Marzenia przekuwa w cele, żyje zgodnie z maksymą „carpe diem” (chwytaj dzień) i nie przejmuje się jutrem. O tym, czy to pomaga czy przeszkadza w podróżowaniu rozmawiamy z Michałem Stolarewiczem, autorem blogglobtrotera.pl.
Na swoim blogu napisałeś: „Kreowanie i spełnianie marzeń to styl życia, to pomysł na nie”. Zdradź nam, co trzeba zrobić, żeby marzenia stały się stylem życia, a nie tylko jakimś mglistą wizją przyszłości, która nigdy nie doczeka się realizacji?
Nasza głowa powinna być przepełniona marzeniami, wyobrażeniami o przyszłości, nawet tej odległej oraz na dzień dzisiejszy niedostępnej. Nigdy nie pozbawiajmy siebie marzeń! To one nadają barwy naszej szarej rzeczywistości, ale tak naprawdę to my tworzymy otaczającą nas rzeczywistość. Marząc, widząc siebie w przyszłości, w samych superlatywach wytwarzamy pozytywną energie wokół siebie, energia ta wysyłana jest do Wszechświata, do nieba, do naszego Boga w którego wierzymy mniej lub bardziej, wysyłana jest po prostu w dal, po czym odbija się i wraca podwójnie. Uważam, że życie bez marzeń jest puste, bezwartościowe. Każdy z nas powinien je mieć :).
Nie masz jeszcze 30 lat, a twoja lista spełnionych marzeń jest imponująca. Jak znalazłeś na to wszystko czas?
To prawda jestem jeszcze przed 30-tką :). Moja lista spełnionych marzeń wygląda imponująco, ponieważ już od dziecka miałem głowę przepełnioną marzeniami, wiedziałem co chcę w przyszłości osiągnąć. Małymi krokami dążyłem do realizacji postawionych celów - bo swoje marzenia traktuję jak cele do zrealizowania. Nie powinniśmy tylko marzyć, ale też działać. Życie jest tak krótkie, zanim się obejrzymy, a już tyle będzie za nami. Nie czekajmy na to, co przyniesie przyszłość, tylko sami ją sobie twórzmy. Moje ulubione motto Dalajlamy brzmi: „są takie dwa dni w roku - tylko dwa. Nic nie możesz wtedy zrobić. To wczoraj i jutro. Dziś to właściwy dzień, by kochać, wierzyć, działać i żyć”.
To prawda, ale wróćmy do marzeń. Co masz na liście tych marzeń jeszcze nie spełnionych?
Tak naprawdę nie mam żadnej spisanej listy marzeń do spełnienia, którą zrobiłem i odhaczam. Mam za to listę, która ewoluuje codziennie i tak naprawdę nigdy nie będzie zamkniętą formą. Bo jest milion rzeczy, o których nie mam pojęcia, że chciałbym zrobić, a gdy już zrobię to wiem, że warto było! Jednak wiem, że moim największym z marzeń do spełnienia jest lot w kosmos. I to też jest marzenie do spełnienia, bo w życiu nie ma rzeczy niemożliwych :).
Muszę przyznać, że twoja inspiracja do podróżowania trochę mnie zaskoczyła. Jak to się stało, że podróżujesz dzięki obejrzeniu kultowego filmu „Chłopaki nie płaczą”?
W tym filmie padło jedno bardzo ważne stwierdzenie, które dało mi do myślenia:
„wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie - co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić.”
Ja po prostu odpowiedziałem sobie na to pytanie i do dzisiaj robię to, co lubię najbardziej.
Twój blog przepełniony jest pozytywną energią i afirmacją życia. Wszystko na nim jest niezwykle pozytywne. Czytając twoje słowa można pomyśleć „wow, ten facet ma życie usłane różami, a u mnie...” i tu zaczyna się narzekanie. Co Twoim zdaniem trzeba zrobić, żeby to narzekanie zamienić na pozytywną energię, która motywuje do działania?
Moje życie jest niezwykle kolorowe i pozytywne, a to dlatego, że już od najmłodszych lat pielęgnuje w sobie pozytywną energię. Nie dopuszczam negatywnych myśli, swoją przyszłość widzę tylko i wyłącznie w najpiękniejszych kolorach tęczy. Nie robię tego tak po prostu, nie jest tak, że omijam problemy czy się przez nie prześlizguję. Wszystkie spory rozwiązuję na bieżąco, sytuacje problematyczne wyjaśniam natychmiast, nie pozwalam, żeby coś wisiało nade mną, nie kumuluję w sobie stresów, tylko pozbywam się ich. Nie dopuszczam do sytuacji, które mogłyby w jakikolwiek sposób zwyczajnie popsuć mi krew, nie zaśmiecam swojej głowy. Żyję raz, więc nie chcę żyć byle do piątku, byle do wakacji, byle jak.
W efekcie podróżujesz. Po co to robisz?
Podróżowanie to jest mój sposób na życie. Wyruszając w kolejne podróże czuję, jakbym przenosił się w inny wymiar - poznając nowe zakątki świata, ludzi, obyczaje. Wiele osób pyta mnie, jak ja to robię, że tak dużo latam w ciągu jednego roku, że odwiedzam tyle fantastycznych miejsc na Ziemi, a ja zawsze mam tylko jedną odpowiedź: “ja po prostu kocham to robić!”. Jest to moja ogromna pasja, która zaostrza mi apetyt na życie, a życie może być bardzo piękne, to wszystko zależy od nas!
Czy w podróży zawsze wszystko jest fajne i pozytywne? Czy może napotykasz czasem na jakieś problemy i trudności?
Całe szczęście jeszcze nigdy nic złego mnie nie spotkało podczas podróży. Jedyne trudności, jakie mi się przytrafiły tak naprawdę były dla mnie przygodą, dodatkową adrenaliną. Podróżując po Azji miałem pewną przygodę. Kiedy leciałem z Kuala Lumpur na Bali pomyliłem lotniska. Zamawiając taxi na lotnisko, poprosiłem o kurs na Kuala Lumpur International Airport. Jak się potem okazało, pod tą nazwą kryją się tak naprawdę dwa oddzielne terminale, oddalone od siebie o 30km (LCCT oraz KLIA). Obydwa terminale wyglądają jak dwa oddzielne lotniska. Z obydwu odbywają się loty międzynarodowe, tylko z tą różnicą, że międzynarodowe po Azji i międzynarodowe np. do Europy. Przez takie spóźnienie posypałby mi się cały plan kolejnych lotów. Całe szczęście zdążyłem dojechać na drugie lotnisko, wbiegłem odprawą dla załogi pokładowej i wszedłem na pokład samolotu jako ostatni pasażer na „final call” :).
Przy temacie negatywów, nie mogę pominąć tajskich atrakcji, o których pisałeś na swoim blogu. Jeździłeś tam na słoniu i oglądałeś występy artystyczne szkolonych do tego małp. Czy wiesz, jak traktowane są te słonie i jak trenuje się te słodko wyglądające w spódniczkach małpy? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym?
Na swoim blogu staram się pokazywać wszystko tak, jak to wygląda w rzeczywistości. Niczego nie koloryzuję oraz staram się być obiektywny. Będąc w Tajlandii takie atrakcje są na porządku dziennym. To prawda, że zwierzęta są zniewolone i zmuszane do takich występów. Jest to nasza decyzja, czy chcemy w tym uczestniczyć czy nie. Ja chciałem pokazać jak to wygląda od strony turysty. Myślę jednak, że następnym razem już nie będę w tym uczestniczył.
Dobrze jednak mieć zawsze na względzie ciemną stronę turystyki i podróżować odpowiedzialnie. Jak się przygotowujesz do wyjazdów?
Większość moich wyjazdów to totalny spontan. Kiedy rodzi mi się w głowie jakiś pomysł to od razu staram się go zrealizować. Na co dzień bardzo dużo czytam innych blogów oraz portali podróżniczych. To na nich zdobywam najwięcej wiedzy potrzebnej do wyjazdu. Pisząc potem swoje relacje z podróży staram się, aby każdy znalazł w niej najprzydatniejsze informacje. Z pakowaniem nigdy nie miałem żadnych problemów, ponieważ całe życie podróżuje jedynie z małym plecakiem podręcznym. Wrzucam do niego jedynie ciuchy na zmianę, ładowarki, szczoteczkę i podróżne kosmetyki. Nic więcej do szczęścia mi nie trzeba :).
Jakie masz plany na najbliższe półrocze?
Jest to bardzo trudne pytanie dla mnie :). Staram się nie planować na zaś - na co dzień żyję według zasady „carpe diem”. Jestem bardzo otwarty na wszystkie nowe drogi w życiu oraz możliwości. Jeśli chodzi o najbliższe podróżnicze plany to mogę zdradzić, że już niedługo wybieram się na Bliski Wschód. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, ponieważ uwielbiam odwiedzać nowe zakątki świata, w których jeszcze nigdy mnie nie było :).
Życzę więc powodzenia na Bliskim Wschodzie i dzięki za rozmowę!
Rozmawiała Karolina Anglart
Brak komentarzy. |