Nie jesteś zalogowany.
Zaglądamy na miejscowy bazar....Nasz PIP i Sanepid mieliby tu raj na ziemi
dosłownie....hasie, szkło, trociny i bele co
Jedziemy w miejsce, którego nie ma w planie wycieczki ....Ahaaaaa Janek chyba zrobił kolejną niespodziankę.
Zgadłem....
Kocyki rozłożone, hamaki rozwieszone, grill rozpalony ....piknik po gruzińsku
Przepysznego jedzenia było tyle, że nastąpił moment iż żołądek już nie mógł a oczy dalej by jadły
....no ale jak się tu oprzeć i nie wziąć kolejnego trójkąta placka z mięskiem, bakłażana z pastą orzechową, soczystego kuraka z grilla czy piszczącego sera który dla takiego seromaniaka jak ja to po prostu pokusa niemożliwa do odparcia
Janek się śmiał z Kasią żartując, żeby zapakowali mi na wynos sera bo dostanę zawału wiedząc ile go zostanie
Gruzińska kuchnia jest oprócz tajskiej najlepszą jaką miałem okazję spróbować....czysta poezja smaku!!!
Nażarci za przeproszeniem jak dzikie świnie jedziemy w jeszcze jedno miejsce....NAPAREULI
Mieści się tutaj jedna z najlepszych winnic w regionie.
Ale żeby zobaczyć jak powstaje wino, to nie ma letko, koszyki w dłoń i na pole
Jak widać zbiory się udały
...więc z właścicielem idziemy do pomieszczenia w którym będziemy deptać winogrona
Hapol oczywiście tyż sie podeptoł
Następnie kurs pieczenia tradycyjnego chleba SHOTI w piecach zwanych "TONE"
Jesssssuuuuu....tu kolejne przygotowane stoły a my dopiero co po takim obżarstwie
Ostatnio edytowany przez hapol (2018-10-07 21:56:28)
ło matko deptanie winogron butami??!!
a ja myślałam że to tylko w średniowieczu praktykowano
a to ci niespodzianka...
Idziemy do małego muzeum poświęconego historii wina Gruzji....
KWEWRI - tradycyjna gruzińska gliniana amfora przeznaczona do produkcji wina, wykorzystywana od kilku tysięcy lat.Najczęściej zakopuje się je w ziemi, dzięki czemu wino ma odpowiednią temperaturę do fermentacji. Największe kwewri mogą mieć pojemność kilku tysięcy litrów.
Schodzimy do piwniczki w której leżakują butelki wina w cenach takich że szoken machen
Angela....Teraz to się już robi mechanicznie przy tylu tonach przerabianych winogron....chodziło o pokazanie jak się to kiedyś robiło
Następnie idziemy na kolejną suprę, na której już tylko żeby nie urazić gospodarzy coś tam szamiemy i wznosimy kilka toastów...
Na koniec kurs robienia CZURCZCHELI.
Jest to gruziński przysmak.Włoskie lub ziemne orzechy naciąga się na nitkę i zalewa zagęszczonym mąką sokiem winogronowym. Można do niej także użyć migdałów, orzechów laskowych, rodzynek, nasion moreli czy też brzoskwiń. Jako syrop stosuje się sok z jabłek, granatów, moreli i innych owoców.
Po bardzo intensywnie zaliczonym dniu wracamy późnym wieczorem do hotelu.
Angela
myślę, że dla wybitnych smakoszy robi się to nadal; od zawsze przy najlepszych produktach angażowane były nogi i to niekoniecznie w butach
- uda Kubanek do zwijania cygar
- kiszenie kapusty deptanie w białych skarpetkach
- wino właśnie i wątpię, że w butach
- i kilka innych )
Papuas...witanko
No mosz racjo....nogi to bardzo ważno rzecz
Wcześnie rano opuszczamy hotel gdyż przed nami kolejny baaardzo intensywny dzień, żeby więc upłynął w miłym humorku jedziemy do destylarni SARAJISHVILI.
Jest to najsłynniejsza gruzińska destylarnia, założona w 1884 roku przez gruzińskiego arystokratę Dawida Sarajiszwili.Produkowane są tutaj wysokiej jakości brandy, wódki i koniaki.
Przez te pięknie wykonane drzwi rezydentka zaprowadza nas do piwnic, gdzie opowiada o historii, procesach produkcji, gatunkach i innych ciekawych rzeczach....a że trwało to ponad półtorej godziny to od unoszących się w pomieszczeniach oparów niektórzy mieli już lekko w czubie
Następnie udajemy się na degustację kilku gatunków koniaku, gdzie dowiadujemy się jak powinno prawidłowo pić ten szlachetny trunek
Pamiątkowy wpisik musi być...a jak
Na koniec drobne zakupy w firmowym sklepie
Najdroższy koniak do kupienia w sklepie....jedyne ponad 7 tysi PLN
Są też koniaki których ceny zwalają z nóg, ale te są robione na specjalne zamówienia.
Jadąc do miasta MCCHETA zahaczamy o położony niedaleko monastyr JVARI z VI wieku.
Wnętrze jest bardzo skromne.Na środku znajduje się duży krzyż który wg źródeł postawiła na wzgórzu św. Nino, a następnie wybudowano w tym miejscu kościół.
Surowe wnętrze tego i innych kościołów sprawia że panuje w nich dziwny do opisania "inny klimat".
Wyjątkowość tego miejsca polega na tym, że mimo burzliwych losów Gruzji, niszczycielskich wojen, okupacji etc, cerkiew istnieje w niezmienionej postaci od ponad 1400 lat.
Przez wieki budynki monastyru ulegały zniszczeniu na skutek erozji oraz niewłaściwego utrzymania i braku konserwacji. Jest on obecnie wpisany na listę stu najbardziej zagrożonych zniszczeniem zabytków świata.
Ostatnio edytowany przez hapol (2018-10-08 10:37:15)
Ze wzgórza roztaczają się piękne widoki na okolicę ...Miejsce w którym rzeka ARGWA wpływa do MTKWARI.
Z drugiej strony już tak fantastyczne nie były, niemniej oko tyż było na czym zawiesić....a Angela pomału wyczuwa zbliżające się Jej klimaty
....a piesia nie ruszały żadne klimaty ani ludzie
Zjeżdżamy ze wzgórza do miasta....z dołu pięknie się prezentujący monastyr w którym parę chwil temu byliśmy...
Idziemy przez bazar....
....docierając pod katedrę
Znajome kąty Tbilisi już były, smakowitości też, zaczęły się widoczki - miło popatrzec
... a wyższe partie Kaukazu też będą??
SWETI CCHOWELI ( "filar życia" ) - Kolebka gruzińskiego chrześcijaństwa.
Katedra wybudowana w latach 1010-1029 przez architekta Arsakidze na miejscu zbudowanego w IV w. najstarszego kościoła Gruzji, za panowania króla Jerzego II. Legenda głosi, że władca nakazał odciąć mu prawą rękę, aby już nigdy w życiu nie mógł stworzyć czegoś równie wspaniałego.
Na przestrzeni wieków była miejscem koronacji i pochówku władców Gruzji.Obecna katedra powstała w XI w. za panowania króla Giorgiego II.
W 1787 roku na rozkaz panującego władcy została otoczona murami obronnymi z ośmioma basztami.
Ściany katedry pokrywały cenne freski, lecz w 1830 z "okazji" pobytu cara Mikołaja I pokryto je tynkiem! Część z nich udało się wydobyć spod niego wydobyć.
Obecnie jest siedzibą arcybiskupa Mcchety i Tbilisi, a w 1994 wraz z innymi zabytkami Mcchety została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Nasza druga gruzińska przewodniczka Gwandza, przeeeeesympatyczna dziewczyna, notabene zameldowana w .....Katowicach prowadząca też kursy dla dorosłych w szkole w ....Rudzie Śl.
...podczas kolejnej wizyty w PL obowiązkowe spotkanie z naszą grupką, pochwaliła się, że ona i jej brat zostali ochrzczeni w tej katedrze, a rodzice i drugi brat brali ślub.
Tradycyjnie już wesele
Na chwilkę chciałbym się tak symbolicznie zatrzymać przy tym zdjęciu....wcześniej były podobne, będą dalej też....
Nie wchodząc w suche statystyki bo to jest bez sensu....w Polsce jest jakiś tam procent ( do niedawna baaaaardzo wysoki ) katolików i osób wierzących, które deklarują regularne uczęszczanie na msze etc...Nie tak dawno przeczytałem że ten % drastycznie spada czemu wcale się nie dziwię, ale to nie moja broszka
Będąc w niezliczonej ilości kościołów u nas, co czytający moje relacje wiedzą i zachodzą w głowę o co kaman ( Citek ) jakoś tej "WIARY" nie widać
.....a oglądając np. to zdjęcie oraz dużo podobnych rzuca się to od razu.....
Na wschodzie widok osoby modlącej się na głos, całującej krzyż czy obraz to normalność....Leżące krzyżem przed carskimi wrotami też miałem okazję kilka razy widzieć...U nas wejście do kościoła w stroju kąpielowym na nikim podejrzewam nie zrobiłoby wrażenia, tam niejednokrotnie miałem okazję się przekonać że zostałem poproszony o opuszczenie lub nawet nie wpuszczony do świątyni bo miałem gacie do kolan.
W Żółkwi o czym nie wspomniałem, kiedy weszliśmy do cerkwi to babuszki w chustach zakrywały oczy na widok co za diabeł wlazł do środka w czasie ich modlitwy.....
To tylko zaznaczam MOJE skromne zdanie z wielokrotnych obserwacji, i każdy może i ma prawo się z tym nie zgodzić i pojechać po mnie jak po dzikiej świni....krytykę przyjmę na klatę
Ale chyba coś w tym jest.........
Ostatnio edytowany przez hapol (2018-10-08 12:53:42)