Nie jesteś zalogowany.
Ciekawa jestem w jakim celu był ten protest?
Lordziu, rozumiem ze w Konso Edget Hotel nocowaliscie
Kati, to protest z powodu słabych dopłat Unii afrykańskiej dla biedniejszych...
patrząc z perspektywy kolejnego noclegu.. ten hotel brałbym w ciemno
po lunchu jedziemy dalej w kierunku Jinka... po drodze odwiedzimy jeszcze plemię Tsemey... tutaj takie luźne portrety z drogi
podjeżdżamy jeszcze pod supermarket po zimne piwko... koszt butelki 20 - 25 birrów
jakieś targ...
Ludność Tsemey zamieszkuje półpustynne rejony Doliny Omo, Trudnią się oni uprawą roli -głównie sorgo, proso, bawełna jak i również wypasem bydła.
Tak jak plemienia Hamer, chłopcy Tsemey, aby stać się mężczyznami i móc założyć rodzinę muszą przejść obrzęd inicjacji - skoków przez byki. Opiszę dokładnie taką uroczystość, na której miałem szczęście być, przy okazji pobytu w wiosce plemienia Hamer
W przeciwieństwie do innych plemion w Etiopii, u Tsemay organizowane są wesela.
zawijamy się do wioski zamieszkanej przez ludność Tsemay.. zaczynają się płatne, pozowane zdjęcia - koszt 1-2 birry
z campu w Jinka mam tylko dwa zdjęcia...
prysznic, z którego nie skorzystałem, bo nie zabrałem ze sobą kaloszy i kibelek... wolałem krzaczki..
i jeszcze syn właściciela campu...
zabrałem sporo różnych gadżetów dla dzieciaków.. do szkoły nie chodzą, więc zrezygnowałem z długopisów czy flamastrów, ale piłeczek, baloników, fujarek czy miśków mojej córy miałem 1/3 walizki... wszystko się rozeszło... nie zabierałem t-shirtów, teraz trochę żałuję, bo były miejsca, gdzie ludziom ubranka by się przydały.. rozdałem kilka swoich użytych już koszulek... ale jak jechałem na południe nastawiony byłem, że nie należy plemion ubierać w T-shirty... dla nich pusta butelka to skarb, a dziecko za balonika czy piłeczkę dałoby sie pokroić..
Ostatnio edytowany przez lordowski (2015-05-27 11:29:38)
Lordziu smutne to co napisałeś chyba pokażę Twoją relację mojej córci
jadę z Tobą dalej
Hyde.. a wyobraź sobie taką sytuację.. wracam do domu i pierwsze co córa pyta, co jej przywiozłem... bo ja zawsze mam dla niej jakąś niespodziankę...jakbym powiedział, że balonika to... a w realiach Etiopii to...
inna bajka, inny świat, ktoś kto tego nie zobaczy to tego nie zrozumie... dlatego w sierpniu jadę z młodą do Namibii, Botswany, Zimbabwe i Zambii.. spanie w namiotach na dachu samochodu, uważam ją za dojrzałą dziewczynkę jak na swój wiek (9lat) i niech zobaczy jak może wyglądać świat 10 godzin lotu samolotem od nas...
następnego dnia wyruszamy do plemion Mursi... jednego z gwoździ programu do przejechania 40 km, trasa zabierze nam 2 godziny..
najpierw podjeżdżamy jeszcze pod sklep po jakąś wodę..
by za chwilę ruszyć w drogę.. tu taka umywalnia, myjnia i wodopój w jednym...
wjeżdżamy do P.N. Mago, gdzie żyją plemiona Mursi
za niezapowiedziane zdjęcie z samochodu można było oberwać kamieniem...
Mursi liczy zaledwie 5000 członków i jest to jedno z ostatnich afrykańskich plemion, których styl życia nie zmienił się od tysięcy lat. Mieszkają w chatach skleconych z gałęzi i liści. Uprawiają kukurydzę i sorgo.
Wielu mężczyzn ginie w walce z sąsiednimi plemionami o dostęp do pastwisk i wodę. Pojedynki to zresztą jedno z ich głównych zajęć. Młodzieńcy szlifują swe umiejętności w donga, czyli pojedynkach toczonych między sobą. Jedyną używaną bronią są długie na trzy metry kije, których falliczne zakończenie jest synonimem męskości. Do walki stają nago. Stosują wojnę psychologiczną, pokrywając skórę groźnie wyglądającymi wzorami. Pojedynki są krwawe, wiążą się z dużym ryzykiem uszkodzenia ciała, a nawet śmierci walczących. Gdy któryś z pojedynkujących się świadomie lub przez przypadek zabije konkurenta, musi się jednak liczyć z poważnymi konsekwencjami. Sprawca nieszczęścia jest skazywany na banicję, jego majątek jest konfiskowany, a jego rodzina przekazuje rodzinie zabitego młodą dziewczynę jako rekompensatę.
Kobietom z plemienia Mursi, wkraczającym w dorosłe życie, rozcina się dolną wargę i umieszcza się w niej gliniany krążek. Z czasem zamienia się krążki na coraz większe, mogące osiągać średnicę około 35 cm. Im większy krążek w wardze kobiety, tym jest ona atrakcyjniejsza w oczach plemienia i tym więcej krów jest skłonny oddać jej rodzinie mężczyzna, chcący się z nią ożenić. Czasami mężczyźni toczą walki o wybrankę na śmierć i życie.
Nie wiadomo dokładnie skąd wziął się zwyczaj umieszczania glinianego krążka w wardze kobiety, ale prawdopodobnie owa forma samookaleczenia stosowana była z obawy przed łowcami niewolników, którzy porywali afrykańskie kobiety i wywozili je do haremów. Według innych poglądów krążek miał odstraszać złe duchy, mogące przedostać się do wnętrza człowieka przez usta. Jednak najbardziej rozpowszechniona jest opinia, że kobiety Mursi wyglądają właśnie tak, aby nie budzić pożądania mężczyzn z innych plemion afrykańskich. Mursi nie znają pocałunków - właśnie z powodu owych krążków. z czasem krązek zaczyna przeszkadzać i kobiety wybijają sobie dwie dolne jedynki...
zdjęcie wioski
Aby rozładować trochę napięcie podszedłem do wodza wioski, uścisnąłem jego dłoń i z uśmiechem na twarzy trzy razy stuknęliśmy się ramionami... to taki przyjazny gest w Etiopii. Koleś trochę poczuł się zaskoczony i zbity z tropu potem zrobiłem sobie z nim zdjęcie
zdjęcia z wioski.. płatne 5 birr za osobę.. ilość ujęć danej osoby nie ma znaczenia... po całej "szopce" kasa jest zbierana przez szefa plemienia i za pieniądze kupowany jest alkohol i karabiny kałasznikow
zdjęć troszkę mam
od tej dziewczyny zakupiłem sobie krążek na pamiątkę - koszt 50 Birr... zdjęcie z krążkiem tej damy w poprzednim poście
jeszcze troszkę zdjęć samej wioski
tutaj ktoś był przed nami... dziecko dzierży lizaka, ale folijka albo nie smakuje, ale nie wie, co się z tym robi... piszę całkiem poważnie, kierowca dla żartów dał w jakiejś wiosce długopis, najpierw przyglądali się z każdej strony a potem rozkręcili i zaczęli dmuchać w miejsce, gdzie był wkład...
zbieramy się i powoli wracamy do Jinka
po drodze spotkaliśmy jeszcze ładną, atrakcyjną dziewczynkę
chciałem sfotografować jej miejsce intymne.. ale było szczelnie zakrtye przez metolowe krążki...kostki to najbardziej intymne miejsce kobiet wielu plemion...
zatrzymujemy sie jeszcze w sklepie po napoje...
wracamy na camp w Jinka, gdzie jemy lunch, pakujemy nasze manatki, namioty i wyruszamy do krainy Hamerów... na kolejny camping.
Ostatnio edytowany przez lordowski (2015-05-28 15:53:11)
Kurczę dziwi mnie ze te kobiety tak cycki do fotek wystawiają.
Ale śliczny ten syn właściciela campu - cudnosci ❤️
Atrakcyjne - hmmm pojęcie względne - ja w tych kobietach z krążkiem nic atrakcyjnego nie widzę, a moze dlatego ze nie jestem facetem... Chłopcy co wy na to?
A po wyjęciu krążka usta ich wyglądają okropnie.
Lordziu, żona już krążek nosiła?
Katerina cycki ładne dopiero będą u Erbore, a miejscowe się dziwią, że białasy mają kostki odkryte.. Biust dla nich to takie samo miejsce jak u białych czoło...
jakoś żona nie dała sobie wbić klina w wargę, więc wisi na ścianie ten krążek
Ostatnio edytowany przez lordowski (2015-05-28 19:41:54)
na miejsce docieramy po południu... dziś nam nic już się nie chce... piwko, relax, grill...
jeszcze tylko widok na okolicę... nasz camp położony jest nad samym brzegiem rzeki... wyschniętej rzeki...
tutaj miejscowi kopią w dnie koryta studnie, skąd pobierają wodę....
baniaki pakują na taczkę i do szałasu, znaczy domku.. jakieś parę km w upale
wieczorem ognisko... i jutro ma być inicjacja u Hamerów ...
Następnego dnia jedziemy do Omorate, skąd przeprawimy się na drugą stronę rzeki Omo na spotkanie z plemieniem Karo...
po drodze mijamy wioski..
zatrzymujemy się na chwilę by pooglądać sępy
mijamy liczne termitiery
podróżujemy bezdrożami...
by po 1,5 h dotrzeć nad brzeg rzeki Omo...
kapitan dłubanki czyli łódki wyrzeźbionej z pnia drzewa, która przeprawimy się na drugi brzeg rzeki
wspomniana wcześniej dłubanka
Ostatnio edytowany przez lordowski (2015-05-29 23:01:30)
kilka słów o plemieniu, które za chwilę spotkamy...
Najprawdopodobniej jest to najmniejsza grupa etniczna nie tylko w dolinie Omo, ale i w całej Etiopii. Jego liczebność wynosi około tysiąca osób, plemię zamieszkuje podobno tylko trzy wioski i jest zagrożone wyginięciem.
Karo wyróżniają się różnobarwnymi wzorami, którymi przyozdabiają ciała, najczęściej za pomocą kolorowej glinki. Zdobienia u mężczyzn są bogatsze niż u kobiet. Lud Karo inspiruje się przede wszystkim naturą. Członkowie tego plemienia słyną również z przekuwania dolnej wargi. Kobietom nacina się skórę w różnych miejscach ciała, po czym zasypuje się rany popiołem. Blizny powstałe na skutek tego zabiegu są najprawdopodobniej symbolem przynależności kobiety do męża i plemienia.
Nad Omo bydło i kozy są tożsame z bogactwem i prestiżem społecznym. Jeżeli mężczyzna nie posiada swojego stada nie może się ożenić, bo nie ma czym zapłacić za żonę. W czasie suszy panuje głód, wówczas można krowę sprzedać na targu i kupić zboże lub ściągać krew i mleko i w ten sposób przeżyć najtrudniejszy okres.
Poza krowami i kozami, które są tutaj niezwykle ważne, ale niezwykle trudne w utrzymaniu ze względu na muchy tse – tse, podstawą utrzymania są pola uprawiane dzięki Omo. W porze obfitych opadów rzeka niesie ogromne masy wody, które spływają do niej z okolicznych gór i centralnej wyżyny. Nadmiar wody zalewa brzegi i w ten sposób nawadnia i użyźnia znajdujące się tutaj pola. Ludzie Karo wychodzą wówczas na użyźnione pola i patykami robią w błocie małe dziurki w które następnie wrzucają ziarenka kukurydzy lub sorgo. Robią to tak samo od wieków, bo ta technika była już stosowana w starożytnym Egipcie na polach nad Nilem.
za zdjęcia oczywiście płacimy.. z tego co kojarzę, po 3 Birry / osoba dorosła - ilość zdjęć nieograniczona...
nestor rodu
kilka strzałów z samej wioski i ludności Karo
mieszkanko
każdy gadżet jest dobry, żeby się wyróżnić... kapselkowa dziewczynka
po godzince musimy się zawijać, bo plan jest trochę napięty... targ Hamerów i gwóźdź programu inicjacja u Hamerów
lord! jako że wszystko przez ciebie jak wiesz...bilety do addis i t d to prosze pisz szybciej bo już 2 razy przeczytałam twoja relację i chcę więcej. Jak ja cię spotkam kiedyś to mówię ci!!!
to mnie wyściskasz a tak aprops, gratuluję biletów..
i mega pozytywnie zazdroszczę
wspomniany wcześniej targ Hamerów w Dimeka.. czasu nie mamy za wiele, ale ja gadżeciarz nie jestem, więc tylko parę zdjęć ludzi...
Tutejsze kobiety, w odróżnieniu od Karo czy Mursi, słyną ze swej urody. Na wszystkich głowach takie same fryzury - setki niewielkiej długości kosmyków posklejanych gliną w kolorze ochry i tłuszczem. Odziane w skóry bydląt, z metalowymi obrożami na szyi, przyozdobione w spiralne bransolety i mnóstwo kolorowych koralików. Hamerscy mężczyźni nie ustępują kobietom pod względem urody i ozdób. Gdy zabiją wroga lub niebezpieczną zwierzynę, na ich głowach pojawia się wielki, wspaniały kok, któremu towarzyszy strusie pióro. Każdy z tutejszych mężczyzn ma przynajmniej trzy imiona. Jedno ludzkie, drugie kozie a trzecie bydlęce, co ma pokazywać, jaką wagę w ich społeczności przywiązuje się do hodowli, bez której ich egzystencja byłaby prawie niemożliwa.
Okazuje się , że plemiona Karo i Hamer są ze sobą spokrewnione, chociaż dumni Karo nie chcą przyznawać się do swoich sąsiadów. O ile Karo jest najmniej liczebnym plemieniem w dolinie Omo, o tyle 30-tysięczna populacja Hamerów czyni z nich plemię najliczniejsze.