Nie jesteś zalogowany.
Nie będzie wielkich resortów all, bajecznie zielonych ogrodów i wypasionych basenów Ale ... będą palmy, biały piasek i lazur, który razi w oczy
Dominikana nigdy nie była w sferze moich marzeń. Oczywiście widziałam zdjęcia tych białych, piaszczystych plaż z kołyszącymi się palmami i turkusowym kolorem morza, ale jakoś to do mnie nie przemawiało. Ponadto Dominikana kojarzyła mi się z wielkimi resortami, z pakietem all, co nie jest moją bajką. Myślałam, że taka organizacja wyjazdu na własną rękę będzie droga, trudna a może wręcz niemożliwa. Okazała się tylko droga
Co więc u licha się stało, że mnie tam wywiało?
Promocja! Nie inaczej. Bilety z Barcelony kosztowały 800 zł za osobę. Długo biłam się z myślami: kupić bilety, czy nie? Jejku nie mogło być takiej promocji na przykład do Ameryki Południowej? Jeśli kupić to na jak długo? Jak kupię to, co ja u licha tam będę robić? Przecież nie będę leżeć na plaży. A w ogóle to jak ja dam radę 9 godzin w samolocie.
Bilety kupiłam w kwietniu 2017 na wylot w marcu 2018 r. Na 7 dni. Czas mijał, a ja szykowałam się do kolejnych wyjazdów. Dominikana gdzieś tam majaczyła w oddali. Wysiliłam się tylko na rezerwację hotelu i nawet nie zaprzątałam sobie nią głowy. Gdzieś w międzyczasie pozmieniali mi godziny lotu. Całe szczęście, że nie zarezerwowałam jeszcze dolotu do Barcelony. Nie zarezerwowałam, bo oczywiście czekałam na jakąś promocję. Zresztą okazało się, że lot przesunęli z wieczora na 9:55, więc trzeba lecieć dzień wcześniej. Promocje się trafiały, ale nie na lot w piątek. Bilet do Barcelony kupiłam w sierpniu a powrotny w styczniu. Nie za bardzo kombinowałam, bo nie chciałam się przesiadać. Loty są, hotele są, to upajam się takimi fotami i czekam na wylot
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-05-17 18:16:44)
Piyrszyyyy!
Do Barcelony docieramy planowo. Hotel zarezerwowany przy lotnisku. Rano nie trzeba będzie zrywać się skoro świt ani długo jechać. Całkiem fajny wybór. Przy hotelu kolejka, dojazd do Barcelony bezproblemowy na bilecie T10, w 15-20 min. W Barcelonie jesteśmy 4 raz, więc niespiesznie zbieramy się na La Ramblę Pospacerować i coś zjeść.
Na śniadaniu jesteśmy pierwsi a na lotnisku dwie godziny przed wylotem. Spokojnie ogarniamy odprawę oraz gate i czekamy. Boarding do samolotu zaczyna się mniej więcej godzinę przed wylotem. Poprosiłam, przy odprawie, miejsce przy oknie co w ogóle było niepotrzebne, bo pół samolotu było puste. Wszyscy zajmowali miejsca w środku (przy układzie 2-4-2) aby się zdrzemnąć. Ja nie mam problemu ze spaniem w samolocie. Po prostu nie śpię Dwie bajki i jeden film załatwiły sprawę
Podróż minęła mi jakoś bezproblemowo.
Lotnisko Punta Cana nie jest takie małe, jak się spodziewałam. Ruch, jak to się mówi, jak w Rzymie. Samoloty startują, lądują non stop. Szok! Myślałam, właściwie to nie wiem co myślałam Wychodząc z samolotu, uderza w nas karaibskie gorące i ciężki powietrze. My w długich spodniach i długich rękawach. Nie wiedziałam, jak to będzie w samolocie więc wolałam się zabezpieczyć
Na szczęście w podstawionym autobusie klimatyzacja działa bez zarzutu. Po dojechaniu, na lotnisku czarno od ludzi. Wykupiłam kartę turysty przez internet, żeby nie stać w kilometrowych kolejkach. Inni zrobili chyba to samo Ogólnie niezły pierdolnik. W samolocie dali nam jakieś świstki do wypełnienia. Przy weryfikacji paszportowej nam je zabrali. Całość nie zajęła nam nie więcej niż 40 minut. Na końcu skanowanie bagaży. Co najśmieszniejsze, Ci co wzięli taxi od naganiaczy, bagażu nie skanują.
Po wszystkich formalnościach zyskujemy 5 godzin w gratisie i możemy poszukać transferu do hotelu, który zamówiłam też przez internet. I tutaj ZONK. Chodzę, szukam, pytam. Nikt o takiej firmie nie słyszał. Każą wyjść na zewnątrz, na zewnątrz każą wejść do środka. Istny cyrk. Mogę jechać taxi za 30$ z tego miejsca jak stoję. W myślach już klnę na samą siebie (co ma wyjść tanio ...). Pot leje mi się po plecach. Plecak ciąży. Już tracę nadzieję i nagle znajduje się jeden "kumaty". Wie gdzie to jest Niech mu Pan Bóg ...
Rzeczywiście firma była tam gdzie powiedział. Nawet moje imię było wystawione na tablicy. Nie wiem czemu imię, a nie nazwisko? Wcześniej szliśmy i nie widzieliśmy. Prowadzą nas do busika. Upał niemiłosierny, duchota. Przy busiku dyskusja z jedną parą. Zamówili transfer nie tam, gdzie chcieli czy odwrotnie. Odjazd się przedłuża, klimatyzacja w busie działa, ale drzwi otwarte. Mam już dosyć. Marzę o bryzie i palmach na plaży
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-05-17 19:06:52)
Hapol wypchnąłeś chyba Angelę
2 zdjęć nie widać
to ciekawe, bo wszystkie są w tym samym albumie
masakra jakaś
Ostatnie zdjęcie
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-05-17 20:38:58)
Jazda już sama w sobie jest atrakcją i tak zostanie do końca pobytu Kierowcy klaksonu używają tak często jak Polacy, przerywnika na k... albo częściej
Do hotelu docieramy cali i zdrowi
W hotelu bezproblemowe zameldowanie, oczywiście po "wyskoczeniu" z kasy. Pokój no cóż, za tą cenę widziałam, że luksusów nie będzie. Trafiła nam się ciemna nora z ohydną łazienką. Hotel miał dobre opinie i był polecany na innym forum. Po przyjeździe zauważyłam, że w opisie hotelu jest tylko jedno zdjęcie łazienki. W dodatku okna nie mogliśmy otwierać. Nie pamiętam czy była dopłata za pokój na piętrze, z balkonem. Dzisiaj taki pokój bym zarezerwowała.
Na szczęście nie przylecieliśmy, żeby siedzieć w pokoju. Zostawiamy graty, szybka toaleta i już nas nie ma. Hotel ma jednak jakieś zalety. Znajduje się w centrum Punta Cany. Blisko mamy do sklepu, restauracji i na plażę
Na dachu jest tarasik, na którym przesiadywaliśmy wieczorem, przy bezalkoholowym. Wi-fi działa jak chce. Częściej nie działa. Nie wiem, może tylko w naszej "norze". Na tarasie śmigało bardzo dobrze.
Pierwsze co robimy, to oczywiście idziemy na plażę, trochę okrężną drogą. Wszyscy się na nas gapią. Nie wiem, czy to z racji mojego skromnego ubioru (bokserka i szorty), czy po prostu jesteśmy tacy bladzi Mamy mieszane uczucia. Na szczęście z każdym dniem będzie coraz lepiej. Od razu mamy też ofertę podwózki na motorze. Nie wiem za ile ale ciekawie byśmy wyglądali w trójkę
Skoro jest podaż, to musi być popyt
Miało być tak pięknie, a na razie to jakoś nas ten najbardziej turystyczny region nie powala na kolana. Dużo pustostanów, stosy śmieci i ciągłe nagabywanie.
Na szczęście nie jest nachalne. No thanks wystarczy aby dali człowiekowi spokój.
Na plażę docieramy już kiedy słońce chowa się za horyzont Woda ciepła jak zupa
Spacerujemy brzegiem a potem natykamy się na sklep z pamiątkami i złocistym Siadamy na piasku i obserwujemy
Myśli kłębią się w mojej głowie. Nie tak to sobie wyobrażałam
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-05-17 21:28:16)
Świetnie się czyta Hyde - a co to za hotelik wyczarowałaś? I napisz proszę...bo wspomniałaś o karcie turysty, że miało być dzięki temu lżej na lotnisku - możesz to bardziej wytłumaczyć? Bo ja nie wiem o co chodzi
hapol napisał:
Piyrszyyyy!
![]()
hyde napisał:
Hapol wypchnąłeś chyba Angelę
No się nie dziwię on se siedzi w domu i łypie non stop w internet
a ja zapitalam w pracy
Hyde mam nadzieję, że jak zaczęłaś po raz drugi, to już wreszcie ruszysz z kopyta i dociągniesz do końca, a nie jak niektórzy..
Zupełnie jak na Kubie!
Ile dni tam byłaś?
Zapowiada siem ciekafffie
Angela...
Kolka karta turysty to taka opłata wlotowa. Na lotnisku miały być dwie kolejki: dla tych co mają KT i dla tych co muszą kupić (normalnie pan kasuje w gotówce 10$.) Nie wiem, czy my źle trafiliśmy (kilka samolotów), czy jak te gamonie źle stanęliśmy Chociaż kolejka była jedna. Być może ogólnie był bajzel
Bo jakich ludzi bokiem prowadziła obsługa. No w sumie to już bez znaczenia
Czytałam, że KT od kwietnia ma być w cenie biletu.
http://www.dgii.gov.do/tarjetaTuristica … fault.aspx
Hotel to Art Villa Dominicana. Można go obejrzeć tutaj https://www.google.pl/maps/@18.6846268, … 240!8i5120
Angela ja też mam taką nadzieję
Texa 7 dni
Hapol nuda ... tylko plaża, plaża i plaża
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-05-18 20:19:15)
Następnego dnia budzimy się trochę za wcześnie. Nie, to nie jet lag to obsługa tego przybytku tak hałasuje. Na śniadaniu jesteśmy już o 8:00
Dwa tosty i miseczka owoców a do tego kawa. Daleko to my na tym paliwie nie zajedziemy
Trzeba poszukać sklepu
W pokoju mamy lodówkę i aneks kuchenny więc w kolejnych dniach zamawiamy śniadania do pokoju i robimy sobie je sami. Do sklepu mamy jakieś 300 m, więc zanim przygotują tosty idziemy do sklepu. Sklep zaopatrzony we wszystko, co dusza zapragnie.
My na Dominikanę zabraliśmy tylko $. Za dolara płacą 46-48 peso (DOP). Tylko u nas w hotelu płacili na okrągło 50 peso. Cen nie pamiętam a są podobno najwyższe właśnie w Punta Cana. Nigdy nie przeliczam na złotówki. Jak chcę się napić piwa to kupuję. Jak chcę zjeść pizzę, to zamawiam. Jak mi się skończy wakacyjny budżet to się będę martwić W sklepie można było płacić w $ i w peso.
Czytałam o podatku doliczanym do rachunków w restauracjach. Szczerze powiem, że nie wiem, czy doliczali. Obiad zwykle nas kosztował 1300-1600 peso. Pizza 450-500 peso. Zakupy w sklepie różnie. My to piwosze, to zawsze jakiś złocisty płyn był w koszyku Najlepiej smakował przed sklepem. Uwielbiałam tam siedzieć i obserwować codzienne życie a szczególnie pana z giwerą
Tak się kupuje świeże owoce
I tutaj toczy się wieczorne życie Miejscowi i turyści piją sobie piwko
Tutaj też jest przystanek. Skąd to wiedzieć to nie wiem, bo jest nieoznaczony
PS. Zdjęcia z fona a jak wiadomo najlepsze zdjęcia robi LG-ik
Ostatnio edytowany przez hyde (2018-05-18 21:37:42)
Ale kolorowo! Dzięki Hyde za info - pierwszy raz słyszałam o tej karcie. Powolutku nam dawkujesz tą Dominikanę
Nooooooooooo.......baaaaaaaaaardzo powoluuuuuuutku
Hyde....Te foty są robione fonem???