Zamówiliśmy polskie potrawy, które szczególnie Catherine bardzo smakowały. Jednakże ‘zupa dnia’ (zupa śliwkowa) rozczarowała mnie (nie sądzę, żeby była popularna w Polsce), liczyłem na bardziej autentyczną polską zupę.
AniaMW | Wow, super. My byliśmy w 2011 r. :) |
Jack | AniaMW-w Amerykańskiej Częstochowie - Doylestown byłem w lipcu 2001 roku. Bigosu wprawdzie nie jadłem, ale za to oprowadzał nas osobiście jej założyciel, Ks. Michael M. Zembrzuski (zmarł w 2002 r. w wieku 94 lat). Piękne miejsce! |
AniaMW | Przypomniał mi się wyśmienity bigos (choć osobiście nie przepadam za bigosem!), jaki jedliśmy w Amerykańskiej Częstochowie - Doylestown. |
danutar | Alicjo, użyłam słowo "ubóstwo" raczej z dzisiejszego punktu widzenia. Od czasów komuny dużo się zmieniło. To co wtedy nazywaliśmy niedostatkiem i stan ten był normalny dla większości społeczeństwa tamtych lat, z dzisiejszego punktu widzenia nazwałabym jednak ubóstwem. No chyba, że przyjmiemy nazywać ubóstwem sytuację, gdy przymieramy głodem, a nie tylko żyjemy ubogo... wtedy się zgadzam, powinnam użyć słowa "niedostatek". A że można lubić zupę owocową - nie dziwi mnie to wcale. Mój mąż też lubi. Ale ja nie gotuję, więc udało mi się doprowadzić do sytuacji, że o tym zapomniał. Gdybym rzuciła hasło "zupa owocowa" - natychmiast by się zapalił do tego pomysłu 😁 |
piea | no to jestem wyjatkiem, bo latem jak upał doskwiera, mamy ochote na chłodną zupę owocowa (z makaronem) i czasami zdarza mi się ją w takie gorące dni robić! (kiedyś się jadało takie rzeczy, co pamiętam z własnego dzieciństwa; może i z ubóstwa? nie wiem... - ja ubóstwa w domu nie pamiętam, tylko raczej wszechobecny w czasach komuny - niedostatek! ale ochota w upał na zupkę owocową🍒🍎🍊 została nam do dziś, bo Małż tez uwielbia! 😄 |