Nie jesteś zalogowany.
docieramy do Rosa del Viento
na wejściu niekumaty po ang. młody chłopak o coś nas pyta tylko o co
po jakimś czasie skapnęłam się, że chyba chodzi o imię i bingo pyta nas jeszcze czy idziemy do restauracji, ale to skumałam od razu
potem na migi pokazuje na swoje oczy i rowery hahaha łapiemy w locie, że będzie miał na nie patrzenie
teren hotelu jest powalająco piękny wygląda to jak rajski ogród
domki fajnie wkomponowane w roślinność, w zasadzie znikają i tworzą jedność, żadnych betonów, trawników, alejek tylko sam mięciutki piaseczek. Można biegać na bosaka przez cały dzień - od razu kojarzy mi się to ze słowami Bepi, która w tym czasie doświadcza tego na Malediwach.
Na plaży wygląda już trochę gorzej, bo hotel ma chyba pełne obłożenie i jest bardzo dużo ludzi, bar obsadzony, wszystkie leżanki zajęte, a w wodzie i przy brzegu znowu glony
Trochę mnie ten widok rozczarowuje Dodatkowo są ogromne fale, gałązki glonów uderzają w opaloną skórę z wielką siłą, fale przewracają więc tylko lekko się schładzam i wychodzę, bo taka walka z falami i glonami to zero przyjemności.
Idziemy kawałeczek i rozkładamy się poza wzrokiem gości hotelowych pod cudną palmą i koksem, który wisi centralnie w linii prostej nad moją głową!
Jest taki spokój, cisza, zero ludzi, słychać tylko szum fal, wiaterek lekko powiewa...znowu wracają wspomnienia z Seszeli, z ich pustymi plażami
Ostatnio edytowany przez dzioby125 (2015-06-03 12:10:20)
wiatr we włosach
Ładnie Pomysł z rowerami bardzo fajny
I odwaznie ze tak Meksyk na własną reke
Kasik, ale nabijasz się, bo mój R jest łysy
Paweł, luzik, bo ja mam wielkiego męża i nikt mi nie podskoczy
a tak serio to jest baaardzo bezpiecznie. Pojechaliśmy jeszcze na własną rękę do Chichen Itza, Valladolid i cenoty - 200km w jedną stronę i nawet przez moment nie poczułam jakiegoś zagrożenia, a po Valladolid się trochę kręciliśmy i spotkaliśmy samych miłych i życzliwych ludzi
Wszędzie jest dużo Policji, na głównej drodze są punkty kontrolne, Policja stoi z M16, a wieczorem po Playa jeżdżą dodatkowo wojskowi. Nie wiem czy to dlatego, że mój mąż jest wojskowym, ale ja mam taki odruch, że jeśli coś by się działo to biegnę schronić się do mundurowego
Pewnie bez powodu miasta nie byłyby tak obstawione, ale dla mnie to była oznaka tylko i wyłącznie bezpieczeństwa.
Po Playa szwędaliśmy się po nocy różnymi uliczkami i nigdy nikt złowrogo nas nie zaczepił, więc nie mam żadnych złych odczuć.
Rosa del Viento i okoliczne plaże BOSKIE , brak słów , jest pięknie pomimo glonów , to moje klimaty Dziubku , do pełni szczęścia ino all.. brakuje w tych cabanias
Po powrocie do Playa mamy w hotelu spotkanie z Kasią i Sebastianem z Mezo Maya
Mam nadzieję, że jutro zabiorą nas na wycieczkę do Chichen Itza, ale okazuje się, że oprócz nas nie ma innych chętnych
Jestem podłamana, bo w Playa mamy tylko 4 dni i tu z założenia chciałam zrobić wszystkie interesujące mnie fakultety czyli : 1 dzień aklimatyzacja na plażach Playa, 2 dzień Tulum, 3 dzień Chichen i 4 dzień Akumal.
Potem przenosimy się do hoteli z all, na które też mam plan, ale tylko stacjonarny
Polecają nam fajna knajpkę gdzie oprócz turystów jadają tez miejscowi. Porcje są gigantyczne!! Na przystawkę dostajemy miseczkę pysznej zupy fasolowej, marynowanego kaktusa, który smakiem przypomina mi zieloną fasolkę szparagową i ogórka zielonego z rzodkiewką, a że już tęsknię za warzywami to zjadam tą zieleninę jako pierwszą
Niestety nie mam foty, bo potem szliśmy jeszcze na zakupy do Walmartu, a do tej knajpy jeszcze mieliśmy wrócić...
Restauracja nazywa się El Fogon i znajduje się przy centrum handlowym Mega przy 30av.
Załamani sytuacją z Mezo Maya kombinujemy co tu zrobić? Wysyłam kilka zapytań do innych biur organizujących takie same pakiety, ale wpada nam też do głowy samodzielny wyjazd i już jest pozamiatane, tym bardziej, że do Chichen i Valladolid jeździ Ado, co sobie sprawdzamy w necie
Jestesmy już zmęczeni po dniu pełnym wrażeń, więc opracowanie dokładnego planu zostawiamy sobie na jutro, a rano lajcik i spełnienie marzenia czyli pływanie z żółwikami w Akumal
Gdy tylko robi się jasno wchodzimy na kamerkę z Akumal zeby zobaczyć jak wygląda sytuacja z glonami i falami. Niestety okazuje się, że wygląda podobnie jak w Tulum
Serce mi pęka, ale nie ma sensu tam jechać, bo ja boję się pływać w takich niespokojnych wodach, fale to znowu piach więc kiepska widoczność pod wodą i te fuj glony, których mam już serdecznie dosyć!
Odpuszczamy z nadzieją, że jest jeszcze szansa na żółwie w Barcelo
Szkoda, bo w Akumal chciałam jeszcze zobaczyć taki jeden hotel, wielki moloch, który dopiero się buduje i oblookać rozbudowę innego, który miał piękny las palmas, a teraz beton
W takim razie robimy sobie dzień wolny przy basenie ogarniamy jutrzejszy wyjazd do Chichen Itza, odkrywam, że w Valladolid jest śliczna cenota o nazwie Zaci.
Gdybym tylko wiedziała co nastąpi to do Coby byśmy pojechali zamiast leżeć przy basenie!!
Wieczorem wyciągam męża na wspomnienie Taj do Gluay Maai;)
Witam się z panem tajem po tajsku od razu nas pyta kiedy tam byliśmy, gadka szmatka i zamawiamy po padthaju, a ja dodatkowo zupę kokosową.
W tej zupie chyba była trucizna, bo tylko ja ją jadłam i ścięło mnie na równe 24h
Na wycieczkę do Chichen oczywiście nie pojechaliśmy, bo ledwo żyłam przez to zatrucie i przespałam całą ostatnią dobę w Playa
Jedzonko pyszne, ale knajpy nie polecam chyba, że ktoś potrzebuje schudnąć 2kg i wyspać się na rok na zapas
Ostatnio edytowany przez dzioby125 (2015-06-03 13:07:46)
Bepi, jesli tam leje deszcz od rana do wieczora to chyba juz nawet te rajskie widoczki to za mało, bo nie ma co tam robić.
rany ile ja mam fotek z Palladium jakąś mega selekcję muszę zrobić zeby forum nie zamulić
rano idziemy na ostatnie śniadanie, ja jestem jeszcze słaba i brzuch mnie dusi więc piję tylko herbatę i szybko wychodzę, bo zapachy mnie drażnią.
Powoli się pakujemy i łapiemy z ulicy taxi - ceny są stałe, taksówkarze mają kartki z cenami, więc nie wiem czy można się targować.
Dla nas te kwoty były ok., więc płaciłam bez mrugnięcia, a kierowcy byli bardzo sympatyczni i nikt nas nigdy nie chciał naciągnąć na wyższą cenę, a przecież mogli, bo nie wiedzieli, że wiemy ile za tą trasę powinni zawołać, co nas spotykało np. w Taj.
Za trasę z Playa do Palladium zapłaciliśmy 320peso.
Przy wejściu do lobby Grand Palladium Colonial witają nas flamingi
Dostajemy opaski, walizy zostawiamy u bellboya, czekujemy się, a po klucz mamy przyjść o 15.
Jestesmy na to przygotowani - ja przyjechałam w bikini i tunice, japonkach, więc można od razu ruszyć na plażę
Z miejsca zakochuję się w tym hotelu Samo lobby przypomina mi taką meksykańską hacjendę, ma klimatyczny ganek, a dalej jest jeszcze piękniej
Idziemy alejkami pośród sadzawek, w których pływają rybki, dookoła widać restauracje z pięknie nakrytymi stołami, jest zielono od mnogości wodnych roślin
Następnie przechodzimy na takie drewniane kładki, które znam z fotek z internetu i dochodzimy do ogrooomnego basenu Po klimatycznym Magic Blue tu trochę lekki szok na ilość luda, ale widać, że atmosfera jest na totalnym luzie, więc od razu można sie swojsko poczuć. Polaków przez 4 dni pobytu nie spotkaliśmy żadnych, słychać było tylko gości z USA, w tej samej ilości hiszpańskojęzycznych, zaledwie kilku Niemców i Rosjan.
Idziemy dalej i natrafiamy na bar przy plaży od razu mi się poprawia na widok frytek i burgerów, a gdy odkrywamy maszynę do włoskich lodów to całkiem zapominam o diecie, którą jeszcze dzisiaj powinnam trzymać
Z pełnymi brzuszkami lokujemy się na tych kilka godzin w prawie pustej części Kantenah skąd niestety jest kawałek do wodopoju, ale plaża prawie nasza
Ostatnio edytowany przez dzioby125 (2015-06-03 13:51:22)
CUDNIE !!!!!!!!!!!!!!! boższe jak ja kocham takie klimatyczne hotele-RESORTY i piramidy jedzenia i drinków na każdym kroku . ŻYĆ I NIE UMIERAĆ !!!!! Eh od razu dzień staje się piękniejszy po takiej pięknej relacji
Dziubku a która część najlepsza ? rozumiem że Colonial brać w ciemno ? a White Sand czy Riviera Maya co powiesz ? jak plaża, baseny, teren hotelu itp.?
Colonial najlepsza tam toczy się całe życie, a Kantenah, którą chciałam okazała się wymarła, nawet restauracja bufetowa świeciła pustkami, mniej jedzenia, więc przeszlismy do Colonial, a tam full luda i góry jedzenia, bo jeść w takiej pustej restauracji trochę dziwnie...horrorem mi zalatywało
Plaża przy Colonial z najlepszym wejściem do wody, sam piaseczek bez kamlotów jak przy dwóch skrajnych częściach. Jak wejdziesz na kamerkę to doskonale widać rozmieszczenie ludzi w wodzie i nie jest ono przypadkowe, bo tam gdzie są pustki, tam jest syf przy brzegu w postaci kamieni.
Dla mnie branie części w dalekiej odległości od plaży to porażka, bo ja lubie chodzić, ale wtedy kiedy chcę, a nie codziennie robic kilometry tylko dlatego, że jestem daleko od plaży, a na niej chcę być codziennie. Te dalsze tereny fajnie sobie zrobić w ramach spaceru jak już ma się dość leżenia, moczenia, jedzenia i picia, bo jest tam prześlicznie - szczególnie w okolicy laguny..., ale to wiesz co kto lubi i zależy jaką ma wizję spędzania tam czasu.
Sam teren całego kompleksu jest super i bardzo róznorodny : dżungla, różne zwierzaki, namorzyny, ta fajna lagunka po której śmiga stateczek i dzikie wybrzeże gdzie szaleńczo wieje wiatr, brzeg to same głazy, wielkie fale, które się o nie rozbijają i ściana dżungli po drugiej stronie - to miejsce jest super odmianą dla białej plaży
Aguś qrcze przecudnie opisujesz Palladium!!!!
ja jedynie mogę potwierdzic Twoje słowa!!! i do tych pychotek dodałabym jeszcze chili con corn!!! UWIELBIAM!!!
Kasik tak było dobre, ale w Barcelo było lepsze, bo mniej tłuste
Punktualnie o 15:00 stawiamy się w lobby, dostajemy willę nr 5, która jest prawie w połowie części Colonial, a pod drzwi jedziemy na wypasie, bo meleksem z walizkami na przyczepce
Pokój jest spory i bardzo fajny, czysty, nie śmierdzi niczym nieprzyjemnym, widok żaden ciekawy...ot na jakieś chaszcze, . Klima chodzi bardzo głośno, materac jest przeokropnie miękki i pływamy na nim niczym na łóżku wodnym
Minibarek i kawa uzupełniane opornie, śmietanki nie dołożono ani razu, z wodą nie ma problemu i to chyba wszystko, bo pokój się niczym wybitnym nie wyróżnia, jest wakacyjny, ma wszystko co potrzeba i tyle
w hotelu są stali rezydenci i oprócz flamingów spotykamy jeszcze
i najważniejsze
widzieliśmy też 2x racoon'a, ale nie chciał zapozować
Ostatnio edytowany przez dzioby125 (2015-06-03 15:54:29)
zaczynam długi weekend...do później