Oferty dnia

Polska - Zapomniana Perła Sudetów - relacja z wakacji

Zdjecie - Polska - Zapomniana Perła Sudetów
Jest takie maleńkie miejsce w Sudetach, a dokładniej na Ziemi Kłodzkiej – miejsce schowane przed całym światem…., jakby celowo ukryte i celowo zapomniane…, można nawet powiedzieć, że to miejsce magiczne, wręcz zaczarowane…

- a mowa jest o czymś wręcz fenomenalnym : o maleńkiej, prawie zupełnie nieznanej prawdziwej perełce Sudetów, o unikatowej w skali naszego kraju wiosce z zabudową w stylu szwajcarskim, tyrolskim i norweskim – więc już na samym wstępie napiszę: jeśli jeszcze tam nie byliście – to powinniście jak najszybciej naprawić ten błąd … !!! a mowa jest o dawnym Wölfelsgrund – jak w XVIII i XIX wieku nazywało się to miejsce z niemiecka, rozsławione przez niderlandzką Królewnę Mariannę Orańską (żonę księcia pruskiego Albrechta Hohenzollerna) – dzięki której to miejsce - może nie tyle istnieje, co wygląda jak wygląda, bowiem to właśnie ta Księżna przekształciła wówczas wioskę w kurort z prawdziwego zdarzenia.

Dziś to miejsce znamy jako Międzygórze – wg definicji encyklopedycznej to mała wieś (typ prowincjonalnej mieścinki) w powiecie Kłodzkim w gminie Bystrzyca Kłodzka i tyle….; więc informacje oficjalne nie zachęcają do wizyty, ale my często zbaczamy z utartych szlaków,bo uwielbiamy odkrywać nowe miejsca - takie małe, wręcz nieznane punkciki na mapach, zagubione totalnie wśród gór, lasów i pół .....

Niby to kurort, w zasadzie kameralny kurorcik, ale taki nikomu nie znany, nie popularny, zupełnie ani nie modny ani w ogóle nie rozreklamowany, bo nikt o Międzygórzu przecież nie słyszał nawet jednego zdania w typie tych, które się wszędzie wokół słyszy o Zakopanem, o Karpaczu, Żywcu, Szczyrku, Szklarskiej Porębie i wielu innych znanych górskich kurortach w naszym kraju; ale to maleńkie i zupełnie niepopularne Międzygórze mierzy się w zupełnie innej skali… tam nawet trudno dojechać, bo tam już drogi się kończą, a dalej prowadzą już tylko leśne dukty, górskie szlaki piesze, rowerowe i narciarskie…. Czas się tam zatrzymał, wyraźnie zwolnił, a życie płynie leniwym, spokojnym rytmem… a tutejsza przyroda jest tak blisko… nieomal że się o nas ociera… wkracza dosłownie w każdy zakątek… i powiem Wam, że niech tak zostanie jak najdłużej… niech te dzikie tłumy dalej stoją w korkach w drodze do Zakopanego… 😊

Ja mam do Międzygórza od lat stosunek szczególny, a dziś odczuwam ogromny sentyment jak tylko usłyszę jego nazwę… a wszystko dlatego, że przyjeżdżałam tu dawno temu; spędziłam w Międzygórzu w czasach dzieciństwa kilka kolonii letnich, a później, we wczesnej młodości, przyjeżdżałam tu na zimowiska jako licealistka; to tutaj założyłam pierwszy raz w życiu narty na nogi i stawiałam „pierwsze szusy” gdzieś na zboczach Śnieżnika i Gór Bystrzyckich… i mam całe mnóstwo cudownych wspomnień z tego miejsca;

Pamiętam je takie gorące, pachnące latem, i skute lodem pod tonami śniegu w czasie srogich zim w końcówce lat 70-tych i początku 80-tych XX wieku…. i nagle, wreszcie po 35 latach tu wróciłam… na króciutko wprawdzie, ale odkryłam, że w zasadzie nic tu się nie zmieniło….., wszystko jest takie jak pamiętam z tamtych czasów, no, może tylko jeszcze wypiękniało, bo sporo wiekowych pensjonatów wróciło z rąk FWP do rąk właścicieli prywatnych i zostały elegancko odnowione, odświeżone, odmalowane, i dziś błyszczą dawnym blaskiem ciesząc oczy przybywających tu turystów; ale przez te wszystkie lata nie zaburzono tu charakteru Międzygórza, nie wiem jakim cudem, ale jakoś szczęśliwie udało się Miedzygórzu uniknąć rozbudowy i zabetonowania, nie zabudowano go setkami pseudo-pensjonacików i innych gargamelków, McDonaldów, Rossmannów, Starbucksów, Gołębiewskich, i innych Kebabów, nie ma tu setek budek z badziewnymi pamiątkami, żadnych misiów-przebierańców, aqua parków, ani żadnych innych „przyciągaczy” tłumów, itd…

Zmienił się jednak cudny wodospad Wilczki, ja go pamiętam jeszcze jako najwyższy w Sudetach! tak..tak… kiedyś był wyższy od karkonoskiego Kamieńczyka i mierzył 30 metrów! (oczywiście była to jego nienaturalna wysokość, bo pierwotnie wodospad mierzył 27 m, ale w XIX wieku Niemcy podnieśli go o kilka metrów sztucznie wykonanym (choć skrzętnie zakamuflowanym) progiem z gnejsowych głazów, który zawalił się wraz z naturalną łupkową skałą czołową wodospadu w czasie powodzi w 1997 roku i dziś jest wysoki już tylko na 23 metry) ; pamiętam ten niesamowity wodospad zimą – kiedy zamieniał się w niezwykle efektowny lodospad i wyglądał wtedy jak z baśni o Królowej Śniegu; te widoki mam ciągle jeszcze przed oczami….mimo upływu tylu lat….

Dziś trudno w to uwierzyć, ale przed ostatnią wojną światową – Międzygórze było najbardziej ekskluzywnym letniskiem zdrojowym w Sudetach.
Do końca XVIII wieku w zasadzie była tu tylko maleńka górska osada drwali, żyjących z wyrębu lasu i rzemieślników, schowana w głębokiej dolinie u podnóża Śnieżnika; wszystko zmieniło się w 1838 roku kiedy to Księżna Orańska nabyła dobra ziemskie w Kotlinie Kłodzkiej a wraz z nimi tą ówczesną wioskę, którą odkryła już jako jej właścicielka i tak się zachwyciła tym miejscem, jego położeniem w tej urokliwej kotlince i zamarzyła, że stworzy tu sielską acz elegancką osadę górską i przekształciła ją w piękną klimatyczną miejscowość;( przy czym należy wiedzieć, że Księżnej zależało wówczas na znalezieniu zacisznego miejsca na schadzki ze swoim służącym, co było wtedy skandalem obyczajowym niewyobrażalnego rozmiaru!, ale ten skandal dodał temu miejscu tylko nieco pikanterii i romantyzmu) 😊

Wówczas zaczęły więc powstawać pierwsze drewniane gesthausy, hotele, stawy pełne pstrągów, przystąpiono do zagospodarowania terenu wokół głębokiego parowu, którym płynęła Wilczka kaskadowo spadając ze skał, tak, aby wodospad mógł być dostępny dla odwiedzających; a nieopodal wodospadu powstała również willa dla samej właścicielki wioski. Z biegiem lat powstawały coraz liczniej kolejne urocze pensjonaty w przepięknym stylu szwajcarskim, tyrolskim i później norweskim, powstało schronisko i urodziwa wieża widokowa na Śnieżniku (ta, którą niestety zbyt pochopnie zburzono w 1974 r) , wytyczano nowe trasy turystyczne, przez co bardzo wzrastała atrakcyjność tej osady.

W 1875 roku dotarł tu dr Heinrich Janisch - niemiecki lekarz, który doceniając walory Międzygórza założył w nim ośrodek leczenia chorób płuc o charakterze stacji klimatycznej; to właśnie dr Janisch należał do twórców wspaniałego niegdyś,luksusowego Sanatorium, który rozpoczął swoją działalność w 1882 roku (obecnie w jego murach mieści się nieco podupadły, ogromny dom wczasowy „Gigant”), czym zapoczątkował okres intensywnego rozwoju Międzygórza i napływu wielu znanych osobistości, a doktor Jenisch był również głównym sponsorem budowy tutejszego kościoła ewangelickiego zbudowanego w latach 1910 -1911.

Lata największej świetności Międzygórza to okres międzywojenny; istniała tu już wówczas skocznia narciarska, tory saneczkowe, basen, kąpielisko i w modzie były rekreacyjne zjazdy słynnymi „rogatymi saniami” ze Śnieżnika; dalszy rozkwit Międzygórza powstrzymała II wojna, ale na szczęście miejscowość nie ucierpiała w wojennej zawierusze, nie było tu żadnych poważnych zniszczeń i zachowała się pięknie cała oryginalna zabudowa.

Po wojnie Wölfelsgrund przeszło w ręce Polskie pod nazwą Międzygórze; a wszystkie tutejsze hotele i pensjonaty przekazane zostały pod zarząd państwowy Funduszowi Wczasów Pracowniczych (i właśnie w czasach FWP mieszkałam w takich pensjonatach jak: Sarenka, Mimoza i dwukrotnie w Słonecznej).

Dzisiaj, jeżdżąc po Kotlinie Kłodzkiej, również po dawnych poniemieckich uzdrowiskach - wszędzie spotykamy piękne domy i pensjonaty budowane w typowej dla regionu architekturze sudeckiej, ale wjeżdżając do Międzygórza – nagle zastanawiamy się, gdzie my w ogóle jesteśmy? mapa wskazuje, że ciągle tu na Ziemi Kłodzkiej, ale to co widzimy przed oczami, mówi nam że zabłądziliśmy w jakiejś uroczej alpejskiej wiosce 😊.

Dziś Międzygórze to niesłychanie kameralna miejscowość, ukazuje wciąż klimat czasów swojej świetności, nadaje się wręcz idealnie na spokojny urlop dla ludzi, którzy cenią sobie ciszę i nie przepadają za gwarem i szturmem turystów; miejsce to wydaje się idealne na romantyczny wypad we dwoje, bowiem posiada tę szczególną cechę, wyróżniającą ją wśród wielu innych miejscowości górskich (nawet tych mniejszych, bardziej klimatycznych), że jest takie ciche i spokojne, ale jednocześnie oferuje wiele atrakcji.

Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze uda mi się tu trafić na nieco dłużej…,choć na kilka uroczych dni, bo mam takie małe marzenie, żeby zaszyć się tu kiedyś z Małżowinkiem w tej romantycznej „alpejskiej” wiosce, w którymś ze wspaniałych Pensjonatów przy ul. Sanatoryjnej i napawać się urodą tego miejsca i bajkową scenerią w ciszy i z dala od górskich miejscowości pełnych tłumów, bo kto raz przyjedzie do Międzygórza, zazwyczaj marzy o powrocie do tej zaczarowanej Krainy ….

Nie będę się już więcej rozpisywać…., ciekawych zapraszam do mojej galerii zdjęć, a tych, co lubią takie romantyczne klimaty i chcieliby się w nich bliżej rozsmakować- szczerze namawiam do odwiedzenia unikatowego Międzygórza -

- tylko nie szturmem proszę, bo zrobicie tam tłum! 😊😊😊




Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: piea / 2018.10
Komentarze:

kawusia6
2018-12-21

Nie byłam- ale tak wspaniałym opisem skusiłaś mnie i wiem, że będę się starała i tam postawić swoje stopy :) Lubię takie "kameralne" miejscowości z klimatem. Dziękuję :)

piea
2018-11-02

Danusiu, ach jak to miło, że nie tylko sobie odkurzyłam wspomnienia...😉; ja w sumie razem spędziłam w dawnych czasach w tym miejscu - lata temu- jak policzyłam, to wyszło mi 10 tygodni!😊, na Śnieżnik wchodziłam kilkakrotnie i zimą i latem, również na Igliczną z Marią Śnieżną, Ogród Bajek, i szlaki na Czarną Górę i Puchaczówkę; a na tamę biegaliśmy na obozowe "randki" 😊; do tego wszystkiego również całą masę miejsc w Kotlinie Kłodzkiej i okolicach..., dlatego bardzo chętnie poodkurzam te wspomnienia razem z Tobą 😊

danutar
2018-11-02

Twój artykuł, Alicjo, przypomniał mi, że kiedyś byłam w Międzygórzu - zupełnie o tym zapomniałam. Byłam z mężem i dziećmi (dziś dorosłymi), które wtedy były w początkowych klasach podstawówki. Pamiętam wodospad Wilczki, Ogród Bajek (atrakcja dla dzieci), Sanktuarium Maria Śnieżna na Iglicznej, wejście na Śnieżnik (z trudem zawlekliśmy tam mojego synka obiecując mu cuda-niewidy na szczycie). Mam nadzieję, że więcej sobie przypomnę oglądając Twoją galerię. Pozdrawiam :)

piea
2018-11-02

Aniu, Esperanto! no właśnie! zapomniałam o tym napisać; przecież Międzygórze w latach 60-80-tych było wręcz stolicą esperantystów; pamiętam, podczas jednego z pobytów tam (byłam wtedy w liceum) w naszym pensjonacie mieszkali studenci- właśnie esperantyści, cała zgraja przystojniaków tam była 😊, tylko, że oni zupełnie nie zwracali uwagi na takie małolaty z liceum 😊

AniaMW
2018-11-02

Międzygórze, wodospad Wilczki... ach, obudziłaś i moje dawne wspomnienia :) Jeszcze w latach studenckich byłam tu kiedyś na międzynarodowych "wczasach esperanckich". Esperantyści upodobali sobie to miejsce i co roku we wrześniu były tu takie spotkania ludzi z różnych stron świata. Myślę, że dobra "promocja Polski", w tym bardziej zacisznym wymiarze.
Twoja galeria - jako żywo - przypomina mi tamte dni, podobna pora roku... ach!
Masz rację, warto tu wrócić na chwilę rodzimych, "alpejskich" klimatów.