Oferty dnia

Grecja - KOS - relacja z wakacji

Zdjecie - Grecja - KOS
Wyspa Kos- wakacyjny relaks :)
Czy na wyspie, którą władali Grecy, Rzymianie, Bizantyjczycy, Wenecjanie, Joannici, Turcy, a także Włosi, może zabraknąć wspaniałych zabytków? Jeśli jakieś miejsce nosi nazwę “pływający ogród”, to jak pyszne musi być tam jedzenie i jak bardzo zachwycające są tamtejsze krajobrazy? I co wspólnego z Kos ma Hipokrates? Postanowiłam to sprawdzić :)
Stęskniona za relaksem (choć jednocześnie żądna zobaczenia czegoś nowego) na wakacyjny relaks wybrałam wyspę Kos. Wyspa Kos ma 50 km długości i 10 km szerokości. Długość linii brzegowej ma 112 km i oferuje pełen przekrój przez rodzaje plaż od miałkiego piasku, przez obłe kamienie, po skaliste urwiska. Infrastruktura turystyczna jest bardzo bogata i zróżnicowana, można tu przyjechać na wczasy z touroperatorem, samodzielnie wynająć apartament. Na Kos uprawia się winorośl, migdałowce, figi, oliwki, pszenicę, kukurydzę oraz warzywa (najczęściej pomidory i sałatę). Na Kos jest lotnisko, głównym portem morskim jest Kos, ale promy na okoliczne wysepki odpływają również z Kardameny i Mastichari. Grecka wyspa Kos nazywana jest często pływającym ogrodem, ponieważ każdy jej zakątek wypełnia zachwycająca, kolorowa roślinność. Jeszcze więcej romantyzmu dodaje fakt, że nie jest tak oblegana, jak wiele innych wysp Grecji, a jej niewielkie rozmiary pozwalają zwiedzić każdy region w krótkim czasie. Kos należy do archipelagu wysp Dodekanez i jest trzecią co do wielkości wyspą Grecji, zaraz po Rodos i Karpathos. Geograficznie wyspa ta leży na Morzu Egejskim tuż u wybrzeży Turcji, między wyspą Kalymnos a Nisyros. Kos posiada naprawdę bogatą historię, na którą wpływ miało wiele kultur, szczególnie turecka, co widać i obecnie. Nic dziwnego, bowiem odległość w linii prostej do tego państwa wynosi zaledwie 14 km. Na relaksik tym razem wyjechałam z biurem podróży- typowy tygodniowy plażing, smażing itp. plus oczywiście odrobina zwiedzania. Hotel International w miejscowości Kos- czysty, tani- nie ekskluzywny :) Jednak w mojej opinii dla chcących odpocząć w ciszy i spokoju oraz przyzwoitych warunkach nie za miliony- idealny. Minusem był bardzo wczesny wylot z Warszawy- przez co pierwszy dzień taki troszkę przespany... Po rozlokowaniu się w pokoju, pierwszym pluskaniu w basenie idziemy spenetrować okolice. Większość plaż jest dobrze zagospodarowana, oferując nam leżaki, parasole oraz sporty wodne. Miłośnicy dzikich, kameralnych plaż także znajdą tutaj swoje ulubione miejsca. Niestety najbliżej naszego hotelu znajdowała się dość brzydka plaża miejska- jednak wystarczy odrobina wysiłku i wykorzystania komunikacji publicznej lub roweru, aby dojechać do plaży Tigaki oraz plaży Marmari. Tigaki jest to bardzo długa 10-cio kilometrowa plaża w pełni piaszczysta, na której nie znajdziemy żadnych kamieni oraz nieprzyjemnego w dotyku żwirku. Bardzo krystaliczna woda w otoczeniu miejskiej zieleni – porośnięta jest malowniczymi drzewkami oliwkowymi. Panują tutaj doskonałe warunki do nurkowania, ale również uprawiania żeglarstwa czy windsurfingu. Marmari to druga najpopularniejsza plaża na wsypie – bliski sąsiad Tigaki. Obydwie plaże dzieli słone jezioro Alikies, w którym podziwiać możemy stada różowych flamingów oraz wylegujące się na słońcu żółwie morskie. Znajduje się tutaj także główna strefa dla windsurfingu. Wypoczywając na plaży podziwiać możemy pobliskie greckie wyspy Kalymnos i Pserimos. Plaża Marmari znajduje się 15 kilometrów na południowy zachód od miasta Kos i 5 kilometrów od Pyli. Długa i szeroka plaża z bardzo łagodnym zejściem do morza to idealne miejsce do pływania. Zarówno plaża Tigaki jak i Marmari to dwie piaszczyste oazy relaksu na wyspie. Ten wyjazd jednak w związku z niewielkimi problemam zdrowotnymi spędziłam raczej w pobliżu hotelu.
Samo miasto Kos jest również ciekawe. W stolicy wyspy Kos, na niewielkim placu rośnie najsłynniejsze drzewo zwane plantanem Hipokratesa. .Ten słynny medyk i uczony urodził się tutaj w 460r p.n.e. Przeprowadził wiele reform. Według legendy słynne drzewo jest tym, które zasadził uczony 2500 tysiąca lat temu. Czy rzeczywiście jest to to samo drzewo nie wiadomo – jednak i tak warto tu przyjść ze względu na ciekawy meczet z fontanną, kawiarenki z muzyką na żywo. W 1933 r. miało miejsce trzęsienie ziemi, które wydobyło ruiny starożytnej Agory i obiekty portowe ukryte przez wiele wieków pod warstwą ziemi. Agorę tworzyło aż 16 budynków, a jej wymiary wynosiły 50 m szerokości i 30 m długości. Centralny rynek w północnej części wyspy był jednym z największych w tamtych czasach. Aktualnie wśród ruin można obejrzeć sanktuarium Afrodyty i Herkulesa, zachowane fragmenty domów i część fortyfikacji miejskich.   Do starożytnych zabytków wyspy Kos należy Odeon. W 1929 r. amfiteatr odkrył włoski archeolog L. Laurenzi i powstał jako scena muzyczna w II w. Zabytek był zadaszony i mieścił jednocześnie 750 osób. W dalszym ciągu odbywają się w tym miejscu różne imprezy kulturalne. W amfiteatrze znaleziono wiele pism i posągów, a jednym z cenniejszych jest marmurowy posąg Hipokratesa. Wszystkie znaleziska można obejrzeć w Muzeum Archeologicznym w stolicy wyspy Kos.  Wśród drzew, na szczycie wzgórza umiejscowiony jest Asklepiejon czyli najważniejszy zabytek wyspy, który przypomina o antycznym dziedzictwie Kos. W starożytnym sanktuarium Asklepiosa znajdowała się szkoła medyczna oraz miejsce wypoczynku dla kuracjuszy, które przypomina obecne uzdrowiska. Kolejno powstało w tym miejscy centrum medyczne ze szpitalem.
 To właśnie tutaj miał uczyć się i praktykować nauki medyczne Hipokrates. Asklepiejon to starożytna świątynia, połączona z czymś w rodzaju szpitala. Wejście na teren rozległych ruin jest płatne, dalej do przejścia jest mnóstwo stromych schodów, ale warto. Podobnie jak w innych turystycznych częściach miasta, tak i tutaj mieszkają bezpańskie koty, które chętnie dokarmiają miejscowi i turyści.  Oprócz zwiedzania centrum Kos chciałyśmy zakosztować czegoś więcej. Zdecydowałyśmy się na skorzystanie z usług Kos Adventure- . Pierwsza wycieczka prowadzi nas do malowniczego Nissyros. Nisyros, zapisywane również jako Nissiros – grecka wyspa wulkaniczna na Morzu Egejskim, w pobliżu wybrzeży Turcji. Napisać, że to cud natury to za mało. Sami musicie ocenić. Nisyros, znany był w starożytności jako Porphyris. Mitologia głosi, że kiedyś wyspa była zjednoczona z Kos. Utworzył ją Posejdon przez przypadek. Któregoś dnia zdenerwował się na jednego z gigantów, gigantycznego Polyvotis. Gonił za nim, nadział na swój trójząb część wyspy Kos i rzucił nią w morze i podzielił wyspę na dwie. Na Nisyros mieszka na stałe około tysiąc osób, a powierzchnia wyspy to nieco ponad 40 kilometrów kwadratowych, czyli mniej więcej tyle, co jedna z dzielnic Warszawy. Najłatwiej dostać się tam z południa wyspy Kos, a dokładniej z portu Kardamena, skąd kilka razy dziennie wypływają promy lokalne, są także taksówki wodne i czartery dla zorganizowanych grup turystów .Rejs trwa kilkadziesiąt minut, a podczas niego mijamy niedostępną dla turystów wysepkę Giali, którą na co dzień zamieszkuje podobno tylko dziesięć osób. Z daleka widać białe, „pocięte” wzgórza, które od wielu lat są intensywnie eksploatowane ciężkim sprzętem, a podstawowym surowcem tam wydobywanym jest skała, z której wytwarza się naturalny pumeks. Jest ona eksportowana na cały świat i to właśnie te złoża są głównym źródłem dochodu mieszkańców wyspy Nisyros. Dopływając do Nisyros w oczy rzuca się obfita roślinność, którą pokryte są strome wzgórza, co na wyspach greckich jest raczej rzadkością. Skała oznacza zazwyczaj trudny grunt dla roślinności, ale tu mamy do czynienia z miękką i bardzo żyzną skałą wulkaniczną, bo Nisyros to nic innego jak wygasły, zielony wulkan wyłaniający się z morza. No i to właśnie jego serce jest największą atrakcją wyspy. Krater wulkanu znajduje się w głębokiej dolinie, dokładnie w centrum wyspy i żeby się tam dostać, trzeba pokonać kilka kilometrów bardzo stromych serpentyn prowadzących od portu na szczyt korony okalającej wulkan, a później równie stromą drogą w dół, gdzie oczom ukazuje się niesamowity krajobraz. Krater wulkanu zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale najbardziej zauroczyła mnie stolica wyspy, czyli Mandraki, które było ostatnim punktem mojej wycieczki po Nisyros. To urocze białe miasteczko osadzone jest na łagodnym wzgórzu i schodzi aż do skalistego wybrzeża. Ściany budynków położonych w pierwszej linii od morza (głównie rodzinne tawerny) przy większych falach na pewno są zalewane wodą. W letnie popołudnia tętni życiem, zaludnione przez tłumy turystów, głównie Rosjan,  Anglików, Węgrów i Polaków, którzy na pokładach statków wycieczkowych z Kos przybywają zobaczyć wulkan a później posilić się w tutejszych tawernach. U bram miasteczka urządzono mini skansen etnograficzny: pod gołym niebem poustawiano m.in. różne dawne narzędzia i piec do pieczenia chleba. Wąziutkimi uliczkami, ozdobionymi na każdym kroku biało-czarnymi mozaikami z kamyków, kierujemy się ku murom twierdzy, górującej ponad białą zabudową. Na terenie zamku znajduje się kościółek Matki Boskiej z ukrytą w podziemnej kaplicy cudowną ikoną Panagia Spiliani (Matki Boskiej z Groty) Drugą wycieczką był wyjazd na zachód słońca. Widziałam już wiele pięknych zachodów w najróżniejszych miejscach naszego globu- ten na Zia był rzeczywiście magiczny. Może dlatego, że lubię „greckie klimaty”, lekki wieczorny wiatr, w oddali dźwięki greckiej muzyki i pyszne jedzenie oraz wino- takie momenty zostają na długo w pamięci. Zia to niewielka miejscowość położona na stokach gór Dikeos, z której rozpościerają się niesamowite widoki na wyspę. Znajduje się tam wiele sklepów z pamiątkami, klimatyczne restauracje z tradycyjnym jedzeniem oraz park przyrody.  Tubylcy są bardzo mili, a sprzedawcy w sklepikach nie są nachalni, tak jak w większości innych miejsc na świecie.  Jej główna ulica przypomina miniaturowe Krupówki, pełne straganów i małych sklepików z pamiątkami. Można tu kupić mydełka oliwkowe, ceramikę, kosmetyki, zabawki. Ja nie mogłam się oprzeć popularnym na Kosie syropom do rozcieńczania z wodą: Kanelada (czerwony, cynamonowy) i Soumada (biały, migdałowy). Obok naszego hotelu znajdowały się inne biura – na przykład Tigaki Express. Oczywiście taki wyjazd to okazja do pokosztowania i zakupienia pyszności greckich. Zakupy warto zrobić będąc na wycieczce w Zia- pełno miodów, syropów, oliwek itp. Oprócz tego warto udać się w głąb miasta Kos. Idąc w głąb miasta, znajdziemy Plac Eleftherias, który jest jednym z głównych placów miasta. Na nim znajduje się meczet Defterdar, który urzeka czerwonymi kopułkami. Tuż obok znajdziemy targ, który skutecznie zabrał nam sporo czasu, gdyż ilość regionalnych produktów tam dostępnych nie pozwala przejść obok niego obojętnie.  Nieopodal targu stoi, wzniesiona w 1933 roku cerkiew Agia Paraskevi, która swoimi pastelowymi kolorami przyciąga obiektywy aparatów. Kawałek dalej jest Muzeum Archeologiczne, którego niestety nie udało nam się odwiedzić. A jedzenie? Było i jedzenie :) Śniadanka -pyszne i na bogato mieliśmy podawane w naszym hotelu, a na obiady lub obiadokolacje chodziłyśmy do pobliskich knajpek.
Pyszne greckie potrawy jadłyśmy w restauracji ALIADA przy Makrigianni 51 ; warto wstąpić też do knajpki HIRODION przy Artemisias 27. Znaną knajpką jest FISH HOUSE TAVERNA przy Martiou Street 25. Ceny wszędzie są przystępne; a dania świeże i pyszne – takie lokalne, często ryby lub owoce morza. Czego warto pokosztować będąc na tej wyspie? Grecka kuchnia jest niezwykle zróżnicowana. Oczywiście, to między innymi oliwki, ser feta, smakowe oliwy, jogurt i dobrze przyprawione mięso. Ale też słodkości z miodem, smażone sery, owoce morza i zapiekanki z sezonowymi warzywami. Dlatego nawet, jeśli korzystacie z hotelowej oferty all inclusive, postarajcie się chociaż raz zjeść obiad w tradycyjnej, greckiej tawernie. Na wyspie KOS warto zjeść smażony ser Halloumi Sagnaki, zapiekankę Musaka i souvlaki (szaszłyki mięsne). Oprócz tego skosztujcie koniecznie melitzanosalata – czyli dipu z grilowanych bakłażanów; dolmadaki – czyli minigołąbków; tiropity- fety smażonej w kruchym cieście filo; choriatiki- znanej nam sałatki greckiej; gemisty – papryki lub warzyw faszerowanych ryżem; garidomakaronada – spaghetti z krewetkami; smażonych kalmarów... Na słodko obowiązkowo baklawę i kadaifi (rewelacja!). Pyszna jest też chałwa. Lody na Kos nie różnią się niczym od naszych, więc na ochłodę polecam kawę Frappe lub Fredo– Grecy są mistrzami w robieniu kawy mrożonej i lemoniad. Korzystajcie też z owoców, w szczególności z melonów i arbuzów. Nigdzie indziej nie spotkałam tak soczystych okazów! Zaskoczyły mnie również zielone figi. Wiecie, że jestem również miłośniczką kawy :) No właśnie...kawa w Grecjii, jej picie to oddzielny temat. W Grecji kawę pije się wszędzie i o każdej porze. W zasadzie każda sytuacja jest dobra i bywa pretekstem do wypicia tego napoju. Tradycyjną kawę czyli ellinikos kafes wypijemy w miejscu zwanym kafenijo – niestety w zasadzie jest to miejsce w którym rzadko przesiadują kobiety- z reguły spotkamy tam mężczyzn oglądających mecze piłki nożnej. Kobiety na kawę mogą udać się kafeterii. W tym przybytku znajdziemy wszelkie znane nam rodzaje kaw. Do kawy obowiązkowo coś słodkiego :) Zapraszam do galerii zdjęć...

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Grecji:
Autor: kawusia6 / 2021.08
Komentarze:

piea
2021-09-17

Łał, Kasiu, ależ dłuuuugaśna Relacja! ale przeczytałam od deski do deski 😊 taki malutki ten Kos, a taki ciekawy!!! dużo fajnych i cennych informacji opisałaś; jak na lightowy wyjazd - to cała moc atrakcji!; rzuciłam wstępnie okiem na Twoje fotki i już mi się podoba; dokładniej obejrzę jutro ; ja też lubię klimat wyspiarski greckich wysp... może nie jestem w nich zakochana na zabój, (bo widokowo Grecja jakoś mnie nie powala, (troche tam dla mnie za "łyso i pusto" bez tej zieloności i obfitości świata flory...) ale w Grecji najbardziej uwielbiam te małe, kolorowe uliczki w tych wszystkich miastach, miasteczkach i wioskach - są takie ślicznie cukierkowe.... te dekoracje, kolory, ach.... no i kuchnia!!! grecka kuchnia absolutnie wymiata i bardzo wyraźnie do mnie przemawia; tam wszystko mi smakuje!

kawusia6
2021-09-06

Dziękuję za uściślenie informacji-czasem człowiek coś przeoczy lub nie doczyta :) Wyspa Kos ciekawa...ale o Maderze też słyszałam wiele pochlebnych opinii więc masz ciężki orzech do zgryzienia :)

danutar
2021-09-05

O, jak się cieszę z Twojej relacji. Kos mam wysoko na liście i pewnie wkrótce będę wybierać między Kos, a portugalską Maderą. Twoje fotki z pewnością mi pomogą w podjęciu decyzji, więc czekam na resztę.
P.S. Kasiu, w tekście - z pewnością przez pośpiech - wkradł Ci się pewien błąd. Kos jest z trzecią co do wielkości wyspą archipelagu Dodekanez, a nie całej Grecji. Dla zasady warto poprawić. Pozdrawiam serdecznie.