Oferty dnia

Polska - Polanica i okolica - relacja z wakacji

Zdjecie - Polska - Polanica i okolica
Coroczny, rodzinny, sylwestrowy wyjazd połączony ze zwiedzaniem okolicy. Za każdym razem wyjazd organizuje inna para uczestników niejako narzucając program kulturalno-oświatowy (czyt. program zwiedzania) według własnych upodobań. W tym roku Baza mieściła się w Polanicy - piętrowy domek z 8 miejscami do spania nieco oddalony od centrum, jeszcze kawałek za torem kolejowym. Ale odległościowo tragedii nie było - do centrum chodziliśmy piechotą, bo to ok. 2km. Jest wśród uczestników kilkoro fanów zabytków i historii, a prawie wszyscy są fanami ruchu na świeżym powietrzu. Tym wyjątkiem od ruchu jestem ja - nie cierpię wałęsania się; ja muszę mieć jasny cel, a nie tylko sam spacer. Z tą historią też się odrobinę różnimy, bo dla mnie historia się kończy ok. 1850r, a np. dla szwagra, który w tym roku był organizatorem - historia zaczyna się gdzieś około 1914r. Jest fanem tzw. historii najnowszej. Ma to i swoje plusy, bo czasem, tak jak i tym razem oglądam miejsca gdzie sam bym pewnie nie pojechał; nawet staram się nie marudzić ... no chyba, że nastąpi przesyt. Sam zaś przygotowując program wycieczki staram się też znaleźć coś pod gust szwagra. No to tyle charakterystyki rodziny i przechodzimy do sylwestrowej wycieczki. Jeszcze przed dojazdem do Bazy rozpoczynamy zwiedzanie. Organizator zarezerwował bilety i spotykamy się przed zamkiem Książ. Po zwiedzeniu idziemy do palmiarni na kawę, a niektórzy chcą jeszcze zobaczyć hitlerowskie podziemia i ... porażka - podziemia dostępne dopiero za kilka godzin. Kilka słów o samym zamku, którego ostatnimi właścicielami byli właściciele Pszczyny. I tak jak w Pszczynie zachowało się sporo wyposażenia i pałac błyszczy, tak tutaj skromnie - jakieś kominki, nieliczne obrazy, kilka stropów ... Jedynie oglądana jako ostatnia sala balowa robi wrażenie. Spotykamy się w palmiarni wśród tropikalnej roślinności, a potem pijemy kawę. Po opuszczeniu palmiarni mamy jechać do 12 Apostołów, a samochód daleko na parkingu i strata czasu. Trzeba powiedzieć, że dzień dojazdowy logistycznie z różnych względów był nie do końca dopracowany - bo trzeba było z zamkowego parkingu podjechać pod palmiarnię, a i jazda do Chełmska Śl. bardzo na okrągło; po czasie wydaje się, że Chełmsko można było zobaczyć następnego dnia. Ale do rzeczy - zawsze, Chełmsko z drewnianymi domkami tkaczy zwanymi 12 Apostołami bardzo mnie intrygowało i nigdy jakoś nie udało się go odwiedzić. W jednym z średniowiecznych domków lokalne muzeum tkactwa, gdzie przemiła pani - pasjonatka opowiada historię i prezentuje ręczne tkanie. Spod Apostołów prosto już do Bazy.
Następnego dnia - podziemne miasto Osówka. System sztolni i tuneli drążonych wewnątrz góry od 1943r przez więźniów nazistowskich obozów. Różne są teorie co do przeznaczenia - od kwatery Hitlera (prawdopodobnie pod zamkiem Książ) po fabryki cudownej broni. Z Osówki jedziemy do Muzeum Techniki Militarnej w Ludwikowicach i .... oszczędzamy pieniądze. :) Przed kasą regulamin, ale ... obsługa muzeum jednoosobowa właśnie oprowadza jakąś grupę po terenie, więc ewentualne wejście dopiero za 50min. Dodając godzinę oprowadzania - no tyle czasu nie mamy i organizator po 15min zarządza odwrót. Szwagier przyznaje, że głównym celem było zobaczenie ”muchołapki”, a tą doskonale widzimy. Tajemnicza budowla o wdzięcznej nazwie i nieznanym przeznaczeniu stoi przed nami. Wiele jest teorii czasem fantastycznych do czego toto mogło by służyć, ale bardziej skłaniam się do uznania za wyrzutnię czy nawet lądowisko spodków latających (jakiś ogromnych dronów), bo wersja oficjalna zupełnie mnie nie przekonuje. Sceptycy oficjalnie uznają ją za chłodnię kominową; no to się pytam - po co tyle podpór? w chłodni wystarczą 4, a gdzie basen na wodę?? Wracamy do Bazy. Po drodze zatrzymujemy się w Nowej Rudzie na małe co nieco. Nie jest prosto znaleźć 8 miejsc, żeby jednocześnie zjeść tym bardziej, że niektóre przybytki pozamykane - przygotowania do jutrzejszego sylwestra. W końcu lądujemy w barze mlecznym i to świetny wybór - obficie, bardzo smacznie, a w dodatku taniocha. Zawiedzeni być mogą ci co nastawili się na pierogi. Pierogów dziś nie ma. Wg planu miał być wieczorny spacer po Polanicy, ale zaczyna padać, więc prosto do domku. Spacer i rozpoznanie Polanicy następnego dnia - w sylwestrowe przedpołudnie. Słońce świeci z całą mocą, chociaż czasami straszą ciemne chmury. Oczywiście próbujemy też wody w pijalni, z lekkim gazem wyśmienita. Sylwestrowe szaleństwa kończymy ok godz 3, chociaż niektórzy bez butów. Następnego dnia wychodzimy do Polanicy na obiad, a później spacer i oglądanie świątecznych iluminacji. Pozostaje ostatni dzień na zwiedzanie. Propozycje są różne, ale zwycięża opcja wyjazdu w stronę Kudowy. Najpierw zwiedzanie młyna papierniczego w Dusznikach działającego od połowy XVIw, gdzie jeszcze dziś wytwarza się dawnymi metodami pewne ilości papieru w celach pamiątkarskich. Muzeum zwiedza się z audio-przewodnikiem, który opowiada o eksponatach w każdym pomieszczeniu. Są więc wcześniejsze materiału na których pisano,są ręczne maszyny do produkcji i kontroli papieru, a trasa kończy się w piwnicy pokazem czerpania papieru. Dalsza wystawa to malowane pomieszczenia mieszkalne i sale obrazujące zastosowanie papieru. Jedna z sal poświęcona jest w całości papierowym pieniądzom i tu możesz sprawdzić czy nie posiadasz w portfelu fałszywki. Jeszcze dziedziniec młyna z przemysłowymi maszynami do produkcji i sklepik z pamiątkami. jedziemy dalej. Następnie ruchoma szopka w Kudowie Czermnej. W wiejskiej chacie oprócz szopki znajdują się zbudowane ok. 1930r przez tego samego twórcę organy. Tak, sławniejsza i bardziej okazała ruchoma szopka znajduje się w pobliskich Wambierzycach, ale wszyscy ją wcześniej widzieli. Jadąc w stronę centrum Kudowy zatrzymujemy się przy kaplicy czaszek i ci co jeszcze tu nie byli wchodzą do środka. W kościele obok wikarym był zamęczony przez hitlerowców ksiądz, niedawno ogłoszony błogosławionym.
W centrum Kudowy wchodzimy do muzeum minerałów. To nie tylko wystawa, ale także możliwość zakupu kamiennych pamiątek. Niektóre skamienieliny imponujące. Wiadomo okolice słyną z występowania kamieni ozdobnych to dziewczyny wybierają pamiątkowe wisiorki. Krótki spacer, pijalnia wód i zjedzenie obiadu dopełniają program dnia. Wieczorem wracamy do Bazy, a rankiem powrót do domu. Polanica żegna nas ogromną kolorową tęczą, której krańce opierają się o horyzont. W drodze powrotnej nie ma już żadnego zwiedzania.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: papuas / 2021.12
Komentarze:
Brak komentarzy.