Nie jesteś zalogowany.
Zastanawiałam się czy umieszczać relację z tego pobytu. Doszłam jednak do wniosku, że być może trochę informacji ułatwi kiedyś komuś podjęcie decyzji co do wyjazdu do tego kraju, w te rejony i do tego hotelu.
Zaznaczam że relacja będzie krótka i nie za ciekawa.
Pierwszą naszą podróż do Tunezji odbyliśmy 11 lat temu. Zwiedziliśmy wtedy najciekawsze miejsca. Byliśmy w Kartaginie, na dwudniowej wycieczce na Saharze. Byliśmy też kładami z wizytą w wiosce beduińskiej.
Tym razem mogliśmy sobie pozwolić na totalne nic nie robienie. Tym bardziej że tego wyjazdu absolutnie nie planowaliśmy.
Niespodziewanie "spadło nam z nieba" 1,5 tygodnia wolnego w pracy.
W tym czasie Itaka zaoferowała super ceny na wyjazdy. Zdecydowaliśmy się skorzystać z okazji i uciec na tydzień do ciepełka.
Było trochę hoteli do wyboru. Na szybko poprzeglądałam zdjęcia, opinie, położenie.
Wybraliśmy hotel Sentido Rosa Beach Thalasso & Spa 4* za 999 zł. z All 24h w Monastyrze.
Szybkie załatwienie domowych spraw, zamówienie parkingu w Warszawie, szybkie pakowanie i 13.03.2014r. o godz. 12.00 wyjazd na lotnisko.
Wylot o godz. 20.30 Początkowo zanosiło się że wszystko odbędzie się punktualnie. Jednak znaleziono usterkę samolotu i wylot przesunięto nam o godzinę.
Linia lotnicza to Travel Serwis.
W Tunezji wylądowaliśmy ok. 1.00 w nocy.
Nasz hotel położony był 3 km. od lotniska. Przewiezienie nas autokarem z lotniska do hotelu zajęło zaledwie 3 minuty
W hotelu nastąpił szybki meldunek. Boy zabrał nasze bagaże i udaliśmy się do pokoju. Ciekawe skąd ja to wiedziałam że pokój będzie na parterze Trudno tydzień wytrzymam. Pokój pomimo wszystko okazał się całkiem niezły.
Zostawiliśmy bagaże i jeszcze tej nocy postanowiliśmy odwiedzić restaurację, gdzie czekały nocne przekąski. Potem jeszcze zawitaliśmy w barze i prawie nad ranem poszliśmy na zasłużony odpoczynek.
Ostatnio edytowany przez julka2 (2015-04-16 17:52:38)
Korytarz prowadzący do pokoju.
Pokój.
Widok z tarasu nazajutrz rano. Pogoda niezbyt ładna, zachmurzone niebo...ale co tam zimno nie było, a to najważniejsze.
Fotki z bardziej słonecznego dnia.
Pierwszego poranka wchodząc na taras zobaczyłam coś jeszcze W tym hotelu trwał remont
Mocno zdenerwowani udaliśmy się na śniadanie, a potem na rekonesans terenu.
To co zobaczyliśmy nie za bardzo nam się podobało.
Byliśmy wściekli na biuro podróży, bo naszym zdaniem powinno informować, że w hotelu trwa remont.
Byliśmy też wściekli na samych siebie, bo mieliśmy w tej cenie mnóstwo innych hoteli do wyboru, nie wspominając, że w niższych cenach też mogliśmy przebierać.
Zastaliśmy z trzech stron rozkopany teren wokół basenu, rozkopany cały teren od basenu w kierunku plaży, zwały ziemi, leżące materiały budowlane, kupa robotników i niesamowity hałas maszyn budowlanych.
Nie po to przyjechaliśmy aby odpoczywać w hałasie na budowie!!!
Mieliśmy popsute humory przez cały dzień. To było trudne do przełknięcia.
Fotek z budowy nie wstawię, bo je w końcu pokasowałam. Doszłam do wniosku, że takich drastycznych wspomnień to ja nie chcę.
Następnego dnia zauważyłam, że i tak robią co mogą, aby jakoś ogarnąć ten syf.
Tutaj nawet widać przywiezione i świeżo wyłożone kawałki trawnika.
Ogólnie wraz z upływem dni teren hotelu robił się coraz ładniejszy.
Wykładany podest przy barze plażowym.
Ostatnio edytowany przez julka2 (2015-04-16 18:28:03)
Jak już jesteśmy na terenie ogrodu hotelowego to wrzucę reszte fotek.
Budynki hotelowe ułożone są w kształcie podkowy, a teren hotelu to tylko ten środek pomiędzy....czyli teren mały.
Idziemy na plażę.
No to jak mamy słoneczko, plażowanie, to nie może zabraknąć też tego
Pogodę w marcu jak widać powyżej mieliśmy super. Jedynie dwa pierwsze dni naszego pobytu były pochmurne. Lekkie bluzy były wskazane.
Postanowiliśmy taki zachmurzony dzień wykorzystać na zwiedzenie pobliskiego miasta Monastyru.
Spacer odpadał, bo to przeszło 10 km w jedną stronę.
Mieliśmy wybór pomiędzy taxi, autobusem który podobno zabierał ludzi spod hotelu, ale nigdy nie wiadomo było o której będzie przejeżdżał i czy się do niego zmieścimy,no i pociągiem ze stacji która znajdowała się nieopodal lotniska.
Wybraliśmy pociąg licząc przy tym na fajną przygodę.
Stacja była przy głównej drodze, zaraz przy wejściu na lotnisko.
Pochodziliśmy, porozglądaliśmy się, no i co dalej Zero jakiegokolwiek rozkładu jazdy. Zupełnie nic
Dobrze że chociaż były tabliczki z nazwami miast, bo przynajmniej wiedzieliśmy przy którym torze się ustawić aby wsiąść do właściwego pociągu.
Czekaliśmy tam z pół godziny i wreszcie zaczęło się coś dziać.
Zaczęła się schodzić miejscowa ludność. Czyli pojawiła się szansa że pojedziemy.
Po upływie następnych paru minut z głośnymi gwizdami pociąg wjechał na stację.
Miałam zamiar w pociągu porobić trochę fotek, ale jak weszliśmy i zobaczyłam jak ten tłum Tunezyjczyków wlepił w nas swój "poważny" wzrok, to mi się momentalnie zdjęć odechciało i zaraz schowałam aparat.
Bilety kupiliśmy u konduktora, bo na stacji nie było kas.
Do Monastyru jechaliśmy około 15 minut.
Stan pociągu był krytyczny. To taki stary, zniszczony, pordzewiały, oblepiony brudem, śmierdzący złom z nie domykającymi się drzwiami i wytłuczonymi oknami.
Najlepsze w tym wszystkim było to, że ten pociąg osiągał prędkość
ponaddżwiękową. Baliśmy się z mężem, że lada chwila ta ledwo trzymająca się kupa złomu zaraz wypadnie z torów.
Pomimo wszystko tak nam się podobało, że powrót z miasta odbyliśmy także koleją.
Ostatnio edytowany przez julka2 (2015-04-16 19:43:12)
Monastyr.
Pod wieczór wróciliśmy do hotelu.
Następne dwa dni spędziliśmy w hotelu i jego okolicach.
Fotki z recepcji i lobby baru.