Niemiecki sąd walczy o ... szynkę
Przepisy Unijne oraz walka o przyznanie nazwy danego produktu dla danego kraju czy regionu czasem doprowadzają do co najmniej dziwnych sytuacji. I tak oto niemiecki Sąd Patentowy zajął się szynką szwarcwaldzką oraz jej producentami.
Dotychczas aby szynka mogła nosić przymiotnik „szwarcwaldzka” wystarczyło, aby była uwędzona w Szwarcwaldzie w południowo-zachodnich Niemczech. Jednak zdaniem sądu to nie wystarczy - wędlina musi być nie tylko uwędzona, ale także zapakowana w tej części Niemiec. Dopiero wtedy będzie mogła zostać opatrzona etykietą „Szynka Szwarcwaldzka”.
Przeciwnicy i zwolennicy
Jak można się domyślać, takie orzeczenie ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Ci pierwsi cieszą się, gdyż ich zdaniem od teraz będą wiedzieli co jedzą. Wśród przeciwników znajdują się producenci przysmaku, w tym jedna z większych niemieckich firm, która wędzi szynkę w Szwarcwaldzie, jednak później jest ona przewożona i konfekcjonowana w innym miejscu.
Absurdalna rzeczywistość?
Szynka Szwarcwaldzka uzyskała status Chronionej Nazwy Pochodzenia w Unii Europejskiej 14 lat temu. Sytuacja poniekąd podobna jest do naszego polskiego oscypka, o którego trwała walka w Unii Europejskiej pomiędzy Polską, a Słowenią. Od tego czasu mianem oscypka może być nazywany jedynie ser wyrabiany wyłącznie w okresie od maja do września, zaś sprzedawany do końca października. Normy regulują także inne parametry, jak np. waga czy rozmiary, a producenci muszą posiadać certyfikat uprawniający do produkcji i sprzedaży oscypków.
Wracając jednak do tematu szynki - czy Szynka Szwarcwaldzka będzie mniej Szwarcwaldzka, gdy zostanie pokrojona w miejscu innym niż Szwarcwald?
Fr / 2011-10-17
Komentarze: