Niewielkie wyspiarskie państwo Kiribati w przeciągu kilkudziesięciu lat może zniknąć z powierzchni ziemi, zalane przez wody Pacyfiku. Wszystko przez globalne ocieplenie i coraz wyższy poziom wód w oceanach.
Globalne ocieplenie jest realnym zagrożeniem dla wielu archipelagów wysp znajdujących się na niewielkiej wysokości nad poziomem morza. Prezydent Kiribati Anote Tong przewiduje, że jego kraj może zostać zalany przez wody Pacyfiku za około 50 lat. W obliczu zagrożenia Tong poszukuje rozwiązań pozwalających na zachowanie choć części ziem.
Gigantyczna platforma
Jednym z pomysłów jest wybudowanie gigantycznej platformy rodem z filmów science-fiction. Budowla miałaby mieć konstrukcję podobną do obecnych platform wiertniczych, różniłaby się jednak rozmiarem. Szacuje się, że budowa takiej konstrukcji może kosztować ponad 2 mld dolarów.
A może falochron?
Innym rozwiązaniem jest wybranie najbardziej zaludnionych wysepek oraz otoczenie ich ogromnym falochronem, chroniącym przed wodami Pacyfiku. Mieszkańcy pozostałych części kraju zostaliby przesiedleni do innych państw wyspiarskich na Pacyfiku.
Prezydent Kiribati zdaje sobie sprawę, że oba rozwiązania są kontrowersyjne i być może nie do zrealizowania, jednak jak zaznacza, w związku z nieuchronną „zagładą” kraju, należy rozważyć wszystkie rozwiązania.
Problem Kiribati oraz innych wysp na Pacyfiku został poruszony na Forum Wysp Pacyfiku, które odbyło się w Auckland w Nowej Zelandii. Na spotkaniu obecny był m.in. sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon, który powiedział - Państwa wyspiarskie na Pacyfiku znajdują się na pierwszej linii zmian klimatycznych. To one cierpią najbardziej, gdyż zagrożona jest ich egzystencja. Społeczność międzynarodowa musi natychmiast coś z tym zrobić.
Ocieplanie się klimatu to problem wielu państw, zagrożone są m.in. takie kraje jak Wyspy Salomona, Fidżi, Tuvalu, Tonga czy Vanuatu, które przez podnoszący się poziom wód stracą część lub całe swoje terytorium.
Brak komentarzy. |