Dziki grasują w stolicy.
Stado dzików na warszawskiej Białołęce czuje się jak u siebie. Ratusz zdecyduje, co zrobić ze zwierzętami, jedną z propozycji jest odstrzał.
Wataha dzików pluskających się w kałuży tuż przy szkole - taki widok to dla pracowników i uczniów podstawówki nr 257 nic nowego. Zwierzęta wychodzą z lasku otaczającego szkołę. Urzędują na okolicznych nowych osiedlach.
Dziki przeważnie nie są agresywne, ale potrafią zaatakować - mieszkańcy boją się ich, choć na szczęście nikomu nic się nie stało. Dlatego urzędnicy stołecznego ratusza wspólnie z przedstawicielami Lasów Miejskich będą radzić, co zrobić ze zwierzętami.
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje:
W listopadzie akcję odstrzału dzików przeprowadzono w Świnoujściu (grasowały tam po ogródkach działkowych), na podobny krok zdecydował się też Gdańsk. Do dzików nikt za to nie strzela w Olsztynie. Zwierzęta trafiają do tam do specjalnych zagród- pułapek, a potem wywożone są do specjalnie wydzielonej części lasu, gdzie mają na powrót „zdziczeć” i nauczyć się same zdobywać pożywienie. Przedstawiciele Lasów Miejskich próbowali złapać dziki z Białołęki do podobnych pułapek, ale się nie udało.
Odstrzał uważają za niehumanitarny przedstawiciele fundacji Empatia walczącej o prawa zwierząt - podkreśla „Metro”.
| Brak komentarzy. |
