Ten koszmarny koala wita niewinnych, niczego nie spodziewajacych sie turystow przy glownej drodze dojazdowej do gor od strony Melbourne. W srodku sklep z pamiatkami, a obok "restauracja".
anulka | a mi tam się podoba ;) |
AniaMW | i ja w pełni popieram tu opinię Kangura... A koala-gigant wcale nie jest taki koszmarny (!) zwłaszcza TAM :) |
zybzdy | zgadzam sie z wypowiedzia Kangura |
kangur | Australijczycy lubuja sie w budowaniu takich gigantow. Jest gigantyczny lobster, gigantyczny misiek, gigantyczna pomarancza, , baran, ananas i wiele innych. Jest to kiczowate ale jednoczesnie jest to element tutejszego folkloru i sposob na przyciagniecie uwagi przejezdzajacych ludzi. Miasteczka reklamuja sie kiczem ludziom, ktorzy ten kicz lubia. Jest to jakis przerywnik i urozmaicenie dla podroznikow w kraju, gdzie monotonne krajobrazy ciagna sie godzinami i gdzie dystans pomiedzy malymi miescinami, liczacymi czasem po kilkuset mieszkancow, mierzy sie w dziesiatkach i setkach kilometrow. Dobrze, ze choc takie urozmaicenie jest :). Jaskrawokolorowe swiatynie w krajach azjatyckich tez mozna nazwac masakra i kiczem ale to jest element azjatyckiego folkloru :) |
basiaw | Mam zdjecie pod tym miskiem-sklepem :) |