Nie jesteś zalogowany.
Strony: 1
Ostateczna decyzja odnośnie wakacji podjęta. Jedziemy odpoczywać do Bułgarii, po drodze liźniemy trochę Rumunii. Zaczynamy od Oradei ,w której będziemy nocować i podziwiać słynną tamtejszą secesję. Następny dzień to Kluż(zwiedzanie) i dalej Turda (spacer po wąwozie) , Sybin (tu nocleg i zwiedzanie), Medias,Biertan(największy kościół warowny Sighisoara(nocleg i zwiedzanie),Prejmer (jak będzie czas, kościół warowny) Braszów (zwiedzanie i nocleg) . Marzenie ,jakby udało się wyrobić trasa transfolgalska. Może odpuścimy sobie Braszów. I na Bułgarię. Tam odpoczywamy. Może Obzor bo ludzie na forach zachwalają. Tam ze 4 dni , przy okazji zobaczymy Rezerwat Jajłata i przylądek Kaliakra. Następnie jedziemy dalej wybrzeżem zwiedzamy, pływamy i mamy jeszcze 3 noclegi. Leniwie odpoczywamy. I znowu Rumunia. Jedziemy na Konstante, tam do Mołdawii , Bukowina, Maramuesz. na to mamy 3 dni . Tutaj chcemy zobaczyć malowane cerkwie na Bukowinie i Wesoły Cmentarz w Spanta. potem już Satu Mare , Węgry, Słowacja i dom. Jak sądzicie?. Będziemy w stanie zrealizować ten plan? M.
ja zawsze żyje hasłem dla chcacego nic trudnego więc spoko:)
Bardzo fajna trasa
Ja miałem okazję jakieś 6 lat temu jechać samochodem do Bułgarii (do miejscowości Ravda), przez Rumunię. Ogólnie jechałem bez przygotowania, dość spontanicznie - decyzja zpadła dzień przed wyjazdem
Jadąc z Warszawy zależało mi na czasie, więc po dojechaniu do granicy Węgiersko-Rumuńskiej były 3 godziny snu, potem jedzonko w takim barze (po lewej przed granicą) gdzie miaem okazję spotkać i porozmawiać z kierowcą TIRa z Polski Dalej... przekroczenie granicy około północy podczas okropnej ulewy, gdzie ledwo było widać drogi. Tuż po przejechaniu granicy mały szok... Do miejscowości Constanca drogowskaz i 999 km A jeszcze do tego około 300 km do Ravdy w Bułgarii. W tamtym czasie dopiero budowali obwodnicę Bukaresztu, więc nawet ciężko było na nią trafić, a że mało Rumunów rozmawiało po angielsku tym bardziej nie było łatwo. Wtedy jeszcze RO nie była w Unii Europejskiej - na granicy RO/BG trzeba było wiedzieć jak rozmawiać żeby przejechać i nie stracić na łapówki - Celnicy w żywe oczy mówili że tu nie ma granicy
Niestety nie mam zbytnio fotek z tej podróży, ale może uda mi się dokładniej ją opisać (sporo się działo ) i wstawić choć kilka fotek do serwisu.
Marta, jak wrócicie z niecierpliwością będę czekał na opis podrózy i zdjęcia
ojej zazdroszcze!!! najładniejszy chlopak jakiego spotkalam pochodzi z Mołdawii;)
a to Oradei to jest Rumunia? myslałam że Mołdawia...
Widze , ze masz bogaty plan zwiedzania ....super ...tyle ciekawych miejsc...a czemu ma sie nie udac....Paliwo tylko u nas zdrożalo...
Brzmi ciekawie ( choć szczerze niewiele mówią mi te nazwy, bo nie znam tego rejonu Europy) , ale sam zamysł takiego zwiedzania: rewelacja! Sama kiedyś w taki sposób "penetrowałam" południową Austrię i Słowenię- błądząc gdzie popadnie i odkrywając przez przypadek super miejsca. Po latach i podrózach z różnymi biurami - stwierdzam, że ta indywidualna włóczęga z dala od 5* hoteli i marudzących rodaków- to było coś, co do dziś wywołuje w moich wspomnieniach pewien sentyment!
Uda sie wam napewno, czego z całego serca Wam życzę! Do odważnych świat należy! Cudownego urlopu!
czemu wszyscy tak jadą po tych 5 gwiazdkach? przecież zatrzymanie się w super hotelu nie przeszkadza zwiedzaniu... zwlaszcza jak się zwiedza jakąs metropolię!
Strony: 1