Oferty dnia

Hiszpania - Majorka-Can Picafort(Sa Calobra,Palma,Valldemossa) - relacja z wakacji

Zdjecie - Hiszpania - Majorka-Can Picafort(Sa Calobra,Palma,Valldemossa)

Długo myśleliśmy gdzie spędzić nasze kolejne wakacje. Mieliśmy ochotę na coś nowego... Francja objazdowa, Włochy, a może wakacje w Hiszpanii? Myśleliśmy o Teneryfie - pięknej kanaryjskiej wyspie, ale też o Majorce na hiszpańskich Balearach. W końcu Boguś wziął „ster” w swoje ręce, podjął decyzję i kliknął w rezerwację na stronie biura podróży Itaka oznajmiając uroczyście: „lecimy na Majorkę!”.

Z tym biurem byliśmy już dwukrotnie w Turcji - w Kemer oraz Bodrum i było super. Tym razem Itakę pochwalić możemy za dobrą organizację wyjazdu, zgodność oferty z rzeczywistością, kompetentnych rezydentów oraz przewodników wycieczek. Ale nie wszystko było na plus - zmiana przewoźnika z Travel Service na Sprint Air i przesunięcie wylotu o pond 7 godzin sprawiło, że w efekcie na miejscu byliśmy tylko 6 pełnych dni - a przy tygodniowym pobycie liczy się przecież każda chwila!

Czas przelotu na trasie Katowice - Palma de Mallorca, to ok. 2:40 min. w obie strony, lot o czasie, spokojny. Polskie linie lotnicze Sprint Air pod których nazwą odbywał się lot świadczą głównie usługi transportowe cargo, ale również zajmują się przewozem osób. Nasza podróż w obie strony odbyła się wyczarterowanym Airbusem A-320 od portugalskich linii White Airways.

Lotnisko w Palmie - Aeroport de Son Sant Joan jest bardzo duże, naliczyliśmy tam aż ok. 200 stanowisk odpraw, codziennie startuje i ląduje tu mnóstwo samolotów, głównie z turystami z Niemiec, w sezonie wakacyjnym to jedno z najbardziej ruchliwych lotnisk Europy. Nasza wakacyjna miejscowość Can Picafort znajdowała się dokładnie po przeciwnej stronie wyspy - nad zatoką Alcudia (9 km od Alcudi), a od portu lotniczego w Palmie oddalona była o ok. 60 km. W drodze do obiektu naszego zakwaterowania mieliśmy jeszcze parę przystanków przy innych hotelach i ok. 22.30 byliśmy u celu.

Sprawne zakwaterowanie, szybka kolacja, a potem nocny spacer nad morze. Nasz 3* hotel Sarah bardzo miło nas zaskoczył - przyjemne wejście, ładny hol i recepcja, pokój czyściutki i przytulny (chociaż mebelki trochę wysłużone), basen z wystarczającą ilością leżaków oraz przepyszne wyżywienie. Hotel Sarah usytuowany był już na skraju miejscowości Can Picafort, w spokojnej dzielnicy ze sklepikami, restauracjami oraz plażą Son Baulo.

Plaża Son Baulo nie jest zbyt długa, ale jest za to bardzo szeroka i piaszczysta. Z jednej jej strony rozciągają się malownicze, wprost dzikie, skalisto-piaszczyste tereny porośnięte gdzieniegdzie roślinnością - to doskonałe miejsce na romantyczne spacery. Po przeciwnej stronie plaży Son Baulo znajduje się przyjemna, długa promenada i ścieżka rowerowa, która prowadzi do samego centrum Can Picafort.

Spacer do centrum miasteczka zajmuje ok. 20 min. Can Picafort to typowa miejscowość turystyczna z ładnymi piaszczystymi plażami, licznymi hotelami, sklepikami, kawiarenkami i restauracjami - tu chyba zawsze jest gwarno, tu nie można się nudzić!

Będąc na Majorce warto skorzystać z oferowanych przez biura podróży wycieczek lub też w miarę możliwości poznawać uroki wyspy na własną rękę. Wyspa zachwyca pięknymi piaszczystymi plażami, klimatycznymi miastami, uroczymi portami oraz cudownymi widokami. Jak magnes przyciąga Sa Calobra oraz kręte serpentyny w górach Serra de Tramuntana, urokliwy Port de Soller, Valldemossa, stolica wyspy - Palma, Jaskinie Smocze, Cap de Formentor... My, ze względu na ograniczenia czasowe skorzystaliśmy tylko z części tych wszystkich wspaniałych atrakcji.

Około 9 km od Can Picafort znajduje się zabytkowe miasteczko Alcudia. Tam wybraliśmy się sami, komunikacją miejską - autobusy tam i z powrotem kursują co 15 min. W drodze mijamy Park Przyrodniczy S’Albufera - największy obszar podmokły na Balearach obejmujący dawną lagunę, będący miejscem żerowania i gniazdowania wielu gatunków ptaków. A Alcudia to przeurocze, zabytkowe średniowieczne miasteczko o wyjątkowym klimacie. Już na początku wrażenie robi pierścień murów miejskich okalających miasto, wewnątrz zachwyci zaś plątanina wąskich uliczek i zabytkowych kamienic.

Najlepiej zachowaną bramą miejską jest Porta de Moll. Głównym placem miasteczka jest uroczy Placa Constitucio otoczony kawiarenkami i restauracjami. Budowa średniowiecznych murów trwała od 1298 do 1360 r. Długośc murów miała 1,5 km, zbudowano 26 baszt oraz trzy bramy - La Porta de Mallorca, La Porta des Moll, La Porta de Villa Roja - pozostałości tych obiektów zachowały się do dziś. W XVI w. zbudowano drugi pierścień murów wraz bastionami. Zwiedzając stare miasto warto wstąpić do zabytkowego kościółka Esglesia de Sant Jaume, wbudowanego w mury miejskie - wewnątrz mieści się muzeum parafialne sztuki sakralnej.

Alcudia to miejsce o przebogatej historii... Miasto pod nazwą Pollentia założyli już Rzymianie, zniszczone przez Wandali odrodziło się w czasach rządów arabskich uzyskując miano Al-Qudya (wzgórze). Na przełomie wieków miejscowość doznała licznych ataków ze strony piratów. W obrębie murów miasta można zwiedzić muzeum monograficzne Pollentii z bogatymi zbiorami archeologicznymi, poza murami zaś natkniemy się na ruiny rzymskiego miasta z domami, fragmentami ulic, placem El Forum i pozostałościami teatru El Teatre Roma. Ruiny i starówka Alcudii wpisane są na listę dziedzictwa kulturowego Hiszpanii. Ograniczenie czasowe nie pozwoliło nam niestety zobaczyć wszystkich atrakcji, ale za to z wielką przyjemnością wędrowaliśmy po starówce Alcudii chłonąc klimat miejsca - było wspaniale!

Po krótkim odpoczynku w miłej kafejce udaliśmy się do Port de Alcudia - to jakby druga część miasta, położona tuż przy morzu, służyła niegdyś jako punkt obserwacyjny dla obrony Alcudii i okolic przed piratami. Dziś miejscowośc jest znanym ośrodkiem turystycznym z licznymi hotelami, restauracjami, ładną mariną oraz piękną piaszczystą plażą. To właśnie tu, od Port de Alcudia do Can Picafort rozciąga się najdłuższa po tej stronie wyspy 14 kilometrowa plaża. W Port de Alcudia zobaczyliśmy malowniczy port oraz spędziliśmy miłe chwile na plaży - tu kolor piasku jest wręcz biały, plaża bardzo szeroka, a morze mieni się cudownymi odcieniami błękitu. Po powrocie relaksujemy się jeszcze w hotelowym basenie, ten dzień był bardzo udany.

Najbardziej popularną wycieczką na Majorce jest tzw. „Objazd wyspy”, podczas którego można poznać najbardziej znane i najpiękniejsze zakątki jej północnej, górzystej części - sanktuarium w Lluc, Sa Calobra, Port de Soller. My również postanowiliśmy skorzystać z tej możliwości. Na początku wycieczki mamy krótki przystanek w miejscowości Inca (po Palmie i Manacor to trzecie miasto na Majorce pod względem liczebności), znanej głównie z rzemiosła skórzanego... odwiedzamy sklep, podziwiamy wyroby, wszystko bardzo ciekawe, ale też i kosztowne... nic nie kupujemy, ale fajnie było to zobaczyc.

Przemierzając żyzne tereny niziny Es Pla kierujemy się w stronę gór Serra de Tramuntana. Im dalej w głąb gór, tym piękniejsze widoki, im wyżej, tym droga staje się bardziej stroma i kręta. Wreszcie docieramy do Sanktuarium Maryjnego w Lluc, położonego malowniczo pośród wzniesień oraz dębowych lasów. Miejsce to jest centrum duchowym Majorki, tu przybywają rzesze pielgrzymów i turystów, by pomodlić się przed figurą Czarnej Madonny - Matki Boskiej z Lluc, opiekunki i patronki wyspy. Na teren obiektu wchodzimy przez plac pątników - Placa dels Peregrins. Idąc w kierunku świątyni dostrzegamy podcienia z XVI w., gdzie mieściły się niegdyś sale dla pielgrzymów i stajnie. Dalej mijamy budynki dawnego klasztoru oraz dziedziniec Pati de Fundador z pomnikiem Joaquima Rasselo Ferra. Już wejście na dziedziniec Pati del Bisbe Campins z okazałym pomnikiem biskupa Majorki - Pere Joan Campinsa ukazuje nam wspaniały widok kościoła - to Basilica de la Mare de Deu de Lluc. Ta piękna świątynia została wzniesiona w stylu renesansowym w latach 1622-1691. Figurę Matki Boskiej ukoronowano 10 sierpnia 1884 r., teraz znajduje się w kaplicy za ołtarzem. Na początku XXw. kościół został odnowiony według projektu Antoniego Gaudiego. Podziwiając wspaniałe wnętrze świątyni wysłuchujemy występu chłopięcego chóru kościelnego zwanego chórem bławatków. Warto wstąpic też do muzeum - prezentowane są tu eksponaty archeologiczne, dzieła sztuki sakralnej związane z sanktuarium, kolekcja ceramiki i sztuki ludowej - wszystko bardzo ciekawe!

Opuszczamy Lluc i kierujemy się w stronę zatoki Sa Calobra. Ten punkt programu dostarcza nam niezapomnianych wrażeń, gdyż trasa przez góry Serra de Tramuntana jest niezwykle widokowa - droga do Sa Calobra oraz trasa prowadząca do Cap de Formentor uważane są za najbardziej spektakularne i malownicze na Majorce. Zajmujemy tył autokaru i z nosem przy szybie zachwycamy się pięknem krajobrazu - skaliste szczyty górskie mają rozmaite kształty, mrożące krew w żyłach serpentyny wąskiej drogi wiją się jak wąż, a błękit morza w oddali cudownie dopełnia to wszystko. Droga ta stanowi spore wyzwanie dla kierowców - zakręty, zakręty, zakręty... i przepaście... trzeba zachować tu szczególną ostrożnośc. Kierowcy autokarów podróżujący tą drogą muszą mieć specjalne uprawnienie i szkolenia - odpowiedzialność za pasażerów jest przecież ogromna!

Zachwyceni bajkowymi widokami robimy mnóstwo zdjęć oraz kręcimy pamiątkowy film. Bezpiecznie docieramy do celu - wielkie brawa dla kierowcy! Pokonaliśmy sporą różnicę wysokości, trochę zatyka nam uszy... ale to nic. Mamy jeszcze jeden problem... zgubiliśmy bilety na czekający nas rejs do Port de Soller! Trochę poddenerwowani ruszamy zwiedzać okolicę, szkoda czasu na rozmyślanie nad tym co się stało, sprawa musi przecież jakoś się rozwiązac!

Port de Calobra wita nas przepięknym krajobrazem - połączenie wysokich gór i morza zawsze robi wrażenie. Tuż przy porcie można odpocząć w kawiarenkach i restauracjach, ale my idziemy dalej. Spacer deptakiem w stronę wąwozu dostarcza wiele przyjemności - widoki wspaniałe! Aby dostać się do malowniczej plaży trzeba przejść przez dwa wykute w skale tunele - podłoże jest tam równe i podświetlone, więc nie stanowi to trudności. Nagle naszym oczom ukazuje się majestatyczny wąwóz Torrent de Pareis oraz malownicza malutka plaża usytuowana pomiędzy dwoma klifami - miejsce jest fantastyczne, to raj dla miłośników przyrody! Turystów jest tu sporo - każdy chce przecież poznać ten wyjątkowy zakątek. Słońce przypieka, po „drabince Celsjusza” rtęć pnie się ostro w górę, więc z wielką uciechą moczymy nogi w orzeźwiającej morskiej wodzie... ufff, fajnie!

W takich miejscach zawsze czas biegnie jakby szybciej, jeszcze człowiek nie nasyci się widokami, a już trzeba wracac. Z duszą na ramieniu docieramy do portu w zatoce i oczekujemy na stateczek... bez biletów w dłoni! Cóż, popłynąć z grupą musimy, przecież nas tu nie zostawią... Los sprawia nam miłą niespodziankę - Pani przewodnik z uśmiechem wręcza nam nowiutkie bileciki! No i spadliśmy jak kot na cztery łapy!

Rejs z Sa Calobra do Port de Soller stanowi również wspaniałą atrakcję - teraz oglądamy od strony morza zagubioną wśród skał kamienistą plażę na której byliśmy, imponujące skaliste wybrzeże północnej części wyspy, a owiani chłodzącym powietrzem czujemy się doskonale. Morska podróż trwa ok. 40 min. Wpływamy do zatoki Badia de Soller - to tu, u stóp szczytów Serra de Tramuntana położone jest miasteczko Port de Soller, będące popularną miejscowością wypoczynkową na wyspie, uważane za najbardziej malowniczy port Majorki. Miejsce jest rzeczywiście przeurocze - białe stateczki cumują w porcie, na zboczach wzniesień widać tarasowo wybudowane domki, promenada zdobiona palmami obfita w kawiarenki i restauracje przyciąga turystów wyjątkowym klimatem. W centrum miasteczka zachowała się zabytkowa zabudowa portu rybackiego z kamiennymi domami i stromymi uliczkami. Jedną z największych atrakcji Port de Soller jest podróż zabytkowym tramwajem - El Tranvia de Soller. Tramwaj od 1913 r. kursuje pomiędzy portem a miastem Soller, linia służyła niegdyś do transportu osób i towarów, dziś jest atrakcją dla odwiedzających wyspę. Pobyt w miasteczku dostarcza nam niespodziewanie jeszcze innego rodzaju emocji... ten dzień jest jakiś szalony, zaprawiona już w boju turystka Michasia jak nowicjusz gubi swoją grupę! Ach, nigdy coś takiego się nam jeszcze nie zdarzyło! Szczęśliwie, zagubiona owieczka dołącza wreszcie do turystycznego stada... ufff, możemy jechać dalej. A w drodze powrotnej mijamy górski tunel oraz malownicze gaje drzew cytrusowych. Nieco zmęczeni, ale usatysfakcjonowani wracamy do Can Picafort - to był dzień pełen wrażeń!

Będąc na Majorce koniecznie trzeba odwiedzić Palmę de Mallorca - stolicę wyspy i archipelagu Balearów. Nasze biuro podróży Itaka proponowało wycieczkę w trzech wersjach: Palma, Palma + aquarium, Palma + Valldemossa. Ze względu na ograniczenia czasowe oraz pragnienie poznania wielu zakątków wyspy wybraliśmy opcję Palma z Valldemossą.

Aby dotrzeć do Palma de Mallorca musimy kierować się na przeciwległy koniec wyspy, tu odległości nie są duże, więc podróż nie trwa długo i nie jest męcząca. Pierwszym punktem programu jest wjazd na pokryte zielenią wzgórze z zamkiem Castell de Bellver. Obiekt w stylu gotyckim o okrągłej bryle z wieżami, otoczony fosą i fortyfikacjami został zbudowany w latach 1300-1310 z rozkazu Jakuba II, spełniał funkcje obronne i stanowił letnia rezydencję królewską. Z zamkowego wzniesienia roztacza się przepiękna panorama Palmy.

Zjeżdżając w stronę miasta kierujemy się na parking tuż przy rozległym porcie - jego wielkość oraz ilość jednostek tam cumujących robi wrażenie. Teraz rozpoczynamy spacer po zabytkowej części stolicy wyspy. Historia miejsca jest przebogata. Miasto prawdopodobnie założyli Rzymianie nadając mu nazwę Palma, w czasach muzułmańskich nazywało się Madina Mayurqa, mówiono też o nim Ciutat de Mallorca. Król Hiszpanii Filip V powrócił do starożytnej nazwy Pallma de Mallorca. W 2008 r. władze Balearów skróciły nazwę i dziś miasto nazywa się krótko - Palma.

Już na samym początku wędrówki doznajemy przyjemnych wrażeń estetycznych - widok na jezioro Parc de La Mar, katedrę La Seu i pałac królewski może zachwycić każdego. Robimy pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej, by zanurzyć się głębiej w stare miasto. Nim wejdziemy do zacienionych alejek ogrodów, przystajemy na moment przy pomniku procarza. Warto tu wspomniec, że nazwę Balearom nadali Grecy od słowa „bellein”,czyli strzelać z procy - z tych właśnie wysp wywodzili się doskonali wojownicy posługujący się tą bronią. Ogrody S’Hort del Rei to oaza zieleni pełna palm, kolorowych kwiatów oraz szumu wody tryskającej z fontann i wodotrysków - w upalne dni znajdziemy tu odrobinę wytchnienia.

Zza bujnej roślinności wyłania się Palau Reial d’Almudaina (Alcazar Reial) - pałac królewski. Okazałe mury, wieżyczki, tarasy, arkady, krużganki - wszystko to warte turystycznego trudu. Pałac królewski (jego nazwa w języku arabskim oznacza cytadelę) został wzniesiony przez króla Jakuba II w 1309 r.,a przy budowie wykorzystano mury wcześniejszej twierdzy mauryjskiej. Dziś to siedziba parlamentu wyspy oraz władz wojskowych, to tutaj podczas oficjalnych wizyt rezyduje sam król Hiszpanii.

Długimi, szerokimi schodami idziemy w kierunku majestatycznej katedry La Seu. Jeszcze kilka chwil temu napawaliśmy oczy pięknem świątyni widzianej z oddali, teraz stoimy tuż pod jej murami - jest potężna... a my na jej tle tacy malutcy! Ta smukła gotycka budowla jest przepięknym symbolem miasta oraz najcenniejszym zabytkiem Balearów. Nazywana Catedral del Mar - katedrą morza, Catedral de la luz - katedrą światła oraz Catedral del espacio - katedrą przestrzeni. 121 m długości, 55 m szerokości, 44 m wysokości, 87 okien, 7 roze t- dane obrazują wspaniałość tej budowli. Legenda głosi, że budowę kościoła zapoczątkował król Jakub I Zdobywca w 1230 r. ku czci Matki Boskiej, która uratowała jego flotę podczas straszliwej burzy. Nie wiadomo ile prawdy tkwi w tej opowieści... Wiadomo jednak, że budowę świątyni zlecił król Jakub II i poświęcił ją w 1346 r. Katedra została wzniesiona w miejscu dawnego meczetu, a jej budowa trwała blisko 300 lat. Portal Major od strony zachodniej, Portal de Mirador (patrzący na morze) z płaskorzeźbą przedstawiającą Ostanią Wieczerzę i rzeźbami Guillem Sagrera od strony południowej i Portal d’Almiuna od północy zapraszają, by wstąpić w progi świątyni. Smukłe filary, kaplice, barwne witraże okienne - wnętrze zachwyca! Na wschodniej ścianie umieszczono największą na świecie rozetę mającą aż 11,5m średnicy.

W kaplicy Capella de Nostra zobaczyć można figury aniołów pochodzących z klasztoru Kartuzów w Valldemossie. W części głównej zbudowano trzy kaplice, najstarsza z nich kaplica Św. Trójcy - mieści grobowce Jakuba II i III. Przepiękną ozdobą katedry jest ażurowy baldachim wykonany z kutego żelaza przypominający swym kształtem koronę cierniową - to dzieło projektu Antonio Gaudiego. W murach kościoła mieści się muzeum eksponujące obrazy, dzieła sztuki liturgicznej i relikwie świętych. Koszt bilet wstępu do katedry La Seu wynosi obecnie 6 Euro. W centrum miasta jest też wiele innych zabytkowych kościołów: Esglesia de Santa Eularia, Eshlesia de Monti-sion, Esglesiia de Sant Miguel, Esglesia de Santa Clara, Esglesia de la Santa Creu...

Przemierzając uliczki starej Palmy podziwiamy zabytkowe kamienice i rezydencje, stare mury, romantyczne zaułki - chłoniemy klimat miejsca. Gotyckie, renesansowe lub barokowe patia są jednym z najbardziej charakterystycznych elementów architektury miasta. To zazwyczaj zaciszne, zacienione, dekorowane roślinnością miejsca - tu ma się wrażenie, że czas stanął w miejscu. Głównym placem starówki jest tętniący życiem Placa Major z uroczymi ogródkami kawiarnianymi i restauracjami. Na Placa de Cort usytuowany jest zabytkowy ratusz - Ajuntament de Palma. Fasadę budynku wzniesionego w latach 1649-1680 zdobi balkon oraz zegar zwany „En Figuera”.

Idąc dalej tuż przy ulicy napotykamy okazały budynek na którym powiewają flagi - to siedziba rządu Autonomicznej Wspólnoty Wysp Balearów. Zerkając przez szybę do wnętrza obiektu dostrzegamy wielkie figury władców oraz wspaniały, barwny witraż na półpiętrze. Czas nagli, więc powoli kończymy nasz spacer po mieście, ale w drodze powrotnej podziwiamy jeszcze zielony i ukwiecony dziedziniec łaźni arabskich, jeszcze raz z bliższej odległości zachwycamy się widokiem Katedry La Seu oraz pałacem królewskim wraz z ogrodami... żal opuszczać takie miejsce! Nie spodziewaliśmy się, że starówka Palmy jest taka ciekawa i piękna, warto było tu przyjechać!

Ale to jeszcze nie koniec atrakcji na dziś, przed nami przecież wizyta w zagubionej w górach, starej Valldemossie. W miasteczku zegar jakby się zatrzymał - kamienne domy z czerwonymi dachami, wąskie uliczki dekorowane kwiatami oraz klasztor Kartuzów ze strzelistą kościelną dzwonnicą - jak tu klimatycznie! Już na początku wita nas pomnik Fryderyka Chopina z wypolerowanym przez szukających szczęścia turystów nosem. To właśnie w tutejszym klasztorze kompozytor wraz z francuską pisarką George Sand spędził zimę na przełomie 1838/39 r. - pobyt na Majorce miał poprawić kulejące zdrowie pianisty. Postępująca groźna choroba zmusiła parę do opuszczenia Palmy i Establiments i szukania schronienia w ustronnym miasteczku w górach Serra de Tramuntana. Dziś Klasztor Kartuzów udostępniony jest dla zwiedzających - my też przekraczamy jego progi.

Historia miejsca sięga XIV w., kiedy to król Majorki Sancho I chcąc w klimacie górskim leczyć swoją astmę kazał tu wybudować sobie pałac. W roku 1399 pałac przekazany został Kartuzom, którzy przekształcili go w klasztor oraz rozbudowali, mnisi przebywali tu do 1835 r. Na terenie obiektu zobaczymy XVIII wieczny kościół z wizerunkiem św. Cataliny Tomas - patronki Valldemossy, aptekę Kartuzów, galerię malarstwa, drukarnię Guasp, stylowe meble z epoki w komnatach pałacu króla Sancho I oraz wewnętrzne dziedzińce cudownie przybrane zielenią. Tu znajdziemy wiele pamiątek związanych z postaciami F. Chopina i G. Sand - portrety, meble, listy, rękopis powieści „Zima na Majorce”, pianino na którym artysta miał stworzyć „Preludium deszczowe” oraz pianino Pleyel przywiezione z Francji. W specjalnej sali odbywają się koncerty prezentujące twórczość F. Chopina - my również z wielką przyjemnością uczestniczyliśmy w takim wydarzeniu.

Na terenie miasteczka znajduje się dom w którym przyszła na świat św. Catalina Tomas, a o jej obecności w tym miejscu przypominają barwne tabliczki na murach budynków. Spacerując starymi uliczkami miasteczka czujemy ducha przeszłości, a jednocześnie zdajemy sobie sprawę, iż miejsce to nastawione jest na turystów - pełno tu kawiarenek, restauracji i sklepów z pamiątkami. Szkoda, że pora wracać już do autokaru... W drodze powrotnej podziwiamy jeszcze prześliczną panoramę Valldemossy oraz malownicze górskie krajobrazy. Pełni wrażeń i z pokaźną ilością pamiątkowych fotografii docieramy do hotelu.

Wszystko co dobre szybo się kończy... bajeczny tydzień wakacji minął jak z bicza strzelił! Z bolącym sercem i łezką w oku wsiadamy na pokład samolotu. Majorka żegna nas pięknymi widokami - pod nami błękit morza oraz rozrzucone na niebieskiej tafli maleńkie wyspy i wysepki Balearów. Po niespełna 3 godz. spokojnego lotu w dole ukazuje się wreszcie polski, zielony i jakże piękny krajobraz - pas lotniska już na nas czeka. Pilot z wielką gracją przyziemia maszynę, jesteśmy w domu... Ale w pamięci ciągle tańczą majorkańskie krajobrazy - cudowne odcienie morskiej toni, gościnne piaszczyste plaże, skaliste wierzchołki i malownicze doliny gór Serra de Tramuntana, i te szalone serpentyny, i lazurowo-skaliste zatoczki, i porty z białymi łódkami, i Palma co nas urzekła, i Valldemossa - i jeszcze rozbrzmiewa w nas dźwięk chopinowskiej nuty... jak dobrze mieć w sercu takie wspomnienia! Mimo że udało się zwiedzić wiele ciekawych miejsc, czujemy jeszcze niedosyt, tyle można tam jeszcze zobaczyć - Formentor, piękne jaskinie ze „Smoczą” na czele, aquarium w Palmie...i wiele, wiele innych zakątków. Mamy ochotę jeszcze tam kiedyś wrócić. Teraz dopiero mamy wielką chrapkę na kolejne wyspy Hiszpanii oraz na Katalonię, Andaluzję i inne ciekawe miejsca tego kraju. Niech żyje Hiszpania, niech żyje fiesta - ole!!!

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Hiszpanii:
Co warto zwiedzić?
  • Palma de Mallorca,
  • Valldemossa,
  • Sa Calobra,
  • Port de Soller,
  • Alcudia.
Autor: Michasia_Bogus / 2012.06
Komentarze:

sarita
2013-03-17

Obszerny opis.Opisana jest bardzo realistycznie,no i ten romantyzm...te emocje.Piękne zdjęcia, przydatne rady,fantastyczna relacja.Dla mnie opis rewelacja!mogłabyś książki pisać tyle,że narobiłaś apetytu... Pozdrawiam