Oferty dnia

Dominikana - Powrót na Saonę - relacja z wakacji

Zdjecie - Dominikana - Powrót na Saonę

Będąc dwa lata temu na Dominikanie odbyliśmy wycieczkę na rajską wyspę - Saonę. Mimo wielu pięknych miejsc jakie już widzieliśmy, Dominikana a przede wszystkim Saona była miejscem gdzie postanowiliśmy wrócić. Pobyt na tej bezludnej, rajskiej wyspie to zaledwie 5 godzin, ale jest to czas, który na długo pozostaje w pamięci.

Wycieczkę, jak poprzednim razem wykupiliśmy w hotelowym biurze podróży. Biorąc pakiet kilku wycieczek, za Saonę zapłaciliśmy po 50 dolarów, co wydaje się ceną bardzo atrakcyjną w porównaniu z cenami u innych rezydentów.

Wyjazd punktualnie o 8 rano - dodam, że z hotelu jechaliśmy tylko my... a cała grupa to 6 osób, więc miałam trochę obawy do całej wycieczki, która jednak okazała się być lepiej zorganizowana niż ta wcześniejsza. Biorąc pod uwagę to, że tym razem byliśmy w hotelu w okolicach La Romany, do miejsca skąd wypływa się na Saonę mieliśmy niecała godzinę jazdy. Ostatnim razem wypływaliśmy katamaranem z okolic Bayahibe, tym razem szybką łodzią z okolic Boca Chica. Dodam przy okazji, że plaża w Boca Chica to chyba jedna z najpiękniejszych plaż na Dominikanie. Może nie sama plaża, ale morze, fale i długo ciągnąca się płycizna to miejsce kojące oczy...

Samo dotarcie na Saonę nie odbiegało od wycieczki sprzed dwóch lat. Najpierw szybka łódź zawiozła nas do przecudownego naturalnego basenu na środku Morza Karaibskiego, gdzie mogliśmy pokąpać się w przejrzystej wodzie i podziwiać wielkie i małe rozgwiazdy leżące na dnie... i tu miłe zaskoczenie... rozgwiazd była ogromna ilość, nieporównywalna z tym co widzieliśmy wcześniej.

Po około godzinnej kąpieli popłynęliśmy dalej, czyli na Saonę. Wyspa przywitała nas jak poprzednio - cudownym słońcem i przepięknymi turkusami morza, które wylewało się na bielutki jak mąka piaseczek. Turystów nie było zbyt wielu, więc długa plaża należała praktycznie do nas. Ale jak to często tropikach w porze deszczowej bywa ... ni stad, ni zowąd nadeszła czarna chmura i lunął tropikalny deszcz. Widok był niesamowity ... czarne chmury, ściana deszczu i woda, która wydawała się jeszcze piękniejsza niż w słońcu. Jedyne co mieliśmy ochotę zrobić i co zrobiliśmy, to wskoczyć do tej wody. Kąpiel była niesamowita i muszę powiedzieć, że pierwszy raz przeżyłam coś takiego i gorąco polecam taką kąpiel wszystkim.

Deszcz jak szybko przyszedł, tak szybko odszedł. Wyszło słońce, które grzało bardziej niż do tej pory i wszystko w około było jeszcze piękniejsze, a do tego cuba libre i muzyka merengue ... kto lubi takie klimaty, niech sobie sam dopowie jak było fajnie.

Czas na wyspie minął jednak szybko - nawet za szybko i trzeba było wracać. Powrót, już nie łodzią a katamaranem, w pewnym momencie zaczął się dłużyc mimo upojnej zabawy, bowiem znowu dopadł nas deszcz, który na środku morza, mimo muzyki i dużej ilości rumu Bacardi nie był już taki przyjemny. Dzięki bogu deszcz okazał się łaskawy i nie padał długo. Rejs udało nam się skończyć znowu w przepięknym słońcu.

Ale żeby nie było tak, że nic się nam nie przydarzyło, bo ostatnio, często coś się przytrafia ... to mało co nie utopiła bym aparatu i jak tu robić zdjęcia z wakacji. Fakt, że mamy zawsze dwa aparaty, ale dwa to nie jeden. Jednak, mimo zalania przez fale, mój kochany i nieodzowny wakacyjny przyjaciel zaczął na drugi dzień działać. Ale fakt jest faktem, musimy zainwestować w nowy sprzęt - czyli czas na zmiany...

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: Kasia6555 / 2012.05
Komentarze:
Brak komentarzy.