gdzie wieczorami schodzi się chyba cały Trynidad, i trwa tu fantastyczna impreza w rytmach kubańskich; ale niestety... mieliśmy tu nocować, ale nasz hotel "miał awarię" i Casa de la Musica gone with the wind :))
piea | też tak myślę:) |
texarkana | Byłam, piłam, nie tańczyłam! Fajnie, rewelacyjna canchanchara, muzyczka, wesoło. Ale myślę, że można bez wizyty tutaj spokojnie żyć dalej :) |
piea | może zaraz nie nieszczęście, ale szkoda...., lecz nie ma tego złego ; bo za ten "utracony" wieczór w Trynidadzie (posłuchanie muzyki popatrzenie na tańczących ludzi i mojito w Casa de la Musica - a tego wszystkiego już wcześniej w róznych miejscach dostapiliśmy) - mieliśmy cały dzień nad morzem przy pudrowej plaży również z dostepem do mojito, muzyki i tańca :), - myślę, że lepiej na tym wyszliśmy :)) |
papuas | wot nieszczastie przykre :( człek się nastawia na atrakcję, a tu nici |