Właściciel lokalu w Krakowie, który był wynajmowany przez upadłe biuro podróży Sky Club, znalazł w nim dokumenty należące do touroperatora. Jednakże, jak się okazuje, nikt się nimi nie zainteresował w należyty sposób.
Jacek Legendziewicz, właściciel lokalu, który był wynajmowany przez Sky Club, poinformował o swoim znalezisku reporterów RMF FM. Nie krył przy tym zdziwienia z faktu samego znalezienia dokumentów - ich obecność sugeruje, że nikt z osób zajmujących się likwidacją upadłego biura, nie przeszukał wynajmowanych pomieszczeń.
Legendziewicz próbował zwrócić dokumenty zarządowy Sky Club-u, jednak nikt nie odpowiada na jego pisma. Co więcej, mało zainteresowanym wydaje się być małopolski Urząd Marszałkowski, który po otrzymaniu zgłoszenia, poinformował jedynie o przekazaniu informacji do mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. Dziwi to o tyle, że w dokumentach mogą znajdować się informacje związane z przepływem środków finansowych pomiędzy touroperatorem, a jego kontrahentami.
Odkryte dokumenty stały się teraz problemem właściciela lokalu.
- Napisałem, że trzymam to do 15 listopada i potem oddaję je na „złom”. Zaczynam żałować, że w ogóle napisałem to pismo, bo teraz mam kłopot. Trzeba było zawieźć na makulaturę i nikogo nie informować - powiedział Legendziewicz.
Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie upadku biura podróży Sky Club bada, czy klienci biura nie zostali celowo oszukani. Na razie sprawdza, czy w ogóle wie o istnieniu krakowskiego biura touroperatora.
Biuro podróży
Sky Club ogłosiło upadłość 3 lipca 2012 roku - wtedy pojawił się stosowny komunikat touroperatora.