Nie jesteś zalogowany.
Tylko nie kaz dlugo na ciag dalszy czakac
bepi napisał:
Hej Dziewczyny , fajnie że jesteście , mam zamiar większość moich relacji tutaj przenieść, tylko strasznie mozolne jest wstawianie tutaj zdjęć z picassy, takie małe te zdjęcia tutaj są, ja kopiuje z picassy rozmiar dwa razy większy ,a mi takie maluchy wychodzą.. na forum Trzcionka też dla mnie za mała , aż mi oczy łzawią .. po całym dniu...
Bepi, ja sobie powiększam tekst i zdjęcia na ekranie do np. 150% i od razu lepiej widać
Zbliża się wieczór, szykujemy się na kolację, walizek nawet nie rozpakowujemy, bo się po prostu nie opłaca ....na te 3 dni pobytu w tym hotelu ,wyciągamy tylko najpotrzebniejsze ubrania i kosmetyki. Hotel ten wybraliśmy z mężem ze względu na piękne widoki na ocean z tych klifów oraz w miarę ładną plażę .. bo jak wiadomo plaże na Bali do najpiękniejszych nie należą ..a w innych rejonach wyspy jak np. Kuta ..czy Jimbaran... widoki plaż kompletnie nam nie odpowiadają... , a my kochamy jasny mięciutki piaseczek i lazur ..oceanu -) Idziemy na kolację która jest tego dnia w formie bufetu na co się bardzo cieszymy ! bo wiem że wtedy pokosztuję mnóstwo różnych ichnich przysmaków a nie tylko 1 potrawy. Kolacja tego wieczoru jest w ogrodzie hotelowym stoły są pięknie i elegancko nakryte obrusami , wokoło ogrodu palą się pochodnie, na scenie w ogrodzie już odbywają się pokazy tańców baliskich, niestety nie mam za dużo zdjęć z kolacji hotelowych, bo z reguły były one w ogrodzie gdzie jedynym światłem była świeczka na stoliku , więc nocne nie bardzo mi wychodzą .Nie ma zbyt duzo stolików podczas tej kolacji może ze 20 sztuk, więc jest kameralnie , pewnie część ludzi była w restauracjach tematycznych ( japońska, balisjka, włoska, międzynarodowa)z których też mogliśmy korzystać, ale preferujemy jednak bufety... Dużo ludzi stołowało się poza hotelem w Bali Collection..( centrum handlowe ze sklepikiami, barami, restauracjami, marketami) które jest oddalone ok 2 km od naszego hotelu , bo w bezpośredniej okolicy hotelu nie ma żadnych knajp i sklepów. W bufecie tego wieczora mamy 1 zupę, do której jest dużo rozmaitych dodatków , wiec w ten sposób można sobie zrobić danie pod swoje kubki smakowe.. Jest kilka dań na ciepło tj. krewetki ale takie duże , przyrządzone na mega ostro, nasi /mia goreng ( nudle/ryż smażone z warzywami, kurczakiem, jajkiem lub wieprzowiną , lub krewetkami,są rybki z grilla, mięsko, satay z grilla z kurczaka , z wołowiny, z wieprzowiny, do tego pyszniutkie sosiki, na ostro na słodko, najpyszniejszy sosik dla mnie orzechowy, pyszne naleśniki balijskie na ostro, ryż, purre, , golonka z grilla przepyszna, sałatki ,wszystko było tak smaczne i idealnie doprawione że szok, naprawdę paluchy lizać.., z tym że trzeba zaznaczyć że 80% tych dań było bardzo ostrych , co nam odpowiada ! były też desery bardzo ładnie podane , ciasta, ciasteczka, każde pyszne, ze 6 rodzai każde smaczne i cieszyło podniebienie, było tez ze 5 rodzai owoców, papaja, arbuz, bananany, i jakieś ichnie jaby orzechy o skórce dziwnej jak skóra węża, ale to było niedobre w smaku, ananasy ale niezbyt dobre..., nigdzie na Bali mi ananas nie smakował ..był twardy i mało soczysty, taki biały zamiast słodki i żółty, we wszystkich 4 hotelach smakował tak samo.. w Tajlandii to mango i ananasy to była poezja smaku, na Bali mango nie pojawiło się ani razu..o tej porze roku ,to chyba nie był sezon na ten owoc. Podczas śniadania był zdecydowanie większy wybór owoców niż na kolację, ale o tym później... Fajną sprawą podczas tych kolacji było to iż woda podawana w kieliszkach była gratis do woli, więc przy tak ostrych potrawach to było zbawienie dla ust i portfela...,przy tych temperaturach i potrawach piekielnych.. to i woda smakowała..wybornie..
Taką kolację z tym show w ogrodzie można tez było kupić również na miejscu w lobby, czyli nie mając wykupionego wcześniej w biurze podróży pakietu wyżywienia HB, to wtedy była cena 390 000 rupi za osobę, czyli około 38 $ czyli bardzo drogo porównując do cen w restauracjach jakie widziałam później w Bali Collection.
Po kolacji zmęczenie podróżą już daje w kość..., idziemy spać, jeszcze tylko odpalamy wifi w pokoju które jest za free... szkoda że tylko 1 godzina na dobę-) aby rodzince dać znać że dotarliśmy... Jeszcze zapomniałam dopisać że w pokoju mamy za darmo 2 butelki wody codziennie uzupełniane.
Ja już raniutko się nie mogę doczekać aby pobuszować ...po terenie hotelu, więc wstaję po 6.00 , bo ja to taki rannny ptaszek o 6.00 na nogach a o 22.00 w łóżku-)
Słoneczko już pięknie zaczyna przygrzewać z samego ranka , zapowiada się cudny dzień, wychodzę na balkon , ehh ..słychać szum fal , jest pięknie ! choć z mojego tarasu morza nie widać oceanu , rozgladam się wokoło a tam małpy huśtają się na drzewie frangipani, przed naszym tarasem, drzewo malutkie a małp chyba ze 4 sztuki, tak wariują że opadły na trawnik chyba wszystkie kwiaty frangipani, jak tylko mnie te małpiszony dojrzały do od razu biegną w moją stronę, kurcze co bym im dać do zjedzenia ... znalazłam jeszcze paczkę orzechów w plecaku które dostałam w samolocie, ale małpy takie jakieś agresywne..że szok , bałam się wyjść na balkon, wariowały na naszym komplecie wypoczynkowym , porozrzucały siedziska z krzeseł , chciałam porobić kilka zdjęć, ale aparat tak zaparowany od klimy w pokoju i róźnicy temperatur na zewnątrz że na szybko to żadne zdjęcie nie wychodzi, ale drugiego ranka sytuacja była taka sama więc co nieco pstryknęłam ale za szyby , dlatego kiepska jakość fotek..
No to maszerujemy w teren hotelu, choć ja muszę przyznać że nie cierpię na urlopie hoteli wysokich.. piętrowców , wind...bo mi się to kojarzy z pracą.. a nie z urlopem to jednak hotel Nikko zrobił na mnie mega wrażenie. Będąc już na miejscu nie ma się tego wrażenia molochowatości.. ogród hotelowy jest bardzo zadbany, wszystko idealne przystrzyżone równiutkie , ogrodnicy bardzo uprzejmi , kłaniaja się , życzą miłego dnia ,mnóstwo wszędzie tam lampionów, pachnących kwiatów na alejkach leżą moje ulubionne frangipani białe i róźowe, choć to już koniec sezonu ale jeszcze jakieś resztki frangipani umilają widok i nos na ścieżkach spacerowych, ehh ten zapach.. Teren lobby, pokoje , bardzo zadbane wszędzie mnóstwo kwiatów w wazonach, ładnych kompozycji kwiatowych, wszystkie korytarze mega czyściutkie , wszystko co mijamy pachnie i lśni czystością, zresztą ciagle się kogoś spotyka z obsługi kto całymi dniami coś pucuje..
Kilka zdjęć..
Sporo par w tym hotelu zawierało również ślub.. gdyż w hotelu jest specjalne eleganckie miejsce przeznaczone do tych uroczystości
kilka widoczków z kaplicy
widok z kapliczki na ocean
Widok z kapliczki po prostu niesamowity !!!
Bepi jak dobrze, że jesteś :-)*
Hej dziewczyny ! wzajemnie !
Napisze troszkę o kosztach .. noc w hotelu Nikko Bali w opcji HB wyszła mnie w tym terminie październikowym 83 euro od osoby, rezerwując hotel poprzez niemieckie biuro .
Opcja ze śniadaniami była sporo tańsza ok 62 euro osoba za 1 noc/osoba , ale my z tych co żyją po to aby jeść... więc lubimy jak mamy jedzenie pod nosem ...a trzeba przyznać ze hotel jest tak położony ,że by nam się nie chciało z tego hotelu jeździć codziennie busikiem do Bali Collection... na kolacje, bo to uciążliwe byłoby dla nas , bo wokoło hotelu nie ma sklepów i knajp .
Jak już nacieszyłam się widokami ogrodów to poszliśmy na śniadanie , a tam już daleka ruch jak Rzymie...hehe... takie zamieszanie że szok, taki charmider..W tym terminie była tam ogromna grupach Chińczyków ...chyba ich ze 50 sztuk wszyscy byli ubrani tak samo w pomarańczowe t-shirty, oni buszowali w bufecie i robili niesamowite zamieszanie ..Restauracja w Nikko nie za bardzo mi się podobała, była taka zbyt nowoczesna a mało balijska.. i jakoś tak mało przestrzenni w środku..., stolik na stoliku ... a że klima pięknie chłodziła wnętrze to większość się stołowała w środku restauracji, był też taras przy restauracji gdzie moźna było jeść śniadanko na zewnątrz ..z widokiem na ogród. Zaś Chińczyki podczas śniadania stoliki sobie łączyli jak na jakim weselu..bo oni lubią wszystko robić grupami... wyglądało to jak na jakimś Oktoberfeście Chińskim....-))) Generalnie w kolejnym hotelu w którym byliśmy tj Melia Bali śniadania i atmosfera i widoki były o niebo przyjemniejsze !!! niż w tym Nikko.
Opiszę troszkę co tam serwowali do jedzenia, choć będąc w tylu hotelach to już mi się to myli troszkę ...owoce prezentuje na poniższych zdjęciach , połowy nazw nie znam, a połowa i tak mi nie smakowała..., ja generalnie lubię tylko ananas i mango i papaje.. mango nie było , ananas był niedobry..
Były soki świeżo wyciskane że owoców około 5 dzbanuszków z reguły: arbuzowy, mix owoców, bananowy, papaja, pomarańczowy,marchewkowy.
Pieczywa było kilka rodzai :tosty, pyszne cieplutkie bułeczki, babki, ciasta, rogaliki, kołaczyki francuskie z budyniem, z owocami, z czekoladą.
Były na świezo robione gofry z róźnymi dodatkami, racuszki, deserki, owsianki, jogurty, mleko, płatki róźnego rodzaju
omlety, sadzone, jajka na miękko, na twardo, około 3 rodzaje smacznej wędliny, bekon , kiełbaski na ciepło( niedobre) fasolka, 2 rodzaje sera do krajania, warzywa świeże, smażone, gotowane, , ryż, nudle . Było też kilka dań na ciepło: nasi goreng, mia goreng , sushi, gulasze mięsne bardzo ostre, ryby surowe, smażone, łosoś w ziołach, zupy japońskie, jakies wodorosty ...ehh nawet juz dokladnie nie pamiętam, wybór nie tak duży jak na Karaibach.. -) ale wystarczający i bardzo estetycznie i ładnie wszystko jest nakryte i podane !!! Tutaj znowu zupełnie inne smaki, dużo ostrych potraw z czego mój Roberto był zadowolony bo on na śniadanie zawsze jadł te ichnie zupy i dania na ciepło, aby posmakować jak najwięcej azjatyckich smaków za którymi w domu już tęsknił od dawna .
Generalnie na jedzenie złego slowa nie można powiedzieć, to była poezja smaku, trzeba przyznać że takich ciastek francuskich i rogali francuskich i tak delikatnego, świeżego i kruchego ciasta francuskiego nie jadłam jeszcze nigdzie !!!żadne tam suche gumi-klyjzy ...Obsługa była rewelacyjna i bardzo milutka, od razu pojawiła się z dzbanuszkami kawy lub herbaty, dodatkowo moźna było samemu wybrać i zrobić herbatę bo wybór smaków z Dilmaha był ogromny ! Były też expresy do kawy więc do dyspozycji mamy: latte,capucino, expreso, czekolady na gorąco i jakieś tam inne rodzaje kawusi.
Bepi....THE best...
Podczas śniadań na Bali największą "atrakcją" ..są Chińczycy ... moźna ich było łatwo wyłapać po zachowaniu spośród innych skośnookich ...z innych rejonów Azji ,np kulturalnych, ułożonych Japonczyków.., pewnie niektórzy z Was będą oburzeni moim wpisem ..na ich temat ..ale ja osobiście tak chamskiego i prymitywnego narodu jeszcze nigdzie nie spotkałam na wakacjach ..a że na Bali Chińczyków jest od groma ..to Przykładowy Chińczyk .. z którymi miałam do czynienia na tym urlopie..na talerz nakłada sobie jedzenie jak prosie.. nakłada stosy wszystkiego naraz co jest możliwe , miesza na jednym talerzu omlety z chińskimi nudlami, na to wszystko tost a potem na górze dżem , owoce.. crazy !!! istny burdel ma na talerzu i pomieszanie smaków z poplątaniem..je głośno, gada przy tym ciagle ..z buzi lecą okruchy, jak obiera owoce których ma kilka talerzy nałożone w obawie aby nie zabrakło .. ..obierki lecą gdzie popadnie, na obrus na podłogę , o pierdzeniu... i bekaniu...podczas posiłków nie wspomnę, a jak kończy jedzenie to serwetki rzuca na ziemię !!! Mało tego widziałam taka sytuację raz jeden CHińczyk poinformował swoich rodaków że są dołożone jakież tam owoce brązowe w bufecie które miały taką skórę śmieszną.. jak skóra od węża ...to nagle zleciała się cała grupa i zaczęli garściami te owoce nabierać gdzie popadło do kieszeni , mało tego .. inna Chinka... to już przegieła pałę..... wzieła cały ten koszyk owoców i wsypała sobie do reklamówki.. MASAKRA, i to w hotelu 5*
Chińczycy w restauracji to wprowadzają niezły chaos..., pchają się , nieważne że czekasz w kolejce na jakiegoś.. omleta, Chińczyk i tak ci wlezie przed Ciebie ... otwierasz gablotę lodówki aby sobie deser wyciagnąć a ten szybko łapę przed Tobą wyciąga po deser...Chcesz wyjśc z windy to nie najpierw musisz wpuścić Chinola..a potem można wyjść spokojnie z windy..co to są za oszołomy..mówia Wam ! Ruskie..na wakacjach .. to jest pan pikuś ...w porównaniu do chinoli..sorki ale inaczej o nich nie mogę napisać tutaj , pewnie to dotyczy jakiejś tam części Chinczyków..dorobkiewiczów .. ale takiego "bydła".. na urlopie to ja jeszcze nigdzie nie widziałam..
Po przepysznym i zabawnym.. dla mnie śniadanku poszliśmy do pokoju wskoczyć w bikini i wreszcie ruszyć na plażę.. czyli to co tygryski ..lubią najbardziej na wakacjach .. Zrobiliśmy sobie na drogę jak zwykle w naszych "termosikach"...bez których się na wakacje nie ruszamy tzw..% umilacza czasu .. , mieszamy sobie moją ulubioną wiśniówkę z Soplicy.. z zwykłą czystą wódką co by to nie był taki mega słodki ulepek .. potem dodaliśmy kilka kostek lodu z zamrażarki i już możemy ruszać w teren .. Drinki w tym hotelu dla nas są bardzo drogie ..trzeba liczyć ok po 15 $ za sztukę , piwo 10$ . Gdybyśmy pili 1-2 sztuki na dobę to by sobie można było pozwolić na drinkowanie w cudnym barze na plaży, ale przy naszym apetycie i pragnieniu ...kilkunastu sztuk na dobę to bym poszła po kilku dniach z torbami ...i długo na kolejny urlop nie pojechała..A my jesteśmy łoszcządne ...typy..jak to polak..kombinuje..
Na plaże idziemy najpierw parę metrów korytarzem hotelowym i dochodzimy do windy.. Jesteśmy narazie na 15 piętrze na plażę trzeba zjechać na dół .. Z góry roztaczał się oblędny widok, ten widok pokochałam od pierwszego wejrzenia i dzięki niemu polubiłam jeździć pachnącą kwiatami windą która miała okienko z widokiem na basen i ocean
teraz was trochę pomęczę zdjęciami ..
okienko..w windzie..
Po prawej stronie hotelu widać lądowisko dla helikoptera jakby kto mial kaprys..przylecieć do hotelu heli ..
No to lecimy z klimatami barowo-plażowymi ...
Jezu Bepi ty tą relację piszesz od nowa (fotki te same, ale zdania nieco inne).
Czyli skopiować się nie da, no to dużo roboty przed nami.
Bali - cudowne - widzę, że pogoda też dopisała.Ten kierunek jeszcze przed nami,
tym bardziej, że kombinujemy połączyć ją z Singapurem (3dni) i może Jawą lub
Komodo.