Oferty dnia

Indonezja - Jawa-Lombok-Gili Islands-Lombok-Bali-Jawa - relacja z wakacji

Zdjecie - Indonezja - Jawa-Lombok-Gili Islands-Lombok-Bali-Jawa

Podróż zaczęła się lotem do Amsterdamu i małą 7 godzinną popijawką na Schiphol:) Potem był 15 godzinny lot KLMem do Jakarty z międzylądowaniem w Kuala Lumpur. Na lotnisku powitał mnie Adaś i ściana deszczu (jak mnie wcześniej zapewniał, pora deszczowa miała się właśnie kończyć, choć padało codziennie- 15 minut, godzinę, dwie;)).

Po prawie dobie w podróży czekała nas jeszcze droga z Jakarty do Bandungu- pociągiem 3 godziny, ale w luksusach, w klasie executive. Nie pamiętam cen biletów- bo tą sprawą zajmował się Adaś, ja tylko pytałam który papierek mam mu dać. Trochę gubiłam się w tych milionach:) Po przyjeździe do Bandungu po szybkiej- zimnej kąpieli poszliśmy na imprezę.

W Indonezji nie ma pryszniców, wanien, jest mandi- mała wanienka, z której nabiera się wodę (zimną bądź lodowatą) małym kubełkiem i polewa się. Jak już jest prysznic w jakimś homestayu to i tak jest zimna woda. W lepszych hotelach dla Bule pewnie jest inaczej.

Z Bandungu udaliśmy się w podróż na Lombok na zlot studentów, którzy korzystają ze stypendium rządu indonezyjskiego (i o które sama staram się w tym roku). Chcąc przyoszczędzić na bilecie lotniczym, podróż zajęła nam 2 noce i trochę więcej jak 2 dni- byłam brudna i zmęczona, ale co zobaczyłam to moje. Najpierw z Bandungu pociągiem do Surabayi ( wieczór, noc i poranek)- ekstremalna podróż wśród karaluchów, Indonezyjczyków śpiących na podłodze na gazetach i handlu obnośnego, z Surabayi podróż na Bali i nocą przez Bali autobusem (kierowcy autobusów w Indonezji jeżdżą gorzej niż Arabowie), no i z Bali prom na Lombok- 5 godzin. Z portu dotarliśmy do Senggigi na zlot. Mieszkaliśmy w hotelu 4*, mieliśmy wannę, prysznic i ciepłą wodę ( w określonych godzinach). 3 dni na Lombok upłynęły na pluskaniu się w basenie i piciu lokalnych wyrobów. Potem z grupką studentów (w większości Polaków) wybraliśmy się na Gili Trawangan (największą z wysp Gili).

Na wysepki Gili można dotrzeć jedynie łodzią, nie ma tam samochodów, transportu- w ogóle nie ma dróg, no i nie ma policji:) Wszystko dozwolone;) Bary na Gili Trawangan słyną z serwowania wszystkiego z happy mushrooms:) Impreza była genialna:) Następnego dnia wybraliśmy się na snorkling, gdzie widzieliśmy rafy, rybki i żółwie. Po snokowaniu dotarliśmy na lunch na Gili Air (najmniejsza z wysepek), następnego dnia wróciliśmy tam na dzień i noc, gdzie zawładnęliśmy barem i zrobiliśmy polską imprezę z ogniskiem. Z Gili Air wróciliśmy na Lombok.

Z Szymonem i dwoma Adasiami wynajęliśmy motory i pojechaliśmy na 3 dniowy objazd Lomboku. Pojechaliśmy zobaczyć plaże na południu wyspy- Kuta Lombok, Mawun- co jakiś czas wjeżdżaliśmy w pocztówki:), stamtąd, odwiedzając po drodze atrakcję turystyczną- wioskę Sasaków (rdzennej ludności Lombok) pojechaliśmy do Selong, gdzie Adaś miał wypadek i musieliśmy zatrzymać się w hotelu- bunkrze, gdzie wieczorną atrakcją było ”zdrowe karaoke”. Trzeba wspomnieć, że Lombok jest bardzo muzułmański, wszędzie meczety, piwo bezalkoholowe itp. Następnego dnia mieliśmy ruszyć w góry, ale padało, więc pojechaliśmy drogą wzdłuż wybrzeża. Po oddaniu motorów, ruszyliśmy w drogę na Bali.

Na Bali zatrzymaliśmy się w Candidassie u Pani Izy. Stamtąd pojechaliśmy do pałaców wodnych w Ujung i Tirtta Gangga, a także do wodospadu Git Git. Następnego dnia ruszyliśmy do Denpasar i Kuty, stamtąd do Ubud. Spaliśmy u Adama w Jimbaranie, skąd następnego dnia pojechaliśmy do Uluwatu- świątyni, a także miejsca słynącego z wysokich fal, idealnego miejsca dla surferów. Bali jest piękne, polecam zwiedzanie na motorze- to ma swój urok, wszechobecny zapach kadzidełek, ofiary składane bogom- kolorowy świat hinduizmu. Choć trzeba przyznać, że po tygodniu jeżdżenia na motorze nie dość, że nie miałam czystych ciuchów, to tyłka nie czułam;)

Z Bali ruszyliśmy z powrotem na Jawę do Bandungu i potem do Jakarty na imprezę w Mariocie organizowaną przez polskiego ambasadora z okazji Święta Konstytucji 3ciego Maja. Chłopaki mieli niezłą wyżerkę, po prawie roku spędzonym w Indonezji mogli w końcu pojjeść dobrego, polskiego żarcia. Indonezyjskie żarcie jest dość monotonne, poza tym ile można jeść ryż? Z Jakarty wróciliśmy na 2 dni do Bandungu, a potem już żegnałam się na lotnisku w Jakarcie.

Indonezja pozostawiła po sobie niezapomniane wrażenia, po krajach arabskich, była dla mnie czymś zupełnie innym. Mam nadzieję, że już we wrześniu tam wrócę, tym razem na rok i zobaczę wszystko to, czego nie udało mi się zobaczyć- a jest tego dużo...
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Indonezji:
Co warto zwiedzić?
Warto zwiedzić wszystko (mi się nie udało, ale jest pretekst, żeby wrócić). Na pewno nie należy się ograniczać do samego Bali, choć wyspa jest piękna. Ja polecam- mniej zabytkowo, ale bardziej relaksacyjnie: wysepki Gili. Na pewno warto zobaczyć Lombok i Jawę (na której niestety mało udało mi się zobaczyć), no i Komodo i Flores- na które nie udało mi się dotrzeć- jeszcze....:)
Porady i ważne informacje
Do Indonezji nie warto jeździć z biurem podróży (jak wszędzie do Azji), ponieważ nie dość, że drogo to jeszcze kurorty na Bali są zatłoczone, zakorkowane (taksówki na Bali jeżdżą na czas, więc płaci się za czas w którym przebywaliśmy kilometry (dlatego taksówkarze lubią stać w korkach)) i ceny są przeliczane jak dla przeciętnego Bule (białasa). A Indonezja to nie tylko Bali. Żeby dotrzeć do Jakarty, bądź do Denpasar najlepiej szukać biletów Air Asia z Londynu do Kuala Lumpur i z Kuala Lumpur dalej- za jakies 1800PLN w 2 strony, no chyba, że ktoś potrzebuje do szczęścia standardu KLM czy Lufthansy- wtedy jednak zapłaci min 3500PLN. Jeśli ktoś nie jest wymagający, lepiej zatrzymywać się w homestayach, guesthousach itp, za nocleg ze śniadaniem jakieś max 5$. Podróżując na własną rękę po Indonezji warto znać choć podstawy Bahasa Indonesia, ponieważ Indonezyjczycy owszem próbują po angielsku, starają się, ale im to marnie wychodzi. Oczywiście trzeba się targować. Trzeba też pamiętać o jakiejś bluzie, bo np. w miastach takich jak Bandung na Jawie jest chłodniej, no i zawsze trzeba się liczyć z tym, że może troszkę popadać. Należy pamiętać o tym, że Indonezja jest krajem w większości muzułmańskim, więc w niektórych miejscach nie wypada chodzić z cyckami i tyłkiem na wierzchu:) No i należy wziąć odpowiednie proszeczki (chyba nie muszę mówić na co;)).
Autor: madziuszka / 2008.04
Komentarze:
Brak komentarzy.