W Tunezji po raz kolejny da się odczuć niepokoje społeczne. Po zabójstwie Szokriego Belaida - lidera jednej z partii opozycyjnych, w kraju rozpoczęły się protesty. Policja używa gazu łzawiącego, aby nie dopuścić do większych zamieszek.
Szokri Belaid, lider tunezyjskiej opozycji, stojący na czele Ruchu Demokratycznych Patriotów został zabity w środę, przed swoim domem. Pomimo szybkiej reanimacji, nie udało się go uratować - zmarł w drodze do szpitala. Tunezyjskiej policji nie udało się odnaleźć sprawcy.
Po tym zdarzeniu na ulice wyszli przeciwnicy rządzącej w Tunezji islamistycznej Partii Odrodzenia (
Hizb an-Nahda). Doszło do starć z policją, ze strony demonstrantów poleciały kamienie, policjanci odpowiedzieli gazem łzawiącym.
Tunezja, od której rozpoczęła się dwa lata temu rewolucja w krajach arabskich, była stawiana za wzór kraju, który jest na dobrej drodze do demokracji. Okazuje się jednak, że rzeczywistość nie jest wcale taka kolorowa, a krajom arabskim jeszcze daleko do demokracji.