Łotwa - SECESYJNA RYGA - relacja z wakacji

Zdjecie - Łotwa - SECESYJNA RYGA
Po uroczym, barokowym Wilnie - przyszedł czas na secesyjną Rygę!
(taaa... wiem, wiem..., przyszło mi (i Wam) czekać aż cały rok zanim się zebrałam w końcu ”do kupy” ze wstawieniem zdjęć z tego miasta:) ale jak to się mawia: lepiej późno niż wcale) :) zatem jedziemy na Łotwę do pięknej Rygii:)

a Ryga jest czymś kompletnie innym, taką miłą odmianą od bardziej znanych nam klimatów południowo-europejskich miast; taka zupełnie inna odskocznia; to już Północ kontynentu, to Inflanty, miasto Hanzy, więc wszystko tu jest inne, zaciekawia odmiennością od popularniejszych i częściej odwiedzanych miast południa naszego poczciwego starego kontynentu.

My Polacy jeszcze nie szturmujemy tego kraju (Łotwy), ale coś mi się wydaje, że niebawem chyba zaczniemy... :) , bo ludzie zmęczeni tłumami i miejscami powszechnie zadeptanymi z mianem ”overtourism'u” - zaczynają poszukiwać jakiejś spokojniejszej odmiany...

kochamy przecież latać na takie weekendowe city-break'i do np. Paryża, Rzymu, Londynu, Budapesztu, itd, bo tanie bilety mocno zachęcają, więc nie ma się co dziwić, ale poza tymi najpopularniejszymi miejscami - jest jednak taki kraj... i to znacznie bliżej Polski, i sporo tańszy, niż w/w, którego nasi turyści jeszcze nie odkryli... tak przynajmniej nie do końca... to Łotwa właśnie, która coraz mocniej zabiega o to, by zyskać stałe miejsce na turystycznej mapie Europy;

ja spędziłam tu z wycieczką tylko jeden dzień i to tylko w samej łotewskiej stolicy - ale to w zupełności wystarczyło, żebym została ”trafiona” urokiem Rygi, bo klimat tego miasta totalnie mnie zaczarował :) i bardzo chciałabym tu kiedyś wrócić na dłużej i poznać inne ciekawe miejsca w samej Rydze i poza nią, już gdzieś dalej na Łotwie;
Choć Ryga to największe miasto Łotwy i republik nadbałtyckich, to sama starówka zajmuje tu raptem ponad pół kilometra, więc bardzo przyjemnie zwiedza się to miasto per pedes, czyli ”na piechotę”;

Jednych zauroczy klimatem i atmosferą, innych secesyjnymi kamienicami, a jeszcze innych średniowiecznymi domami kupieckimi... ; nie bez powodu stolicą Łotwy zachwycał się sam cesarz Napoleon, który wjeżdżając dawno temu do Rygi oznajmił:
”patrzcie! wszak to przedmieścia londyńskie!”;
no to zobaczmy co tam w tej Rydze ”piszczy” ? :))

Ryga, to piękna stolica Łotwy, nosi kilka śladów historii, tej dawnej i tej z czasów słusznie minionych z XX wieku również: bo przy bulwarach nad Dźwiną natkniemy się na pomnik Rewolucji z 1905 r. upamiętniający datę 13 stycznia 1905 r., kiedy to pokojowi demonstranci zostali zaatakowani przez rosyjskie siły zbrojne w pobliżu rzeki Dźwiny; zginęli od kul, a inni wpadli pod lód w rzece i utonęli, co najmniej 70 osób zginęło, a 200 zostało rannych; naród łotewski zebrał się, aby okazać solidarność rosyjskim pokojowym demonstrantom, którzy zostali zamordowani przez swojego cara w krwawą niedzielę 9 stycznia w Petersburgu, tylko po to, aby podzielić ten sam los! :(
dziś monument ten wzbudza sporo kontrowersji... tym bardziej przy obecnych, dosyć ”ostrych” stosunkach na linii Rosja - kraje nadbałtyckie - upamiętniający zryw społeczny z 1905 r., który jest uznawany za forpocztę rewolucji z 1917 r.; pomnik ten stanowi obecnie miejsce gdzie obecnie zbierają się komuniści łotewscy.

Rzuca się tu w oczy kolejny relikt minionego systemu - ryski Pałac Nauki; brzydszy i niższy ”braciszek” naszego PKiN w Warszawie; znajduje się w dzielnicy moskiewskiej (Maskavas forstate) i słusznie, bo tam jest dla niego najlepsze miejsce:);
ryski gmach Akademii Nauk podobnie jak nasz Pałac Kultury i Nauki wybudowano w typowym dla ówczesnej Rosji stylu ”stalinmajer”:) jako dar od ZSRR dla Rygi, i choć jest podobny bryłą do naszego, to chyba jednak jest znacznie brzydszy :) nasz PKiN jest jakoś nieco ładniejszy mimo, że też od Stalina:))

Chyba najbardziej znanym miejscem w Rydze jest charakterystyczny Dom Bractwa Czarnogłowych stojący w sercu starego miasta przy Placu Ratuszowym (Ratslaukums).
Ten piękny miedziano-czerwono budynek zwany po prostu Domem Czarnogłowych - to najbardziej znana kamienica w Rydze ;

Zbudowany w XIV wieku jako siedziba Wielkiej Gildii Kupieckiej, odpowiadał funkcją wszelkim Dworom Artusa w miastach hanzeatyckich.
W czasie II WŚ został zniszczony podczas ataków armii niemieckiej, po wojnie ruiny zgodnie z nakazem władz sowieckich zostały wysadzone w powietrze (!!!), a w latach 1995-1999 budynek został wspaniale odbudowany i obecnie cieszy w zachwycie oczy odwiedzających to miasto;

Jest bogato zdobiony wspaniałymi rzeźbami, herbami, zegarem i fantazyjnymi chorągiewkami wiatrowymi; W XIII wieku grupa młodych, nieżonatych kupców utworzyła stowarzyszenie/taki klub, w którym można było się ”zabawić” :); coś jak angielskie Kluby dla Gentelmanów..., gdzie oprócz towarzyskich pogawędek, palenia cygar i dobijania interesików, na zewnątrz wszystko wyglądało bon-ton, a ”za kulisami” chlanie i rozpasanie:)) ;

Organizowali więc tu sobie różne festiwale, karnawały i turnieje, oraz przeróżne prezentacje i targi pokazując egzotyczne przyprawy i towary, które przywieźli ze swoich morskich przygód; ów Klub Czarnogłowych skupiał głównie mężczyzn z Niemiec, ale byli wśród nich również Anglicy, Szkoci, Holendrzy, Szwedzi i Norwegowie, wszak im więcej, tym weselej i wszyscy mieli tu coś od siebie do zaoferowania; odbywające się tutaj przyjęcia Bractwa były sławne a uczestniczyła w nich nawet ryska arystokracja jak również elita Rosji, jako tutejsza ówczesna ”śmietanka”.

Za patrona Czarnogłowi obrali sobie Św. Maurycego, który był rzekomo czarnym afrykańskim chrześcijańskim dowódcą rzymskim, który zginął śmiercią męczeńską po odmowie zabijania chrześcijan; podobiznę jego głowy umieszczono na herbie Czarnogłowych, od czego wzięła się nazwa Bractwa; Budynek Bractwa Czarnogłowych (łotewski: Melngalvju nams) został zbudowany w 1334 roku i pierwotnie miał służyć jako miejsce spotkań i sala bankietowa dla ryskich kupców. Dziś jest to miejsce różnych wystaw i pokazów na dużą skalę, koncertów i innych wydarzeń kulturalnych.

Widzieliśmy tu całe mnóstwo, naprawdę sporo różnych ciekawych miejsc i zabytków;
generalnie Ryga bardzo mi się podobała; dla mnie to chyba najciekawsze (i zabytkowo i pod względem urody) miasto na Inflantach; wiele tu klimatycznych zaułków.... i jest to po prostu bardzo ładne miasto; dodatkowo wielki atut: w samym środku wakacji tłum Was tu nie zadepcze:) ; wszyscy (większość) tłoczą w tym czasie w bardziej popularnych miastach Europy piekąc się jednocześnie w gorącym skwarze:) a tutaj .... - idealne miejsce na ucieczkę przed upałem; było cudowne 24-25C... podczas gdy w Warszawie w tym czasie było 35! w Barcelonie: 38C, w Rzymie i Madrycie po 39C, a w Sewilli 41-43C!, uff...
takie to mieliśmy ”przyjemne” lipcowe lato w roku AD 2024 (w tym lipcu 2025 na szczęście nie ma aż tylu tak gorących dni, trafiają się tylko pojedyńcze, więc lato póki co mamy bez męczarni i walki o przetrwanie:)

kolejne informacje i ciekawostki opiszę pod zdjęciami, żeby już nie przedłużać tej mającej być zwięzłej w formie relacji:) ; a zaciekawionych łotewską stolicą zapraszam zatem do galerii fotek
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?
wszystko na co macie ochotę i pozwoli Wam czas...

Słonko świeci,
nóżka dyga
Oto Ryga!
ach ta Ryga!

oko patrzy,
nosek węszy,
noga śmiga,
Wita Ryga, ...
:) :)) :)))
Autor: piea / 2024.07
Komentarze:

piea
2025-07-25

Hej Danusiu; no cóż... lato w tamtym regionie potrafi być kapryśne, podobnie jak u nas, choć tam trwa krócej i bywa chłodniejsze, ale czasami potrafi zaskoczyć; ja jako amatorka ostatnio nowego trendu "coolcation" nie boję się "gorszej" pogody, która przynosi ulgę od upałów, przecież zresztą wiesz:)- ja toleruję do 30C; wyżej to już szukam cienia i chłodu:); a republiki nadbałtyckie to naprawdę są wyjątkowo ciekawe(historycznie i zabytkowo) i również urodziwe regiony, bardzo polecam; i dziękuję za przemiłe komentarze:) to zawsze mobilizuje do pisania kolejnych relacji, nawet jak dla naszej pozostałej juz garstki 3 sztuk:)

danutar
2025-07-25

Kraje nadbałtyckie, tak bliskie, a dla mnie wciąż to biała plama na mapie podróży. Oczywiście to przez niepewność pogody odkładam to na bliżej nieokreślone "kiedyś", czyli na czasy, kiedy już trudno mi będzie znosić upały :))
Ale tak ciekawie opisujesz i chwalisz, że może w końcu się skuszę na ten kierunek...