Oferty dnia

Stany Zjednoczone - Las Vegas - relacja z wakacji

Zdjecie - Stany Zjednoczone - Las Vegas

Las Vegas nie było na liście naszych wymarzonych miejsc, które chcielibyśmy odwiedzić. Oboje z mężem gustujemy w zdecydowanie innych klimatach. I gdybyśmy sami planowali trasę podróży, na pewno pominęlibyśmy Vegas. Skoro jednak znalazło się w programie naszego objazdu zachodniej części Stanów i - co więcej - mieliśmy tam jeden z noclegów, nie było innego wyjścia. Więc wrzuciliśmy na luz i staliśmy się (przez ok. 20 godzin) cząstką tego specyficznego organizmu, który nazywa się Las Vegas. A jest to po prostu mega-wielkie „wesołe miasteczko”, w którym jest „wszystko”, a najwięcej - kiczu. Wiem, niektórym to się podoba, że wszystko jest w jednym miejscu, jak na średniowiecznych malowidłach... i Egipt, i Włochy, i Paryż, i nawet Nowy Jork... i Elvisa można spotkać, i Shreka, i wiele innych postaci z show-biznesu... Ja jednak wolę oryginały - i to w ich naturalnym środowisku, a nie podróby. I nic na to nie poradzę.

Na szczęście nawet w tym kiczowatym Vegas znalazłam trochę autentyków i dzięki temu - nie był to czas stracony! Nie, nie, stracony na pewno nie. Bo po pierwsze, przekonałam się, że Vegas generalnie nie odbiega od moich wcześniejszych wyobrażeń, a po drugie doświadczyłam osobiście klimatu tego miasta rozrywki, w którym też udało mi się znaleźć coś fajnego.

Wspomnę tu - chronologicznie - 3 punkty:

  1. Tablica „Welcom to Fablous LV”, która mieści się w południowej części głównej ulicy - the Strip - w centralnej części miasta. Znamy ją dobrze ze zdjęć, z filmów... fajnie było zobaczyć ją w rzeczywistości, na własne oczy i otrzeć się o atmosferę miejsca. A miejsce to jest bardzo popularne w Vegas, nie tylko dla przypadkowych gości, ale - chyba przede wszystkim - służy jako plener zdjęciowy do sesji ślubnych.
  2. Wieczorny koncert saksofonisty - Carl’a Ferris’a - w tzw. starym centrum Vegas, czyli na słynnej ulicy „Fremont”, na który udaliśmy się po kolacji - w absolutnie przereklamowanym „Best & Biggest Buffet” - który okazał się ani specjalnie przestronny jeśli chodzi o wnętrze lokalu, ani bez specjalnie dużego wyboru potraw (nie mam pojęcia co autor miał na myśli!). Za to koncert był extra! Muzyk świetnie wchodzący w kontakt ze słuchaczami, dał popis gry na saksofonach, od tenorowego po sopranowy.
  3. „Fremont Street Experience” - show rozpoczyna się codziennie o godz. 20.45. Ulica Fremont - to deptak, nad którym wybudowano zadaszenie, w postaci długiego, półokrągłego sklepienia. Nad dachem zamontowano cyfrowe wyświetlacze, które połączone razem tworzą jeden z największych na świecie telebimów. Tu właśnie wyświetlane są animacje, które w połączeniu z muzyką płynącą z potężnych głośników dają niepowtarzalny efekt. I cały spektakl zapada głęboko w pamięć.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Porady i ważne informacje

Centralna ulica Las Vegas to Las Vegas Boulevard. Zabudowana jest po obu stronach gigantycznymi kasynami-hotelami. Wśród nich skupionych jest kilkanaście największych (pod względem liczby pokoi) hoteli świata. Mieszkaliśmy w jednym z nich - Excalibur.

Autor: AniaMW / 2011.08
Komentarze:

AniaMW
2014-01-04

:)) wtopa na własne życzenie :))

Fresh
2014-01-02

Ania, no to wkopałaś się na własne życzenie... Teraz bez opisu relacji nie obejdzie się :) :)