Oferty dnia

Islandia - dookoła kraju - objazd - relacja z wakacji

Zdjecie - Islandia - dookoła kraju - objazd

Islandia - inna planeta.

Islandia - to jedno z moich marzeń (z osobistej listy światowych bestsellerów), które udało się już zrealizować. Jak przed każdą wyprawą w nowe miejsca były najpierw przygotowania (w doczytywaniu tego i owego) ale przede wszystkim były wyobrażenia. A że Islandia od dawna była na mojej „liście marzeń”, więc i tych wyobrażeń i oczekiwań uzbierało się sporo.

Ludzkie wyobrażenia - jak wiadomo - w znacznej mierze powstają z wcześniejszych doświadczeń, z naszych śladów pamięciowych, jakie mamy w mózgu, więc i moje wyobrażenia coś z tych wcześniejszych obrazów miały wpisane. Fiordy i wieloryby - znałam już dobrze z Norwegii, lodowce - też z Norwegii i z Alp, wulkany - owszem, z Etny, więc tymi nowościami, na które najbardziej czekałam, jadąc do Islandii, miały być gejzery, pola geotermalne, magiczne jezioro Myvatn, laguna lodowcowa i słynna „Błękitna Laguna” k/Reykjaviku. I co się okazało na miejscu? Że WSZYSTKO jest inne! Absolutnie inne, nieporównywalne z tym, co można zobaczyć gdzie indziej. I na tych odrębnościach się skupię. Bo właśnie Islandia jest taka INNA.

Samotna wyspa, na środku Atlantyku. Na uwagę zasługuje nawet, a może przede wszystkim, jej położenie: administracyjnie - zalicza się do Europy, geologicznie - leży zarówno na płycie europejskiej, jak i amerykańskiej. Szczelina rozdzielająca te płyty kontynentalne przechodzi przez Islandię. Są jej węższe miejsca, gdzie można sobie tak stanąć, by być jedną nogą w Europie a drugą w Ameryce. Z położenia właśnie wynikają też i pozostałe różnice, jak choćby pogoda. Tu mamy przegląd wszystkiego, co możliwe, i to w ciągu jednego dnia.

Wszystkie moje wcześniejsze wyobrażenia musiały się głęboko pochować, pozostało tylko otwarcie na nowe, nieznane. Nie zamierzam oceniać, co ciekawsze, co ładniejsze, nie o to chodzi, ważne jednak, że wszystko na Islandii ma swoją niepowtarzalną specyfikę. Fiordy - jakby bardziej surowe, lodowce - niepodobne do europejskich lodowców, bo obsypane popiołem wulkanicznym (islandzkie lodowce to jednocześnie wulkany), więc nie są ani białe, ani błękitne, lecz szaro-popielate, wulkany - też inne, gdyż nie są to pojedyncze wierzchołki, lecz cała wyspa gotuje się w środku i ma to swoje konsekwencje, praktycznie cały teren wyspy stanowi jedno wielkie pole lawowe, na którym w błyskawicznym tempie odradza się życie. Po gęstości roślinności można oszacować, jak dawno które miejsca zostały zalane lawą.

Oczekiwane „nowości” też nie zawiodły. No, może z wyjątkiem „Błękitnej laguny” (może dlatego, że za dużo się o niej naczytałam wcześniej, więc niczym mnie nie zaskoczyła) - ot, taki nieco inny basen geotermalny.

Za to lodowcowa laguna - rzeczywiście zachwyciła! Przedsmak Antarktydy w Europie. Rewela! Już dojeżdżając drogą można było dostrzec pływające po zatoce i połyskujące w słońcu góry lodowe. Pełni doznań dostarczyła jednak dopiero przejażdżka amfibią po lagunie, pomiędzy autentycznymi górami lodowymi.

Gejzery - same w sobie są czymś szczególnym. W Europie można je spotkać wyłącznie na Islandii. Są ciekawe, są nieprzewidywalne. Ich obserwacja wymaga cierpliwości, trzeba trochę poczekać, zanim woda spod ziemi wytryśnie. Czasem otwierają się nowe szczelinki, sąsiadujące z głównym otworem gejzeru... Również kształt pióropusza wodnego bywa bardzo zróżnicowany, z jednego gejzeru. Można tak patrzeć, obserwować, szybko się nie znudzi. Podobnie przedstawiają się pola geotermalne, gdzie wybucha już nie woda, lecz inne składniki z gotującego się wnętrza ziemi. Z niektórymi składniki tej mieszaniny niestety wiążą się jeszcze odpychające wrażenia zapachowe.

Jest jeszcze coś, co okazało się dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Islandia nazywana jest wyspą lodu i ognia, czy krainą wiatrów i gejzerów - jak sugeruje nagłówek na tym portalu. I to się zgadza. Lecz jest to również kraina wodospadów i ... kościółków.

Wodospady - niezwykłe, znów całkiem inne, ale też zróżnicowane pomiędzy sobą. Są długie, wąskie niteczki wody, spływającej leniwie po skałach, są potężne, przewalające tony wody z wielką siłą i hukiem, są malownicze, jak z bajki, często można dostrzec tu tęczę ponad lub w dole wodospadu.

Kościółki - wszechobecne na tym pustkowiu. Maleńkie, wręcz artystycznie wkomponowane w krajobraz, zawsze otwarte, choć na co dzień bez oficjalnych nabożeństw (Islandia jest krajem luterańskim), ot, takie wyodrębnione miejsca do duchowej zadumy, modlitwy. A czasem jest obok mini-domek (mieszkanie pastora) i łódeczka przy brzegu, którą pastor wypływa odwiedzając inne kościółki w należącym do niego rejonie działań duszpasterskich. Są - gdzieś na odludziu - i takie „prywatne” kościółki, które ludzie postawili na własnym podwórku, by mieli gdzie się modlić. Te również są otwarte i dostępne dla wszystkich zainteresowanych. I są też, wokół całej Islandii, kościółki katolickie, również maleńkie, drewniane, islandzkie.

I jeszcze jedna niespodzianka: Islandia to wyspa otwartych przestrzeni, na których pasą się owce. Pasą się same, wędrują sobie same, gdzie akurat chcą... Tak przez całe lato. Dopiero gdy sezon wypasu się kończy zostają zaganiane i zbierane przez hodowców. Ze względu na owce na Islandii nie ma psów. Jest wręcz zakaz swobodnego poruszania się psów, obowiązuje smycz! - i to też chyba tylko w jest możliwe w miastach, o ile dobrze pamiętam.

Skoro pojawił się wątek zoologiczny, nie sposób pominąć koni, które oczywiście też są inne, to odmienna wyhodowana tu rasa, koń islandzki: mniejszy od normalnych koni, ale większy od kucyków, ma nieco krótsze nogi, za to b. długi ogon i grzywę. Są bardzo rozpowszechnione na całej wyspie, służą do rekreacji ale też i do przemieszczania się po terenach gdzie akurat jest mniej dróg. No i jeszcze ptactwo, które stanowi tu unikalną mieszankę gatunków, przybywających z najróżniejszych stref klimatycznych i geograficznych. To istny raj dla ornitologów. Najliczniejsi są przedstawiciele ptaków morskich, od rozmaitych mew, rybitw i wydrzyków, po maskonury, nurzyki, kaczki, gęsi, łabędzie i wiele innych. Zdarzają się też ptaki drapieżne, jak orzeł bielik czy sokół.

Nie wspomniałam jeszcze o ludziach, bo tak naprawdę jest ich niewiele na całej wyspie. Liczba ludności całego kraju nie osiągnęła nawet 300 tys. mieszkańców, z czego ponad 3% to obywatele innych państw, mieszkający tu tylko czasowo. Poza miastami (których jednak jest tu kilka!) życie społeczne koncentruje się ... na stacjach benzynowych. To istne centra kultury i zaopatrzenia! Przy każdej stacji benzynowej w głębi kraju jest czysta (!) toaleta, kafejka, sklep i Internet. Czy czegoś jeszcze trzeba?

Podzieliłam się swoimi refleksjami ze spotkania z Islandią. Mało tu konkretów? Chciałam podkreślić oryginalność Islandii. A szczegóły i konkrety - można znaleźć wg potrzeb; pod tym względem Islandia jest dopieszczona w Internecie. Np. na noclegi warto skorzystać z sieci schronisk młodzieżowych (o bardzo dobrym standardzie i przystępnych cenach), których jest wystarczająco na terenie całego kraju... Pozdrawiam Wszystkich Podróżników i polecam Islandię, jako cel wyprawy :).

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?

  • Reykjavik,
  • Akureyri wraz z okolicą,
  • liczne wodospady rozsiane po całym kraju,
  • lodowce, z Laguną Lodowcową Jokulsarlon na czele.

Porady i ważne informacje

Na Islandię z Polski można się dostać nie tylko drogą lotniczą, ale również promem z Danii, bądź Norwegii - są różne opcje tras, po drodze można zatrzymać się, np. na Wyspach Owczych.

Autor: AniaMW / 2003.08
Komentarze:

myszka
2013-10-29

Fajny opis. Zaskakujący, ale bardzo ciekawy. :)