Nie jesteś zalogowany.
Dawno, dawno temu, pewna mała dziewczynka co niedzielę zasiadała przed telewizorem i z wypiekami na twarzy oglądała program ,,Pieprz i wanilia" To wtedy pierwszy raz zobaczyła obrazy z Afryki i w jej głowie zakiełkowała myśl, że cudownie byłoby się kiedyś znaleźć w tym kraju. Chciała oddychać tym gorącym powietrzem, poczuć te zapachy, zobaczyć te wszystkie wolno żyjące zwierzęta, usłyszeć głosy sawanny... to z tym zawsze kojarzył jej się dziki i nieznany Czarny Ląd.
Ta mała dziewczynka to ja długo myślałam, że ten kraj pozostanie tylko w sferze moich marzeń. Jednak nadszedł w końcu czas, że chęć poznania nieznanego była już tak wielka, iż postanowiłam działać, a że podobno życie zaczyna się po czterdziestce, to okazja nadarzyła się idealna. To było przysłowiowe ,,teraz albo nigdy'' I tak oto, w wieku 40 lat i kilku dni wyruszyłam w najważniejszą podróż swojego życia. W podróż ku spełnieniu marzeń... Nigdy nie zapomnę pierwszego haustu afrykańskiego powietrza. Gorące, wilgotne, duszne - dokładnie takie, jak opisywali je inni. Wraz z tym pierwszym haustem poczułam, że wreszcie jestem tam, gdzie zawsze chciałam być...
Podróż autokarem przez nocną Mombasę też pewnie pozostanie mi w pamięci. Pierwsze zetknięcie z biedą i brudem tętniącego życiem miasta - szok. Tego się nie da opisać - to trzeba zobaczyć na własne oczy...
Zapraszam Was do przeżycia ze mną mojej podróży życia
Ostatnio edytowany przez Angela (2017-09-18 22:01:53)
Początek podróży Warszawa Okęcie. Pierwszy raz w życiu będę lecieć samolotem - jak to będzie? tyle godzin? czy podołam? a jak spadniemy? Te myśli zna pewnie każdy Tymczasem okazało się, że nie taki diabeł straszny. Podróż miła i bardzo przyjemna, a widoki za oknem bajeczne. Szkoda tylko, że pilot nie mówił, gdzie aktualnie przelatujemy
W obie strony mieliśmy wykupione miejsca z przodu samolotu - korytarz i środek - pani z biura podróży nas tak załatwiła, tłumacząc, że mąż będzie mógł swobodnie wyciągnąć nogi Ja chciałam przy oknie, ale cóż - komfort ważniejszy
Tymczasem po wejściu na pokład spotkała nas bardzo miła niespodzianka - miejsce obok nas jest puste. Mamy do swojej dyspozycji trzy siedzenia - bajka
Jak w drodze powrotnej będzie tak samo, to super. Karmiliśmy się tą myślą długo, jednak życie pisze inne scenariusze, ale o tym później...
Kilka cudownych ziemskich widoczków. Czułam się jakbym oglądała wielkie mapy google
Nie chcieliśmy mieszkać w wielkim hotelowym molochu. Wybraliśmy klimatyczne domki w małpim ogrodzie.
Ostatnio edytowany przez Angela (2017-09-18 22:36:01)
Co tam macie ciekawego w pokoju?
I to był moment... zostawiłam otwarte balkonowe drzwi na trzy sekundy. Małpa to wykorzystała i wskoczyła do pokoju Gościła w nim jakieś cztery sekundy i zwinęła mi jedną saszetkę kawy i dwie saszetki cukru
Urządziła sobie potem ucztę na pobliskim drzewie
Z małpami miałam dwa razy bliskie spotkania Raz w czasie śniadania zwinęła mi z talerza banana - nawet nie wiem kiedy
A drugi raz szłam sobie przez ogród z kawą i ciasteczkami na talerzu. Gang małp rzucił się w moją stronę, jedna skoczyła mi do talerzyka, kawa się wylała, ciastka spadły na ziemię, a małpy je złapały i uciekły. Ja zostałam z rozdziawioną buzią i pustą filiżanką
Witaj Angela w Kenii. Wreście na swoim wątku
Te ładne czarno-białe małpy to gerezy.
Te drugie (złodziejaszki) to koczkodany czarnosiwe
Ostatnio edytowany przez oscar (2017-09-19 07:10:00)
Drugi
Nieźle się zaczyna
Piękne te Twoje wstawki do map google
A obrazki z wakacji wśród małp - wymiatają...
"Mała" zachwycona dziewczynko pisz, pisz ....
Fajnie odwiedzić stare kąty Widzę, że gerezy udało Wam się nieźle uchwycić - ja biegałam z aparatem, a one tak się chowały na drzewach... A na te drugie złodziejki to faktycznie trzeba było bardzo uważać. Gdyby tak na mnie jakaś wskoczyła to ... akurat tego Ci nie zazdroszczę
Czekam na ciąg dalszy.
Kolka po Waszej części też się przeszliśmy w Palm były chyba największe domki, ale ludzi baaardzo mało. A co do Village i Paradise, to tym razem było odwrotnie niż w czasie Waszego pobytu - wszystkich zakwaterowali w Paradise. Tam też było jedzenie i bar, a część Village była używana tylko do całodziennych animacji. Ogólnie ludzi bardzo mało, podobno tylko 40% obłożenia mieli, więc panowała cisza, spokój i prawdziwie rodzinna atmosfera. W pierwszym tygodniu dominowali Polacy
a w drugim tygodniu Niemcy. Było też kilku Francuzów i jedna para z Białorusi.
Co do małp, to gerezy widzieliśmy tylko przez dwa dni, ale za to tłumnie odwiedziły nasz hotel, bo naliczyłam 10 sztuk. Wszystkie nam pięknie pozowały A te koczkodany czarnosiwe to były w takiej ilości, że nie dało rady ich policzyć, ale obstawiam około 50 sztuk
No i jedna ta jaśniutka - Oscar - a to też był ten sam gatunek?
Do hotelu zajechaliśmy o 23:30 Szybkie zakwaterowanie, kolacja w restauracji i pierwszy spacer nad ocean. Ciemno, mało było go widać, ale pięknie szumiał Zmęczeni po 24 godzinnej podróży i po 40 godzinach bez snu, udaliśmy się wreszcie spać. Jeszcze tylko szybka kąpiel i umycie zębów - no właśnie - kończę płukać zęby i uderza mnie myśl - kranówa!! Użyłam kranówy, choć przecież wiedziałam, że tylko woda butelkowana. Co tu zrobić? Czym się zdezynfekować? Pod ręką miałam tylko wodę utlenioną, więc jej użyłam do przepłukania, trochę mi się spieniła w ustach
wiem, wiem wariat jestem, ale wtedy po raz pierwszy spanikowałam
Potem Kolka mnie uspokoiła, że nic mi nie będzie - ufff - dzięki Kolka
Nastał ranek, piękne widoki za oknem, małpy wyczyniają harce, ptaki śpiewają - jest cudownie Biegniemy nad ocean i tak ogólnie rozejrzeć się po całym terenie hotelu. Ciach, zaszczypało mnie coś na stopie - ugryzła mnie wielka mrówka - miałam nadzieję, że przeżyję
Dzień minął na cudownym leniuchowaniu i podziwianiu widoków.
Spacerowaliśmy nad plażą górnym chodnikiem, a z dołu zaczepiali nas beach boysi. Jeden z mężczyzn zaczepiał nas tak skutecznie, bo praktycznie po polsku, że udaliśmy się do jego sklepiku.
Tam dałam się skusić na pierwsze zakupy. Moim łupem padły magnesy Panowie debatują czy moja cena ich zadowala. Przy okazji od starszego usłyszałam, że jestem ,,naked muzungu'' - trudno, nie zamierzam chodzić tutaj w burce
Zakupy zrobione, cena zadowala obie strony. Uścisk dłoni i możemy wracać Na ocean spoglądamy na razie z góry. Na plaży za dużo beach boysów i nie mamy odwagi tam zejść
Co do białej małpki? Wydaje mi sie że jest to po prostu osobnik albinotyczny
oscar napisał:
Co do białej małpki? Wydaje mi sie że jest to po prostu osobnik albinotyczny
Tzn. że trafił nam się bonus ?
Angela - ja w tych ichniejszych sklepikach zamawiałam breloczki do kluczy z imionami po 1$ Ale zamawiałam ich dużo więc może ta niska cena ze względu na ilość.
A przed zejściem na plażę na początku też miałam stresa, wtedy wynaleźliśmy tego Kiko Ciekawa jestem czy on w dalszym ciągu prowadzi tam "swój biznes"