Nie jesteś zalogowany.
Wikłacze!!! Suche drogi, drzewa...jakbym tam byla Kurcze...co ta Afryka ma w sobie, że tak się za nią tęskni?
Lubię Afrykę Twoją też
Jedziemy dalej, po południu docierając do lodgy i dziś już mamy czas wolny. Na lenistwo.
Lodga położona pośrodku niczego Super!
Szybkie zameldowanko i do pokoju.
Dochodzę i nie wierzę – za drucianą siatką( za ogrodzeniem jest już dzika dzicz) spaceruje całe stado oryksów. Ło matko! A ja je chciałam na wydmach zobaczyć A tu mam ich tyle,że latam jak poparzona przy siatce- jakie śliczne! I takie dostojne! I takie cudne rogi mają! I te oczy takie i tak się patrzą na człowieka! Focę.
widok z mojego tarasiku
z maluszkiem
Spotykamy się z Margerytką i Johnem na leżaczkach przy basenie. Leżymy, relaksujemy się paplając o wszystkim i niczym, podziwiając oryksy za ogrodzeniem.
Leżymy godzinę, drugą, trzecią- wreszcie schłodło. No bo ileż można leżeć? Limit wyczerpany na cały tydzień, Szwędacz nam się włączył, więc udajemy się na przechadzkę w dziką dzicz- czyli za płot
Ostatnio edytowany przez Antenka (2016-12-20 21:13:12)
Asia - coś w sobie ta Afryka ma
A tam tak można? Tzn...tak samemu za płot? Bez strachu, że jakies zwierzę podejdzie za blisko?
Z lodgy można wyjść na zewnątrz, wyznaczone są trasy spacerowe wokół lodgy, ale powrót musi być przed zachodem, bo potem zamykają bramkę i się zostaje na zewnątrz, oryksom na pożarcie
Połaziliśmy po tej dziczy prawie do ciemna i wracamy.
Foty ze spaceru:
dochodzimy do wyjściowej bramki
mijamy oryksy
już w dzikiej dziczy
za nami zostaje lodga
mijamy wikłaczowe drzewo
i już buszujemy
poleżliśmy oczywista na górę
widok:
tam w dole lodga pośrodku niczego
widokowo jest obłędnie
my na górze( nie mam pozwoleństwa na publikację wizerunku Margerytki i Johna, ale to my )
na publikację swojej facjaty, zgodę mam
Ostatnio edytowany przez Antenka (2016-12-20 21:43:56)
Kolacja, pogaduszki przy napojach wszelakich i wracam do siebie. No ale jak tu spać po takich wrażeniach?
Więc siadam na tarasiku, światła przy alejkach przygasły. Wsłuchuję się chciwie w odgłosy nocy- cykady grają, nieśmiało zaszeleści jakiś listek na drzewie- to ptak się poruszył. Czasem cichutko parsknie śpiący oryks za płotem, ćma przeleciała. Odurzająco pachnie jakiś kwiat. Miliony gwiazd na atramentowym niebie tak blisko, że tylko sięgnąć po jedną... Chłonę tę chwilę całą sobą, otulona ciepłem pustynnego wiatru i myślę- to się nie dzieje… śnię…
Z życia wycieczki:
Stoimy z Margerytką rano przy autokarze paplając radośnie
W pewnym momencie mówi:
-A to wszystko przez ciebie…
-????????????????? – ja - Zdziwienie jak Wielki Kanion.
- No bo ty jesteś wszystkiemu winna… -dodaje.
-???????????? – ja. No,że zawsze i wszystkiemu ja jestem winna, to już się przyzwyczaiłam . No dobra, wszystko przyjmę dzielnie, na swą wątłą klatę:
- Ale czemu jestem winna? – pytam, nieśmiało.
- No bo to przez ciebie przylecieliśmy tu, do Namibii. Bo jak przeczytałam na forum,że lecisz, to na drugi dzień kupiliśmy wycieczkę.- mówi śmiejąc się Margerytka.
Szczęka mi opadła w piach, dech straciłam i nie wiedziałam co odpowiedzieć.
No to teraz wiecie, jak wielką moc sprawczą ma forum.
Forum łączy ludzi, nawet na końcu świata.
Odzyskałam ruchomość szczęki i głos:
- Noooo ładnie to tak, śledzić zza węgła i się nie ujawniać??? I co, dwa dni sprawdzaliście, czy normalna jestem, zamiast od razu się przyznać na lotnisku??? Hahaha
Chyba jestem normalna
……………………………………………………………………………………………………………………………………………….
Wracamy z dziczy do lodgy. Wcześniej już zauważyliśmy poruszenie wśród oryksów. Trwa pora godowa i bitwy samców o dominację w stadzie. To się ganiały, tłukły, porykiwały co jakiś czas
Prym wiódł w tym, dorodny Pan Oryks o wielkich rogach.
Generalnie oryksy tam były przyzwyczajone do ludzi i jak się ich nie zaczepia i nie podchodzi za blisko, to zajmują się swoimi sprawami.
No więc idziemy w pewnym oddaleniu od ogrodzenia lodgy, w kierunku bramki.
I raptem jak się nie zakurzy w oddali- Pan Oryks przepędzał innego, ze swego terenu.
Zobaczył nas. Stanął. My stanęliśmy też. Niech sobie idzie. Poczekamy.
Matko, Johny ma czerwone spodenki!!! A ja wszelkiej rogaciżnie nie ufam po tym, jak w dziecięctwie, u babci, byk mnie poszturchał rogami.
A poza tym jak wiecie, ja z lasu, więc zachowania dzikich zwierząt nie są mi obce.
Pan Oryks stoi i łypie na nas. Testosteron lata w powietrzu aż trzaska, jak z zepsutej stacji transformatorowej.
Zaczynam się bać.
- Nieee no co ty, nic nam nie zrobi- uspokaja Johny.
- Jak nic, jak nic- on pilnuje swego terenu. Ja się boooję… - ja. Zaczynam mieć miękko w kolanach.
Jak tu się dostać do bramki?!?!?!?!?!?!?
Powoli ruszamy, Pan Oryks nie spuszcza z nas wzroku i łypie, idąc równolegle z nami, odcinając drogę do bramki.
Idziemy powoli, on z nami i łypie złym okiem. Idziemy- on parska i tupie. Staneliśmy 100 m od bramki a on stoi między nami a bramką. Stoi, stoi, stoi. Po jakimś czasie odpuścił nam, poszedł sobie dalej ganiać inne oryxy.
Uffff…. Biegiem do bramki.
Oryksy są wredne. I prześladują.
Zjadłam steka z oryksa na kolację w odwecie.
Smaczny był.
CDN.
Ostatnio edytowany przez Antenka (2016-12-20 22:05:29)
hehe dobre z tym stekiem
Czyli Margerytka to forumowy podglądacz?
Antenko tam są szczepienia zalecane czy wymagane?
Bardzo mi się podoba i fotki są niepokolorowane
Malaria - naprawdę oryx ze wszystkiej dziczyzny, którą jadłam smakował mi najbardziej
Tak, Margerytka- to cichy czytacz forumowy
Szczepienia nie są wymagane, jedynie zalecane. Ja mam pakiet podstawowy wyjazdowy- żółtaczki+dur+ tężec. nie doszczepiałam się specjalnie na ten wyjazd.
Cieszę się,że ci się podoba A foty takie żywcem z aparatu, generalnie nie lubię dokolorywać, no chyba,że mocno coś spapram
Nie jestem fotografem a amatorem
i foty są jakie są
Z wakacji
DZIEŃ TRZECI- POT, KREW i ŁZY
Dziś jest ten wyczekany dzień i to wymarzone miejsce, dla którego przyleciałam tu, do Namibii czyli pustynia Namib i czerwone wydmy
Pobudka bardzo wcześnie, szybkie śniadanko, do autokaru i w drogę.
Poziom adrenaliny dzisiejszego dnia sięgnął u mnie zenitu tak,że mało co, a potrzebna byłaby jakaś reanimacja albo insza ratunkowość
Był prawie zawał, udar i załamanie nerwowe
zakończone zużyciem tony chusteczek higienicznych
Nie mogę się doczekać, gapię się w okno i powoli wstaje dzień.
Z drogi:
słonko coraz wyżej i robi się jaśniej:
Ostatnio edytowany przez Antenka (2016-12-21 22:37:22)
Dojeżdżamy do bramy wjazdowej Parku , celem zakupu biletów wjazdu, ale jeszcze praca się nie rozpoczęła, więc chwilę czekamy.
tam jedziemy do Sossusvlei
Po drodze:
mijamy strusie a w oddali widać góry Naukluft, gdzie też zawitamy
i wredne oryksy
no i w końcu jeeeest!!!! Pierwsza czerwona wydma!!! Mam zawał
słonko pięknie rozjaśniło szczyt wydmy
jestem baaardzo zadowolona i jak zwykle robię głupie miny
Lojalnie uprzedzam,że zakatuję was piachem
wydmy po drodze:
Ostrzegałam jutro będzie piachu więcej
I na koniec fota dziwnego zjawiska, które tam występuje:
W paru miejscach widoczne są te kółka na piasku. W nich nie żyje NIC i nigdy nie zarastają roślinkami i po prostu są.
Naukowcy głowią się, badają i nie ma sensownego wytłumaczenia skąd się wzięły i dlaczego tam w nich nie ma życia. Ufo tam było
Dalsze opowieści jutro
CDN.
Ostatnio edytowany przez Antenka (2016-12-21 23:30:28)
Wygląda to obłędnie....dało się znieść gorąc?
o! Namibia, Fajnie
Antenka, z łezką w oku podczytuję Twoją Namibię (łezka jest oczywiście tak z tęsknoty za Czarną Afryką i z sentymentu za wspomnieniami o Kenii.... ); Co tu dużo gadać: wspaniała wyprawa!!!; będę Cię "śledzić" po świętach, jak już uwolnię się od garów i rodzinki:)
(a tak na maryginesie też przyglądałam się na tą dokładnie wycieczkę (ale jak już wróciliśmy z Cypru) i cenki były naprawdę mega-malinowe , no ale urlopu by już nie stykło!
; może zapoluję w przyszłym roku
Pozdrowioneczka już świątecznie;