesza sie z lodowata woda rzeki, spotkalem grupki kapiacych sie ludzi. Wedrujac jednym ze szlakow wzdloz goracego strumienia znalazlem niesamowite miejsce. Strumien spada wodospadem do naturalnej wanny w zaglebieniu terenu. Wrocilismy tam pozniej cala nasza czworka, a zahartowany w saunach szwagier pluskal sie w goracej wodzie podczas gdy my ledwo moglismy zamoczyc nogi :)

Szlaki spacerowe Spa Geothermal Park wiada przez porosniete drzewiastymi paprociami i jezynami wawozy. Ich dnem plyna gorace strumyki. Delikatny wulkaniczny smrodek zmieszany z zapachem kwiatow, szum drzew i egzotyczne spiewy ptakow tworza niepowtarzalna atmosfere. Pare razy zatrzymalem sie zeby pomoczyc nogi w strumyku. Woda byla tak goraca, ze mozna bylo wytrzymac gora 10 sekund. Cala okolica poprostu lezy na wulkanie. Pomyslalem sobie, ze jak to wszystko kiedys pierdyknie...

W Taupo odpoczelismy troche po intensywnym zwiedzaniu Rotorua. Wieczorami robilem za kucharza smarzac baranie steki i kotlety. W koncu Nowa Zelandia to kraj owiec i baraniny :)

Wakacyjny czas plynal nieublaganie, wiec kolejnego ranka zapakowalismy sie do samochodu i udalismy sie w podroz do ostatniego punktu naszych wakacji - stolicy Nowej Zelandii Wellington.