Oferty dnia

Włochy - SYCYLIA 2021 - relacja z wakacji

Zdjecie - Włochy - SYCYLIA    2021

Sycylia 2021 – czerwcowa pokusa

Szykując się do wyjazdu w te strony jak zwykle przeszukałam zasoby internetu- jest masę świetnych opracowań i informacji na temat samodzielnych wypadów do Katanii i nie tylko. Jedni zachwycają się tymi okolicami- inni niekoniecznie. Postanowiłam sprawdzić jaka w rzeczywistości jest Katania i ta część Sycylii. Polecam strony z zasobów których sama skorzystałam:
www.zwalizka.pl
www.zaleznawpodrozy.pl
www.kingagajtravels.pl
www.zwinnieprzezswiat.pl
www.podrozepoeuropie.pl
www.zyciewpodrozy.pl
www.kierunekwlochy.pl
www.jedziemynasycylie.pl
www.poznajkraje.pl
www.wswiatastrony.blogspot.com
Polecam również fantastycznego bloga nie tylko o Sycylii i Katanii, ale ogólnie o Włoszech, zabytkach, stylu życia – Italia-by-Natalia!!! oraz bardzo ciekawy blog La Bella Sicilia
Jak to w życiu bywa w marcu miała być Sardynia; wiele godzin przed ekranem komputera, żeby się przygotować, a tu informacja, że w związku z wirusem ( brrrr, jak ja go już nie cierpię) loty są odwołane i możemy zmienić termin i kierunek- więc padło na Katanię i okolice. Dlaczego SYCYLIA ? Sycylia jest trochę włoska, hiszpańska, grecka i arabska. Mieszanka ludów i kultur, które rozkwitały tu na przestrzeni wieków sprawiły, że wyspa wyraźnie różni się od reszty Włoch. Tu żyje się bez pośpiechu. Można odnieść wrażenie, że czas zatrzymał się trzydzieści lat temu, dając każdemu spokój, odpowiedni moment na pracę, jedzenie, sen, na zabawę i miłość. 
Sycylia to ponad 1000 kilometrów wybrzeża, oblewanego przez wody trzech mórz – Jońskiego, Tyrreńskiego i Śródziemnego. Tutejsze wody słyną ze swojej przejrzystości, a nadmorskie krajobrazy są jednymi z najbardziej malowniczych w Europie.
Katania to drugie po Palermo miasto na Sycylii pod względem wielkości. Wielu turystów ściąga tu za sprawą Etny- największego, aktywnego wulkanu w Europie. Na miejscu czekają na nas antyczne zabytki, majestatyczny sycylijski barok, trochę ukrytych skarbów i szczególnie poza sezonem mało turystyczna atmosfera. Nie można zapomnieć o pysznym jedzeniu i klimacie dolce vita :)
Oczywiście każda podróż rozpoczyna się od przylotu do danego miejsca. Lotnisko w Katanii jest największym portem lotniczym na wyspie i szóstym co do wielkości w całych Włoszech. Nosi imię słynnego włoskiego kompozytora operowego urodzonego w Katanii – Vincenzo Belliniego.
Co można zobaczyć w tych okolicach przez 4 dni? Nie warto skupiać się tylko na Katanii; warto wypożyczając samochód popenetrować okolice . W planach oprócz Katanii chcemy dotrzeć do Taorminy, zobaczyć Isola Bella, na jeden dzień do Cefalu- tak wychwalanego przez Alicję (Piea); aby na koniec przed wylotem dotrzeć do Syrakuz lub pobliskich miasteczek. A co z Etną? No cóż- w czerwcu postanowiliśmy odpuścić zdobywanie tego miejsca i podziwialiśmy ją tylko z daleka. Pewnie każdy z Was wybrałby swoje „turystyczne perełki” Sycylii- ale, gdy do dyspozycji ma się tylko pełne 4 dni dni, a nie chce się biegać z przysłowiowym „wywieszonym językiem” trzeba planować zwiedzanie racjonalnie :)
Dzień I
Przylatujemy na lotnisko w Katanii-jednak nie nocujemy w tym mieście tylko wsiadamy w wynajęty samochód i jedziemy na nocleg w okolice Taorminy do małego uroczego miasteczka Linguaglossa. Wśród wielu ofert wybieramy Bed and Breakfast „Da Rosa”. Polecam gorąco- gościnność gospodyni i fantastyczne śniadanie zostają nam w pamięci. Szybki spacer nocą po miasteczku i wracamy do pensjonatu, aby mieć siły na następny dzień.
Dzień II
Rano po śniadanku zaczynamy zwiedzanie Taorminy. Ach, te włoskie śniadania- przepyszne jednak idące w boczki :) Pod względem zwyczajów żywieniowych Sycylia niczym nie różni się od Włoch kontynentalnych. Śniadania bezwzględnie muszą być słodkie. Królują tu różnego rodzaju: croissanty – z nadzieniem z mlecznej lub białej czekolady, brioche, drożdżówki, canolli, słodkie bułki nadziewane kremem pistacjowym, biscotti oraz wszelkiej maści możliwe słodycze.  Do tego musowo pyszna kawa.
Posileni wsiadamy w wynajęty samochód i jedziemy do oddalonej o 53 km Taorminy. Taormina uznawana jest za najpiękniejszą miejscowość na Sycylii. ”Jeśli ktoś miałby spędzić tylko jeden dzień na Sycylii i pytał, co trzeba tam zobaczyć, odpowiedziałbym bez wahania: Taorminę. Niby tylko krajobraz, ale krajobraz, który zawarł w sobie to wszystko, co zostało stworzone na ziemi, by oczarować oczy, umysł i wyobraźnię” – zwierzał się pisarz Guy de Maupassant. Najpiękniejsze miasto na wyspie, zwane ”perełką Sycylii”, od zawsze przyciągało do siebie najlepszych pisarzy, malarzy, poetów, muzyków oraz władców całego świata. I dziś zachwyca najbardziej wymagających turystów. Odwiedziło ją w przeszłości wielu znanych ludzi- na przykład oprócz Asnyka gościli tutaj Iwaszkiewicz, Greta Garbo, Truman Capote. To właśnie powstało wiele wspaniałych utworów literackich bo to miejsce rzeczywiście jest tak urocze, że może kogoś natchnąć do artystycznej działalności :) Niestety ten jej urok przyciąga chmary ludzi podobnych do szarańczy- ale z powodu dalszego trwania pandemii oraz z powodu terminu wyjazdu (czerwiec to jeszcze nie pełny sezon turystyczny) my mogliśmy w miarę spokojnie penetrować okolice.
Malownicze położenie, na zboczach góry Monte Tauro, wąskie uliczki pełne zabytkowych budowli, piękne widoki, ponad 300 słonecznych dni w roku, widok na dymiący wulkan Etna to niezaprzeczalne atuty Taorminy. Zwiedzanie Taorminy zaczynamy od Corso Umberto – jest to główna ulica będąca osią przy której znajdują się sklepy, sklepiki, restauracje...Nie sposób ominąć tego miejsca. Z obu stron ulicę otwierają starożytne bramy – Porta Messina i Porta Catania. Znajdziecie tu mnóstwo pięknych witryn sklepowych, kawiarni i restauracji, sklepów z pamiątkami. Jednak to wszystko prezentuje się na szczęście ze smakiem. Kierujemy się w stronę Placu Badia (Piazza Badia), którego największą ozdobą jest Pałac Corvaja (Palazzo Corvaja). Ta oryginalna konstrukcja jest połączeniem wielu stylów. Pałac powstał jako struktura obronna w trakcie panowania Arabów na ruinach rzymskiego Forum. Drugim z historycznych budynków ozdabiającym plac jest kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej (Chiesa di Santa Caterina d'Alessandria). Barokowa świątynia powstała w połowie XVI wieku. W środku możemy zobaczyć marmurową statuę św. Katarzyny i fragmenty antycznych ruin.
Idziemy dalej wzdłuż Corso Umberto i docieramy do Piazza IX Aprile. Plac stanowi jednocześnie rodzaj punktu widokowego- wspaniałego. Następnie idziemy zobaczyć Piazza del Duomo. Jego ozdobą jest Katedra św. Mikołaja. Ulica kończy się Porta Catania- a że pora obiadowa postanawiamy coś przegryźć. Polecam małą knajpkę tuż przy bramie- L'arco- tanio i smacznie. Po posiłku wędrujemy w stronę Teatru Antycznego. Musimy dojść do bramy Porta Messina za którą znajduje się grecki teatr antyczny.
Bilet wstępu to koszt około 10 Euro;może nie mało jednak widoki są bardzo ciekawe, są wyznaczone szlaki wiodące nas do ciekawych punktów, warto popatrzeć na wulkan Etna. Przed wyjazdem zatrzymujemy się jeszcze, aby sfotografować przepiękną, malutką wysepkę Isola Bella. Po zwiedzaniu, obfotografowywaniu wszystkiego co wydaje nam się warte uwagi wsiadamy w samochód i jedziemy w stronę miasteczka Savoca. Dlaczego? Hmmm... tym, którzy nie są kinomanami i wielbicielami włoskiego południa zapewne nazwa Savoca niewiele powie... a warto ją zapamięta, gdyż to tutaj kręcono wiele scen do filmu „Ojciec Chrzestny”. Na początku lat 70-tych Coppola szukał odpowiedniego miejsca do nakręcenia scen, które według książki rozgrywały się w powojennym Corleone. Ówczesne Corleone, rozbudowane i unowocześnione nijak się miało do obrazu przedstawionego w powieści Mario Puzo. Coppola zdecydował się poszukać bardziej odpowiedniego miejsca, aż z zachodniej Sycylii trafił na wschodnie wybrzeże. Do Savoca, miasteczka liczącego sobie ok. 1 800 mieszkańców i znajdującego się od roku 2008 na liście Borghi Piu Belli di Italia, czyli najpiękniejszych małych miasteczek Włoch, prowadzi kręta droga. Wjechaliśmy do miasteczka w samym środku sjesty i zaparkowaliśmy przy głównej drodze tuż obok Piazza Fossia – głównego placu miasteczka.  Warto się tu zatrzymać ze względu na fajny punkt widokowy. Na Piazza Fossia zobaczymy obiekt upamiętniający Coppolę (troszkę dziwny jak na mój gust). My idziemy w stronę Baru Vitteli. Te dwa miejsca są wazne dla filmu.  Piazza Fossia – to miejsce na którym rozgrywała się scena wesela Apolloni i Michaela Corleone. I mamy bar, bar nie byle jaki – to tu Michael prosił pana Vitelli o zgodę na smalenie cholewek do Apolloni. W barze, gdzie urządzono małe muzeum poświęcone filmowi, zamówić można pyszną włoską kawę i włoskie słodkości. W miasteczku zabawiliśmy raptem niecałą godzinę więc oczywiście nie zobaczyliśmy wszystkiego co oferuje. Na wieczór dojeżdżamy do miasteczka Lascari -tu mamy kolejny nocleg w B&B Due Sicilia. Fajne miejsce z przemiłym gospodarzem- cenowo korzystniejsze niż noclegi w Cefalu. Dojazd zajmuje nam ponad 2 godziny. Po przeczytaniu wspomnień Alicji (Piea), która tak zachwalała Cefalu chciałam i ja postawić tutaj swoje stopy :) Na pierwszy rzut oka Cefalu nie różni się od innych sycylijskich miasteczek, ale przy bliższym poznaniu bardzo zyskuje. Godzinami można włóczyć się po plątaninie uroczych, średniowiecznych uliczek czy zajadać się lokalnymi pysznościami w klimatycznych knajpkach i barach. Najbardziej klimatycznym i niepowtarzalnym miejscem są tu stare kamieniczki, które „wchodzą” prosto do wody – zobaczycie je idąc wgłąb morza od Piazza Marina. Niestety tzw. Centro Storico często jest zatłoczone i brak jest wolnych miejsc parkingowych. Greckie miasto otrzymało swoją nazwę od słowa Kefele, co oznacza przylądek. Niewiele o nim wiemy. Na pewno na górującej nad miastem górze Rocca znajdowała się zadaptowana przez Greków neolityczna świątynia Diany, której pozostałości istnieją do dziś. To właśnie tam – na szczycie trudnej do zdobycia góry – znajdowało się najstarsze Cefalù . Obecne stare miasto u podnóża góry zostało tu przeniesione dopiero w drugiej połowie średniowiecza, kiedy wyspą rządzili Normanowie. Cefalù nadal było wtedy zamieszkane przede wszystkim przez mieszkańców o greckich korzeniach, ciągle posługujących się językiem greckim i – co tutaj najważniejsze – wyznających wiarę grekokatolicką. Pierwsze kroki kierujemy w stronę Katedry. Została wybudowana w 1131 roku przez Rogera II w podziękowaniu za szczęśliwe przybycie do brzegu Cefalu podczas sztormu. Katedra jest połączeniem kilku stylów: arabskiego, bizantyjskiego i normańskiego. Dwie wieże stojące po obu stronach wydaję się być identyczne, jednak takie nie są. Otoczenie katedry jest egzotyczne – w tle widać skały, a wokół dominują palmy i plac z licznymi kawiarniami i restauracjami. Oczywiście warte jest wspinanie się na pobliską skałę zwana La Rocca; wejście jest dość dobrze przygotowane dla turystów, a panorama i widoki w internecie wydawały się warte zachodu i trudu... jednak zrezygnowałam z tego wybierając niespieszny pobyt w miasteczku. Co jeszcze warto tu zobaczyć? Ciasne uliczki pełne są urokliwych zakątków. Kwiaty kaskadami spływają z parapetów, do tego kolorowe okiennice, brukowane uliczki…  Warto spędzić trochę czasu na piaszczystej plaży. Cefalu ma kilka naprawdę przepięknych plaż- niestety na większości z nich za przyjemność wypoczynku należy zapłacić od 10-15 Euro (wypożyczenie leżaków i parasoli). Przez wiele osób miasteczko Cefalu jest uważane za jedno z najpiękniejszych miast na Sycylii. Cefalù to nietuzinkowe miejsce nie tylko ze względu na jego architektoniczne atrakcje, jest bowiem także świetnym miejscem na zorganizowanie sobie wypoczynku na plaży. Istnieje tam tylko jedna plaża miejska, jest ona jednak uważana za jedną z najlepszych na całej Sycylii. Nie jest tam aż tak tłoczno jak na plaży w Taorminie, a dodatkowo skorzystacie tam z udogodnień tj.: wynajem leżaków i parasoli, publiczne prysznice. Jeśli macie ochotę na relaks w miejscu nieco bardziej ustronnym, wybierzcie się plażę Le Salinelle znajdującą się w sąsiedztwie Cefalù. Plaża ta ma blisko 8 kilometrów szerokości i spotkacie na niej znacznie mniej turystów niż w Cefalù. Niestety my nie mamy zbyt wiele czasu – więc wybieramy raczej zwiedzanie niż plażowanie. Wracamy na nocleg do Lascari.
Dzień III
Rano po skromnym słodkim śniadaniu wędrujemy do miejsca w Cefalu, które jest pewną historyczną , ale też życiową ciekawostką Lavatio Medievale czyli mówiąc po naszemu średniowieczna pralnia publiczna. Koryta do prania są wykute bezpośrednio w skale. Zwiedzając Cefalu’ nie od razu odkryjemy małą rzeczkę, która wypływa z jednego ze wzgórz położonych na południowym zachodzie miasteczka. Ta właśnie rzeczka nazywa się Cefalino  Jej źródła zostały odkryte podczas dominacji arabsko – normandzkiej na Sycylii. I jak prawie ze wszystkim tutaj, także i z tą rzeczką związana jest legenda. Według tej legendy Cefalino, wówczas zwany jeszcze Cephalinus narodził się z łez, które wylewała nimfa, po stracie swojego ukochanego. Ukochany zaś został przez nią zamordowany, kiedy dowiedział się, że jego luba go zdradziła! Łez, które wyrażały skruchę i żal po tym złym uczynku, było tyle, że zamieniły się w potok schodzący do morza. Odjeżdżamy z pięknego Cefalu i kierujemy się w stronę Piazza Armerina oraz Enny. Niestety w Cefalu większość restauracji działa w formie „na wynos” więc przekąszamy coś po drodze. Pierwsza na naszej drodze jest Enna.  Enna… to miasto położone na wysokości 990 m.n.p.m około 64 km od Montedoro. Położenie geograficzne Enny wskazuje, że znajduje się ona w środku Sycylii. Miasto podzielone jest na 2 części – Enna Alta (Wysoka) i Enna Monte. Enna Alta to część , gdzie zobaczycie Stare Miasto, natomiast Enna Monte, powstała później, w ramach powiększania się miasta i stanowi jego nową część. Enna, zwana też pępkiem bądź Belwederem Sycylii, łączy w sobie wszystko, co czyni z tej części Włoch tak wyjątkowe i piękne miejsce. To właśnie w tym mieście zaplanujesz spacer śladami starożytnej cywilizacji, odkryjesz magiczne miejsca, pośród sycylijskich lasów, zasmakujesz w regionalnej kuchni i zgłębisz włoską kulturę podczas lokalnych świąt i wydarzeń. Dojeżdżamy po 14.00 i udajęmy się do katedry. Katedra Najświętszej Marii Panny została zbudowana na początku XIV wieku, jednak jej dzisiejszy wygląd pochodzi z początku wieku XVII. Zachwyt podczas zwiedzania budzi przede wszystkim piękny drewniany sufit i dzieło Pietro Rosso – Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny, znajdujące się w głównej Apsydzie kościoła. W kaplicy dei Marmi natomiast znajduje się wielka statua Matki Bożej – patronki miasta. W Ennie jemy późniejszy obiad i najedzenie jedziemy w stronę Piazza Armerina.
Jednak zanim dojedziemy do przepięknego miasta postanawiamy zobaczyć chyba jedną z największych pobliskich historycznych atrakcji czyli Villa Romana del Casale. Jest to miejsce stosunkowo nowe, udostępnione turystom w 2012 roku i stanowi największą atrakcję centralnej Sycylii. Co jest w niej takiego wyjątkowego? Zobaczymy tutaj bardzo dobrze zachowane rzymskie mozaiki, na niemalże każdej podłodze (i nie tylko) na terenie willi – łącznie 3 535 metrów kwadratowych! Początki tego zespołu budynków datowane są na IV w. n. e. a fakt, że mozaiki tak dobrze przetrwały wieki zawdzięcza się warstwie mułu, która je pokryła w XII wieku. Mozaiki zostały ponownie odkryte w 1950 roku. Mozaiki w ramach głównego budynku ogląda się z góry, ze specjalnego podestu. Niestety oświetlenie wewnątrz jest słabe i sporo detali oraz prawdziwych kolorów umyka. Kiepsko również wypada dostosowanie obiektu dla wózków i osób niepełnosprawnych. Jest specjalne wejście z podjazdem, ale dostępny obszar jest mocno ograniczony. Wstęp do tego miejsca kosztuje 10 Euro... w edług mnie warto, rzadko można obejrzeć tak piękne mozaiki o ponad 1700 letniej historii. Późnym popołudniem dojeżdżamy do Piazza Armerina. To małe, założone dopiero przez Normanów w 1080 roku miasteczko, znajduje się na drodze między Enną a Villa Romana del Casale. Od Enny do dawnego garnizonu normańskiego Piazza Armerina jest około 30 kilometrów. Już wjeżdżając do miasta widać, jak na niewielkim wzniesieniu majestatycznie nad pozostałymi zabudowami króluje piękna katedra Santissima Assunta, którą warto zobaczyć nie tylko z zewnątrz, ale również wewnątrz. Miasto bierze swoją nazwę od Colle Armerino, jednego z trzech wzgórz, na których się rozciąga, otoczonych gęstym lasem zdominowanym przez sosny i drzewa eukaliptusowe. Starożytna osada Piazza Armerina została zniszczona w 1161 r. Przez króla Normanów Wilhelma I, który zarządził surowe represje z powodu rewolucji baronialnej przeciwko jego dworowi. Duomo, którego budowę rozpoczął w 1627 r. Orazio Torriani, dominuje nad całym miastem. W centrum placu, z którego widać katedrę, znajduje się również Palazzo Trigona i pomnik barona Marco Trigona, który sfinansował prace związane z budową kultowego budynku. Na Piazza Garibaldi, sercu starożytnego miasta, wyróżnia się elegancka Palazzo di Città, siedziba rady miejskiej piazzese oraz kościół San Rocco, zbudowany w 1613 r. I przydzielony w 1622 r. Benedyktynom opactwa w Fundrò. W południowo-zachodniej części średniowiecznego centrum miasta, na południowym zboczu Colle Mira, stoi Zamek Aragoński, zbudowany przez króla Marcina I w latach 1392–1396. Oprócz zwiedzania miasteczko kusi klimatem spokoju, rzekłabym nawet pewnej sennej powolności. Pełnotu małych pasticceri, kafejek... Kolacje jemy na przepięknym, małym placu Garibaldiego. Posileni wracamy do pensjonatu na nocleg.

Dzień IV
Rano wyruszamy w stronę Syrakuz po drodze zatrzymując się na jednej z plaż. Niestety do plaż w trakcie tego wyjazdu nie mieliśmy szczęścia- te na których byliśmy nie powalały urokiem (no może z wyjątkiem tej w Cefalu); a szkoda bo wiem, że sycylijskie plaże mogą być piękne. Syrakuzy to przede wszystkim przebogata historia. Warto poznać ją bliżej, ale to raczej w ramach osobnej, fachowej lektury, najlepiej przed odwiedzeniem miasta. Dość wspomnieć, że miejsce to, założone w VIII w p.n.e. odgrywało potężną rolę w rywalizacji z Atenami czy Kartaginą. I to zarówno pod względem politycznym jak i militarnym. To tutaj urodził się, żył i zginął Archimedes. W Syrakuzach przebywali także m.in. Platon, Ajschylos czy Epicharm. Zawitali tutaj ewangelista Łukasz czy apostoł Paweł, o czym zresztą wspomina Nowy Testament. Niestety ponieważ na późne popołudnie musimy dotrzeć do Katanii w tym ciekawym mieście dane jest mi spędzić raptem 2 godziny. Wybrałam więc to co podobno najpiękniejsze w Syrakuzach czyli Ortigię. mosty Ponte Santa Lucia i Ponte Umbertino prowadzą na wyspę Ortigię, czyli historyczne centrum Syrakuz, zwane też po prostu Starym Miastem. Ta niewielka wysepka to tysiące lat historii zaklęte na obszarze pół kilometra kwadratowego. Ze względu na niewielki rozmiar, warto ją zwiedzić piechotą, wybierając oczywiście uliczki wyłączone z ruchu. Możecie iść na wyczucie i tak dotrzecie do zachwycającego Piazza Duomo, czyli Placu Katedralnego, na którym oprócz Katedry  Narodzenia Najświętszej Maryi Panny znajdują się m.in. XVIII wieczne pałac Senatu i pałac Palazzo Beneventano del Bosco. Sama katedra posiada tak bogatą historię, że długo można by o niej opowiadać. Dość powiedzieć, że wzniesiono ją w miejscu doryckiej świątyni Ateny (480 r p.n.e.), wichry historii sprawiły, że przez pewien okres był meczetem, a w XVII w. uległa poważnym zniszczeniom w trzęsieniu ziemi. Trzeba przyznać, że Plac Katedralny, wraz z jego architekturą i otoczeniem, tworzy pewną niemal jednokolorową, spójną całość, która na tle błękitnego sycylijskiego nieba prezentuje się imponująco. Oprócz Placu Katedralnego warto zobaczyć Plac Archimedesa którego centralnym punktem jest Fontanna Aretuzy. Na Piazza Archimede stoi piękna fontana przedstawiająca zamianę nimfy Aretuzy w rzekę, która płynie właśnie przez Syrakuzy. Plac ma upamiętniać Archimedesa, który właśnie w Syrakuzach wykrzyknął słynne „Eureka!” podczas odkrycia siły wyporu. Zawsze myślałam, że działo się to gdzieś w Atenach, a nie na Sycylii. Dla mnie takie odkrycia są niezwykłe i niemalże przechodzą mi po plecach ciarki, gdy pomyślę, że tyle wieków temu, w tym mieście Archimedes odkrył tak ważną dla ludzkości siłę, o której później uczyłam się w szkole. Niestety czas szybko płynął i musieliśmy opuścić piękne Syrakuzy, aby na wieczór dotrzeć do Katanii. Dojeżdżamy po 17 i szybko kwaterujemy się w Bed and Breakfast o nazwie Alba. Polecam to miejsce ze względu na świetne położenie przy głównej ulicy Via Etnea- w kilka minut docieramy stąd do większości zabytkowych miejsc w Katanii. Warto wspomnieć ,że Katania leży u podnóża Etny, której widok towarzyszy podczas zwiedzania w wielu punktach miasta. Nieśmiało wychyla się ponad budynki lub pojawia się gdzieś między chmurami na końcu uliczek. Miasto wiele razy podnosiło się po wybuchach wulkanu i licznych trzęsieniach ziemi, dlatego tym bardziej mnie urzekło. Po niektórych budynkach i ich pozostałościach da się odczytać burzliwą historię miasta, co zupełnie nie ujmuje im piękna. Lekko brudnawe, poczernione od pyłu wulkanicznego mury kryją w sobie nutkę tajemnicy. Mimo widocznych zniszczeń, spacerując po Katanii można się zakochać – w tych klimatycznych uliczkach, niezliczonej ilości pięknych zdobionych kościołów, które wyrastają na przypadkowo odwiedzanych placach. Kierujemy się w stronę Piazza Duomo, czyli nic innego, jak placu przy katedrze. Od strony morza prowadzi do niego brama – Porta Uzeda. To główny plac miasta, przy którym znajdują się liczne zabytki. Przede wszystkim Cattedrale di Sant’Agata, czyli katedra miejska nazwana na cześć patronki Katanii – św. Agaty. Na środku placu znajduje się Fontana dell’ Elefante -słynna fontanna ze słoniem. Wykonany z kamienia lawowego słoń – symbol miasta, ma strzec Katanię przed klęskami.Oprócz tego przy placu wznoszą się też budynki dwóch pałaców – Palazzo dei Chierici i Palazzo degli Elefanti, czyli budynek słoni, w którym obecnie znajduje się ratusz miejski. W samym sercu głównego placu Katanii wznosi się, także szara, Katedra poświęcona św. Agacie (Basilica Cattedrale Sant’Agata), patronce miasta. Wokół odbudowanej po kataklizmach, choć wciąż noszącej dawne ślady świątyni, wytyczono ogród noszący imię tej świętej męczennicy. Wewnątrz zajrzeć można przez grube kraty do kaplicy z cennymi relikwiami, poświęconej patronce kościoła, a także zadumać się nad grobem słynnego XIX – wiecznego włoskiego kompozytora, twórcy włoskiej opery romantycznej  Vincenzo Belliniego, który co ciekawe, przyjaźnił się z naszym Fryderykiem Chopinem. Kult św. Agaty jest bardzo żywy w Katanii i na Sycylii w ogóle, to ona ochraniać ma mieszkańców przed wybuchem Etny. Miasto jest również piękne wieczorową porą- spacerujemy do późnych godzin wieczornych. Jest to ostatni dzień na Sycylii- kolejnego dnia z samego rana musimy udać się na lotnisko.
Dzień V
Rano jemy szybko śniadanko- oczywiście na słodko... Bardzo żałuję, że linie lotnicze, którymi przylecieliśmy zmieniły nam godzinę odlotu i skróciły pobyt o 6 godzin. Miałam jeszcze chrapkę na zobaczenie Targu Rybnego- La Pescheria. Może jeszcze tu wrócę?
Szybko idę jeszcze na ostatnie sycylijskie słodkości do Pasticceria Spinella przy naszej ulicy. To tutaj kosztuję ciastko o wdzięcnej nazwie Minne di San't Agata- co w dowolnym tłumaczeniu oznacza „piersi (cycki) św. Agaty”. Historia ciastka związana jest ze św. Agatą- jako młoda dziewczyna chciała poświęcić się Bogu. Jednak zakochał się w niej młody konsul. Mimo odmów z jej strony naciskał na poślubienie dziewczyny. Wrzucił ją do lochów i torturował licząc, że się zgodzi. Agata nie ustąpiła, a wściekły młodzieniec kazał wyrwać jedną z jej piersi. Dziewczyna umarła i została uznana za świętą. Co roku 3-6 lutego miasto hucznie obchodzi jej święto. Ciastko jest smaczne- ale dla mnie zbyt słodkie... Co do jedzenia... Czego warto pokosztować? Oczywiście pizzę, granitę, koniecznie cannoli – czyli smażone rurki nadziewane kremem ricotta lub kremem pistacjowym. Jeśli nie macie czasu przysiąść przy restauracyjnym stoliku dobrym rozwiązaniem będzie zjedzenie arrancini- kulki z ryżu wypełnionej często szynką, serem, szpinakiem. Bardzo sycące danie. Jako pamiątki przywiozłam oczywiście wiele magnesików (koszt około 1 euro); kawy, likier Fuoco dell'Etna- bardzo mocny 70 % o czerwonej barwie ; zawartość alkoholu ma symbolizować moc Etny.
Ceny jedzenia w restauracjach kształtują się od 2 euro za arrancini, 1,5 euro za kawę, 2 euro za ciastko; obiad w restauracji to wydatek od 8 euro do 15/20 euro od osoby.

Zapraszam do galerii zdjęć :)
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji we Włoszech:
Co warto zwiedzić?
Wszystko- a zwłaszcza Taorminę, Savoca, Piazza Armerina, Catanie.
Porady i ważne informacje
Lot Wizzair- koszt 230 zł od osoby; przed wylotem na lotnisku Chopina można wykonać test antygenowy- koszt 200 zł; czas oczekiwania około 15 minut. Warto wybierać noclegi w mniejszych miejscowościach- spora różnica w koszcie noclegu. Prawie do każdego posiłku w restauracji doliczają tzw. coperto- około 2 euro.
Autor: kawusia6 / 2021.06
Komentarze:

papuas
2021-06-30

Nie jestem jakimś zagorzałym przeciwnikiem szwendania się na własną rękę, ale ...
Powiem tak - to sposób do zwiedzania dla młodszych, a im człek starszy tym mniej czasu mu zostało na poznawanie świata, a tyle jest ciekawych miejsc gdzie nigdy nie będę.
No i nie jest bez znaczenia znajomość języków. :)

kawusia6
2021-06-25

Piea- dokładnie; zgadzam się z Tobą w 100 %. Wybieram się do Indii z mężem (mam nadzieję, że kiedyś tam dotrę) i mimo swojej "odwagi" ten rejon świata planuję zobaczyć z biurem podróży. Do Kenii czy krajów afrykańskich też raczej z biurem. Jednak Europa (bliska nam kulturowo) może być odkrywana na "własną rękę"- tak jak napisałaś lubię wypić kawę na znanym placu bez łykania jej szybko bo grupa czeka, lubię czasem być sobie "sterem,żeglarzem i okrętem "

piea
2021-06-24

no muszę tu dopisać coś i od siebie 😊 :
Papuas, oczywiście że każdy z nas zwiedza sobie tak jak lubi najbardziej, ale czasami warto trochę bardziej się "otworzyć" i odważyć 😁 ; ja sama bardzo lubię, jak zapewne wiesz - wycieczki zorganizowane p/ BP, zwłaszcza takie po krajach dużych (jak np.Tajlandia, Meksyk, itd, gdzie ilość kilometrów do pokonania, jest ciężka do ogarnięcia w inny sposób) lub krajach "trudnych" dla mnie kulturowo, i nie do końca bezpiecznych gdzie mam jakieś obawy? (Egipt, Maroko, Turcja, Oman/Emiraty, itd...) i na pewno na wycieczkach więcej się zwiedzi miejsc w sensie ich "zaliczenia", ale jak sami sobie zwiedzamy na miejscu wg własnego tempa (i nieistotne czy to jest podróż organizowana indywidualnie czy stacjonarnie pobytowo), to wtedy znacznie więcej poczujemy atmosfery miejsca i lokalnego kolorytu ogółem 😊, czego na wycieczkach raczej nie posmakujesz za dokładnie, bo wiadomo, tam zawsze/z reguły jest galopkiem...😊; ja lubię czasami dla odmiany pozwiedzać sobie jakiś region indywidualnie, zwłaszcza miejsca niewielkie terytorialnie gdzie łatwo i stosunkowo szybko można dotrzeć, i Ty decydujesz czy i na jak długo wynająć autko? czy pojedziemy sobie gdzieś autobusem? czy jakimś pociagiem? tak zwiedzaliśmy oprócz Sycylii - dwukrotnie Maderę, potem Korfu, Cypr, Andaluzję, Alzację, 3 Wyspy Kanaryjskie, itd... i mimo może mniejszej ilości odwiedzonych punktów, to taki sposób też lubię i bardzo sobie cenię; wyśpisz się więcej, posiedzisz dłużej w jakiejś knajpce, zatrzymasz się gdzieś, gdzie ci się akurat podoba bardziej, dotrzesz do miejsc nieodwiedzanych p/ wycieczki, poczujesz znacznie bardziej atmosferę miejsca w którym jesteś bo nie goni cię zegarek no i jesz wtedy kiedy jesteś głodny, a nie wtedy kiedy zrobią Ci przerwę i to jeszcze najczęściej w miejscu z góry ustalonym i często niekoniecznie Ci odpowiadającym), a tak- sam sobie wybierasz knajpkę 😊, no i największy atut(dla mnie): znacznie więcej gadasz/ integrujesz się z lokalesami, zawsze spotykamy wtedy sporo fajnych przypadkowych miejscowych ludzi, którzy chętnie wdają się w pogawędki... tego na wycieczkach nie uświadczysz, bo nie ma na to ani czasu ani sprzyjających okoliczności, a dla mnie to miłe i bezcenne chwile... no i trafia się więcej fajnych, niezaplanowanych wcześniej różnych przygód... 😁; co nie oznacza, że wycieczki są BE, tylko jest po prostu inaczej i coś za coś, na wycieczkach więcej zobaczysz, a samemu więcej poczujesz i doświadczysz i mniej się wkurzasz 😁
Pozdrowionka,

papuas
2021-06-24

brawa! pierwsza "prawdziwa" podróż
Sycylia jeszcze nie odkryta, ale na samodzielną podróż się nie piszę; niby oglądasz co chcesz, planujesz czas zwiedzania wg siebie jednak zdecydowanie wolę z BP - wybieram program i BP i bez zmartwień - oglądam najważniejsze zabytki. :)

kawusia6
2021-06-22

Ala - cieszę się, że moja relacja troszkę przypomniała te wspaniałości, które oglądałaś i przeżyłaś. Masz rację- 3-4 godziny w jakimś miejscu to nie to samo co 3-4 dni, ale zawsze lepiej "coś niż nic"...zwłaszcz teraz po tak dlugim "wyposzczeniu" :) Ja w tym roku raczej Europa- Grecja itp, choć marzeniami jestem w odległej Azji i mam nadzieję, że nowy rok pozwoli mi tam wrócić. Pozdrawiam :)

piea
2021-06-22

o łał! nareszcie jakaś świeża podróz! 😊 a juz Sycylia! - to podwójne szczęście! , choć teraz w czasie tych upałów, jakoś mnie zupełnie nigdzie nie ciągnie w tamte strony... raczej rozmyślam o Islandii albo cóś takiego 😊
Kasia, no pięknie! przeczytałam jednym tchem i powiem Ci że jak na 4 dni- to bardzo dużo zwiedziłaś! Brawo TY! , zresztą każda sycylijska podróż nigdy nie ogarnie wszystkiego nawet z tego co najważniejsze! - no chyba, żeby trwała z pół roku 😊
Co do samego Cefalu, to tylko powiem, że zupełnie inaczej jest (inny odbiór) miejsca jak wpadamy gdzieś na 2-3 godzinki, a inaczej jak mieszkamy w danym, miejscu przez tydzień i wielokrotnie i o różnych porach odwiedzamy okoliczne zakamarki; nas niekłamanie zauroczyła ta miejscówka 😘; Twoja relacja jak zwykle ciekawa i dokładna ; to teraz pędzę oglądać twoje fotki, to znaczy wieczorkiem po pracy tu wrócę i dooglądam, Buziaczki!

kawusia6
2021-06-21

Dzięki :) Masz rację- nareszcie można było rozpoczać oglądanie i podziwianie wspaniałości świata. Nawet to, że wypad był krótki nie zepsuło mojego dobrego nastroju w czasie podróży :)

danutar
2021-06-20

Och, jak się cieszę! Nareszcie jakaś prawdziwa podróż. Przez ostatni rok to przecież tylko albo wspominki, albo wycieczki "blisko domu", bo przecież hotele nieczynne były.
Z przyjemnością przeczytałam Twoją relację, bo sama jeszcze niedawno (3 lata temu) zwiedziłam wiele z tych miejsc. Więc przy okazji powspominałam swoją Sycylię, a teraz na ciąg dalszy wspomnień lecę do galerii. Pozdrawiam :)