Oferty dnia

Albania - Powtórka z Albanii - relacja z wakacji

Zdjecie - Albania - Powtórka z Albanii
No troszku mi się z tym zeszło.... :)), bo jestem Wam winna zaległą Albanię, do której się przymierzam jak sójka za morze :)

A więc znów Albania – po wcześniejszej wycieczce na południe Albanii, na którą wybraliśmy się z Małżem 2 lata temu z Korfu, tym razem przyszła pora na jej kolejną część - tym razem północną od strony Czarnogóry no i niestety bez Małża, bo jak wiecie do czarnogóry poleciałam z koleżanką na babski wypad, a więc będzie to 2-ga część mojej mikro-przygody z Albanią, a dlaczego mikro? – a no bo znowu w ramach tylko 1-dniowej wycieczki - i dobrze, że tylko tyle :), bo po tym drugim razie już wiem na pewno, że więcej się do tej Albanii nie wybiorę, więc moje oba albańskie „doświadczenia” są i już pozostaną wyłącznie w takiej właśnie wersji mikro.

Nie, żebym jakoś tam specjalnie ”znielubiła” ten kraj, nie.. nie…. ale i nie znalazłam tu niczego, co spowodowałoby moje „zarażenie powrotem” lub przynajmniej chęcią do ponownych odwiedzin; ja traktuję obie moje albańskie wizyty na zasadzie: :”byłam, coś tam widziałam i więcej się nie wybieram. Amen!” ” :)

Jadąc do Czarnogóry, z góry wiedziałam, że znów na krótko odwiedzę Albanię, bowiem ta wizyta była przewidziana i włączona do programu wycieczki, niewiadomą jednak była tylko rzecz dość istotna, a mianowicie jaka będzie „zatwierdzona” trasa ?, bo od pilotki dowiedzieliśmy się dopiero na miejscu, że to było jeszcze niedograne logistycznie… (byliśmy bowiem pierwszym turnusem na tej imprezie wg nowego programu na 2019) ;
- no więc dzień w Albanii miał obejmować dwie wersję albo lepszą: Szkodrę i Kruję, albo groziła nam też druga. mniej atrakcyjna wersja: Szkodra i Tirana, a tu bardzo nie chciałam trafić na Tiranę, bo po wcześniejszym zaznajomieniu się w sieci z tym miastem – zupełnie straciłam ochotę na Albanię; na szczęście ta opcja nie doszła do skutku i zamiast paskudnej Tirany liznęliśmy całkiem urokliwą Kruję.

Tegoroczną część albańskiej wycieczki zaczynamy od Szkodry - miasta położonego nad jeziorem Szkoderskim - dokładnie po jego drugiej stronie niż Virpazar- miejsce z którego wypływaliśmy na to jezioro w jego czarnogórskiej części.

Szkodra jest miastem z długą historią, bo to naprawdę bardzo stary organizm miejski - liczy sobie bez mała 2500 lat; dziś to największe miasto północnej części Albanii - nie jest to jakieś urokliwe ani urodziwe miasto - bo faktem jest że Szkodra urodą doopy nie urywa, ale warto tu przyjechać choćby dla samych widoków ze skalistego wzgórza na którym góruje nad miastem Zamek Rozafa, a raczej jego malownicze ruiny.

Można powiedzieć że Zamek Rozafa jest dość pechowy, przynajmniej to sugeruje legenda o jego budowie, gdzie trzej bracia codziennie po mozolnej pracy budowania kamień na kamieniu, zastawali rankiem rozsypaną kupę gruzów, i tak powtarzało się to co dzień aż umyślili że czas coś z tym zrobić: uradzili więc, że trzeba ponieść ofiarę i zamurować żywcem żonę jednego z nich – tę, która pierwsza przyniesie im poranny posiłek. Jak umyślili tak zrobili, ale nie do końca uczciwie, bowiem dwaj najstarsi bracia uprzedzili o wszystkim swoje żony i zakazali im się pojawiać rankiem na wzgórzu, ale ukochana najmłodszego z braci - piękna Rozafa o niczym nie wiedziała i pojawiła się rankiem na wzgórzu niosąc budowniczym śniadanie nie przeczuwając jaki okrutny los uknuli jej szwagrowie; a okrutna braterska intryga pozbawiła Rozafę życia, bo zamurowano ją tam żywcem; od tamtego czasu mury już się nie zawalały co noc i na wzgórzu stanęło potężne zamczysko zwane Zamkiem Rozafy.

Na wzgórze, gdzie znajdują się ruiny tego Zamku trzeba dojść, można kawałek podjechać kursującymi tu busikami, ale nie ma to większego sensu, bo te dojeżdżają tylko do połowy oszczędzając tylko krótki odcinek drogi a dalej już trzeba i tak iść pod górę, ale nagrodą tam będą widoki – na całą okolicę, na miasto Szkodra w dole i na koryta rzek Buna i Drin, które meandrują wśród łąk i pól przecinając je jak błękitne wstążki .

Historia tego zamku sięga dawnych czasów, kiedy tereny ówczesnej Albanii zamieszkiwali starożytni Illirowie. Ponoć istniała tu wcześniej Twierdza, ale mury i kamienie tego co tu do dziś pozostało pochodzą z końca XIV wieku, w czasach, gdy okolica została podbita przez Wenecjan, którzy umocnili istniejące budynki forteczne i rozbudowali Twierdzę na szczycie; ajednak niecałe sto lat później Szkodra wraz z broniącą jej Fortecą zostały napadnięte i podbite przez armię Imperium Osmańskiego i pozostały pod panowaniem tureckim aż do początków XX wieku, kiedy to Czarnogórcom udało się pokonać Turków. Od 1920 roku ten zamek, podobnie jak i sama Szkodra, należą do Albanii, co jest mocno podkreślone przez Albańczyków powiewającymi na masztach flagami.


Kolejnym miejscem, czyli drugim i ostatnim:) jaki odwiedziłyśmy w Albanii tym razem była Kruja. Mawia się, to znaczy tak słyszałam, że Kruja to taki ”albański Wawel” (???)... no cóż, ja tam skojarzeń z naszym Krakowem nie miałam zupełnie, a już w szczególności na pewno nie z Wawelem, no ale ile ludzi - tyle zdań; każdy ma prawo widzieć to inaczej;
Faktem jest że Kruja ma przepiękne położenie i nie lada historię... ale gdzie jej tam do Krakowa!

Naszym celem w tym mieście jest zobaczenie Zamku Kruja z basztą, fragmentami murów i oczywiście mieszczące się w tutejszej Twierdzy - Muzeum Skanderberga, bohatera narodowego Albanii, który w XV w. odbił Kruję z rąk okrutnych Turków, z którymi toczył wojenki mniej więcej w tym samym czasie co Jagiełło z Krzyżakami.
Twierdza ta była więc siedzibą Skanderberga, który nazywał się Jerzy Kastriota (Gjergj Kastrioti Skënderbeu) - a dziś mieści się tam Muzeum pełne pamiątek po tym wodzu - wojowniku, które odwiedzają wszyscy turyści przybywający do Kruji, ale dziś jest to miejsce szczególnie uświęcone ale głównie dla mieszkańców Albanii; inni turyści ( z innych krajów) nie za bardzo znają tego bohatera, bo inne dzieje historyczne zajmowały bardziej nasze głowy w czasach szkolnych niż ten albański bohater, mało go znamy i niewiele o nim wiemy dlatego bardziej zwiedzający skupiają się tu na widokach niż na samych hełmach, meblach i dokumentach Skandenberga, co jest zrozumiałe i oczywiste, (no bo ciekawe ilu Albańczyków zna polskich bohaterów narodowych?)

- ale żeby się tam dostać musimy przejść przez miasto, wspinając się na wzgórze dość osobliwą ścieżką, którą w zasadzie w całości zajmuje wspaniały turecki bazar - pełen kolorowych kramików ze sprzedawcami często poubieranymi na ludowo; miejsce szalenie barwne i ciekawe, pełne tutejszego rękodzieła i ze zdumieniem stwierdziłam że pozbawione w zasadzie chińszczyzny!

Wspomniane Muzeum nawet jest ładne... i dość ciekawe... nie naćkane, czego nie lubię; wszystko co jest tam do oglądania wyeksponowane jest w ładzie i przestrzeni, można więc skupić wzrok na kolejnych rzeczach bez oczopląsu.

Wszystko co tam zobaczyłyśmy pokażę na zdjęciach, więc jeśli ktoś, kto jeszcze zagląda tu na ten ”umierający portal” jest zainteresowany Albanią, to zapraszam do galerii, bo więcej rozpisywać się już nie będę.

(ale po powrocie dokonałam pewnego odkrycia, które mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy lubią wiedzieć więcej niż tylko cykanie fotek turystycznym atrakcjom - jeśli więc ktoś lubi ciut bardziej poszerzyć swoją wiedzę o odwiedzonych miejscach i zagłębiać się w różne ciekawostki i niesłychane historie - to polecam świetną książkę reporterską o Albanii ”Błoto słodsze niż miód” Małgorzaty Rejmer - niesłychana pozycja o komunistycznej Albani za czasów Hodży. Jeszcze mnie trzyma....a skończyłam czytać 2 miesiące temu:))
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: piea / 2019.06
Komentarze:

Jack
2019-11-26

Nigdy nie byłem w Albanii czy też na terenach b. Jugosławii, ale właśnie rozpocząłem lekturę książki Milovana Dilasa, swego czasu zastępcy Tito (a potem więzionego przez Tito) p.t. Land without Justice. Autor urodził się w Montenegro i bardzo dużo pisze o historii i o Albańczykach.

A co do książki o Albanii Błoto słodsze niż miód, to z przyjemnością przeczytałbym ją, od dawna interesuję się tematyką b. (i obecnych) krajów komunistycznych, a wśród nich Albania była bardzo specyficzną perełką.