Wakacje można zaplanować już pół, a nawet rok wcześniej, dbając o najmniejsze detale podróży. Można też pod wpływem spontanicznej decyzji spakować się i następnego dnia wyruszyć w drogę, nie wiedząc dokąd ani na jak długo.
Wszystko pod kontrolą
Planowanie ma jedną niewątpliwą zaletę: można być przygotowanym na wiele teoretycznie nieprzewidywalnych rzeczy. Oczywiście nie na wszystkie, bo zawsze zdarzy się coś, do czego przygotowani nie byliśmy. Ale zacznijmy od początku. Co trzeba zrobić, żeby dobrze zaplanować wakacje? Przede wszystkim wybrać kraj, do którego pojedziemy. Pierwsze i najważniejsze co nas powinno zainteresować to podstawowe informacje (wizy, szczepienia, maksymalna długość pobytu, język, waluta, itp.). Później musimy ustalić daty, w których chcemy wyjechać, wybrać środek transportu, którym wybierzemy się na wakacje i określić nasze oczekiwania co do urlopu. Następnie opracować plan wyjazdu. Będzie on prostszy albo bardziej skomplikowany w zależności od tych określonych wcześniej potrzeb.
Plan pierwszy dotyczy wyjazdu typowo wypoczynkowego, kiedy jedziemy na tydzień czy dwa nad morze i większość czasu nad nim spędzamy. Wtedy musimy wybrać odpowiadające nam miejsce, w którym chcemy spędzić nasz urlop, znaleźć i zarezerwować tam noclegi. Żeby wybrać najlepsze miejsce warto poczytać przewodniki, wypytać znajomych, którzy mogli być już w danym kraju czy mieście i przeszukać internet. I to już prawie koniec planu. Prawie, bo jeszcze można pogłębić wiedzę o regionie, w którym będziemy odpoczywać i wypisać sobie miejsca warte odwiedzenia. Choć ten element planu nie jest konieczny - można się wyłożyć na tarasie lub plaży, pić kolorowe drinki z parasolkami i nie wstawać przez cały urlop. Wtedy wiedza o regionie będzie zbędna.
Nad planem drugim trzeba popracować trochę dłużej, bo dotyczyć on będzie wakacji spędzonych w dużej mierze w drodze od jednego, wybranego punktu do kolejnego. I właśnie od tych punktów zacząć trzeba. I znów trzeba zacząć od przewodników, internetu i opinii innych. Musimy określić, jakie miejsca chcemy zobaczyć i jak długo w nich zostać. Z tego stworzy nam się mapa naszej trasy oraz ilość dni potrzebnych na dane miejsca. Potem wystarczy znaleźć i zarezerwować noclegi w naszych punktach na mapie. Oczywiście, można nie rezerwować, ale tu wkrada się już trochę niepewności i nieprzewidywalności do wakacji.
Jak już mamy ten wstępny plan, obojętnie czy pierwszy czy drugi, można wyszukiwać kolejne informacje o wybranych miejscach, kulturze kraju, zachowaniu ludzi czy rozrywkach, jakie na nas czekają. Im więcej będziemy wiedzieć o celu naszej podróży, tym mniej nas tam zaskoczy. Warto więc przeglądnąć nie jeden, lecz kilka przewodników, poczytać książki podróżników, którzy już tam byli i znaleźć w gronie znajomych takie osoby, bo są one kopalnią detali, których często w przewodniku nie znajdziemy. Internet również jest bardzo bogatym źródłem wiedzy, która przyda się nam w podróży. Z tych poszukiwań warto robić notatki, bo często można zapomnieć o drobnych, aczkolwiek ważnych informacjach. Jak już wyczytamy wszystko o naszym miejscu, warto sobie przygotować mapy, notatki i zacząć się zastanawiać, co w podróży będzie nam potrzebne. Co innego zabierzemy w podróż samochodem, co innego kiedy poruszać się będziemy autostopem, a jeszcze inaczej spakujemy się do samolotu. Warto więc zrobić sobie listę najważniejszych rzeczy i pakować się według niej i rozsądnie. Unikniemy wtedy sytuacji, w której o czymś zapomnimy albo przesadzimy i weźmiemy za dużo rzeczy.
Popłynąć z falą
Spontaniczne wyjazdy mają to do siebie, że w odróżnieniu od planowych są całkowicie zaskakujące, nieprzewidywalne i gwarantują dreszczyk emocji oraz wiele wrażeń. Nie każdemu pasuje taka niepewność wydarzeń, więc wypadałoby przemyśleć, czy to nam odpowiada. Takie wyjazdy raczej dotyczą wakacji w drodze, bo jeśli jedziemy w jedno miejsce na tydzień, spontaniczność kończy się z momentem dojechania na miejsce i znalezienia noclegów.
Jeśli jest to wyjazd ekstremalnie spontaniczny (np. wyjeżdżamy kilka godzin po podjęciu decyzji), trzeba mieć na uwadze, że raczej nie zdążymy się odpowiednio do niego przygotować ani spakować. Oczywiście, spontaniczność na wakacjach nie musi być tak ekstremalna, jak powyższy przykład. Wiedząc o wyjeździe jakiś czas przed nim, też można sobie na takie wakacje pozwolić. Jak? Będąc w drodze zamiast kontrolować wydarzenia, dajemy się im ponieść. To nie my jesteśmy „panami sytuacji”, to sytuacja przewodzi i nas prowadzi. Spontaniczność w podróży to fakt, że nie wiemy w jakim miejscu będziemy spać tej nocy, dokąd dojedziemy, co będziemy jeść i czy w ogóle. Decyzje podejmowane są „na gorąco”, nieprzemyślane wcześniej, niezaplanowane. Czy skręcić w lewo czy w prawo; czy zostać w jakimś miejscu dłużej, bo jest fajne; czy jechać tym autostopem czy łapać kolejny, bo ten jedzie gdzieś indziej niż chcieliśmy.
Taki wyjazd z pewności dostarcza więcej wrażeń niż dokładnie zaplanowany i przewidywalny. Trzeba pamiętać, że nie zawsze muszą to być pozytywne wrażenia, ale prawdopodobieństwo wydarzenia się negatywnych sytuacji na obu rodzajach wyjazdów jest porównywalne. Nie da się zaprzeczyć, że ze spontanicznego wyjazdu przywieziemy więcej wspomnień, zabawnych opowieści i emocji. Ale trzeba trochę odwagi, żeby na spontaniczność się zdecydować.
Złoty środek
Niekoniecznie trzeba popadać ze skrajności w skrajność i planować najdrobniejszy szczegół albo wyjechać z dnia na dzień, nie mając żadnego planu. Istnieje złoty środek, który z jednej strony daje pewność odpowiedniego przygotowania do wyjazdu, a z drugiej pozostawia uczucie niepewności tego, co się wydarzy. Moim zdaniem jest to najlepsza forma i korzystam z niej od dawna. Wygląda to tak, że wyjazd planuje się, ale częściowo. Mniej więcej ustala się trasę podróży, punkty, które chce się odwiedzić, a więc poznaje się informacje na temat kraju lub krajów docelowych, ale nie rezerwuje się noclegów, bo nie wiadomo przed podróżą kiedy do tych punktów dotrzemy. Różnica w planie polega na tym, że jest on elastyczny i tak naprawdę kształtuje się dopiero podczas wyjazdu, a nie przed nim. To dlatego, że pod wpływem spontanicznej decyzji może się zmienić, nawet diametralnie. Bo skoro bardzo spodobało nam się w jednym miejscu, dlaczego mamy z niego już wyjeżdżać? Albo jeśli ktoś nam powiedział, że niedaleko jest coś wartego zobaczenia, o czym nie było słowa w przewodniku, dlaczego mamy tam nie pojechać? Bo nie mieliśmy tego w planie? Bo już mamy zarezerwowane noclegi gdzieś indziej? Dlatego warto mieć zarys planu, a kształtować go zgodnie z własnym widzimisię na miejscu.
Wszystko zależy od nas. Jeśli czujemy potrzebę pewności każdego dnia i nie lubimy być zaskakiwani, to do przygotowania wakacyjnych planów trzeba się przyłożyć. Jeśli natomiast chcemy mieć prawie same niespodzianki i nieprzewidywalne sytuacje, pozwólmy się ponieść wakacjom i popłyńmy z falą.
Brak komentarzy. |